Strony

piątek, 29 stycznia 2010

Suszone pomidory. I feta.


Przyjechały do mnie swego czasu z Włoch. Z serca Toskanii. Słoneczny i pachnący susz. W papierowej torebce. Cały kilogram.


Lądowały to tu – to tam. Do pomidorowego sosu. Do drobiowych roladek. Do sałaty i sałatek. Pływały też w oliwie. Bo one z tych co pływać lubią.
A skoro tak... to może pożenić je z ziołową grecką fetą, zawinąć w roladkę i utopić? :)


To nie jest mój pomysł. Właśnie takie roladki nader często kupuję w ulubionym sklepie, słono za nie płacąc. I jeszcze do kolekcji dokładam faszerowane ostre mini papryczki ( niedawno można było podziwiać podobne u Roberta). Więc ja poszłam w ślady Gutka i moje ulubione przekąski pomidorowe przygotowałam sama. Nie mam dzisiaj weny do długiego pisania i zachęcania. Niech wystarczą tym razem zdjęcia.

A przygotowanie najprostsze z najprostszych...



Roladki z suszonych pomidorów i fety

kawałek greckiej fety
garść suszonych pomidorów
łyżka albo dwie suszonego oregano
kilka wykałaczek (najlepiej przełamanych na pół)
oliwy z oliwek extra vergine z pierwszego tłoczenia na zimno

dodatkowo acz niekoniecznie:
ząbek lub dwa czosnku
1-2 suszone papryczki piri – piri
lub kilka ziarenek pieprzu
lub co kto lubi :)

Fetę pokroić w pałeczki wielkości ok. 3-4cm / 1 cm. Rozsypać na desce (lub talerzyku) suszone oregano i każdy kawałek fety dokładnie otoczyć w ziołach.
Każdą pałeczkę położyć na suszonym pomidorze i zwinąć w roladkę. Spiąć wykałaczką „na wylot”.
Poukładać roladki w czystym, suchym słoiczku. Włożyć wybrane dodatki (czosnek, papryczki, pieprz, etc.) i zalać oliwą tak by zakryć dokładnie każdą roladkę. Zamknąć słoiczek i odstawić w suche i chłodne miejsce na kilka / kilkanaście dni (im dłużej, tym pomidory będą lepsze).
A potem jeść, jeść, jeść... :) U mnie lądują w sałacie wszelakiej. :)

42 komentarze:

  1. Małgosiu cudowne zdjęcia zrobiłaś. Z najwyższej półki. I mówię to z ręką na sercu bez słodzenia i podlizywania. Są piękne.
    Dla mnie zawsze będziesz inspiracją.
    A wiesz chodzi za mną ostatnio feta w ziołach i w zalewie, ale bez pomidórów bo troszkę za nimi nie przepadam :)
    Popatrzę sobie jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Śledzimy Twój blog Gosiu od niedawna i naprawde podziwiamy wszystkie receptury i lekkość ich bytu na tych stronach... wierz mi, Twoja wena dziś wcale nie zawiodła... zdjęcia są genialne i mówią same za siebie... musimy spróbować tych pomidorków z fetą bo zachęcaja okropnie.... :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia piękne jak zwykle.
    Ale, ale ... Uwielbiam i fetę i pomidory suszone (też u mnie pływają), ale ten mix... to musi być zabójczo słone :))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgosiu zdjęcia cudowne jak zwykle :)
    A suszone pomidory to jest to ja właśnie wyjadam własnej roboty wysuszone na polskim słońcu. Pyszności. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Poluś, spowodowałaś, że zaczerwieniłam się jak mała dziewczynka, po same uszy... Bardzo mi miło, wiesz? :* A samą fetę też zrobiłam. :) Nie pisałam o tym ani słowa, ale na fotkach ją widać w tej żółciutkiej od oliwy miseczce. :)

    Dario i Jarku, w takim razie ja serdecznie witam na Pieprzy czy wanilii. :) Jest mi ogromnie miło, że tutaj zaglądacie. :) Pozdrawiam i serdecznie zapraszam. :)

    Aj, skoro z fetą to musi być słone. :) Czy zabójczo... najlepiej sprawdzić samemu. :)
    Nie wiem, czy mi pamięć nie szwankuje (to niestety możliwe), ale wydaje mi się, że i Ciebie witam tutaj po raz pierwszy? :)

    Ulcik, dziękuję za pochwały. :) Ach, zazdroszczę! Tych własnych pomidorów! Kiedyś i ja miałam zapędy i własną produkcję uskuteczniałam, ale z braku miejsca na słońcu (ogródek :)) - suszyłam w piekarniku. Rachunki za elektryczność mnie dość szybko otrzeźwiły. :D Taniej wychodzi sprowadzić prosto z Włoch. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Małgoś cudowne zdjęcia jak zawsze są super zachęcające :) mnie do takiego połączenia nie musisz namawiać;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uqwielbiam nadzieane pomidory i papryczki, ale zawsze mnie wkurzała cena. Nie wpadłam na to, zeby zrobić takie w domu, dziękuję Małgosiu za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgosiu, od razu mi zapachniało Italią ! Ach, wspaniałe zdjęcia, a połączenie idealne!:)))

    Ps. Kochana, nie gniewaj się za ten peesik, ale w nagłówku notki masz "szuszone" zamiast suszone ;)

    BUźka w ten zaśnieżony sobotni dzionek :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, pyszny i prosty przepis! Takie lubimy przecież nabardziej!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie i pysznie... jak zawsze...
    :)))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. przepiękne zdjęcia (jestem wzrokowcem więc najpierw patrzę a potem smakuję) i przepis wart wypróbowania!
    pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
  12. piękne zdjęcia , pyszne jedzenie-wiem bo na Wielkanoc robiłam coś podobnego (bez wykałaczek , nie były aż tak dekoracyjne)
    Małgosiu czarujesz ****

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wyobrazam sobie juz kuchni bez susznych pomidorow! W Polsce sa dosc drogie i wiem, ze nie kazdego na nie stac. A tutaj na kazdym stoisku bazarowym kroluja i nie sa drogie!
    Twoje roladki wygladaja smakowicie, takich nie robilam, zapozyczam wiec przepis i sprobuje przy okazji.
    Zdjecia piekne!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Małgosiu, z pamięcią w porządku :) Pierwszy, acz nie ostatni.

    OdpowiedzUsuń
  15. Atinko, miód na moją duszę lejesz... :*

    Lady Aga, będzie mi bardzo miło, jeśli uda mi się namówić na własne wykonanie. :) Wychodzi zdecydowanie taniej! ;-)
    Ja zawsze kupowałam takie na wagę i każdorazowo przeklinałam wygórowaną cenę...

    Majanko, tak się pogniewałam ,że ze złości od razu pobiegłam naprawić błąd. :D

    Agato, zdecydowanie! :)

    Robercie..., jak zwykle gęba mi się śmieje... :D

    Enchocolatte, dziękuję. :*

    Margot, ależ skąd?! :D Ja nie potrafię czarować... :D Za o bardzo lubię jeść. :D

    Wildrose, ach... żebyś wiedziała jak bardzo zazdroszczę Ci włoskich pomidorów, włoskiej mozzarelli z mleka bawolego, włoskiej kawy, włoskiego słońca... i jeszcze kilku drobiazgów... Bardzo... :)

    Aj, zapraszam z całego serca! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Małgosiu, może takie słoneczne roladki wypędzą tą zimę, co?
    Piękne fotki, ale to nic nowego przecież:)
    Fetę uwielbiam pod każdą postacią, za to mam problem z przełknięciem suszonych pomidorów:(
    Ale na samą fetę w takiej zalewie to bym się skusiła!

    OdpowiedzUsuń
  17. Malgosiu, nie wiem jak to sie stalo, ze umknal mi Twoj nowy wpis:)
    Swojego czasu mialam manie na suszone pomidory. Kupowalam je hurtowo doslownie;p i wcinalam solo:) uwielbiam ich polaczenie z feta, i jeszcze te Twoje zdjecia...pychota!

    pozdrawiam cieplo!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja bym też chętnie takich zatopionych pomidorków zjadła...piękne zdjęcia!...:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzieki Twoim slicznym zdjeciom i serwowanym pysznosciom znalazlam sie przez chwile w Italii... Az sie cieplej zrobilo w ten zimny i sniezny dzien :))

    OdpowiedzUsuń
  20. genialne zdjęcia!
    boskie wręcz!

    serwujesz dzisiaj magiczną kombinację.
    ślinka ścieka mi na klawiaturę :)

    ciepła życzę w ten mroźny dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Podpisuje sie pod Peggy - magiczna kombinacja smakowa! I po raz kolejny rzec sie chce : ot, pochwala prostoty ;)

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  22. zdjęcia naprawdę przepiękne. klimatyczne. a smaki boskie! ja rozkoszowałabym się takimi roladkami w towarzystwie oliwek (:
    uściski Małgosiu!

    OdpowiedzUsuń
  23. jadam, jadam, a ponieważ fetę mam własną, jeno pomidory dokupuję i rację Ci przyznaję - toskańskie same najsmaczniusieńkie są!

    OdpowiedzUsuń
  24. Małgoś, jak zwykle prezentujesz same smakowitości, a do tego zapierające dech w piersiach zdjęcia. Ja z kolei popełniłam w ten weekend tortille z kurczakiem marynowanym wedle przepisu, który podałaś, tj. w cytrynie i z kolendrą. Przyznam szczerze - rewelacja!!!Dzięki po stokroć! Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo pozytywnej energii na kolejny tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakie proste a jakie pyszne i eleganckie...fantastyczne koreczki!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. O kurczę, Małgosia, genialne zdjecia. To szarawe tło w pierwszym jest re-we-la-cyj-ne! nie wspominając już o samym bohaterze zdjęć :)

    A wiesz, po zlocie warszawskim tak sobie myślę, że Ty i ja i Pikawa... ;) Przy odrobinie czasu i chęci, rzecz jasna.

    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zdjęcia rewelacja! No i oczywiście wspaniały przepisz i pomysł - też kupuję gotowe a o wiele smaczniej i przyjemniej jeść taką przekąskę domowej roboty! :) (tym bardziej że tu gdzie obecnie mieszkam ciężko kupić taki "rarytas")

    OdpowiedzUsuń
  28. Mmm, jakie piękne i duże masz te suszone pomidorki! Z ziołami i fetą muszą być boskie. No i to słońce prosto z Toskanii.. aż bije ze zdjęć! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Znowu sie potwierdza, ze idziemy ta sama kulinarna droga :)
    Malgosiu, zdjecia przepiekne!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiam takie połączenia. Sam robię słoik suszonych pomidorów utopionych w oliwie jak tylko wracam z Włoch. Piękne zdjęcia Małgosiu.
    Antipasti. Ostatnio myślałem o tym, że nie znam wielu gastronomicznych miejsc w Warszawie, w których koncentrowałyby się małe porcje bardzo aromatycznego jedzenia. Takie roladki z fetą i suszonymi pomidorami na przykład świetnie mogłyby się sprawdzić. Do tego trochę dobrego wina, małe bruschetty... same przekąski i mogę umierać:D

    OdpowiedzUsuń
  31. Podpisuje sie pod Michem : antpasti + dobre wino i tez nic mi wiecej nie potrzeba... :))

    OdpowiedzUsuń
  32. Małgosiu, zachwycona jestem. Zdjęciami. Faktem, że zrobiłaś takie cuda. Efektem końcowym. Zwykłe niezwykłe. I się zgadzam z przedmówcami... Beą i Michem. Twoje roladki, papryczki Gutka, wino... przepis na wspaniały wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  33. ty nic nie top, tylko jedz ;)
    wiesz co Ci powiem, jesteś artystką! te Twoje zdjęcia i aranżacje są cudne!
    uwielbiam Twoje zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  34. Zazdroszczę takiego prezentu :) Świetny pomysł na przekąskę pełną słońca. No i piękne zdjęcia :) Pozdrawiam cieplutko Małgosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Kasiuc, czy to znaczy, że suszonych pomidorów po prostu nie lubisz?

    Olu, moja mania trwa nieprzerwanie juz kilka dobrych lat. :D

    Eweno, ach... nic prostszego! :)

    Majko, bardzo mi miło. :)

    Peggykombinera, na taki okrzyk naprawdę nie wiem co odpowiedzieć... :) Jest mi ogrooomnie miło! :)

    Bea, no właśnie - prostota... :) Aż dziw bierze, że ich cena idzie odwrotnie proporcjonalnie do to tej prostoty... No ale to tak zwykle bywa...

    Kasiu, u mnie właśnie zwykle wraz z oliwkami lądują w sałacie. :)

    Meg-43, czy "Twoja feta" oznacza taką z własnego wyrobu? Jeśli tak, to jest czego pozazdrościć! :)

    Kuchasiu, cieszę się ogromnie, że tak przygotowana tortilla zyskała Twoje uznanie! :) Pozdrawiam! :)

    Kass, jak na elegancję - to zbyt szybko znikają. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Truskaweczko, dziękuję za mile słowa. :)
    Co do Pikawy, Ciebie i mnie - to baaardzo! Ale poczekajmy do wiosny, co? Gdy dzień dłuższy jest, a niebo pogodne - to i mnie łatwiej o mobilizację. :)

    Mikasiu, a ja właśnie wyrzucam sobie, że tak długo kupowałam. Ale to tak zwykle, gdy w sklepie na wyciągnięcie ręki są... ;-)

    Komarko, duże bo włoskie! :D

    Anoushko, no zobacz, kulinarnie nam po drodze, a w kilometrach - daleko! ;-)

    Mich, nie powinieneś był tego pisać... :D Bo po takim sugestywnym opisie i ja mam ochotę umrzeć! :D

    Amarantko..., czy widzisz jak się czerwienię? jak te pomidory... :) Dziękuję za tyle ciepłych słów. :)

    Aguś, hahaha, przyjeżdżaj do Gd.! Posadzę Cię w kuchni na półce, będę karmiła pomidorami, a Ty będziesz mi powtarzała w nieskończoność o tej artystce. :D

    Kasiu, co do słońca - to ja je właśnie zaklinam z wszystkich sił! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Malgos, u Ciebie sie czlowiek wiecznie zachwyca zdjeciami, jakby w srodku lata w Grecji, a wie sie ze to zima i to jaka!
    Cud, a ta marynowawana feta - bombowa, musze sprobowac, tylko zastanawia mnie jak do salatek - taki koreczek w calosci, co?
    Buziak :**

    OdpowiedzUsuń
  38. Suszone pomidory! Ślinię się. A zdjęcia... jaka ja jestem głodna... ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. cudne po prostu sie zakochalam ale mam pytanko, jak długo takie roladki mozna trzymać? i drugie pytanko to czy ser bułgarski szopski by sie nadawal zamiast fety greckiej? bernadeta75

    OdpowiedzUsuń
  40. Bernadeto, jeśli chodzi o przechowywanie, to z różnymi opiniami się spotkałam. Niektórzy twierdzą, że oliwa zbyt słabo konserwuje i należy w miarę szybko zjadać przygotowane zapasy. Ja się aż tak bardzo nie obawiam i takie roladki blisko miesiąc powoli sobie podjadam. A same suszone pomidory nawet i kilka miesięcy trzymam w oliwie. Oczywiście mówię o przechowywaniu w miejscu w miarę ciemnym i raczej chłodnym (ale nie chodzi o lodówkę, bo w niej pewnie i dłużej mogłyby sobie postać, tylko, że oliwa by się "zestaliła").
    A ser szopski? Z powodzeniem można zastosować (te kupne roladki to nawet częściej mają szopski ser, zamiast prawdziwej fety). Tylko z krojeniem sera będzie większy problem, bo szopski dość miękki jest.
    Pozdrawiam i życzę smacznego.:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Witaj Małgosiu, Twoje zdjęcia tak mnie urzekły, że zrobiłam podobne roladki z tofu, dzięki za inspirację :]

    OdpowiedzUsuń
  42. Po pierwsze, zdjęcia są rewelacyjne :) Uwielbiam suszone pomidory jak i fetę, razem bardzo dobrze się komponują ale w sałatkach z innymi składnikami które trochę łagodzą smak, w roladki mimo iż wyglądają bardzo apetycznie nie łączyłabym ich z prostego powodu - musi być to niesamowicie słone! Ale podoba mi się, że eksperymentujesz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)