Strony
▼
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Tu i tam. Mini serniczki z wiśnią i jagodami.
Przychodzę...trochę jakbym w gościnę zaglądała.
Po długiej nieobecności. Byłam... tu i tam. Chociaż głównie tam.
Tam, spędzałam po wiele godzin dziennie. Tam było bardzo pracowicie.
Tam jadłam kanapki z serem i ciepłe drożdżówki z „Justynki”.
Tam piłam kawę nie dla przyjemności, ale by poderwać zmęczone myśli.
A tu... witałam tylko wieczorami.
Tu stęsknione dzieci czekały.
Tu mąż dzieciom na obiad jajecznicę przyrządzał. I pizzę zamawiał.
Tu córeczka ukończyła 3 latka.
Tu z opóźnieniem upiekłam urodzinowe serniczki z owocami.
Chcę znów być tu. Jak najwięcej „tu”.
A tymczasem dzielę swój czas z „tam”.
Serniczki były prawdziwą improwizacją. Mascarpone od miesiąca stojące w lodówce nieubłagalnie dobiegało do ukończenia daty ważności. Miało być tiramisu – no cóż, nie doczekało się (przecież byłam „tam”). Owoce w zamrażalniku leżą od zeszłego lata... Chyba najwyższy czas robić miejsce na tegoroczne zapasy...
Pomysł zrodził się sam. I tak powstały mini serniczki. Dużo lżejsze i bardziej puszyste, niż z samego serka 3-krotnie mielonego.
Mini serniczki z wiśniami lub jagodami
Składniki na spód:
* 150 g ciastek digestive z czekoladą
* 50 g masła
* 1 łyżka syropu złocistego
Ciastka dość drobno pokruszyć, zmiksować z masłem (najlepiej użyć malaksera). Przygotować foremki do muffinów i papilotki (u mnie dwie foremki: 12 szt. + 6 szt.). Pokruszone ciastka wyłożyć na spody papilotek, lekko docisnąć.
Nadzienie:
500 g mascarpone
250 g kremowego serka 3-krotnie mielonego
3 duże jajka
120 g miałkiego cukru
1 łyżka ekstraktu z wanilii
2 łyżki mączki kukurydzianej (maizena), ew. ziemniaczanej
ok. 1 szkl. drylowanych wiśni i borówki amerykańskiej (użyłam mrożonych, nie rozmrażałam)
Nagrzać piekarnik do 170 st.C.
Jajka ubić z cukrem na puszystą, jasną masę. Ubijając dodawać kolejno: mączkę kukurydzianą i ekstrakt z wanilii. Następnie dołożyć mascaropne i serek 3-krotnie mielony i na wolnych obrotach miksera (a najlepiej ręcznie – łyżką lub szpatułką silikonową) połączyć z masą (nie miksować zbyt długo, by zbytnio nie napowietrzyć masy).
Rozlać masę serową do foremek. Do każdej foremki powciskać po kilka owoców.
Piec ok. 35-40 min. (patyczek wetknięty w środek serniczka powinien być suchy).
Ostudzić na kratce.
Smacznego!
a ja się zastanawiam nad byciem "tam", ale po Twoim dzisiejszym poście Małgosiu chyba pobędę jeszcze "tu". smakowite serniczki. będę piekła na 100% bo dziś kupiłam sobie formę na 12 muffinek! dziękuję za inspiracje i motywacje!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
E.
dobrze że znowu TU jesteś :) a serniczki bardzo apetyczne, w moim zamrazalniku tez mam zeszłoroczne owoce, które koniecznie musze wykorzystac, nim sezon sie zacznie, moze upieke serniczki? ;-)
OdpowiedzUsuńJa wlasnie dzis sie zastanawialam co sie z Toba dzieje :) Teraz juz wszystko wiem :)) Piekne i przepyszne serniczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja póki co jeszcze dłuższy czas będę "tu", "tam" spędzając tylko wyznaczone 6-7 godzin. I tak jest dobrze.
OdpowiedzUsuńBoję się "potem".
Ale myśl o serniczkach odgania wszelkie strachy. Przywołuje miłe myśli...
Pozdrawiam!
I obyś jak najwięcej czasu spędzała "tu", Małgosiu! :)
moje mrożone owocowe zapasy już poszły w niepamięc..
OdpowiedzUsuńa szkoda, że mascarplone nie plącze się po lodówce..
wiesz.. wolałabym takie urodzinowe serniczki bardziej od tortu
a teraz będzie więcej tu niż tam?
Małgosiu życzę więcej "tu" niż "tam". A serniczki przepiękne, lekko różowe, ale bez przesady. Tak lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńI tak sobie myślę po tym Twoim poście, że jednak lubię moją pracę za to, że mogę bywać tutaj nie krócej niż tam.
w domu najlepiej..
OdpowiedzUsuńserniczki - cudeńka!
Ale dobrze, ze jesteś TU, choćby na chwilę. DOskonale rozumiem Tw rozdwojenie i wiązący się z tym smutek. U Ciebie przecież to działa ze zdwojoną siłą, wszakże masz dzieci, które tęsknią...
OdpowiedzUsuńDuuuuużo pozytywnej energii rpzesyłam, Małgoś.
PS śliczne, optymistyczne zdjęcia!
życzę Ci optymalnej równowagi w życiu, a serniczki wyglądają ślicznie przez tę swoją delikatność
OdpowiedzUsuńAno tak, umykaja nam takie wazne chwile :( co zrobic?
OdpowiedzUsuńSerniczki urocze :D
Małgosiu, życzę Ci jak najwięcej TU!!!
OdpowiedzUsuń"Justynkę" bardzo lubię. Nawet tort weselny miałam z Justynki:) W tamtych czasach miałam wybór tylko między Justynką a Delicjami:)
Serniczki wyglądają pięknie! Tak dziewczęco. Jubilatka z pewnością była zachwycona!
O, jak dawno nic u Ciebie nie było, cieszę się że wróciłaś : ) Serniczki wyglądają pysznie i jak dla mnie taka wersja mini jest o wiele milsza niż tradycyjny trójkąt: )
OdpowiedzUsuńMałgoś, cieszę się, że jesteś:)))
OdpowiedzUsuńKochana, widzę, że jesteś bardzo zajęta w pracy. Zyczę Ci aby było jak najwięcej TU , nie tylko wieczorami.
Ściskam CIę ciepło, a dla Kochanej Trzyletniej Panienki wszystkiego co najlepsze!:)))
Cudownie wyglądają. jak małe klejnociki. Ale są o wiele lepsze, bo można je zjeść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapomniałam dopisać,ze serniczki wyglądają przeeeepysznie!:))))
OdpowiedzUsuńno wlasnie takie rozdarcie bywa najgorsze... ja sie ciesze poki moge, ze wciaz TU z malym szkrabem ;-) a Twojej Coreczce zycze wszystkiego najlepszego prosto z serca! piekne serniczki dla pieknej Ksiezniczki! :-)
OdpowiedzUsuńUrocze! Cieszę się, że jednak wróciłaś "tu" choć na chwilę, bo ja codziennie zaglądam, a Ciebie nie ma... Ja robiłam mini-serniczki na Wielkanoc, z kajmakiem i czekoladą, ale wraz z wiosną coraz częściej nachodzą mnie owocowe smaki, więc pewnie skorzystam z przepisu. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńGosiu... to w takim razie - Tobie i nam - życzę jak najwięcej czasu TU... a przede wszystkim z rodziną :)
OdpowiedzUsuńi piękne zdjęcia... takie leciutkie... nabrałam ochoty na jagody...
p.s. i tęsknię za Twoim TU...
Świetnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńI ja niedługo będę tak dzielić czas - przynajmniej, przez pewien czas ... ach ten czas - zawsze go za mało.
OdpowiedzUsuńZa to serniczki są w deseczkę :)
Kochane, dziękuję za każde słowo! Nawet nie wiecie jak bardzo brakuje mi "tu" i to zarówno tego domowego, z rodziną, jak i tego blogowego...
OdpowiedzUsuńMam cichą nadzieję, że teraz, gdy "tam" uporaliśmy się z bardzo dużym i w sumie dość wykończającym projektem - będę miała chwilę wytchnienia. Na jak długo - trudno powiedzieć. Pewnie po prostu do następnego razu.
Pozdrawiam wszystkich!
Małgosiu, jedno jest pewne - takie słodkie cudeńka na pewno smakują podwójnie po powrocie "stamtąd" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne te seniczki Malgosiu! Buziaki dla Pszczolki :))
OdpowiedzUsuńJak wiesz, i u mnie jeszcze do niedawna sporo bylo takich mini-cheescake'ow, choc nie z mascarpone niestety ;) Teraz niestety ta wstretna alergia pokrzyzowala mi wszystkie plany :(
Buziaki!
Skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuńMałgosiu pocieszające jest, że pewien pracowity czas masz za sobą i teraz 'trochę luzu', jeśli to można luzem nazwac, a przynajmniej wytchnienia...trzymaj się!
Serniczki bardzo smakowite!
serniczki prześliczne
OdpowiedzUsuńp.s ja tez tam a bym chciała tu :(
Pysznie się prezentują takie serniczki na raz :)
OdpowiedzUsuńWitaj!...
OdpowiedzUsuńJak zwykle fajowskie fotki :) w Twoim stylu :)
A wszelkie sernikowe są bardzo lubiane przez moje ciasteczkowe potwory, więc chyba się przymierzę...
Zamrażarki jednak bym nie opróżniał tak do końca... nowe owoce dopiero zaczynają kwitnąć :(
znam ten ból... ja więcej godzin spędzam "tam" niż "tu" i cierpię z tego powodu okrutnie... dobrze, że chociaż czasami możemy osłodzić naszym pociechom te rozstania...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
U mnie w zamrażalniku też jest parę torebek owoców, których czas się kończy. Już wiem jak wykorzystam wiśnie.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więcej czasu "tu" bez konsekwencji dla czasu "tam".
A ja już dawno nie jestem "tam"... często wspominam, ale nie tęsknię:)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu wiele tradycyjnych i mniej tradycyjnych ciast robię w miniwersjach, dzieciom bardziej smakują:) Pozdrawiam
Malgosiu, jak najwuecej bycia Tu Ci zycze, z bliskimi! Bywa tak czasem, ze nas gdzies braknie, ze nie da sie inaczej, wiec by sie dalo.
OdpowiedzUsuńSerniczkiem sie czestuje i zmykam juz :-)
Och, wspaniale wyglądają te utopione wisienki i jagody :)
OdpowiedzUsuńuaaah, aż mi ślinka cieknie..
OdpowiedzUsuńNie dość że cudeńka czarujesz to robisz piękne zdjęcia :)
a ja tak mało czasu mam na gotowanie i pieczenie :(
bloga dodaję do ulubionych :)
Będzie mi bardzo miło. :) Dziękuję za ciepłe słowa. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń