Strony
▼
sobota, 2 lipca 2011
Żegnając się z truskawkami, nie odrywając nosa od książki...
Jakoś mi tak dziwnie spoglądać w okno, za którym szare niebo i mokre ulice...
Kilka dni temu spędzaliśmy rodzinny dzień nad jednym z kaszubskich jezior. Woda, słońce, wiatr, grill, radośnie biegające dzieci i łaciate krowy za sąsiadki. Może nie było idealnie, ale wystarczająco dobrze, by nie chcieć spędzać wolnego czasu w domu. A zaraz potem szast – prast i pooooszłooo!
W taki dzień jak dzisiaj miasto powinno tętnić życiem, a tłumy turystów przelewać się uliczkami Głównego i Starego Miasta, które już zdecydowanie jest gotowe na ich przyjęcie. Ogródek przy ogródku. Parasole i kwiaty. Mnóstwo kwiatów. Tylko słońca brak. No i w sumie turystów też jakoś mało. Nie żebym narzekała. Mnie w końcu wygodniej poruszać się po mieście, gdy nie przeciskam się na każdym kroku przez tłumy, no ale ich brak jakoś dziwnie nie chce się kojarzyć z wakacjami. A przecież są!
Dobrze chociaż, że mam piękną, mocno wciągającą lekturę. Bardzo gorącą, bardzo wakacyjną, chociaż wcale nie traktuje li tylko o wakacjach. Jest o życiu w pięknym miejscu. Przedziwnym zbiegiem okoliczności rozpoczęłam czytanie od drugiej części. Wiem, że powinnam przerwać i poszukać w bibliotece lub w księgarni tom pierwszy. Ale nie potrafię się oderwać. Szczęśliwie nie idzie tu o określoną fabułę, intrygi, kolejność wydarzeń i wątków. Niech więc już będzie bez chronologii, byle tylko chłonąć dalej...
Proszę nie pytać co czytam, nie odpowiem dopóki nie skończę. :D
A kulinarnie przeżywam fakt, że truskawek już coraz mniej na straganach. I już nie tak piękne, i nie tak czerwone jak jeszcze tydzień temu. Przedwczoraj kupiłam dużą porcję. Nie wiem, czy nie był to ostatni kilogram tego lata. W sporej części wylądowały w jogurtowym placku (takim jak ten niedawno prezentowany - klik) . Placek pojechał wraz ze mną do pracy. Do domu wróciłam z pustym pudełkiem. :)
A zatem niech i tutaj zagoszczą truskawki. Zapewne po raz ostatni w tym sezonie. Zapraszam na placek z ich udziałem, ale nie ten, o którym wspomniałam powyżej. Na pożegnanie ciasto drożdżowe. Bardzo maślane i z cytrynową nutką. Bo takie lubię najbardziej. Naprawdę bardzo pyszne i mięciutkie. Jutro mam w planach upiec podobne, choć tym razem już nie z truskawkami. Na szczęście jest w czym wybierać, bo owocowy sezon przecież w pełni. :)
Placek drożdżowy z truskawkami (z dodatkiem kardamonu i skórki cytrynowej)
400g mąki (przesianej)
ok. 150g mleka
7g suchych drożdży
100g cukru
2 duże jaja
skórka otarta z 1 dużej cytryny
¼ łyżeczki kardamonu (zmielonego lub drobno utartego)
szczypta soli
200g masła w temperaturze pokojowej
ok. 500g truskawek
cukier puder do oprószenia ciasta
Suche drożdże rozprowadzić w kilku łyżeczkach lekko podgrzanego mleka z łyżeczką cukru i odrobiną mąki (składniki odejmować z ogólnej puli), wymieszać i pozostawić na kilkanaście minut do wyrośnięcia.
Jaja roztrzepać z cukrem i solą. Dodać pozostałą mąkę, drożdżowy rozczyn, kardamon i drobno utartą skórkę z cytryny. Połączyć wszystkie składniki. W trakcie zagniatania dodać masło. Zagniatać aż do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto powinno być miękkie i dość klejące.
Jeśli będzie się zbyt mocno kleiło do rąk, to najlepiej nie podsypywać go mąką, ale lekko nasmarować dłonie oliwą. (Ja wyrabiałam ciasto robotem).
Włożyć ciasto do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godz.
Przygotować dużą, prostokątną foremkę (35x25cm). Wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować masłem i oprószyć mąką.
Do formy wyłożyć ciasto, rozciągając palcami. Zostawić do ponownego wyrośnięcia na ok. 1 godz.
Na wierzchu ułożyć umyte i osuszone truskawki (kroiłam je na połówki).
Wstawić do nagrzanego do 180st. C piekarnika. Piec ok. 25-40min (u mnie grzałki: góra - dół).
Przed wyjęciem z piekarnika sprawdzić czy patyczek włożony w środek ciasta wychodzi suchy.
Ostudzone ciasto posypać cukrem pudrem.
Smacznego!
Dobre, maślane...Chyba się skuszę!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, witaj!
OdpowiedzUsuńLubię do Ciebie zaglądać.
I szczerze przyznaję że jestem bardzo ciekawa tytułu lektury, o której piszesz...Napisałaś o niej kilka słów w interesujący sposób i naprawdę chciałabym wiedzieć co to jest...:-) Mam nadzieję że zdradzisz niebawem. A tymczasem pozdrawiam!
nie chcę się żegnać z truskawkami :(
OdpowiedzUsuńMnie przeraził fakt, że ostatnio truskawki musiałam kupić w... Tesco! Aaaaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńCiężko będzie rozstać mi się z truskawkami... Ale ciasto wygląda bardzo pysznie!
OdpowiedzUsuńszczerze powiedziawszy nie nacieszyłam się w tym roku za bardzo truskawkami. jakoś nie smakowały mi wystarczająco truskawkowo. były takie ... bezpłciowe w smaku :(
OdpowiedzUsuńsmuci mnie to niezmiernie, ale przynajmniej cudne zdjęcia pysznych ciast mogę sobie u innych pooglądać co niniejszym czynię u Ciebie Małgosiu :)
Pieeekne zdjecia Malgosiu! Berz wyjatku! Tylko jedna rzecz bardzo mi sie dzis nie podoba... Ja chce koniecznie wiedziec, co tak pasjonujacego czytasz!!! :D Mam wiec nadzieje, ze niebawem sie tym z nami podzielisz ;)
OdpowiedzUsuńUsciski!
I szerokiej drogi ;)
Ach, piękne zdjęcia Małgoś! Cudowny wypad na Kaszuby ach!:))
OdpowiedzUsuńA ciasto, no palce lizać. Nie dość,że piękne, to pachnące, pyszne i z truskawkami. Czego chcieć wiecej? No, moze tego by truskawki zostały z nami na dłużej.
Uściski:*
jak znajdę truskawy piekę to dziś;)
OdpowiedzUsuńPięknie toi wygląda!:)
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że będę musiała w tym placku zastąpić truskawki innymi owocami :(
OdpowiedzUsuńRany w koło widzę pożegnania z truskawkami a ja ledwo co zaczęłam je w deserach wykorzystywać :D Ojj u mnie sezon jeszcze potrwa, to pewne.
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie jest cudowne.
Super! (i ciasto i aranżacja)
OdpowiedzUsuńCudowne wypieki i cudowne zdjęcia:) No i jeszcze świetna lektura:) Czego chcieć więcej?;)
OdpowiedzUsuńNo... z tym nie przeciskaniem się to się do końca nia zgodzę...
OdpowiedzUsuńW ubiegłym tygodniu byłem z młodymi w Krynicy pod namiotem. W piątek ponieaż właśnie lało, wybraliśmy się do Gdyni do akwarium. "Tam" jechałem przez 3miasto... Grunwaldzka, Niepodległości, Zwycięstwa... Koszmar! W drodze powrotnej pojechałem do obwodnicy... 5 km do obwodnicy jechałem 45 minut. Ech... Ale i tak było fajnie!
Pozdrawiam
jak u Ciebie ładnie! zostaję na dłużej :)
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam się jeszcze w pełni nacieszyć truskawkami a już trzeba się z nimi żegnać. Mam nadzieję, że jeszcze zdążę kupić ich ze 2 kg na zamrożenie do różnych sosów. Ale to co widzę teraz w sklepach nie napawa optymizmem. Słońca poproszę i dojrzałych czerwoniutkich truskawek!
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne.
Pozdriawiam
prześliczne zdjęcia, a to jezioro - cudo!
OdpowiedzUsuńi ciasto - mm, rozpływam się ;)
pozdrawiam serdecznie
Pychota! :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne to zdjęcie znad jeziora! Podziwiam Twoją fotografię, sama też próbuję robić zdjęcia, bo niestety jestem samoukiem, ale tak dobre mi nie wychodzą na moje nieszczęście heh.
Pozdrawiam ;)
Prosta drożdżówka, a tyle jej odsłon i ta świetna. :), pięke zdjęcie tego jeziora:):)
OdpowiedzUsuńwww.slodkiislony.blogspot.com
mi też dziwnie tak spogląda się na ten deszcz...
OdpowiedzUsuńszkoda mi bardzo, że nie ma pięknego słońca, nie chcę imienin z deszczem:(
Wspaniale sie ciasto prezentuje :) powaznie juz koniec truskawek??? u nas nadal jeszcze ich sporo,choc w tym roku prawie z niczego nie korzystam przez moja zlamana noge,ale jesienia na pewno sobie odbije :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Malgosiu i przyjemnej wakacyjnej lektury zycze :)
Piękne ;)
OdpowiedzUsuńMałgoś cudnie i wakacyjnie. Pogoda chyba już się poprawiła, a książkę skończyłaś?
OdpowiedzUsuńPatrzę i oczom nie wierzę, że przegapiłam tak dużo wpisów u Ciebie!
OdpowiedzUsuńCzas leci tak szybko :(
I jeszcze ten deszcz :(
Mam nadzieję, że u Was słońce!
przepięknie dziękuję za tę cudną fotę jeziora, będę się teraz nią urlopowo koiła :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda !
OdpowiedzUsuńU nas też truskawek niewiele, jakieś smętne resztki - aktualnie królują wiśnie :)
ależ piękne zdjęcia! A ciasto obłędne, zjedlibyśmy całe ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPlacek pyszny. Zdjęcia cudowne. Nie mogę oderwać oczów od nich.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://swiat-kuchni.blogspot.com
A pojawił się gdzieś tytuł książki, na którą równiesz narobiłaś nam smaka? :) Jeśli nie to proszę o podanie autora i tytuły, z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuńMalgos, juz chcialam napisac, ze znow kusisz kardamonem (nie zapomne Twego polaczenia jablko-kardamon), ale nie to, napisac chce ze pierwszym zdjeciem ujelas mnei za serce ;-)
OdpowiedzUsuńWczoraj je upiekłam - w wersji śliwkowej, z węgierkami.
OdpowiedzUsuńCiasto pyszne, ale jak dla mnie zbyt tłuste ...
Małgoś , czy to ciasto wyjdzie, jeżeli zmniejszy się ilość masła o połowę ?
Abbro, ono takie jest, trochę jak drożdżowe do brioche i chyba właśnie w tym jego urok, że jest bardzo mocno maślane i wilgotne.
OdpowiedzUsuńOsobiście tego konkretnego przepisu nie testowałam z innymi proporcjami.
Jeśli wolisz jednak mniej tłuste, to jak sądzę zawsze można popróbować. Podejrzewam, że wyjdzie wtedy taka tradycyjna drożdżówka. :)
Pozdrowienia!
Następnym razem zrobię taki "maślany" eksperyment ;)
OdpowiedzUsuńzrobilam i powiem ze jest bomba!!! swieze dlugo , pachnace a zamiast truskawek byl u mnie rabarbar:)
OdpowiedzUsuńZostało mi sporo truskawek i to "do szybkiej konsumpcji". Zaraz zabieram się do zamienienia ich w Twój placek. Przepis brzmi bardzo obiecująco!
OdpowiedzUsuńUpiekłam! Ale pachniało w kuchni! Dodatek skórki z cytryny nadał plackowi odrobiny finezji :)
OdpowiedzUsuń