Strony
▼
piątek, 31 sierpnia 2012
A dzisiaj...
...o północy zamykam konkurs, w którym nagrodami są patelnie do grillowania i prasy do mięsa z kolekcji Tchibo "Steak, burger & CO."
Kto z Was ma jeszcze ochotę na wzięcie udziału w zabawie - zapraszam! :)
Wszelkie szczegóły znajdziecie TUTAJ (klik).
Tymczasem ja zabieram się za przyrządzanie wegetariańskich burgerów. Składnik specjalny: adżika - wywodząca się z kuchni kaukaskiej. Bardzo pikantna. :)
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Kurczak pieczony w całości – bardzo aromatyczny
Teoretycznie ciągle mamy lato, a ja z grillowania „pod chmurką”, płynnie i raczej niespodziewanie przeszłam w eksploatację domowego piekarnika, i to bez szkody dla ciała. Nie wiem jak u Was, ale na mojej północy upały jak nagle się pojawiły, tak i znienacka się ulotniły.
Nie przyjmuję do wiadomości, że już
wkrótce o lecie i wakacjach będziemy mówić w czasie przeszłym...
:(
Mogę ponarzekać na aurę, ale nie
zmienia to faktu, że rozgrzewanie piekarnika zwyczajnie jest już
coraz bardziej mile widziane.
Kurczaka upiekłam w całości.
Wcześniej z ciekawości przejrzałam kulinarne książki w
poszukiwaniu nowej inspiracji. Wielkiego zaskoczenia nie było -
szefowie kuchni, jak jeden mąż polecają nadziewanie kurczaka
cytryną i ziołami. Nawet przeglądając archiwalne numery
„Delicious” ta wersja najbardziej rzucała się w oczy,
wypierając na plan dalszy kurczaka w marynacie sojowej, czy innej
wersji barbecue.
No to nadziałam. I tą cytryną, i
czosnkiem i sporą ilością rozmarynu. A na dokładkę dorzuciłam
jeszcze trochę tymianku, bo go uwielbiam. :) I... pięknie w domu
zapachniało... Naprawdę. :)
Do przygotowania kurczaka wykorzystałam specjalną
ceramiczną formę dostępną obecnie w ofercie Tchibo – przyznaję,
bardzo wygodną w użyciu. Ale jeśli takiej nie macie, to i butelka po piwie się sprawdzi.
Brak butelki po piwie też nie jest przeszkodą (ja
na ten przykład nie mam :D). Wyciągnijcie zwykłe naczynie żaroodporne, tylko wtedy nie zapomnijcie co jakiś czas przewracać
kurczaka, żeby równomiernie się upiekł i zezłocił.
A na koniec krótkie przypomnienie.
Jak wiecie, na blogu trwa obecnie
konkurs, w którym można wygrać przydasie z jesiennej kolekcji
kuchennej Tchibo. Jej hasło przewodnie to „Steak, burger &CO”.
Jeśli lubicie grillować (nie tylko na
łonie natury) – to nagrody w postaci patelni do grillowania i
prasy do mięsa powinny się Wam spodobać. Po szczegóły
konkursowe odsyłam Was do poprzedniego wpisu na blogu, a na skróty
wystarczy, że klikniecie TUTAJ.
Kurczak pieczony w całości z
rozmarynem, tymiankiem i cytryną
1 kurczak w całości (mój miał ok.
1,5 kg – oczyszczony)
1 cytryna
½ główki czosnku (przeciętej w
poprzek)
2-3 gałązki świeżego rozmarynu
kilka gałązek świeżego tymianku
sól, pieprz
oliwa lub olej do pieczenia
Nagrzać piekarnik do temp. 220 st.C.
Kurczaka umyć i osuszyć. Natrzeć na
zewnątrz i od środka solą, i pieprzem.
Cytrynę wyszorować, przekroić na
pół. Do wnętrza kurczak włożyć przeciętą główkę czosnku (w
całości, nie obierać z łupinki)), połówkę przygotowanej
cytryny, oraz rozmaryn. Ułożyć kurczaka w naczyniu żaroodpornym
(ja nadziałam kurczaka na specjalnie wyprofilowane naczynie
ceramiczne), skropić oliwą lub olejem i posypać świeżymi
listkami tymianku. Drugą połówkę cytryny pokroić w grubsze
plasterki i włożyć pod skrzydełka kurczaka, lub ułożyć na dnie
naczynia.
Włożyć naczynie z kurczakiem do
nagrzanego piekarnika i pozostawić w tej temperaturze przez ok. 15
min.
W międzyczasie przygotować kolejne
składniki – patrz poniżej.
Oraz dodatkowo:
malutkie ziemniaczki (u mnie ok. ½ kg)
– jeśli większe to pokrojone
1 gałązka rozmarynu
kilka ząbków czosnku (można przeciąć
na pół, pozostawić w łupince)
½ cytryny
1 łyżka oliwy lub oleju
sól
Ziemniaczki porządnie wyszorować (nie
obierać ze skórki), osuszyć i wraz z czosnkiem wrzucić do miski.
Skropić oliwą i sokiem z cytryny, posolić i posypać drobno
posiekanym rozmarynem. Całość wymieszać.
Wyjąć naczynie z kurczakiem, polać
je od góry tłuszczem/ sokiem, który zdążył się wytopić, a
następnie ułożyć na dnie przygotowane ziemniaczki. Wstawić
ponownie do piekarnika i od razu zredukować temperaturę do 200
st.C.
Piec przez kolejne ok. 45 -50 min.* aż
skórka zrumieni się na złoty kolor (z naciętego nożem udka
powinien wypływać przezroczysty płyn - tak radzi sprawdzić poziom upieczenia Gordon Ramsay), a ziemniaczki będą
miękkie.
Podawać gorące.
Smacznego!
* długość pieczenia może się
wydłużyć, jeśli waga kurczaka będzie większa.
niedziela, 26 sierpnia 2012
czwartek, 23 sierpnia 2012
Steak, burger & CO. Konkurs z nagrodami od Tchibo!
Kilka dni temu spędziłam rodzinny
dzień nad jednym z kaszubskich jezior. Dzieci przez pół dnia
siedziały w lodowatej wodzie („Mamo! Jeszcze trochę! woda
naprawdę jest ciepła!”) , pies z nadmiaru swobody i powierzchni
oszalał, a pan mąż obsługiwał całe towarzystwo – donosząc
kolejne kawałki grillowanych kąsków. Ja bezkarnie odpoczywałam.
:)
No i jadłam oczywiście, ale to w końcu rozumie się samo przez
się, prawda?. :)
Uraczyłabym Was jakimś smacznym
zdjęciem z tego wypadu, ale co zupełnie do mnie niepodobne – nie
postarałam się o ani jedno ujęcie kulinarne... Doprawdy, sama tego
nie rozumiem... :D
Bez zdjęcia być jednak nie może...
Pozwalam więc sobie na małą powtórkę z naszego innego grillowania. Było równie miło, choć już w zupełnie innych
okolicznościach przyrody. :)
A teraz konkrety. :)
Proponuję konkurs. Łatwy i
przyjemny.
Nagrody dla Was przygotował sklep
Tchibo, a związane są z jego najnowszą kulinarną ofertą,
sygnowaną hasłem „Steak, burger & CO” (klik).
Oferta skierowana jest głównie do
miłośników dań mięsnych, ale i bezmięsni co nieco dla siebie znajdą.
Do wygrania są trzy zestawy pochodzące
z w/w oferty Tchibo, składające się z:
patelni do grillowania z litego aluminium (klik), oraz prasy do mięsa (klik) - zobacz zdjęcie poniżej.
Oto zadanie dla Was:
Proszę, tutaj na blogu, pod
konkursową notką pozostawić komentarz krótko (a nawet króciuteńko) opisujący Wasze
najsmaczniejsze grillowanie tego lata.
Uwaga! Wegetariańskie
grillowanie również miło widziane. :) Możecie pisać o jedzeniu,
albo o ciekawych okolicznościach, jakie jemu towarzyszyły, albo o
innych miłych sprawach, które wiązały się z tym konkretnym
biesiadowaniem.
Nagrody powędrują do trzech osób,
które moim subiektywnym zdaniem, pozostawią najciekawsze lub
najsmaczniejsze opisy.
Komentarze pozostawiać możecie do 31
sierpnia (do północy).
Bardzo proszę o pozostawienie wraz z
komentarzem - swojego imienia lub nicka (żebym wiedziała kogo
prosić po odbiór nagrody :)).
Ważne: Wysyłki realizowane będą
przez Sponsora nagród.
W związku z powyższym - osoby biorące
udział w konkursie wyrażają zgodę na przekazanie Sponsorowi
danych adresowych do wysyłki nagrody.
Piszcie, piszcie, piszcie, a ja będę czytać, czytać, czytać... :)
wtorek, 21 sierpnia 2012
Migawki z kuchennej szafki - cz.3
Niedawno pokazywałam Wam ( tutaj - klik) moje ostatnie łowy na targu staroci Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku.
Dzisiaj kolejna porcja nabytych za niewielkie pieniądze gadżetów, które z pewnością posłużą mi i w kuchni, i kulinarnej fotografii. :)
Zieloną deseczkę, widoczną na zdjęciach (zdaje się, że to pokrywka od starej beczki) również wyszperałam na Jarmarku. Korniki chyba miały z niej kiedyś niezłą pożywkę, ale dzięki temu teraz prezentuje się jeszcze ciekawiej. :)
piątek, 17 sierpnia 2012
Kurki, boczek i tymianek. Tarta.
Mija drugi dzień, jak wróciliśmy do
domu z urlopowych wojaży.
Zwykle długo się rozkręcam, nim na
nowo wpadnę w miarę normalny rytm dnia.
Tym razem, bez oddechu – niemal od
razu spadły na mnie zwykłe obowiązki.
Wpadłam w wir koniecznych, choć
niekoniecznie przyjemnych zakupów (szkoła się zbliża!) i zdążyłam
już nawet popełnić ciasto z owocami.
Lubię, gdy mam urlop od domowego
kucharzenia.
Ale tak naprawdę już po kilku dniach
brakuje mi krzątaniny po kuchni i ulubionych przydasi pod ręką. To
śmieszne, ale naprawdę za nimi tęskniłam...
Pewnie za kilka dni pojawi się na
blogu fotograficzny skrót z naszego urlopu.
A zanim to nastąpi – wracam do
wczorajszej zapowiedzi:
„Mam kurki. I nie zawaham się ich
użyć.”
Co powiecie na tartę z kurkami? :)
Użyłam do niej ulubionego kruchego
ciasta (bez jajek), a nadzienie jest nader nieskomplikowane.
Polecam. :)
Mini tarty z kurkami, boczkiem i
tymiankiem
proporcje na 4 foremki o średnicy
12cm
Kruche ciasto:
200g mąki pszennej (polecam krupczatkę)
100g zimnego masła (prosto z lodówki)
2 łyżeczki cukru
ok. ½ łyżeczki soli
1-2 łyżki bardzo zimnej wody
Mąkę i masło wrzucić do malaksera (lub do robota kuchennego, lub wyłożyć na stolnicę). Miksować (lub posiekać nożem), aż do pojawienia się małych grudek. Dodać cukier i sól – znów króciutko zmiksować. Dodając po 1 łyżce zimnej wody – zagnieść szybko ciasto (powinna powstać zwarta kula).
Uformować z ciasta wałek o grubości ok. 4-5cm. Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez ok. 30 min.
200g mąki pszennej (polecam krupczatkę)
100g zimnego masła (prosto z lodówki)
2 łyżeczki cukru
ok. ½ łyżeczki soli
1-2 łyżki bardzo zimnej wody
Mąkę i masło wrzucić do malaksera (lub do robota kuchennego, lub wyłożyć na stolnicę). Miksować (lub posiekać nożem), aż do pojawienia się małych grudek. Dodać cukier i sól – znów króciutko zmiksować. Dodając po 1 łyżce zimnej wody – zagnieść szybko ciasto (powinna powstać zwarta kula).
Uformować z ciasta wałek o grubości ok. 4-5cm. Zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez ok. 30 min.
Farsz:
1 duża cebula
ok. 500g kurek
ok. 200g boczku wędzonego
2 łyżki oleju do smażenia
kilka gałązek świeżego tymianku
sól, pieprz do smaku
Oraz mikstura:
ok. 3 łyżki śmietany 18%
1 rozkłócone jajko
ok. 1/3 szkl. świeżo utartego
parmezanu
sól, pieprz do smaku
Cebulę drobno pokroić. Kurki oczyścić
(jeśli potrzeba umyć pod bieżącą wodą i osuszyć) – większe
sztuki pokroić, mniejsze grzybki zostawić w całości. Boczek
pokroić w kostkę.
Na głębszej patelni rozgrzać olej,
wrzucić cebulę i lekko zeszklić (na małym ogniu). Dodać kurki i
tymianek – krótko przesmażyć, a następnie dorzucić pokrojony
boczek. Smażyć na wolnym ogniu ok. 10 min. (cały sos powinien
wyparować) W międzyczasie posolić do smaku. Na koniec doprawić do
smaku pieprzem.
Piekarnik rozgrzać do temp. 180st.C.
Foremki wysmarować masłem lub skropić olejem.
Schłodzone kruche ciasto podzielić na 4 równe krążki. Każdy z nich rozwałkować bardzo cienko, tak by odpowiadał średnicy foremki, wraz z zapasem na wyłożenie ścianek (czyli ok. 15cm średnicy). Foremki wyłożyć ciastem. Kruche spody upiec „na biało” przez ok. 15-20 min. (można w tym celu ułożyć na wierzchu większe okręgi papieru do pieczenia i wsypać np. suszoną fasolę; po podpieczeniu spodów zdejmujemy papier wraz z obciążeniem).
Schłodzone kruche ciasto podzielić na 4 równe krążki. Każdy z nich rozwałkować bardzo cienko, tak by odpowiadał średnicy foremki, wraz z zapasem na wyłożenie ścianek (czyli ok. 15cm średnicy). Foremki wyłożyć ciastem. Kruche spody upiec „na biało” przez ok. 15-20 min. (można w tym celu ułożyć na wierzchu większe okręgi papieru do pieczenia i wsypać np. suszoną fasolę; po podpieczeniu spodów zdejmujemy papier wraz z obciążeniem).
Wszystkie składniki mikstury wlać do
kubeczka i dokładnie wymieszać.
Na podpieczone spody rozłożyć nadzienie grzybowe, oraz zalać każdy z nich ¼ częścią przygotowanej mikstury jajeczno – śmietanowej.
Na podpieczone spody rozłożyć nadzienie grzybowe, oraz zalać każdy z nich ¼ częścią przygotowanej mikstury jajeczno – śmietanowej.
Ponownie włożyć foremki do
piekarnika i zapiekać ok. 30-35 min., aż masa się zetnie.
Podawać gorące.
Smacznego!
Podawać gorące.
Smacznego!
czwartek, 16 sierpnia 2012
sobota, 11 sierpnia 2012
Czarna porzeczka dobra na nudę
Przede mną kubek z gorącą kawą i chrupiący wafelek wypełniony masą toffi.
Sweter w granatowe paski, bo bez niego w domu zimno i nieprzyjemnie.
Za oknem przezroczysty welon płaczu.
I białe, białe niebo...
Dzieci w taki bury dzień nie potrafią znaleźć sobie miejsca.
Pustkę nudy zapełniam domowym kisielem.
Nie ma lepszego nad przygotowany z czarnej porzeczki.
Prawdziwy, owocowy i jak to porzeczka - wyrazisty w smaku.
Z charakterem. :)
Przepis na niego zna chyba każda mama.
Ja sposób wykonania podpatrzyłam u swojej przyjaciółki jeszcze w (odległych o całe lata świetlne) czasach studenckich.
Miał nam dodać energii po zarwanej (jak to u studentów bywa) nocy. :)
Trudno powiedzieć, czy spełnił to zadanie, ale jednego jestem pewna: właśnie wtedy znienawidziłam kisiele proszkowe. :)
Ten, który pokazują zdjęcia - robiłam jakiś czas temu, gdy dostępne były jeszcze świeże owoce porzeczki. Teraz można wykorzystać owoce zamrożone, albo sok owocowy (ale domowy, zawiesisty, gęsty - nie rozcieńczone z kartoników pseudo soki).
Zapewniam, że smakuje nieporównywalnie lepiej od proszkowych zamienników.
Domowy kisiel z czarnej porzeczki
na ok. 4 porcje
ok. 500g owoców czarnej porzeczki
ok. 1/2 szkl. zimnej wody
cukier do smaku (u mnie. ok. 1/3 szkl., ale należy próbować i dostosować ilość do własnego smaku)
Wszystkie składniki włożyć do garnka i (od czasu do czasu mieszając) gotować ok. 10 min. na niezbyt dużym ogniu, do momentu, aż owoce częściowo się rozpadną.
Zdjąć z ognia i lekko zmiksować blenderem (nie musi być dokładnie, większe kawałki owoców są mile widziane).
Jeśli sos owocowy będzie bardzo gęsty - rozrzedzić dodatkową porcją wrzącej wody.
Oraz:
ok. 1/3 szkl. zimnej wody
ok. 4 łyżki mąki ziemniaczanej lub mazeiny (skrobia kukurydziana)
Sos owocowy postawić ponownie na ogniu i doprowadzić do wrzenia.
W międzyczasie w kubeczku wymieszać bardzo dokładnie skrobię w zimnej wodzie (tak, aby nie było żadnych grudek). Skrobia bardzo szybko osiada na dnie, więc przed wlaniem do owocowego soku - ponownie przemieszać.
Wlewać do wrzącego soku, jednocześnie go energicznie mieszając - aż do doprowadzenia do ponownego wrzenia.
Uwaga! Wodę ze skrobią wlewać partiami. Ilość mącznej zawiesiny jest orientacyjna i może się zdarzyć, że tylko część będzie wykorzystana - w zależności od tego, czy wolimy kisiel bardziej czy mniej gęsty.
Jeśli sos owocowy początkowo został zbyt mocno rozcieńczony - może się okazać, że zawiesiny mącznej będzie zbyt mało. W takim wypadku należy jej dorobić i ponownie dolewać do gotującego się kisielu, aż do uzyskania odpowiadającej nam konsystencji.
Można dodatkowo dosłodzić do smaku.
Smacznego!
piątek, 3 sierpnia 2012
Zamykam...
To był ciężki tydzień.
Bardzo długi, a wydawało się, że i
tak zbyt krótki.
W pośpiechu.
Z bólem kręgosłupa i nieustającym
bólem głowy.
Z szybkimi przekąskami, zamiast
obiadów.
Albo pizzą z dostawą do domu.
Dzisiejszy dzień zamykam z ulgą.
Liczę na dobry i spokojny sen.
Trochę mi się należy.
Jutro będzie dla mnie świeciło
słońce, nawet jeśli pogoda nie dopisze. :)
Nie mam siły na wielkie kucharzenie.
Ale coś dobrego i tak się znajdzie.
:)
Po przepis odsyłam Was tutaj (klik!).
Dobrego weekendu Wam życzę! :)