Moja minęła w atmosferze rodzinnego spotkania w ogródku (ach! dlaczego nie mam swojego...).
Było tłusto,
niezdrowo i jak to przy grillu – pysznie i przyjemnie. :)
A Wasza niedziela? Jak upłynęła Wam ostatnia majówka? Mam
nadzieję, że nie zabrakło Wam słońca i chęci do długich
spacerów (albo może innych aktywności na powietrzu)?
A jutro zapraszam Was na rozwiązanie konkursu „prawie na wynos”!
Ślinka kapie patrząc na ten szaszłyczek!U mnie od rana pada :(
OdpowiedzUsuńAga, mnie na cudze też zawsze ślinka kapie. :D Pozdrawiam. :)
Usuńcudowna niedziela:) i wspaniały grill-piękny kolor! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba. :) Trochę nietypowy jak na grilla. :)
UsuńA tam, wcale nie tak tłusto, ja się zawsze pocieszam, że ten tłuszcz tam skapuje do grilla :) Wtedy nie mam wyrzutów sumienia po takim jedzonku :) Pyszne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCo skapnie - to skapnie, ale reszta trafia do naszych brzuszków. :D
UsuńCudnie Małgoś. Ja też nie mam swojego, ale na szczęście teściowie mają. Byłam, nie grillowałam, ale sadzonki dyń pogłaskałam.
OdpowiedzUsuńOjjjjjj! Będą własne dynie!
UsuńWiem, że nie powinnam zazdrościć, ale... :D No wiesz... :D
my ze względu na kontuzje nogi meza spedzilismy niedziele w domu,ale lenilismy się niemiłosiernie :)
OdpowiedzUsuńSiła wyższa. Niech zatem wraca mąż szybko do zdrowia. :)
UsuńJaki "słitaśny" grill! Taki jednoosobowy!
OdpowiedzUsuńJaki...? :D Gutek, ja Ciebie nie poznaję... :D
Usuńfajny grill, pierwszy raz takowy widzę:) ....a grillowaliśmy w weekend i my:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAha, czyli też było fajnie i smacznie. :)
UsuńJa też grillowałam, ale w sobotę, zaś w niedzielę byłam na Jarmarku Tumskim :) Podobny do Dominikańskiego, lecz duuużo mniejszy, choć równie uroczy :)
OdpowiedzUsuńAjjjj... Jak fajnie! Ja się już nie mogę doczekać naszego jarmarku (uwielbiam targ staroci!). A tu jeszcze tyle czasu do niego...
UsuńA Targ Tumski na długo się "rozkłada"?
Gosia ale śmieszny mały grilek, taki przenośny. A gril tłuszcz prawie cały zawsze ulotni. My tym razem nie grilowaliśmy, ale spacerowaliśmy i laliśmy wodę, bo trawnik i rośliny prawie w pustynne się zamieniają. Brak deszczu daje się we znaki.
OdpowiedzUsuńAnno, to był chrzest nowego kubełka grillowego mojej mamy. :) On jest strasznie malutki (dużego nikt nie chciał przytargać do ogródka), więc grillowaniu nie było końca. :D Ale przynajmniej w tym czasie dzieci się wyszalały na powietrzu. :)
OdpowiedzUsuńrewelacja! narobiłaś smaku!!! piękne zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku jeszcze nie grillowałam :( Nie mam gdzie...
OdpowiedzUsuńAle na grillu wcale nie musi być tłusto i niezdrowo - warzywka (np bakłażan) w marynacie z oleju rzepakowego i ziółek to samo zdrowie :)