Jeśli botwina ciągle jeszcze ma u Was
wzięcie (u mnie ma :)), a pomysły przypadkiem się kurczą – to
zdecydowanie polecam Wam genialną (!) zupę. Wprost prze-pysz-ną!
Przepisem (klik!) na nią, równo dwa miesiące
temu, podzieliła się Beatka z bloga „Bea w kuchni”. Obiecałam
jej wtedy (i przy okazji sobie), że gdy tylko i w nasz region zawita
wiosenne zielsko – to przygotuję tę zupę, choćby nie wiem co!
:)
Pierwsze zakupione botwiny zostały
inaczej zagospodarowane, ale o zupie Bey nie zapomniałam i dzisiaj
bardzo, bardzo ją polecam!
Jeśli tylko lubicie smak kolendry i
kuminu – to ta pożywna zupa powinna Was zachwycić.
Nas wprost zauroczyła! :)
Jest aromatyczna, (w mojej wersji)
lekko pikantna i jak to z zielskiem bywa – niekoniecznie
„wyględna”. :)
Co prawda, wprowadziłam do przepisu
kilka swoich drobnych zmian – np. zrezygnowałam z dodatku cynamonu
i cytryny, oraz w ogóle nie miksowałam zupy – więc z pewnością
nie smakowała i nie wyglądała identycznie jak ta z oryginalnego
przepisu (Ottolenghi „The Cookbook”).
Sami zadecydujcie, na którą wersję
mielibyście ochotę. Ja zdecydowanie ugotuję ją jeszcze raz, by
sprawdzić jak smakuje w wersji cynamonowo – cytrynowej. :)
Życzę Wam udanego, słonecznego
weekendu!
Nie zapomnijcie o jutrzejszym Dniu
Matki! :)
Ja wszystkim Mamom ślę mnóstwo
uścisków. :*
A tym, którzy jeszcze się wahają,
czy wziąć udział w trwającym na blogu konkursie - przypominam,
że jutro jest ostatni dzień na zostawianie komentarzy
konkursowych. Do wygrania jest zestaw „śniadaniowy” ufundowany
przez sklep internetowy „Twój Lunchbox”.
Tutaj (klik) znajdziecie szczegóły.
Zapraszam!
Zupa z botwinki i soczewicy
inspirowana przepisem z bloga „Bea wKuchni” (z moimi zmianami)
2 pęczki botwinki (wraz z buraczkami)
ok. 1 szkl. czerwonej soczewicy
2-3 łyżki oliwy
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka ziaren kolendry (ew.
mielona)
1 łyżeczka nasion kuminu (ew.
mielony)
ok. 1 litr bulionu (lub gorącej wody)
garść świeżych listków kolendry
1 maleńka papryczka pepperoncino
sól, pieprz do smaku
Botwinkę umyć, osuszyć. Liście i
łodygi pokroić niezbyt drobno. Porządnie wyszorowane buraczki
pokroić w niewielkie słupki.
Soczewicę przepłukać dużą ilością
zimnej wody.
Cebulę drobno posiekać. Czosnek
przecisnąć przez praskę lub drobno utrzeć.
Nasiona kolendry i kuminu utrzeć w
moździerzu.
W większym garnku, na rozgrzanej
oliwie – zeszklić cebulę. Dodać czosnek i utarty kumin z
kolendrą, a następnie soczewicę – krótko przesmażyć. Dorzucić
pokrojoną botwinę (z buraczkami) i mieszając – smażyć ok. 2
min. aż zielenina „zwiędnie”. Zalać bulionem (lub gorącą
wodą). Gotować ok. 20 min. do momentu, aż soczewica będzie
miękka. W międzyczasie doprawić do smaku solą. Pod koniec
gotowania dorzucić listki świeżej kolendry i doprawić pieprzem.
*
Smacznego!
* W przepisie z książki Ottolenghi
„The Cookbook” - cytowanym przez Beę na Jej blogu – do zupy
dodawany jest również cynamon. Zupa jest częściowo miksowana i
podawana z cytryną. Ja tym razem z tych trzech rzeczy zrezygnowałam.
skuszę się na pewno. dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńps. cuuudowne zdjecia:)
Ja botwinę wykorzystuje na maxa, niestety głównie miażdżąc ją blenderem, przyrządzając zupki-papki mojemu małemu synowi :) Trzeba małego mężczyznę przyzwyczajać do jej smaku, po dorosłe egzemplarze, które znam nie przepadają za nią niestety...Twoja wersja świetna i wcale nie wygląda źle! Fajna jest!
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo smacznie. noszę się z zamiarem zrobienia zupy z botwinki, więc z pewnością wypróbuję i tę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Super wersja botwiny! Podoba mi się bardzo. :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś robiłam z lubczykiem, pyszna była również. A Twoje zdjęcia Małgoś sprawiają,że zgłodniałam.
Botwinkę będę robiła, bo kupiłam dziś dwa pęczki.:)
Pozdrowienia Kochana :*
Ps. Zajrzyj do mnie, ujrzysz lunchbox mego synka :)
Zamiana bocwiny na botwinke nadala zupie pieknego koloru, czym bocwina niestety nie moze sie szczycic ;) U nas o botwinke trudno, nie wiem wiec, czy uda mi sie kiedys i te wersje wyprobowac...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i pieknego weekendu zycze! (u nas na szczescie az 3 dni wolnego :))
Beatko, a u nas odwrotnie, boćwinę na straganach dużo trudniej kupić. Za to botwinki nie brakuje. :) No i nie da się ukryć, że nasze zupy kolorem się również różnią. :)
UsuńCzad, Małgoś! PIękny kolor, autor, którego uwielbiam... Nic dodac, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście inaczej, ale bardzo mi się ten pomysł podoba :-)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie, a połączenie soczewicy i botwinki jest dla mnie wymarzone :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie z koszykiem, botwinką i zieloną serwetką w groszki! :)
OdpowiedzUsuńpychota ;) uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń