niedziela, 29 czerwca 2014

Przy niedzieli.


Kochani, przy niedzieli nakarmię Was (szkoda, że tylko wizualnie) przepysznym, kremowym sernikiem. Jako, że to wirtualna uczta – można brać do woli, nawet garściami – dla wszystkich wystarczy! :)
Ja dzisiaj napawam się nic-nie-robieniem, ale jutro postaram się więcej naskrobać. Przyznam się też komu podkradłam pomysł na usypanie widowiskowego kopczyka na serniku i podam przepis na swoją wersję.
Tymczasem miłej i słonecznej niedzieli!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Warzywa z Hali. Zupa na lato.


Wygodnie jest mieszkać tuż przy najbardziej rozpoznawalnej i najlepiej zaopatrzonej Hali Targowej w mieście. Tym fajniej, że nierozerwalnie związany jest z nią Zielony Rynek – miejsce, gdzie przez sześć dni w tygodniu można kupić każde sezonowe warzywo i owoc.
Właściwie nie ma dnia, żebym przynajmniej jeden raz tutaj nie zajrzała (zwykle dwukrotnie mnie tutaj wiatry przywieją) – nie ważne: celowo czy niby przypadkiem lub przy okazji. To ten z ważnych kierunków na mapie miasta, który mnie osobiście przyciąga jak magnes. Nie zajrzeć tutaj – to jakby nowy dzień w ogóle nie odznaczył się w kalendarzu.
Stąd trudno odejść z pustą ręką. Tutaj zawsze coś pysznego i świeżego woła, że na pewno przyda się w kuchni. A ja chętnie przygarniam. :) 
 


środa, 18 czerwca 2014

Różane opowiastki


Pierwsza porcja różanego wyrobu trafiła w moje ręce dokładnie pięć lat temu. I nie był to byle jaki wyrób, ale cudownie pachnące, świeżutko utarte płatki róży, zebrane na beskidzkiej ziemi. Prezent od Basi.
Niewielki słoiczek z różaną zawartością trzymałam w lodówce i pamiętam dokładnie - długo nie mogłam się zdecydować do czego ją wykorzystać. Każda opcja jaka przychodziła mi do głowy - wydawała się niewystarczająco atrakcyjna. No przecież taką królewską różę trzeba godnie potraktować!
W sumie to była wymówka, bo tak naprawdę chyba było mi żal tak po prostu ją zjeść i tym samym się z nią rozstać. Dużo fajniej było mieć słoiczek pod ręką i od czasu do czasu zanurzać w nim nos. A aromat jaki się unosił..., no cóż musicie go sobie wyobrazić... :) 
 


wtorek, 10 czerwca 2014

Późnowiosenna, tudzież wczesnoletnia pizza


Statystycznie rzecz biorąc, 9 na 10 przypadków – nasza domowa pizza świeci pomidorowym sosem. Króluje klasyka i tak lubimy najbardziej (zwłaszcza dzieci).
Od czasu do czasu łamiemy przyzwyczajenia i zamiast sosu czerwonego, na drożdżowym spodzie ląduje sos biały – raz przygotowany na bazie miękkiego serka (np. typu Philadelphia), albo mascarpone, albo po prostu z gęstej, kremowej śmietanki doprawionej na różne sposoby.

wtorek, 3 czerwca 2014

Migawki z kuchennej szafki - cz. 12


Bez problemu mogę przejść obojętnie obok sklepu z torebkami, czy butami. Równie niewielkie emocje wywołuje u mnie kolejny mijany sklep z biżuterią, ciuchami, czy innymi kosmetykami.
Niestety tego samego nie potrafię powiedzieć o tych wszystkich miejscach, które oferują kuchenne akcesoria... Te, śmieją się do mnie zawsze, w każdej sytuacji i niezależnie od faktycznych potrzeb. :) 
Wśród nich szczególne miejsce zajmują gadżety, które przygarniam z myślą o fotografii kulinarnej. Im starsze, im bardziej odrapane, pokryte patyną, czy w inny sposób nadszarpnięte zębem czasu – tym lepiej.  
 


niedziela, 1 czerwca 2014

W pierwszym dniu czerwca


Pizza na obiad, lody na deser i drożdżowy placek z truskawkami i rabarbarem w międzyczasie. Wyrośnięte dzieci (takie jak ja) też lubią świętować. :D
Miłego dnia Kochani! :)

Ps. Przepis na placek drożdżowy tutaj (klik).