czwartek, 31 maja 2012

Barcelona w migawkach – cz. 2




Pozostając w klimacie okołokulinarnym, proponuję dzisiaj podróż po barcelońskich wystawach sklepowych i targach.
Barcelończycy lubią jeść (a zapewne dotyczy to całej Katalonii i Hiszpanii). To widać na każdym kroku. Targi tętnią życiem przez cały dzień. Restauracje, knajpki i bary tapas niemal na okrągło są zapełnione. Czasem trudno dopchać się do stolika. Zdarzyło nam się czekać w kolejce do baru...
Trudno tu znaleźć wielkie spożywcze molochy. Za to ilość maleńkich sklepików przysparza o zawrót głowy. I jest to bardzo przyjemny zawrót. :)
W mojej bardzo subiektywnej opinii, barcelońskie ekspozycje nie są może tak widowiskowe jak te, które miałam okazję podziwiać podróżując po słonecznej Italii, ale również bardzo przyjemne dla oka i zapraszające do wnętrza. :) Niektóre zaś po prostu klimatyczne. :) 
Czasem naprawdę trudno mi było oderwać się od obiektywu...





wtorek, 29 maja 2012

Barcelona kulinarnie – w migawkach cz.1


Trudno mi uwierzyć, że minął miesiąc, odkąd wędrowałam po barcelońskich ulicach.  A  przemierzyłam całe mnóstwo kilometrów.
Każdego poranka przysiadałam przy maleńkim stoliku piekarni, by popijając aromatyczne espresso, schrupać świeżą bagietkę z serrano.
Zaglądałam do ciasnych restauracji, barów tapas i maleńkich sklepików z jedzeniem na wynos. Zajadałam się najświeższymi owocami morza (jak mi ich teraz brakuje!).
Robiłam zakupy na lokalnych targach i piłam świeże soki na słynnej Boquerii.
Trudno mnie było odciągnąć od każdej napotkanej cukierni. :) Jedną z nich – odwiedzałam codziennie. Jej muzułmański właściciel rozpoznawał mnie już w drzwiach, a ja nie potrafiłam odmówić sobie kolejnych i kolejnych (nomen omen) arabskich słodkości. :) 



O Barcelonie można by zapewne prawić godzinami. O jej kuchni, architekturze i przemiłych ludziach.
Wielokulturowa i różnorodna. Zakochałam się w każdym jej calu.
Nie będę Was zanudzać opisami (swój limit - na dłuuugo wyczerpałam podczas moich zeszłorocznych, toskańskich opowieści :D).
Zamiast słów – pokażę Wam Barcelonę, widzianą moimi oczami.
Dzisiaj wielki skrót kulinarnych migawek.
Jeśli czas pozwoli, pokażę również jak odbierałam barcelońskie ulice. :) 
Pozdrawiam!  




poniedziałek, 28 maja 2012

Twój Lunchbox – rozwiązane konkursu

Zasypaliście mnie konkursowymi komentarzami. I bardzo się z tego cieszę. :)
Nawet bez zdjęć potrafię sobie wyobrazić, jak kolorowe i zdrowe są (lub od czasu do czasu bywają) Wasze drugie śniadania. Brawa!


Nagrodę w postaci zestawu, składającego się z torby termoizolacyjnej i dwóch pudełek z przegródkami EasyLunchbox (widoczne na zdjęciu powyżej) przygotował dla Was sklep internetowy twojlunchbox.pl.
O tym, do kogo ona trafi – już za chwilę.

Najpierw jednak kilka konkretów.
W zapowiedzianym losowaniu biorą udział tylko te komentarze, które spełniają warunki i zasady konkursowe (klik).
Każdemu konkursowemu komentarzowi przyporządkowałam liczbę porządkową, w kolejności takiej, w jakiej pojawiały się na blogu pod wpisem konkursowym. Oczywiście pomijałam po drodze te, które traktowały w tematach pozakonkursowych, lub te, których autorzy nie spełnili warunków konkursu (zanotowałam jeden przypadek)*.





W losowaniu biorą zatem udział numery od 1 do 125.
Nie będzie sierotki Marysi - będzie internetowa maszyna losująca http://www.random.org/

Oto wynik losowania:












Zatem nagroda trafia do osoby z przypisanym numerem 41 - podpisanej jako Anonimowy, która pozostawiła taki komentarz: 


Gratuluję bardzo!
Wszystkim pozostałym osobom chciałabym podziękować za tak liczny udział. :)
Życzę Wam miłego i owocnego nowego tygodnia! :)
A ja tymczasem teraz pędzę, wysmarować maila do nagrodzonej osoby.

Pozdrawiam! :)

* W jednym przypadku komentarz został pozostawiony po wyznaczonym terminie, zamykającym konkurs.


Edycja: 
W związku z zakończeniem i zamknięciem konkursu - usuwam listę Uczestników z danymi mailowymi.

niedziela, 27 maja 2012

Ostatnia majowa niedziela...


Moja minęła w atmosferze rodzinnego spotkania w ogródku (ach! dlaczego nie mam swojego...). 
Było tłusto, niezdrowo i jak to przy grillu – pysznie i przyjemnie. :)
A Wasza niedziela? Jak upłynęła Wam ostatnia majówka? Mam nadzieję, że nie zabrakło Wam słońca i chęci do długich spacerów (albo może innych aktywności na powietrzu)? 

A jutro zapraszam Was na rozwiązanie konkursu „prawie na wynos”!

piątek, 25 maja 2012

Botwinkowa zupełnie inaczej :)



Jeśli botwina ciągle jeszcze ma u Was wzięcie (u mnie ma :)), a pomysły przypadkiem się kurczą – to zdecydowanie polecam Wam genialną (!) zupę. Wprost prze-pysz-ną!
Przepisem (klik!) na nią, równo dwa miesiące temu, podzieliła się Beatka z bloga „Bea w kuchni”. Obiecałam jej wtedy (i przy okazji sobie), że gdy tylko i w nasz region zawita wiosenne zielsko – to przygotuję tę zupę, choćby nie wiem co! :) 


Pierwsze zakupione botwiny zostały inaczej zagospodarowane, ale o zupie Bey nie zapomniałam i dzisiaj bardzo, bardzo ją polecam!
Jeśli tylko lubicie smak kolendry i kuminu – to ta pożywna zupa powinna Was zachwycić.
Nas wprost zauroczyła! :)
Jest aromatyczna, (w mojej wersji) lekko pikantna i jak to z zielskiem bywa – niekoniecznie „wyględna”. :)
Co prawda, wprowadziłam do przepisu kilka swoich drobnych zmian – np. zrezygnowałam z dodatku cynamonu i cytryny, oraz w ogóle nie miksowałam zupy – więc z pewnością nie smakowała i nie wyglądała identycznie jak ta z oryginalnego przepisu (Ottolenghi „The Cookbook”).
Sami zadecydujcie, na którą wersję mielibyście ochotę. Ja zdecydowanie ugotuję ją jeszcze raz, by sprawdzić jak smakuje w wersji cynamonowo – cytrynowej. :)

Życzę Wam udanego, słonecznego weekendu!
Nie zapomnijcie o jutrzejszym Dniu Matki! :)
Ja wszystkim Mamom ślę mnóstwo uścisków. :*


A tym, którzy jeszcze się wahają, czy wziąć udział w trwającym na blogu konkursie - przypominam, że jutro jest ostatni dzień na zostawianie komentarzy konkursowych. Do wygrania jest zestaw „śniadaniowy” ufundowany przez sklep internetowy „Twój Lunchbox”.
Tutaj (klik) znajdziecie szczegóły. Zapraszam!


Zupa z botwinki i soczewicy

2 pęczki botwinki (wraz z buraczkami)
ok. 1 szkl. czerwonej soczewicy
2-3 łyżki oliwy
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka ziaren kolendry (ew. mielona)
1 łyżeczka nasion kuminu (ew. mielony)
ok. 1 litr bulionu (lub gorącej wody)
garść świeżych listków kolendry
1 maleńka papryczka pepperoncino
sól, pieprz do smaku

Botwinkę umyć, osuszyć. Liście i łodygi pokroić niezbyt drobno. Porządnie wyszorowane buraczki pokroić w niewielkie słupki.
Soczewicę przepłukać dużą ilością zimnej wody.
Cebulę drobno posiekać. Czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno utrzeć.
Nasiona kolendry i kuminu utrzeć w moździerzu.
W większym garnku, na rozgrzanej oliwie – zeszklić cebulę. Dodać czosnek i utarty kumin z kolendrą, a następnie soczewicę – krótko przesmażyć. Dorzucić pokrojoną botwinę (z buraczkami) i mieszając – smażyć ok. 2 min. aż zielenina „zwiędnie”. Zalać bulionem (lub gorącą wodą). Gotować ok. 20 min. do momentu, aż soczewica będzie miękka. W międzyczasie doprawić do smaku solą. Pod koniec gotowania dorzucić listki świeżej kolendry i doprawić pieprzem. *
Smacznego!

* W przepisie z książki Ottolenghi „The Cookbook” - cytowanym przez Beę na Jej blogu – do zupy dodawany jest również cynamon. Zupa jest częściowo miksowana i podawana z cytryną. Ja tym razem z tych trzech rzeczy zrezygnowałam.

poniedziałek, 21 maja 2012

Ravioli z botwinką i szpinakiem


Przy okazji wczorajszej „zajawki” zdjęciowej – zadałam na FB pytanie / zagadkę, co Waszym zdaniem przygotowałam z duetu botwinka + szpinak? :)
Padły pojedyncze propozycje zupy i sałatki, ale większość głosów powtarzała się, stawiając na tartę. Dokładnie takie same preferencje odnotowałam w pracy. Tarta, tarta i tylko tarta! Zwłaszcza Pamelka nie miała w tym względzie żadnych wątpliwości. :)
Niektórzy z Was pamiętali doskonale ten zeszłoroczny wypiek (klik), który prezentowałam na blogu, a który ni mniej, ni więcej - krył w sobie pyszne nadzienie z dwóch wiosennych warzyw. Cieszę się, że tak zapadł Wam w pamięci. :)
A tymczasem... skucha... Przygotowałam coś zupełnie, zupełnie innego... :)


 Ale, ale... mieliście trochę racji. :)
Muszę się uczciwe przyznać, że nadzienie właśnie z tamtej tarty smakowało mi tak bardzo, że wykorzystałam je teraz praktycznie bez żadnych modyfikacji jako nadzienie do ravioli.
Ciasto do ravioli robię trochę inaczej, niż ciasto do naszych tradycyjnych pierogów.
Po pierwsze, używam semoliny (chociaż czasem zdarza mi się, że wykorzystuję naszą rodzimą mąkę krupczatkę).
A po drugie przygotowuję tylko na jajach. Nie dodaję ani wody, ani mleka, ani żadnego innego płynu. Takie ciasto w stanie surowym jest bardziej twarde, ale za to daje się gotować na „cudowne al'dente”, zupełnie tak jak domowy makaron jajeczny.
Pierożki z czerwonym nadzieniem – całkowicie warzywnym - zapewne nie są szczególnie popularne w naszej szerokości geograficznej. Niemniej polecam wszystkim fanom botwiny. Myślę, że to miła odmiana na talerzu. :)
Ja podawałam je skropione pikantną, aromatyzowaną papryczkami chili – oliwą, oraz świeżo skrojonymi płatkami parmezanu, listkami bazylii i uprażonymi orzeszkami piniowymi.
Pycha! :)

Ps. Czy u Was też słońce tak pięknie, pięknie! się uśmiechnęło? :)



 Ravioli z botwinką i szpinakiem 

Nadzienie: 
1 pęczek botwinki wraz z małymi buraczkami
1 pęczek szpinaku
3 ząbki czosnku
2 łyżki oliwy (do smażenia)
1 gałązka świeżego rozmarynu
sól, pieprz do smaku

Szpinak i botwinkę dokładnie umyć, osuszyć (np. papierowymi ręcznikami). Liście i łodygi botwinki pokroić dość drobno, a buraczki – w cienkie słupki. Szpinak w zależności od wielkości listków pokroić lub pozostawić w całości. Czosnek i listki rozmarynu drobniutko posiekać. Na głębokiej patelni rozgrzać 2 łyżki oliwy. Wrzucić botwinkę i mieszając od czasu do czasu - dusić kilka minut, aż buraczki i liście zmiękną. Dorzucić szpinak, posiekany czosnek i rozmaryn. Smażyć kolejne ok. 3 min. Doprawić do smaku solą i pieprzem (u mnie raczej pikantnie). Ostudzić.

Ciasto na ravioli: 
2 duże jajka
ok. 200 g semoliny (lub innej mąki, np. krupczatki)

Z jajek i semoliny zagnieść elastyczne ciasto makaronowe. Ciasto nie powinno być zbyt mokre i klejące. W zależności od wielkości użytych jajek – może okazać się konieczne dosypanie 1-2 łyżek mąki. Uformować z ciasta wałek (ok. 5 cm średnicy) i szczelnie zawinąć w folię spożywczą. Odłożyć na pół godziny, by ciasto „odpoczęło”.

Z ciasta makaronowego wykrawać kawałki ciasta – rozwałkowywać w dłuższe prostokąty. Pozostałe ciasto z powrotem zawijać w folię spożywczą, by nadmiernie nie wyschło.
Na jednym płacie układać porcje nadzienia (ok. 2 łyżeczki) i przykrywać drugim płatem. Wykrawać okrągłe pierożki.
 (Jeśli chcecie przyspieszyć sobie pracę – zamiast bardziej pracochłonnych okrągłych kształtów – wycinajcie radełkiem ravioli kwadratowe).
W dużym garnku zagotować sporą ilość osolonej wody. Partiami wrzucać ravioli, gotować krótko – po wypłynięciu na wierzch pierożków i ponownym zawrzeniu wody – są już gotowe.
Wybierać łyżką cedzakową. Odłożyć na talerz do odparowania.

Podawać skropione oliwą, z dodatkiem płatków parmezanu, świeżych listków bazylii i uprażonych na suchej patelni orzeszków piniowych.
Smacznego!

niedziela, 20 maja 2012

W duecie...

... botwinka i młody szpinak.
Niebawem. :)


czwartek, 17 maja 2012

Twój LunchBox – konkurs prawie na wynos :)

„A jak wygląda Twoje drugie śniadanie?”
Czy pamiętacie jeszcze ten wpis (klik) sprzed kilku miesięcy, w którym pokazałam Wam śniadaniowe pudełka „Goodbyn” z kolekcji Twój Lunchbox (klik)?
Moje „śniadaniówki” sprawują się świetnie.
Szczególnie polecam je z przeznaczeniem dla naszych pociech w wieku szkolnym, bowiem wykonane są naprawdę solidnie i wieeele wytrzymują. :)

Od tamtej pory, od czasu do czasu (gdy akurat kulinarna wena raczyła mnie nie opuszczać) – przedstawiałam Wam moje propozycje zapełnienia ich. Można je znaleźć w archiwum bloga, opisane etykietą „Na wynos”.



A tymczasem...
Czas majówek i pikników w pełni, a przed nami czas urlopów, wycieczek, wypraw rowerowych – więc może i komuś z Was przydałby się praktyczny zestaw śniadaniowy?
Asia i Ala –  właścicielki internetowego sklepu Twój Lunchbox (klik) - przygotowały dla Was zestaw składający się z dwóch pudełek EasyLunchbox, wraz z termoizolacyjną torbą. Dokładnie taki jak na załączonych zdjęciach.


Zadanie konkursowe jest bardzo, bardzo proste i brzmi:

Rozwiń zdanie: „Przegródki pudełka śniadaniowego zapełniłabym / zapełniłbym...” 


Czym? Tym czym chcecie! Tym czym lubicie.  Na co macie szczególną ochotę. :)


Poniżej przedstawiam Wam zasady i warunki konkursu: 

1/ Konkurs polega na pozostawieniu komentarza na blogu (pod konkursowym wpisem) o tematyce zgodnej z przedstawionym powyżej zadaniem
2/ Wraz z komentarzem należy pozostawić swój adres mailowy (nie dotyczy osób, które posiadają konto na Bloggerze z widocznym adresem mailowym w Profilu).
Jeśli obawiacie się automatów spamowych – wstawcie w adresie kilka spacji. 
3/ Konkurs trwa do 26 maja (komentarze można pozostawiać do północy)
4 Zwycięzca (jeden) zostanie wybrany drogą losowania
5/ W losowaniu wezmą udział wszystkie komentarze spełniające warunki konkursowe.
Pozostałe komentarze (bez adresu lub innej możliwości identyfikacji osobowej, komentarze w tematach innych niż konkursowe, lub w inny sposób nie spełniające warunków konkursu ) – nie będą brane pod uwagę w losowaniu.
Komentarze dalekie od kultury osobistej będą usuwane.
6/ Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi w ciągu kilku dni (nie dłużej niż jeden tydzień) po zakończeniu konkursu.
7/ Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski


Zestaw tymczasowo przebywa u mnie, czekając na nowego właściciela. :) 
Zatem zapraszam do licznego udziału!

niedziela, 13 maja 2012

Zabiegana, z wiosną w tle


Niedawny urlop – dzisiaj wydaje mi się niemal nierzeczywisty. :) Wróciłam do domu i z dnia na dzień wpadłam po uszy w przeogromny wir pracy. Okazuje się, że kilka dni nieobecności wystarczy, by skrzynka mailowa zaczęła pękać w szwach, że dzieci w domu oczekują wzmożonego przytulania, a niezałatwione wcześniej sprawy – już dłużej czekać nie mogą. Czyli zasadniczo dzień jak co dzień – tylko w większym tempie i intensywniej. :) Na tyle intensywnie, że nie starczyło czasu, by tutaj – na blogu – choć kilka słów naskrobać. Skrobię dzisiaj, choć obiecanej, krótkiej relacji urlopowej jeszcze nie będzie. Mówią, że co się odwlecze, to nie ucieczce... Sprawdzę, czy to prawda. ;-)


A w międzyczasie:
- nasze urocze szczenię – wyrosło nie do poznania (po urlopie miałam wrażenie, że jest dwa razy większa, niż w dniu naszego wylotu) i w końcu nadszedł czas na wyczekiwane (zwłaszcza przez dzieci) – spacery z pupilem;
- przygotowałam materiał „śniadaniowy” do letniego wydania magazynu Lawendowy Dom (już niedługo w sieci! jak zawsze nie mogę się doczekać! :))
- zdążyłam ugotować się w słońcu, a zaraz potem zmarznąć do szpiku kości (czy naprawdę wiosna nie może się w końcu określić jednostronnie? Najlepiej na słonecznie i ciepło? :)
- i złapać w obiektywie już chyba ostatnie pąki kwitnących drzew. Lada dzień róże w niejednym odcieniu - będą tylko wspomnieniem.


Kulinarnie mam dzisiaj do pokazania tylko zwykłą sałatę z kilkoma dodatkami. Skromnie, ale mam nadzieję, że wkrótce pokażę coś bardziej wiosennego. :) 

 Pozdrawiam, życząc wszystkim owocnego tygodnia! :)



Sałata z szynką serrano 
(proporcje zupełnie dowolne) 

garść roszponki (albo rukoli, lub innych liści ulubionej sałaty)
kilka plasterków długodojrzewającej szynki serrano
garść czarnych oliwek (zielone też można dorzucić)
garść pomidorków „cherry”
kawałek fety

Wszystkie składniki ułożyć na półmisku. Polać dressingiem.

Dressing: 
Wymieszać: 2 łyżki oliwy z oliwek + 1 łyżka soku z cytryny + 1 łyżeczka musztardy z całymi ziarenkami gorczycy + sól i pieprz (do smaku)

piątek, 4 maja 2012

Edukator Stylu 2 – rozwiązanie konkursu

I oto nadszedł czas na rozwiązanie konkursu Edukator Stylu 2 (klik), w którym wybieraliśmy najpiękniejsze aranżacje stołu. Skrzętnie notowałam i liczyłam wszystkie Wasze głosy (zostawiane tutaj na blogu i na Facebooku). Dzięki Wam, największą ich ilość uzyskała aranżacja nr 018 „Zieleń w formie”. Autorowi aranżacji serdecznie gratuluję!


Wasze komentarze (a było ich sporo :)) przeczytałam kilka razy. To była ciekawa lektura, ponieważ mogłam porównać na ile Wasze i moje spostrzeżenia dotyczące przedstawionych aranżacji były zbieżne, lub w czym się różniły. :) Nie baliście się również krytykować i wskazywać te elementy, które subiektywnie Was raziły. Te również doceniam.


 Nagrody, w postaci zestawów kubków Stockholm- ufundowane przez Dukę (www.dukapolska.com) – otrzymują:

1/ Agata (agatawiencis)
"Mnie zachwyciła aranżacja "Westchnienie wiosny" (037)! Dlaczego? Bo pokazuje, że nawet w malutkiej, blokowej kuchni (a sama taką posiadam) można wyczarować piękny kącik dla dwójki osób, które chcą wspólnie cieszyć się nie tylko smacznym, ale też pięknie podanym posiłkiem. Dla mnie ta propozycja to inspiracja, by zmienić co nieco w swojej codziennej przestrzeni i sprawić, że moja druga połówka uśmiechnie się szerzej przy najbliższej kolacji."

2/ fotocyk 
"Aranżacja nr 275 "Tęskniąc za wiosną"
Gdybym miał usiąść za którymś ze stołów byłby to właśnie ten stół... Najważniejsza jest prostota i harmonia, wazon równoważony przez ciasto, kompozycja ułożona z prostokątów, talerze, obrus, serwetki. Bardzo mi się podoba... Nie jest wściekle symetryczna jak 031, gdzie bałbym się cokolwiek ruszyć by nie zaburzyć jednej z wielu wielu osi symetrii.. nie jest też tak zagracona jak 116 albo 399.. Zdecydowanie 275... no i patrząc z punktu widzenia "brzucha" mam wielką ochotę na to ciasto i ten makaron.. mniam"

3/ Marta (ostrus)
"urzekła mnie, a wręcz chwyciła za serce i zagrała na zmysłach aranżacja nr 336. jest lekko, świeżo i jak gdyby od niechcenia - ot "wyjęłam, co miałam w lodówce, w spiżarce i postawiłam na stole", a estetyczna i smakowita kompozycja zdaje się być dziełem przypadku. zdjęcia nie przedstawiają statecznej, skończonej sytuacji, żadnej martwej natury z holenderskich obrazów, lecz sprawiają wrażenie zatrzymanego kadru pewnej historii, uruchamiają w mojej głowie projekcję tego, co było przed i co się wydarzy za chwilę. widzę leniwy sobotni poranek, śniadanie czeka gotowe w kuchni, wchodzą główni bohaterowie historii... itd. :)"

4/ Katarzyna Nawrotek 
"Aranżacja nr 339 - symfonia smaków,

Za radosne łączenie różnych pasji w życiu autora…
kulinarnej z muzyką

Za zabawę formą…
Krewetka występująca w roli klucza wiolinowego, a oliwki jako nutki…

Za grę szczegółów…
Wzór pięciolinii serwetki znalazł swoją kontynuację na talerzu…
Ciekawe, czy autor czasami podczas śniadania używa serwetek i zapisuje na nich nutki? :)"


5/ Wszystko co mnie zachwyca 
"Wszystkie ładne, ale najbardziej do gustu przypadła mi propozycja 2) Aranżacja nr 311 "Stół z kraju kwitnącej wiśni".
Dlaczego? Ponieważ nie ma tu obrusu. Jest czysto, schludnie. Jest to taki stół, przy którym chce się usiąść i zrelaksować. Lampionki i malutkie świeczki nie przytłaczają, ale wprowadzają w odpowiedni nastrój. Wyciszają. Nie ma tu przerostu formy nad treścią. No i po skończonym posiłku, nie potrzeba wiele czasu, by ten stół uporządkować."



Wymienione osoby proszę o przesłanie na mój adres mailowy (klik) – Waszych danych adresowych (czekam na nie przez najbliższy tydzień). 

Wszystkim biorącym udział w konkursie – dziękuję za wspólną zabawę. :)
Pozdrawiam, życząc udanego weekendu! :)

środa, 2 maja 2012

Wróciłam :)


Ostatni tydzień spędziłam w miejscu pełnym kontrastów, pysznego jedzenia (prosto z morza) i przepięknej architektury. Więcej o tym co widziałam i co dobrego jadłam - wkrótce, gdy tylko ogarnę się po podróży. :)