To był tydzień... aaa psik!
Tydzień pod znakiem kataru, chusteczek, czerwonego nosa i załzawionych oczu.
Gorąca herbata, miód i cytryna powróciły do łask.
I gruby sweter wyszedł z szafy, mimo że w domu przyjemnie cieplutko.
Zapewne powinnam wejść do łóżka i zająć się „nic nierobieniem”, ale należę do tej grupy ludzi, którzy leżeniem się męczą. :D Więc robiłam wszystko, by się nie zmęczyć. Niestety tym razem, niewiele to miało wspólnego z kuchnią. Oczywiście do czasu... :D Zbyt długa niebytność w kuchni - jak wiadomo - jest niezdrowa. :D
A więc rozgrzewamy się!
Bataty i groszek.
Kurczak i soczewica.
Pasta curry i mleczko kokosowe.
Na słodko, na pikantnie..., pożywnie i pysznie.
Prawdę mówiąc żałuję, że nie było dokładki.
Ale nie żałuję, że od poniedziałku w końcu wracam do codziennych obowiązków. :)
Curry z batatów i kurczaka.
Inspirowane przepisem z BBC Good Food
2 łyżki oleju (używam z pestek z winogron)
2 piersi z kurczaka, pokrojone w kostkę (lub paseczki)
2 średniej wielkości bataty, pokrojone w dużą kostkę
ok. 1 łyżeczka czerwonej pasty curry (ilość dozować do własnego smaku)
4 łyżki czerwonej soczewicy
250 - 300 ml bulionu z kurczaka lub warzywnego
400 ml mleczka kokosowego
ok. 150g mrożonego zielonego groszku
garść natki kolendry
Do garnka z rozgrzanym olejem – wrzucić pokrojone mięso kurczaka. Smażyć 2-3 min., aż mięso lekko zetnie się z wszystkich stron. Dodać bataty i czerwoną pastę curry – mieszając smażyć 1-2 min. Wsypać czerwoną soczewicę i znów smażyć ok. 1 min. Zalać całość bulionem - zagotować, a następnie dodać mleczko kokosowe i gotować jeszcze przez kilka minut, aż soczewica i bataty zmiękną, a sos trochę się zredukuje. W razie potrzeby doprawić do smaku jeszcze pastą curry, albo solą.
Wsypać mrożony groszek, znów zagotować i pozostawić na ogniu jeszcze ok. 3 min. Zdjąć z ognia, posypać poszatkowaną natką kolendry.
Smacznego!
wow! mam soczewicę, bataty już wiem gdzie kupić w łodzi, zrobię na obiad sobie z pewnością jak mi się ferie skończą :D
OdpowiedzUsuńa 'nic nierobienia' szczerze nie trawię :)))
No, to ja już wiem, co u mnie jutro na obiad będzie!
OdpowiedzUsuńTo curry wygląda obłędnie apetycznie!
Gosiu wspaniałe to zdjęcie z soczewicą sypiącą się do tego cudownego ramekinka :) przyznaj się gdzie go kupiłaś ale szybko mi tu :):)
OdpowiedzUsuńWczoraj u Komarki zoabczyłam cudowne miseczki - całe szczęście, że mogłam przez internet zamówić :)
A curry zapowiada się pysznie - skuszę się w poniedziałek.
serdecznie pozdrawiam
Oj jakie to dobre!!!
OdpowiedzUsuńTyle, ze za mleczkiem kokosowym nie przepadam- trauma po pewnym incydencie. Zastapilabym smietana.
Zdrowka Malgosiu!
Też jestem typem, którego "nic nierobienie" męczy najbardziej:) Myślę, że po prostu Małgosie tak mają :D
OdpowiedzUsuńMleczko kokosowe bardzo mi zasmakowało, tyle że jadłam je -oczywiście- na słodko, ciekawe jak smakuje 'po wytrawnemu' :))
Dużo zdrówka!:)
Małgosiu, takie pyszności pokazujesz! Czy zostało jeszcze troszkę dla "sąsiadki"? Wpadam:))
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia jak zawsze :)))
Ściskam ciepło i zdrówka zyczę!:))
Takie curry to najlepsze lekarstwo na apsik! Podejrzewam Malgosiu, ze juz sie go pozbylas?! ;-) piekne zdjecia, jak zwykle zreszta :-)
OdpowiedzUsuńViridianko, zatem życzę udanych zakupów i smacznego! :)
OdpowiedzUsuńEweno, liczę na opinię, czy smakowało, czy też nie. :) Pozdrawiam! :)
Eweloso, te ramekiny pojawiły się u mnie dość przypadkowo. Nie kupowałam ich. Nie wiem gdzie można takie kupić. I prawdę mówiąc w sklepach nie trafiłam jak dotąd na takie...
Ewo, oj, rozumiem... Też mam taką traumę spożywczą, choć dotyczy zupełnie innych produktów. :(
Goś, spróbuj koniecznie w wersji wytrawnej! Przepisów znajdziesz całe mnóstwo, a jak raz Ci posmakuje... ;-)
Majanko, wpadaj, zrobię nowe! :)
Cudawianki, oczywiście, katar już na wyjściu. :)
O to musi wspaniale smakować...składniki które lubię, brzmi pysznie!
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę, znam tę niechęć do leżenia w chorobie, ja tez zawsze jestem w pionie...też tak mam.
Pozdrawiam.
To już wiem, dlaczego Cie tyle tu nie było. Zdroweczka, a danie cudne po prostu. Zresztą jak zwykle u Ciebie
OdpowiedzUsuńPyszna inspiracja, Małgosiu. Soczewicy nie jadłam już jakiś czas, więc może nadeszła pora?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo, bardzo smakowicie to wygląda. Właśnie niedawno kupiłam czerwona pastę curry, więc chyba sie zainspiruję;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrowia!
Zapamiętam sobie to danie na rozgrzewkę, jak będę w potrzebie. Choć bez choroby też na pewno taki kurczak jest pyszny!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Małgosiu!!!
Co za kolory! Danie pobudzające wszystkie zmysly :)
OdpowiedzUsuńKurcze Malgosiu, tak czulam ze "nielezenie" i Ty sie nie lubia :-))
OdpowiedzUsuńAle podsuwasz super pomysl, uwielbiam curry ale z batatami nigdy nie jadlam - to jest boska mysl - dziekuje! sciskam mocno :-)
Ależ to wygląda pysznie! I bardzo w moich klimatach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło Małgosiu!
coś wiem o czerwonym nosie, katarze i maratonie kichaniowym! mamuska mi na imieninki prezent dała, właśnie w postaci paskudnego przeziębienia,
OdpowiedzUsuńz tym że u mnie przeziębienie to i kibelek...;)
tak więc, skoro i ja chora, o porcyjkę poproszę :)
Ależ smakowita propozycja:) Tylko, że ja u mnie nigdzie batatów nie widziałam nigdy :(
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio myślałam, że fajnie byłoby zachorować i nie isć do pracy...:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam batatów, kusząco to wszystko brzmi, Małgosiu!
Uściski ślę z P-sza :)
To jest danie wplywajace na dobre samopoczucie. Wesole i kolorowe :)
OdpowiedzUsuńZdrowia zycze Malgos! :*
PS Kolejny punkt na naszej liscie podobienstw... od lezenia a w lozku nie tylko sie mecze, ale robie sie 100 razy bardziej chora ;)
Wy się choroby pozbywacie, a my ją wczoraj "nabyliśmy", znaczy się ja i synek. Na leżenie nie ma szans, bo mały człowiek przecież czasu na nic nierobienie i unieruchomienie w łóżku absolutnie nie ma ;)
OdpowiedzUsuńSzukam właśnie przepisów na rozgrzewające dania, ale takiego curry jak Twoje, chociaż pięknie i zachęcająco wygląda, nie zrobię z braku składników i dużej odległości sklepu. No to przynajmniej sobie popatrzę ;)
Piękne danie Małgosiu. Koniecznie do zapamiętania i zrobienia. Ostatnio "kręcą" mnie takie smaki. Mniam po prostu mniam :)
OdpowiedzUsuńZnaczy Malgosia przeslala swoje mikroby Edysi ;)
OdpowiedzUsuńI jak poniedzialkowy powrot do obwiazkow Malgosiu? Mam nadzieje, ze nie bylo zbyt 'strasznie' ;)
Danie takie jak lubie - przede wszystkim aromatyczne. Zamknelas w nim jedne z moich ulubionych skladnikow :)
Pozdrawiam!
I udanego tygodnia bez mikrobow zycze :)
Małgosiu, mam nadzieję, że curry Cię skutecznie wykurowało :) Apetyczne niezwykle!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tydzień udało Ci się zacząć już w pełni sił i zdrowia :)
OdpowiedzUsuńa Twoje przepisy i zdjęcia - wszystko wygląda super!
Czy zamiast pasty z curry można użyć zwykłego sproszkowanego curry z powodu braku tejże pasty? z góry dziękuję za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńJa jestem malo gotujaca, choc od niedawna czynie pewne postepy do ktorych zreszta ten blog mnie zainspirowal. Przede wszystkim uwielbiam go przegladac, rozbudza wyobraznie i dziala na zmysly. Gratuluje niezwyklych talentow i oryginalnych pomyslow! Mysle, ze powinna Pani wydac ksiazke z przepisami i wlasnymi zdjeciami. Ja bym na pewno kupila
OdpowiedzUsuńMałgoś ja z dużym opóźnieniem, ale to samo napiszę co bym napisała wcześniej :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia 'w akcji' są wspaniałe szczególnie ta soczewica co się tak lekko rozpryskuje na boki. Cudo!
Ja batatów nie lubię i źle mi się kojarzą, ale samo curry brzmi pysznie!
Dużo zdrowia :*
Z wielką przyjemnością zanurzyłabym łyżkę w takiej miseczce pełnej pyszności.
OdpowiedzUsuńPozwólcie, że odpowiem zbiorczo i wszystkim podziękuję za ciepłe słowa. :) Już się podniosłam po zimowym przeziębieniu, chociaż nie jestem pewna, czy akurat curry miało wpływ na moje "ozdrowienie". :) Tak czy siak, jestem już "na nogach". :)
OdpowiedzUsuńMart -mil, co prawda pasta curry byłaby lepsza, ale myślę, że z braku tejże z powodzeniem można doprawić proszkiem curry. :) Ilość dostosuj do smaku. :)
Joanno, witaj na Pieprzu. :) Bardzo miłe to co piszesz, ale prawdę mówiąc o pisaniu książki nigdy nie myślałam. :) Obawiam się, że niewiele miałabym do powiedzenia w tym temacie, wszak ja tylko powielam przepisy, które wszyscy chyba znają... :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie! :)
Curry, soczewica, kokosowe - brzmi jak obietnica. Zapisuję Małgoś i też sobie podjem :)
OdpowiedzUsuńjuz zapisuje Malgosiu, bo czuje, ze to bedzie strzal w dziesiatke:)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ze tak mnie u Ciebie ostatnio malutko, ale zabiegana jestem.
sciskam!
Wielkie dzieki za ten przepis :-) Siegam do niego latem bo akurat dostalam bataty, wiec czemu nie... Smak ciekawy - lekko slodki, podrasowany ostroscia pasty curry ( w moim przypadku byla to pasta mild, czyli rzekomo lagodna ale zapewniam, ze dla osob ktore z ostrymi potrawami nie maja na co dzien do czynienia, wystarczy). Do tego fantastyczne polaczenie kolorow. To wazne bo w koncu jemy takze oczami :-)
OdpowiedzUsuńMarta
Marto, lato - nie lato, zawsze jest dobra pora na coś smacznego. :)
UsuńCieszę się, że smakowało. :) Pozdrawiam! :)
Wyśmienite danie! Trochę słodyczy, sporo charakteru dzięki paście curry (dodałam więcej niż przepis przewidział, gdyż uwielbiam) a do tego świeżość kolendry. Pycha! Bardzo dziękuję za przepis :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. :) Miło mi, że przepis się przydał. :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie. :)
UsuńRobię po raz kolejny, danie jest przepyszne. Cieszę się, że trafiłam na ten blog! :) Więcej tak przepysznych przepisów poproszę!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :) Zapraszam ponownie w poszukiwaniu kulinarnych inspiracji. :)
UsuńPrzepyszne danie doskonale dobrane składniki silnie rozgrzewające idealne na zimny jesienny dzień taki jak dzisiaj. Wieczorem odgrzalam sobie resztke ktora została i było jeszcze lepsze pycha !! Ps.dalam mniej mleka kokosowego pół puszki i było idealnie
OdpowiedzUsuńSuper! Smacznego! :)
Usuń