Wiem, że moja dzisiejsza propozycja nie każdego przekona, by podać ją rodzinie na samodzielny obiad. Niemniej, my właśnie takie niestandardowe posiłki obiado – kolacyjne najchętniej zjadamy. Są proste, szybkie w przygotowaniu i co nie bez znaczenia - po prostu bardzo smaczne. :)
Beatko, dziękuję za wspaniałe, pachnące przyprawy. :**
Marchewka z fasolą na ciepło
na 2 porcje
3 duże marchwie
1 puszka białej fasoli (400g)
1 czerwona cebula (u mnie 4 cebulki mini)
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka colombo
sól, pieprz do smaku
1 łyżka miodu
garść liści świeżej natki pietruszki, kolendry lub innych ulubionych ziół (u mnie tym razem była bazylia)
Dressing:
sok z 1 cytryny
1 łyżka oliwy
sól i pieprz do smaku
Wszystkie składniki dressingu wymieszać.
Cebulkę drobno pokroić. Marchew obrać, umyć, osuszyć i pokroić w talarki (grubości 3-4 mm).
Na patelni rozgrzać oliwę. Wrzucić talarki marchwi – smażyć ok. 2-3 min. Dodać cebulkę, a po chwili colombo. Smażyć kolejne 2 -3 min. aż cebulka się zeszkli. Podlać ½ szkl. wody (w razie potrzeby można dodać więcej). Wrzucić odsączoną i opłukaną pod bieżącą wodą – fasolkę. Doprawić do smaku solą i świeżo mielonym pieprzem. Gdy woda prawie wyparuje – dodać 1 łyżkę miodu. Mieszać, aż się rozpuści. Posypać posiekaną zieleniną.
Podawać ciepłe z dressingiem lub z samym sokiem z cytryny. Bagietka mile widziana.
Smacznego!
niestandardowe posiłki... u Ciebie jest mnóstwo takich pyszności. w miseczkach, w talerzykach.
OdpowiedzUsuńcolombo brzmi jakoś tak zabawnie :-)
Sama chętnie bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńRodzina... niekoniecznie.
Colombo pachnie zachwycająco.
Podobnie jak reszta wspaniałych przypraw od Bei.
Pozdrawiam!
alez pysznosci! wyglaga bardzo smakowicie Malgosiu!
OdpowiedzUsuńja zaraz u Ciebie będę Małgosiu , jej jaki pyszny obiad i piękny
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc 'colombo' kojarzyć mi się będzie zawsze z porucznikiem w pogniecionym płaszczu:)) takiej przyprawy nie znam, ale brzmi bardzo obiecująco...fasolka, marchewka, colombo - to musi fajnie smakować...pozdrawiam niedzielnie.
OdpowiedzUsuńprzpysznie wygląda, a ten sok z cytryny przypomina mi ciepły letni deszczyk :)
OdpowiedzUsuńBardzo chetnie pisze sie na wszelakie niestandardowe posilki Malgosiu! Szczegolnie, gdybym mogla sie na nie wprosic do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńI ciesze sie, ze colombo sie przydalo ;)
PS. Podoba mi sie nie tylko samo danie Malgosiu, ale i miseczki; ta zolta / kremowa w tle rowniez :)
Mmm, wygląda pysznie! Ja to bym z wielką chęcią zjadła taki obiadek Małgosiu!:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Niech standardem staną się Małgosine niestandardowe posiłki! :)
OdpowiedzUsuńMałgoś nie masz przypadkiem jednej porcji na zbyciu? Dla głodnego wędrowca :)
OdpowiedzUsuńU mnie w lodówce jeno surówka z kiszonej kapusty i filet z ryby :)
Miło Cię znowu czytać :*
Malgosiu i ja chetnie wpadlabym do Ciebie na takie pysznosci. Do tego danie tak ladnie sie prezentuje.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
oj smaczne to danie musi być! już sama fotografia mi wystarczy, abym zaczęła się oblizywać!
OdpowiedzUsuń:)
E.
:)))
OdpowiedzUsuńRety Malgos, ale zdjecie! Ta struzka soku cytrynowego jest bezbledna :-))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Ci sle!
Ale zdjęcie! Wspaniałe :) A o colombo to pamiętam czytałam u Anoushki i też chyba z marchewką była ta przyprawa połączona - ciekawa jestem ogromnie jej smaku :)
OdpowiedzUsuńDanie idealne dla mnie, bo jadam glownie warzywa!
OdpowiedzUsuńAle nie wiem co to jest Colombo??? Musze poczytac na podantm przez Ciebie blogu!
Pozdrawiam :)
W sobotę rano otworzyłem skrzynkę na listy i już wiem jak pachnie colombo:) Bardzo apetyczny wpis Małgosiu. Nie wiem czy będę eksperymentował przed wyjazdem ale do colombo na pewno wrócę,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
ożesz Ty ale to musi być smaczne, ostatnio zachwycam się tego typu daniami, więc trafiłaś w mój gust :)
OdpowiedzUsuńŚliczne :)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam bliższego spotkania z Colombo!
Super danie, ostatnio ciągle bym jadła coś takiego, tylko moja rodzina nie do końca podziela moje zapały :)
OdpowiedzUsuńNic, to zrobię sobie w wersji mini, tylko dla siebie.
pysznie wygląda ten Twój niestandardowy posiłek :)
OdpowiedzUsuńSwietny przepis:) wyglada przepysznie! juz zapisuje, i moze zrobie na dniach:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
halo!
OdpowiedzUsuńzrobiłam! co prawda bez colombo i podejrzewam, że przez to dałam za dużo miodu.
oczywiście zapomniałam o dressingu ;) przypomniało mi się gdy talerze były prawie puste! nie zrażona skropiłam cytryną ostatki.
niemniej! było bardzo smaczne. mąż zachwycony.
ja też. córcia (1,5 roku mniej, ale jeszcze ją przekonam)
akurat wczoraj zużyłam zapas fasoli:(
OdpowiedzUsuń___
www.e-castig.com/index.php?r=C1tU4 - zbieram na laptopa:)
Bardzo lubię takie dania, takie obiady. Podchodzę do garnka tyle razy, aż zobaczę w nim dno.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcie, a takie dania to chce się jeść, jeść, aż do pustego dna.
OdpowiedzUsuńcałkiem smakowicie wygląda ;) nie wygląda też na za trudne dla początkujących, ryż mi się brązowy do tego marzy ;) i ciut pierśki z kuraczka ;)
OdpowiedzUsuńPycha!!!
OdpowiedzUsuńAgat
Fajnie, że smakowało! :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń