Niedawny urlop – dzisiaj wydaje mi się niemal nierzeczywisty. :) Wróciłam do domu i z dnia na dzień wpadłam po uszy w przeogromny wir pracy. Okazuje się, że kilka dni nieobecności wystarczy, by skrzynka mailowa zaczęła pękać w szwach, że dzieci w domu oczekują wzmożonego przytulania, a niezałatwione wcześniej sprawy – już dłużej czekać nie mogą. Czyli zasadniczo dzień jak co dzień – tylko w większym tempie i intensywniej. :) Na tyle intensywnie, że nie starczyło czasu, by tutaj – na blogu – choć kilka słów naskrobać. Skrobię dzisiaj, choć obiecanej, krótkiej relacji urlopowej jeszcze nie będzie. Mówią, że co się odwlecze, to nie ucieczce... Sprawdzę, czy to prawda. ;-)
A w międzyczasie:
- nasze urocze szczenię – wyrosło nie do poznania (po urlopie miałam wrażenie, że jest dwa razy większa, niż w dniu naszego wylotu) i w końcu nadszedł czas na wyczekiwane (zwłaszcza przez dzieci) – spacery z pupilem;
- przygotowałam materiał „śniadaniowy” do letniego wydania magazynu Lawendowy Dom (już niedługo w sieci! jak zawsze nie mogę się doczekać! :))
- zdążyłam ugotować się w słońcu, a zaraz potem zmarznąć do szpiku kości (czy naprawdę wiosna nie może się w końcu określić jednostronnie? Najlepiej na słonecznie i ciepło? :)
- i złapać w obiektywie już chyba ostatnie pąki kwitnących drzew. Lada dzień róże w niejednym odcieniu - będą tylko wspomnieniem.
Kulinarnie mam dzisiaj do pokazania tylko zwykłą sałatę z kilkoma dodatkami. Skromnie, ale mam nadzieję, że wkrótce pokażę coś bardziej wiosennego. :)
Pozdrawiam, życząc wszystkim owocnego tygodnia! :)
Sałata z szynką serrano
(proporcje zupełnie dowolne)
garść roszponki (albo rukoli, lub innych liści ulubionej sałaty)
kilka plasterków długodojrzewającej szynki serrano
garść czarnych oliwek (zielone też można dorzucić)
garść pomidorków „cherry”
kawałek fety
Wszystkie składniki ułożyć na półmisku. Polać dressingiem.
Dressing:
Wymieszać: 2 łyżki oliwy z oliwek + 1 łyżka soku z cytryny + 1 łyżeczka musztardy z całymi ziarenkami gorczycy + sól i pieprz (do smaku)
Ładnie mi skromnie. A pupil cudowny. Ciekawe czy w ogóle, a jeśli tak to kiedy zawita u nas.
OdpowiedzUsuńSkromnie, czy nie, ale miło się ogląda i czyta;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoją zieleninkę! Nie mogę się doczekać kolejnych przepisów. Teraz tyle warzywek tyle owoców i zawsze kiedy myślę co by tu ugotować zaglądam do Ciebie
OdpowiedzUsuńproszę o jak najwięcej propozycji :-)
ja też bym nie powiedziała, że skromnie...
OdpowiedzUsuńhmm, a własnie miałam jutro kupić fetę :)
Na samej górze, z lewej to Sigma a z prawej? Bo jakos mi na Sigme nie wyglada... No i kolory, kolory kolory...
OdpowiedzUsuń'Zwykła', 'skromna'? Daj spokój, Małgoś, cudowna ta sałatka!!
OdpowiedzUsuńKulinarnie kolorowo, ale te kwitnące drzewa i pączkujący głów, takie delikatne
OdpowiedzUsuńA czasem zwykłe i skromne smakuje lepiej niż danie, nad którym cały dzień się stało. A sałatka prezentuje się bosko, szczególnie na tym niebieskim obłędnym obrusie.
OdpowiedzUsuńA ja poproszę zdjęcia step by step jak się układa taką "skromną" sałatkę! :)))
OdpowiedzUsuńŚwietna sałatka :) Szybka i na pewno smaczna! U mnie też ostatnio sałatkowo :)
OdpowiedzUsuńAle sałata, ale wiosna. Po Twoich zdjęciach mi od razu cieplej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakie mega pozytywne zdjęcia! Cudowne kolory i przepyszna propozycja!:))
OdpowiedzUsuńUściski kochana :*
Ale pyszności!Super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTwoje dzieci sa niesamowocie do Ciebie podobne :)
OdpowiedzUsuńMalgos, co tam skrzynka mailowa pekajaca w szwach, najwazniejsze ze urlop udany :)) A wiosna na Twych zdjeciach tez piekna! Usciski :)
OdpowiedzUsuńMmm, serrano! Jak ja dawno nie byłam w Hiszpanii! Chyba pora pomyśleć o wyjeździe tam na weekend chociaż.
OdpowiedzUsuńA piesek fajny!