Jak już zdążyłam się raz pochwalić – to najsmaczniejszy bulion, jaki miałam okazję próbować. Klarowny, mocno esencjonalny, przesiąknięty (chciałoby się powiedzieć do szpiku kości ;-)) złożonymi aromatami. Nieco słodki (ale to bardzo wyważona słodycz pochodząca z cebuli i marchwi), trochę pikantny – dla mnie idealny. I to co najważniejsze w tym wywarze – dodatek białego wina! Dobrze wiecie, jak pyszne są potrawy podlewane winem. Tym lepsze, im lepszej jakości wina użyjemy. I w tym wypadku jest nie inaczej. Dobre wino równa się lepszy smak wywaru.
Bulion z tego przepisu jest dość lekki (lekkostrawny? ;-)), bo nie pływają w nim tłuste oczka mięsnego pochodzenia. Nie żebym miała cokolwiek ujmować mięsnym wywarom – one też mają swój urok i znajdują szerokie zastosowanie. Ale jeśli mam wybierać – to bez namysłu stawiam na warzywny. :) Nada się świetnie i do risotto, i do zupy bezmięsnej, i pewnie jeszcze niejedno zastosowanie znajdzie.
Ja swój bulion przechowuję w zamrażalniku w małych pojemniczkach (takich plastikowych po mascarpone, albo innych serkach) . Rozlewam zawsze jedną objętość = 250 ml, co jest o tyle wygodne, że nie muszę opisywać pudełek. A potem tylko wyjmuję potrzebną wielokrotność. Szybko, łatwo i wygodnie. :)
Mam nadzieję, że i komuś z Was przepis się przyda i tak jak mnie bulion posmakuje. :)
Bulion warzywny
z przepisu Gordona Ramsay'a
proporcje na ok. 1,5 l bulionu
3 cebule – obrane i pokrojone
1 por - umyty i posiekany
2 łodygi selera naciowego – pokrojone *
6 marchwi – obranych i pokrojonych
1 główka czosnku – przekrojona w poprzek na pół
1 łyżeczka ziaren białego pieprzu
1 liść laurowy
kilka gałązek świeżego tymianku, estragonu, bazylii, kolendry, natki pietruszki
200 ml wytrawnego białego wina
sól morska, czarny pieprz – do smaku
Wszystkie warzywa, czosnek, liść laurowy, całe ziarna pieprzu włożyć do dużego garnka. Zalać ok. 2 litrami wody. Zagotować, po czym zmniejszyć ogień i gotować na małym ogniu przez ok. 20 min. Zdjąć bulion z ognia i dodać do niego świeże zioła, wino. Doprawić do smaku solą i czarnym pieprzem. ** Zamieszać i odstawić do ostygnięcia.
Przecedzić bulion przez drobne sitko. Przechowywać w lodówce do 5 dni lub w zamrażalniku w niewielkich porcjach – nie dłużej niż 3 miesiące.
* z braku selera naciowego dałam spory kawałek selera korzeniowego
** nie odstawiłam od razu do ostygnięcia, ale raz jeszcze zagotowałam (tylko do momentu wrzenia i od razu zdjęłam z ognia)
Och, wygląda wspaniale Małgoś! Chętnie zrobię własnie z tego przepisu :) Super !
OdpowiedzUsuńTen cały Ramsay ma genialne pomysły i chyba mimo jego zachowania w programie Hell's Kitchen to ja go normalnie lubię no :)))
Piękne zdjęcia Małgosiu, cudowne po prostu !!!
Miłego dnia :))
Super, już jest, ten bulion :)
OdpowiedzUsuńJa sobie od razu skopiowałam przepis, bo poszukuję bulionu idealnego.
A pierwsze foto jest cudne! Zapełniony cały obiektyw, ale mimo tego panuje tu lad i harmonia.
Małgosiu droga, a na koniec przesyłam Ci życzenia swiąteczne, bo nie wiem, czy potem będę miała ku temu okazję.
Wesołych :)*
przepiekne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTwój wpis uswiadomił mi, że czas na obiad! Ja też bardzo lubię Ramsaya i nie przeszkadza mi jego medialny image potwora ;)
OdpowiedzUsuńBulion wygladą swietnie. Uwielbiam Gordona Ramsay'a
OdpowiedzUsuńDobra decyzja - przepis się przyda! Ja też muszę wreszcie dojrzeć do mrożenia bulionu a nie gotować go tuż przed użyciem, bo kostka bulionowa budzi już tylko lęk - sama sól i kurkuma...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie :)
Przeapatyczne te zdjęcia... :)
OdpowiedzUsuńprzeapetyczne mialo być :P
OdpowiedzUsuńMalgos widze ze mamy slabosc do przepisow tego samego Pana :))) Ten przepis jest rewelacyjny! Ja tez wole osobiscie warzywne buliony bo te miesne, mam wrazenie, zawsze dominuja mocno w potrawie. Zdjecia jak z najlepszej ksiazki kucharskiej :D
OdpowiedzUsuńCzyli sekret tkwi w winie! Ze też na to nie wpadłam! Uwarzę!
OdpowiedzUsuńMałgoś , świetne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńG. Ramsaya bardzo lubię oglądać w akcji (o właśnie , dzisiaj jest "Hell's Kitchen" ;-) Czasami zastanawiałam się tylko , czy nie jest przereklamowany , ale jak do tej pory nie miałam okazji , żeby skorzystać z żadnego z jego przepisów. Tak sobie myślę , że rosół byłby na początek idealny , tym bardziej , że w Twoim wydaniu wygląda niezwykle zachęcająco :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidze Małgosiu, że Gordon zawładną na jakiś czas Twoim kuchennym życiem:)i bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńZnam ten bulion, faktycznie jest genialny!
Ja dzis widzialam w empiku "Grodon Ramsey, szef po godzinach" swietna ksiazka i bardzo fajnie przepisy. Jutro chyba polece i kupie:)
Moze tez sie skusisz?:))
Wesolych Świąt!!
Ah, zapomnialabym pochwalic za swietne zdjecia:) ty to masz talent kobietko:))
OdpowiedzUsuńMajanko, ja tego faceta raz lubię, innym razem nienawidzę. ;-) Nie potrafię się jednoznacznie zdeklarować co do swoich uczuć względem niego. ;-) Ale przepisy (przynajmniej niektóre, bo nie wszystkie mi "leżą") - jak na takiego potwora są "całkiem, całkiem. ;-)) W każdym razie genialne perełki się wśród nich trafiają. :)
OdpowiedzUsuńAniu, to i ja w ładzie i harmonii przesyłam Ci serdeczne życzenia świąteczne! :)
Dziękuję, Monsai. :)
Lisko, no ale powiedz sama, co by facetowi szkodziło choć odrobinę złagodnieć? ;-)
Emmo, i zapewniam, że świetnie smakuje. :)
An-no, to wielka wygoda taki mrożony zapas bulionu. W każdej chwili jest pod ręką, pyszny i pachnący. Czasem dużo łatwiej zdecydować się na przyrządzenie jakiejś potrawy, bo nie odstręcza myśl, ze najpierw trzeba ten etap wstępny przejść (oczywiście mowa o tych, którzy niekoniecznie sięgają po buliony w kostkach).Warto więc tego bulionu nawet ugotować więcej za jednym zamachem, bo na dłużej starczy. :) Ale niepotrzebnie to piszę, przecież każdy "bulionowiec" to wie. :)
Vasco, jeśli powodują ssanie w żołądku - to znaczy, że może jest nie najgorzej. :)
Poleczko! No na takie komplementa, słowo daję! nie wiem co odpowiedzieć... :)
Oczko, ano w winie!
Evenko, co do rosołu to ja nie wiem... Bo mnie mama i babcie uczyły, że rosół to na kuraku być musi. ;-) Ale zapewne co gospodyni - to inne poglądy na temat ma. :) Ja ze swej strony polecam tę zupę cebulową z przepisu Ramsay'a. Nas oczarowała. Oczywiście przyrządzona na prezentowanym bulionie.
Olu, oglądałam już tą książkę. Na razie się waham. Niektóre przepisy od razu wpadły mi w oko, ale sporo też było takich (a może i większość) co to nie dla mnie. Gdyby tam więcej było dań warzywnych - to pewnie bym minuty się nie zastanawiała, a tymczasem miałam wrażenie, że tam mięsiwa zawładnęły książką. Muszę jeszcze podumać, raz jeszcze wziąć do ręki - może jakaś złota myśl na mnie spłynie i oświeci: potrzebna, czy nie potrzebna... ;-) Obaczym. :)
"bo nie pływają w nim tłuste oczka mięsnego pochodzenia."
OdpowiedzUsuńa nasze Oczko to chudziutkie jest, pewnie dlatego, że tez bezmięsne ;)
na pewno zrobię! prawdopodobnie dopiero po świętach, ale na mur beton robię! choć postaram się już jutro :)
dziękuje
Bo w bulionach to właśnie w ich sekretnych składnikach ich siła :) Jak w moim fenkule czy sosie sojowym, ale z pewnością i ten przepis wykorzystam, bo ogromnie mi się podoba :) Lubię winną nutę w daniach, a w zupach w szczególności :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wspaniały prezent od Zajączka na święta :*
super! następny bulion to będzie TEN bulion!
OdpowiedzUsuńkocham Gordona!
Ten bulion faktycznie brzmi (i wyglada!) niesamowicie! Nie tylko za sprawa samego przepisu, rowniez Twoich zdjec :)
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci, ze sie nim z nami podzielilas :*
Pozdrawoiam!
Bardzo mi smakują takie buliony ... Szczególnie, gdy są połączone z ryżem ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia rewelacyjne - jak zawsze :) Bardzo miło się do Ciebie zagląda, dopisuję Twojego bloga do ulubionych i będe częściej odwiedzać. Pozdrawiam Serdecznie!
I to mi przypomniało, że mam jeszcze na komputerze kilka odcinków "F Word" i "Kitchen Nightmares" (za Hell's Kitchen nie przepadam) do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńCo do bulionu, to prezentuje się wyśmienicie. Pozdrawiam!!!
Princess, nie to troszkę mięska mam tu i tam ;))
OdpowiedzUsuńMałgoś melduję, że uwarzyłam 5 litrów! Pycha! Z wieczorka na kosie zapodam. Mniam! ;)
Aga, no to trzymam kciuki. :)
OdpowiedzUsuńTili, zajączek bardzo skromny. ;-)
La falena bianca, no przy takiej miłości do G. chyba nie masz wyboru. ;-))
Bea, no przecież nie mogłam inaczej. :)
Cezoniu, bardzo mi miło. :) Zapraszam ponownie. :)
Karolciu, rozumiem, że to również programy z udziałem Gordona? U nas tylko ten jeden Hell's kitchen wciąż i wciąż puszczają od nowa. ;-)
Oczko! Niesamowita jesteś! Już?!!! I aż 5 literków?! No no! :) To masz teraz żelazny zapas. :) Aż zazdroszczę! ;-)
Bo ja się nie rozdrabniam Moja Droga! ;) A poza tym - chłodnica też przyjmuje tylko hurtem ;))
OdpowiedzUsuńVoila! ;) --->
OdpowiedzUsuńhttp://kosawtalerzu.blogspot.com/2009/04/on-jest-winny.html
Małgosiu , cudnie wygląda - i do tego te piękne i apetyczne zdjęcia ... mniam !
OdpowiedzUsuńŻałuję , że podczas dzisiejszych zakupów kupiłam tylko czerwone wino :)
Spełniłaś dwa moje życzenia!!! Jedno zapisane (na zupę) a drugie tylko pomyślane (na bulion warzywny) :) Czuje się jak przed Bożym Narodzeniem ;)
OdpowiedzUsuńMoj szwagier potencjalny pracowal u Ramsaya wiec wiem, ze nie taki on straszny. Wymagajacy, owszem, ale dla kazdego dobre slowo znajdzie :)
OdpowiedzUsuńSwietnie sie bulion prezentuje, a poniewaz tak zachwalasz to wyprobuje :)
Małgoś , dla mnie bulion i rosół to jedno i to samo :-)) Jest w sprzedaży rosół warzywny w kostkach (chociażby Knorra) , więc chyba bez kury... ;-)
OdpowiedzUsuńMalgosiu, tez jestem goraca wilebicielka warzywnych bulionow! Zgadzam sie z Toba, ze do wiekszosci rissoto, zwlaszcza tych warzywanych o delikatym smaku, takie buliony pasuja najlepiej!
OdpowiedzUsuńPrzyjmij moje najserdeczniejsze, swiateczne zaczenia :)
Malgosiu, raz jeszcze Wesolych Świat:))
OdpowiedzUsuńWesołych Swiąt kochana Małgoś! :)) Smacznego jajeczka, mokrego Dyngusa i wspaniałych, smacznych Swiąt :))
OdpowiedzUsuńMałgosiu, bulion wypróbuję bo szukam właśnie takiego idealnego :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie wesołych, spokojnych i słonecznych Świąt Wielkanocnych :)))
Małgosiu Wesołych Świat
OdpowiedzUsuńmalgosiu, juz wiem co bedzie pierwsze na tapecie w mojej kuchni po swietach... jutro zakasam rekawy i biore sie do roboty! :-)
OdpowiedzUsuńTo nie lada sztuka sfotografowac bulion warzywny w taki sposob, by jedno spojrzenie zmusilo widza do skierowania sie prosto w kuchenne progi. Ja dzis rano moglam nadrobic troche blogowych zaleglosci, wiec jak tylko zobaczylam ten przepis od razu pobieglam do kuchni i powstal ten pyszny, aromatyczny warzywyny rosol. Jeszcze nie wiem co z nim zrobie, ale bulion zawsze sie przyda wiec sie nie martwie:) Dziekuje za wspanialy przepis :)
OdpowiedzUsuńElu, widzę, że Ty kulinarnie impulsywna jesteś! ;-))
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Ci posmakował. :) Ja tam też bym się nie martwiła o wykorzystanie. ;-)
Przyznaję, że podeszłam do bulionu pozytywnie bo dość już miałam rosołów mięsnych ale efekt zaskoczył mnie jeszcze na plus! Daleko mi do Małgosinego czy Gordonowego ideału bo niektóre zioła zastąpiłam suszonymi i ze względu na dzieci nie dodawałam wina ale i tak od razu po ugotowaniu z zachwytu wypiłam dwa kubki :) Tego mi było trzeba, dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńMniam, dziękuję za inspirację, tak prosty, a jednocześnie wykwintny przepis! Przyznam, że dość często korzystam z Twoich wspaniałych pomysłów. Gratuluję i formy, i treści bloga. Jest dowodem na to, iż gotowanie istotnie jest sztuką...
OdpowiedzUsuńWitam, mam pytanie, w jakich porcjach ten bulion mrozić, żeby można zrobić zupę?
OdpowiedzUsuńI czy taki zamrożony bulion, można w ogóle rozcieńczyć? w jakich proporcjach?
Pozdrawiam serdecznie!
Mrozić można w proporcjach dowolnych, jak komu pasuje. Dla mnie najwygodniejsze są opakowania po 250 ml i w takich właśnie przechowuję w zamrażalniku.
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem pytanie dotyczące rozcieńczania... Taki domowy bulion to nie to samo, co skoncentrowane kostki rosołowe, czy inne bulionetki, które rozpuszcza się w wodzie. Tutaj zamrażamy po prostu płyn. Jeśli zamrozimy powiedzmy pół litra - to potem po rozmrożeniu znów mamy pół litra płynu. Oczywiście można trochę rozrobić go z dodatkową wodą, ale będzie to kosztem zmniejszenia esencjonalności.
Pozdrawiam. :)
Dziękuję! Właśnie o to mi chodziło. Mam tylko mały zamrażalnik w lodówce. Zastanawiam się czy można przyrządzić bardziej skoncentrowany bulion np. dodając mniej wody podczas gotowania. Ale Póki co spróbuję jutro tego przepisu, na razie w wersji bez mrożenia. Dzięki serdeczne!
OdpowiedzUsuńJest przepyszny! zrobiłam go wczoraj, zrobię niedługo znowu. Nim nalałam go do plastikowych pojemniczków i wstawiłam do zamrażalnika popijałam sobie gorący bulion z kubeczka. Rozpusta.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten przepis.
No tak, bo oczywiście wszyscy z was mają białe wytrawne wino (a najlepiej te z wyższej półki!) biały pieprz, tymianek, estragon, bazylię, kolendrę i natkę pietruszki, a także najlepszej jakości garnki i naczynia i wszyscy z was zarabiają po 1386 zł. Wspaniale !!!! Nareszcie znalazłam kogoś kto mnie rozumie !!!
OdpowiedzUsuńFajny ten bulion!
OdpowiedzUsuńNie mogę znieść smaku bulionów w kostce - czuję tylko sól, sól i jeszcze trochę soli.
Przygotowując domowy bulion, sama decyduję, ile soli powinnam użyć. No i przede wszystkim - wiem, co jem. Dzisiaj zrobiłam tylko 1,5 l, ale jutro chyba przygotuję zapas do zamrożenia :)
Rewelacyjny przepis. Polecam!
A jakie macie pomysły na warzywka, które pozostaną z gotowanego bulionu??
OdpowiedzUsuńWitam! szukałem bulionu z warzyw i tu go znalazłem - Twój wygląda super mi też wyszedł super... ale z małymi poprawkami. Seler dałem tylko korzeniowy (niestety w moim sklepiku tego dnia naciowego zabrakło), dodałem kulkę ziela angielskiego, korzeń pietruszki, kawałek białej kapustki, gałązkę magi no i pominąłem winko - miałem, ale wole je w kieliszku i jakoś nie mogłem się przełamać żeby wlać je do bulionu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że wyszedł pyszny bulion. :) Tyle, że to już njak najbardziej ie jest bulion "ramsay'owy", tylko Twój własny. :) Jeśli kiedyś się skusisz na bulion z przepisu Ramsay'a - dolej wino. :) No chyba, że zdecydowanie wino Ci w tym wypadku "nie leży". Na siłę nie chcę przekonywać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam kilka butelek wina, ale wszystkie czerwone. Jutro kupię i odgrzewając bulion, doleję - tylko nie mów nic Gordonowi :)
OdpowiedzUsuńRoman
Spoko. Nie powiem. :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj wypróbuję:)Potrzebny mi będzie do risotto:) pozdrawiam www.slodkieslone.pl
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam przepisu na bulion warzywny, żeby jutro zrobić krez z pomidorów. Mam nadzieję, że ten będzie się nadawać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
mmm... dziś nie mam wszystkich składników, ale jutro chyba go zrobię! W sam raz do mojej zupy.
OdpowiedzUsuńJako wegetarianka nie używam nawet warzywnych kostek rosołowych, bo okazuje się, że zawierają niewegetariańskie E ;/
Wygląda świetnie. Robisz śliczne zdjęcia!
Tylko ja chyba dodam trochę mniej marchewki, bo mnie ta słodycz u bulionach przeszkadza ;)
Widzę, że same zachwyty, czy będę jedyna? Zrobiłam wszystko wg przepisu, ale wybaczcie, to jest kompletnie niezjadliwe... Czy proporcje są na pewno dobre? Po włożeniu wszystkich składników do garnka 2 litry wody ich nie przykryły - musiałam dolać wody. A miałam tylko 2 marchwie, co byłoby, gdyby wrzuciła ich dokładnie 6? 200 ml wina? Jesteś pewna? Wlałam dokładnie tyle i kiedy próbowałam, miałam wrażenie, że piję wino z wywarem warzyw, to było straszne, a ja dodaję czasem wino do zup, więc wiem, jak to smakuje... Mam teraz coś zupełnie niestrawnego w garnku i jestem rozczarowana. Zastanawiam się, jak to uratować.
OdpowiedzUsuńOjj :( Jeśli Ci bulion nie posmakował - no cóż..., widocznie i tak znany chef jak Ramsay nie ma patentu by zadowolić wszystkie gusta... :(
UsuńAle pomijając powyższe (no bo trudno dyskutować o tym, co komu smakuje), tylko odpowiadając na zadane pytania:
- Co do proporcji jestem pewna. Akurat tego przepisu w ogóle nie modyfikowałam, ale w całości zacytowałam za Gordonem Ramsayem (z książki "Zdrowa kuchnia").
- Wbrew pozorom tych warzyw wcale nie ma aż tak dużo... Gotowałam z tego przepisu nie raz i 2 litry wody na pewno były wystarczające. W przepisie (z tego co pamiętam) chyba nawet nie ma mowy o tym, że woda musi pokrywać warzywa. Zresztą to byłoby dość trudne - zwykle lżejsze kawałki i tak będą wypływały na wierzch (prawa fizyki :)).
Ten bulion to dopiero "wstęp do". Sam w sobie raczej średnio nadaje się do picia. On jest zupełnie inny, niż te gotowane na mięsie. Jego zadanie zaczyna się dopiero wtedy, gdy zaczynasz na nim przygotowywać inną potrawę. Może to być lekka zupa, może być risotto / kaszotto, czy cokolwiek tam sobie wymyślisz...
Tak się jeszcze zastanawiam co mogło pójść nie tak...
Może wino miało zbyt intensywny bukiet? A może jednak niepotrzebnie dolewałaś tej wody? Pamiętaj też, że zmniejszona ilość marchwi - to mniejsza ilość smaku.
Przyczyn może być pewnie wiele... A może najważniejsza to ta, że to po prostu nie Twoje smaki?
Zacytowałam przepis znanego chefa kuchni, ale to wcale nie znaczy, że każdemu przypadnie do gustu... :(
Pozdrawiam
Bulion pachnie ziolami, ale to nie wystarczy. W dostepnych w youtubie filmach z przepisami Gordona R. na buliony jest dokladnie ten, tylko ze dodaje on do niego kawalek miesa.
OdpowiedzUsuńA ja mam książkę Pasja smaku GORDONA i tam jest ten sam przepis tylko z 1\4 łyżeczki pieprzu białego w ziarnach i 1\4 czerwonego, 1\2 listka laurowego, 1 cytryna pokrojona na 6 cząstek i 4 GWIAZDKI ANYŻU. Waham się czy taki identyczny zrobić - zwłaszcza ta ogromna ilość anyżu mnie martwi - aż 4 gwiazdki na finalne 1,5 litra wywaru... toż to tylko anyż będzie czuć..... Czy ktoś próbował? Ja może zrobię i jak średni wyjdzie to zmieszam z moim bulionem który zawsze robię.... EWA
OdpowiedzUsuń