To pewne, dynię najbardziej lubię w postaci upieczonej. Co z nią zrobię potem, do czego dodam - to sprawa w zasadzie drugorzędna. Czy doprawię ją ziołami, czy kuminem, czy jedną z mieszanek curry – też nie ma większego znaczenia. Uwielbiam każdą wersję,
Co prawda, to prawda (jak mawiała moja Babcia :)) - gdy już piekę dynię, to zawsze z zapasem, bo zanim podam właściwe danie – niepostrzeżenie trochę znika w tak zwanym „międzyczasie”. :)
No chyba, że obiad od razu z piekarnika, gorący i pachnący trafia na stół...
W międzyczasie powstaje co najwyżej dressing, który zaostrza smak i jest w kontrze do lekko słodkiej upieczonej reszty...
Pieczona dynia, bataty i pietruszka z zielonym dressingiem
1 dynia piżmowa
2 bataty
2 większe korzenie pietruszki
kilka gałązek świeżego tymianku
oliwa (nadająca się do pieczenia)
sól
Warzywa umyć, osuszyć, obrać ze skórek (dynię wydrążyć z gniazda nasiennego) i pokroić np. w talarki.
Piekarnik nagrzać do temp. 200 st.C. Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia. Ułożyć warzywa, oprószyć solą, posypać listkami świeżego tymianku i spryskać oliwą.
Piec ok. 20 min. aż warzywa zmiękną i staną się złociste.
Zielony dressing
ok. ½ bardzo dużego pęczka natki pietruszki (jeśli jest mały to cały)
sok z ½ cytryny
mały ząbek czosnku
ok. 3-4 oliwy extra vergine
sól, pieprz do smaku
oraz dodatkowo:
garść uprażonych orzeszków piniowych
Wszystkie składniki (poza orzeszkami) dokładnie zmiksować (np. blenderem).
Upieczone warzywa posypać uprażonymi orzeszkami piniowymi. Podawać z zielonym dressingiem.
Smacznego!
Bardzo fajna propozycja Małgosiu :). Chętnie bym zjadła taką pieczoną dynię z dressingiem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
eee to dla mnie zupełna egzotyka , bataty , ekskluzywne dynie ,ale mniam się zapowiada
OdpowiedzUsuńDokladnie tak Malgosiu! Pieczona dynia to podstawa :D O czym i ja wlasnie pisze, choc niezbyt sprawnie mi to idzie ;))
OdpowiedzUsuńNo to tera robię za blondynkę: zakładam że bataty to nie banany... skąd się je bierze? trzeba wyhodować samemu!?!? czy są jakieś Pewexy z batatami? bo ja jeszcze nie spotkałem batatów... :(((
OdpowiedzUsuńMajanko, Alciu, zapraszam do mnie. :) Piżmową mam jeszcze, więc coś tam do piekarnika jeszcze damy radę wrzucić. :D
OdpowiedzUsuńBeatko, jak znam Ciebie, to narzekasz, narzekasz, a potem jak zwykle masz cały wielki wpis. :D Miłego pisania! :)
Robercie (nie - blondynko), jak najbardziej idzie o bataty (nie banany). :D Hodować chyba nie bardzo. Ja kupuję najczęściej w Bomi. Ale też chyba (o ile pamięć mi za bardzo nie szwankuje) w Piotrze i Pawle, i w Almie kupowałam...
U la la !!!
OdpowiedzUsuńszybkie proste i niebanalne w smaku. zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńDzięki Małgosiu! Bomi nie znam zapytam zapytam u "apostołów". Rzecz jasna nie chciałem nikogo urazić... sam mam włosy ( :)))) ) takie bardziej blond , ale "blondynizm" nie ma nic wspólnego z kolorem włosów... to chyba oczywiste!
OdpowiedzUsuńSuper połączenia wydają mi się...:-) Musze koniecznie wypróbować pietruszkowy dressing:-) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńTEż najbardziej lubię pieczoną.
OdpowiedzUsuńtakie proste .. składniki ... takie zwykłe, a danie wygląda tak pysznie i niezwykle:) Chętnie bym na nie do Ciebie wpadła:)
OdpowiedzUsuńBataty i dynia - jakie logiczne połaczenie! Podoba mi się. I dressing pietruszkowy też czuję :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, właśnie pochłonęłam i nie mogę ochłonąć z zachwytu :-) proste, zdrowe i taakie dobre!! Dzięki wielkie za przepis! :-)
OdpowiedzUsuńNa zdrowie Iga! Cieszy mnie, że Tobie takie połączenie składników również smakuje! :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuń