piątek, 22 lutego 2008

Dal – zupa z soczewicy

O kuchni hinduskiej wiem niezmiernie mało; właściwie tylko tyle, że pachnie kolendrą, kurkumą, kuminem, cynamonem, kardamonem. Cała reszta owiana jest tajemnicą.
Jakiś czas temu, wertując swoje kulinarne książki, natknęłam się na ciekawie brzmiące dania. Oczywiście książki odłożyłam na półkę z myślą, że „kiedyś tam” do nich powrócę. Nastąpiło to znacznie szybciej, niż mogłabym się po sobie spodziewać. ;-)
Dzisiaj przekonałam się, że kilka prostych składników, które właściwie zawsze są pod ręką w domowych zapasach, połączonych z garstką aromatycznych przypraw, wystarczy by w kilka minut przygotować pyszne danie z dalekich, egzotycznych stron.
Początkowo obawiałam się, czy sama zupa okaże się wystarczająca, by zaspokoić głód, więc w zanadrzu miałam pomysł na drugie danie, ale Dal okazała się niezwykle sycąca. Do tego taka jak lubimy: pikantna nutka miło dawała znać o sobie, przy każdej kolejnej łyżce. :)
Zapewne na miejscu by było, podać tę zupę z chlebkiem naan, czy chiapati, ale i z bagietką zjedliśmy z nieukrywaną przyjemnością.



Dal – zupa z soczewicy

2 łyżki masła
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 cebula, drobno posiekana
1 łyżeczka kuminu
½ łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka garam masala
¼ łyżeczki sproszkowanego chilii
ok. 1 kg pomidorów z puszki dobrej jakości – pokrojone w kostkę
1 szkl. czerwonej soczewicy
2 szkl. wywaru warzywnego
2 łyżeczki soku z cytryny
250 ml mleczka kokosowego
sól, pieprz do smaku
garść świeżej kolendry

W dużym garnku rozpuścić masło. Wrzucić cebulę i czosnek; mieszając podsmażać 2-3 minuty. Dodać przyprawy: kumin, kurkumę, garam masala, chilii – smażyć kolejne 30 sekund.
Zalać wywarem warzywnym i pomidorami. Wsypać czerwoną soczewicę. Wycisnąć sok z cytryny, doprawić do smaku solą. Doprowadzić do wrzenia. Dodać mleczko kokosowe.
Gotować bez przykrycia, na małym ogniu, do czasu gdy soczewica zmięknie (ok. 20 min.), a część płynów wyparuje. Na chwilę przed zdjęciem z ognia – doprawić świeżo zmielonym pieprzem.
Przybrać posiekana świeżą kolendrą.
Podawać np. z chlebem naan.

17 komentarzy:

  1. Malgosiu, przepiekny ten Twoj Dal! :) ja robie ciut inaczej, ale kocham kazdy i w kazdej formie :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bea, ciekawa jestem Twojego sposobu. Podzielisz się?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja soczewicę lubię tak samo mocno jak ciecierzycę ,a zupy mają u mnie pierwszeństwo przed bardziej stałymi
    w konsystencji potrawami
    I kuchnia indyjska dobrze się mi kojarzy ,czyli chciałam powiedzieć ,że bardzo chętnie zrobię ten dal

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjna ta zupka. To jedna z moich ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  5. oczywiscie! wpisze za jakis czas, juz po czekoladowym szalenstwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, ja widzę, że tutaj same wytrawne znawczynie Dalu. :) A ja dopiero początkująca. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAA, podkradlas mi pomysl na nowy post, i w dodatku IDENTYCZNY przepis, ja jeszcze dodaje przypray garam masala- polecam!! Moja ksiazka niestety przepadla gdzies podczas przeprowadzki do Portugalii:(
    Uwielbiamy ten dal, laczymu go z ryzem i jakims innym daniem "suchym" np. kalafior a groszkiem (na moim blogu)
    PS. Moj maz (hindus) obraza sie gdy ktos mowi na dal zupa, haha. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgoś , mam Cię na celowniku - wspaniałomyslnie uprzedzam , więc możesz się jeszcze uchylić ;-))
    P.S. Szczegóły na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję, wiesz co narobiłaś? Chodzi za mną to danie i krzyczy "Zjedz mnie! Zjedz mnie!" :D Jestem pewna, że ulegne mu do środy (w środy mam duzo wolnego czasu).
    Może byc Pani z siebie dumna, psze Pani ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Agato, czy dla Twojego męża, dal to danie główne?
    Próbowałam szukać w różnych źródłach netowych i gdzie nie zajrzałam, to dal widniał jako zupa. Ale sama mam poważną wątpliwość. To danie jest tak bardzo sycące, że z powodzeniem konkuruje z bardziej stałymi daniami.

    Koffee, nie wiem czy jestem dumna, ale ogromnie się cieszę, że narobiłam Ci takiego smaka. :))

    Evenko, jestes drugą osobą, która do mnie celuje. :) Kilka dni temu namierzyła mnie Ela z My best Food.
    Chyba ze będę uciekać przed tym zmasowanym obstrzałem. ;-))

    OdpowiedzUsuń
  11. Małgoś , na początku też miałam taki zamiar , ale pomyślałam sobie , że będę musiała ciągle robić uniki , aż w końcu ulegne i... nie będzie już do kogo strzelać ;-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh Malgoska!! Nie czaj sie tylko sie troszke nam pozwierzaj.

    W domu mojego meza nie robi sie tego rodzaju soczewicy, a pozostale "Dale" sa bardziej plynne (najczesceij zmiksowame) i laczone z innymi daniami.
    Ja zawsze lacze ten dal z innym daniem jak powiedzialam suchym i ryzem. To prawda ze jest sycacy, ale nie trzeba sie nim samym zapychac, a raczej polaczyc z jakims innym smakiem. Zawsze to urozmaicenie a i na telerzu ladniej wyglada.

    OdpowiedzUsuń
  13. nie mam zielonego pojecia o dalach,tej kuchni nie znam wcale,widze,ze czegos sie nauczylam,dzieki...

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja mama dzielnie nazywa dal zupka przy mezu:)) Mysle ze nie ma odpowiednika nazwy soczewicy pod taka postacia w jezyku polskim, wiec jezeli napiszemy zupa, to przeciez nic sie nie stanie, a kazdy wie mniej wiecej o co chodzi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Malgosiu wlasnie skonczylam zajadac sie ta pysznoscia. Zdrowa, pozywna propozycja na cieply obiadek czy kolacje w te mrozne dni:)
    pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha! To juz za późno bym życzyła smacznego Olu. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam, super ta strona, i zdjęcia przepiękne :-)
    Dahl uwielbiam ale zawsze wychodzi mi taki żółto-pomarańczowy zapewne przez curry które dodaję, i nie za bardzo wiem jak uzyskać taką piękną czerwień jak na zdjęciu :-)_ Pomidorki dodaję tyle, że świeże. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)