816 schodów... 408 w stronę jedną i tyleż samo w stronę powrotną... 816 schodów o łącznej wysokości blisko 80m... Niby nie tak znowu dużo, ale tam na samej górze – widok imponujący.
Znający Gdańsk, zapewne już wiedzą, gdzie byłam i co robiłam. :)
Otóż właśnie tyle stopni prowadzi na sam szczyt wieży mariackiej. Moja siedmioletnia latorośl liczyła niestrudzenie. Ja stałam na straży ewentualnej pomyłki. :D Wieżę sforsowaliśmy w kilka minut (choć w górę było ciut trudniej niż w dół, zwłaszcza dla mnie :D), a potem... kamery, wywiady... :D :D Hihihihi, ok, ok... trochę się zagalopowałam. :D na górze czekała nagroda w postaci wspaniałej gdańskiej panoramy, która z tej wysokości rozpościerała się naprawdę szeroko, z widokiem na Zatokę włącznie.
Oczywiście, ta atrakcja przeznaczona była głównie dla synka, bo ja na wieży byłam już mnóstwo razy.
Tak było kilka dni temu i zaręczam, że od tamtej pory – widok z góry nic, a nic się nie zmienił. :D
Za ziemniakami jakoś szczególnie nie przepadam. Poza jednym wyjątkiem (no może dwoma ;-))... u w i e l b i a m ziemniaki pieczone (w piekarniku, na grillu czy w ognisku), ale także trudno mi odmówić sobie ziemniaczków smażonych na patelni. Mama i babcia robiły chrrrupiące talarki, pyszne, że palce lizać! Mogłam ich zmieścić naprawdę dużą porcję, choć o kaloryczności wolę nie wspominać. ;-)
A ja tym razem, po powrocie z wyżej wspomnianej wieży – podałam taką właśnie odmianę podsmażanych na chrupko i niezwykle aromatycznych ziemniaczków. Swój smak zawdzięczają orientalnym przyprawom. Uwielbiam ich wspaniały zapach, zwłaszcza ten „świeży”, który wydobywa się podczas ucierania w moździeżu.
Miętowa raita – dopełniła smaku tego prostego obiadu. :)
Ziemniaki po bombajsku
inspirowane przepisem Jamie'go Oliver'a
na 3 porcje
ok. 1 kg ziemniaków
ok. 2cm kawałek świeżego imbiru
1 łyżeczka ziaren kolendry
1 łyżeczka nasion kuminu (kmin rzymski)
1 łyżeczka garam masala
spora szczypta chilli w proszku
sól do smaku
olej do smażenia
Ziemniaki obrać, umyć, pokroić w grubą kostkę (na pół, jeszcze raz na pół i ponownie na pół). Włożyć do osolonej wody i zagotować. Gdy woda zawrze - od razu odcedzić ziemniaki (nie gotować dłużej, bo będą się na patelni rozpadać!). Odstawić do odparowania.
Nasiona kuminu i kolendry utrzeć w moździerzu. Imbir obrać i drobno utrzeć.
Na głębokiej patelni rozgrzać olej (miej więcej tyle by cienką warstwą zakryć dno patelni. Wrzucić utarty imbir i smażyć kilkanaście sekund. Włożyć ziemniaki, wsypać utarty kumin i kolendrę, oraz garam masala i chilli w proszku. Dobrze przemieszać, by ziemniaki oblepiły się przyprawami. Smażyć pod przykryciem, mieszając od czasu do czasu. Smażyć aż ziemniaki będą miękkie w środku, a na zewnątrz uzyskają złocistą, chrupiącą skórkę. Pod koniec smażenia doprawić do smaku solą.
Podawać ciepłe posypane natką kolendry lub z dodatkiem miętowej raity (przepis poniżej).
Raita miętowa
1 op. jogurtu bałkańskiego (powinien być bardzo gęsty)
1 ząbek czosnku – przeciśnięty przez praskę
sól, pieprz do smaku
ok. 1/3 łyżeczki curry (lubię ostre, ale łagodne też pasuje)
łyżeczka soku z cytryny (ew. octu winnego)
1 średni świeży ogórek - obrany i pokrojony w niezbyt drobną kostę
bardzo duża garść świeżych listków mięty (raczej nie pieprzowej) – drobno porwane lub pokrojone
Wszystkie składniki włożyć do miseczki, wymieszać. Odstawić do lodówki na min. 1 godzinę, aby smaki się „przegryzły”.
ziemniaczki pięknie wyglądają, a ta skórka... mmmm (przełykam ślinkę):)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Gdańska, ale myślę, że niedługo go odwiedzę
Bardz, bardzo apetyczne te ziemniaczki. I do tego raita mietowa - cudo!
OdpowiedzUsuńPanorama wspaniala, wstyd przyznac, ale nigdy tam nie weszlam, chociaz moi domownicy owszem... dlatego podziwiam Ciebie i dzieci :)
OdpowiedzUsuńA ziemniaczki uwielbiam... dlatego skorzystam z przepisu, zawsze to jakas odmiana :)
Malgosia, Wy naprawde liczyliscie te schody? Podziwiam :-)
OdpowiedzUsuńJa zas ziemniaki uwielbiam i bardzo podoba mi sie ten Twoj wpis i wygrzebany przepis - czuje, ze takie by mi bardzo odpowiadaly!
Małgosiu , ale jesteś pozytywnie zakręcona ,a te ziemniaki trzeba zrobić co?
OdpowiedzUsuńTakie ziemniaczki to pyszności dla mnie, bo ja każdego dobrego ziemniaka zjem:)
OdpowiedzUsuńA wieżę, kręconą, to też niedawno zaliczyłam( w Coventry), ale nie liczyłam schodów. Oj ciężko z moją kondycją, za dużo muffin;)
Mniam! Wyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńJakie pyszne te ziemniaczki!
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za ziemniakami, ale pieczone w ognisku czy na grillu są pyszne:)
Chętnie bym równiez spróbowała Twoich ziemniaczków:)
Małgoś, widok z Wiezy Mariackiej jest cuuudny! Uwielbiam go :)
Byłam kilka razy, ale schodów nie liczyliśmy;)
Pozdrówki:)
Mam tak jak ty z ziemniakami, też tylko pieczone toleruję...acha i młode, bardzo młode z kefirem...
OdpowiedzUsuńA co do wieży, kiedy moje dzieciaki były małe i byliśmy w Trójmiescie,oczywiście z maluchmi weszlismy na wieżę...był goracy, bardzo gorący sierpień, po zejściu z wiezy chcialam czym prędzej znaleźc sie na kempingu...a mój mały synuś, kiedy juz byliśmy na dole, odwrócił się, spojrzał do góry i mówi: mamo chocmy jeszce raz, chomcy jeszcze raz!!!! :))))
Wow, ale mieliście wspinaczkę :) A te ziemniaczki to pierwsza klasa :) Wiesz, że ja ostatnio przechodzę fascynację kuchnią indyjską i podobną masalę ziemniaczaną ostatnio robiłam - tylko u mnie w formie puree :) Zrobię i Twoją wersję, bo ogromnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńI zdjęcia, Małgosiu, są boskie!!! Ja do Ciebie przyjadę na naukę, dobrze :)
Wieże... Już drugi raz w swoim życiu będę je zaliczać ;) zaczynamy zawsze od najbliższej czyli Mysiej w Kruszwicy, którą mój syn lat 2 i pół zaliczył już w te wakacje... Kiedyś trzeba bylo wspinać się z córką, ech...
OdpowiedzUsuńZiemniaków nie lubię, przykro mi ;) Ale Twoje zdjęcia... bosz... są przecudowne :-)
..nie dość, że widok baaardzo bliski memu sercu to i ulubione smażone ziemniaczki...chyba się skuszę i skorzystam z przepisu..do tej pory nie zawiodłam się :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym się poczęstowała takim ziemniaczkiem - pysznie wygląda:))
OdpowiedzUsuńuwielbiam ziemniaki, w kazdej postaci :) a takie "pyry z gzikiem" to jedna z moich ulubionych potraw ;)
OdpowiedzUsuńmysmy niedawno zaliczyli wieze katedry w Strasbourgu, wole nie wiedziec ile bylo schodow, serce malo mi uszami nie wyskoczylo a moj osmiolatek ganial w gore i w dol, jak nie przymierzajac pies Reksio (jego ukochany bohater) i nawet zadyszki nie mial. Ale warto bylo :)
Pozdrawiam
o tak, takie ziemniaczki też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńa wejdziesz kiedyś ze mną na tę wieżę?
Wierzę, że weszliście na tę wieżę ;))
OdpowiedzUsuńA takie pyrki sama bym zjadła ;)
Masz racje Malgosiu, tez uwielbiam takie pieczone lub smazone ziemniaki, a tym bardziej z orientalnymi przyprawami :)
OdpowiedzUsuńCudna panorama! I piekna pogoda jak widze :)
Pozdrawiam!
co prawda za ziemniakami nie przepadam, ale kumin, imbir, chili, kolendra, g.masala to jedne z moich ulubionych przypraw! i do tego ta raita miętowa - pyszności! :)
OdpowiedzUsuńPanoramy zazdroszcze :D
OdpowiedzUsuńA ziemniaczki moze jutro zrobie :D Bo ja tez za ziemniakami z wody nie przepadam. Zjem ale nie czesto. A taki pieczone, smazone to juz cos! :D
Małgoś dzielna Mama z Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńJak znam życie po 87-ym już bym zapomiała który to :D
Kurczę takich widoków się nie zapomina! CUdo! Dzięki za zdjęcie :)
A ziemniaki..mhmhmhmh :) Czasami się zastanawiam po co ludzie wymyślili maron skoro ziemniaki są najlepsze na świecie :D
Sciskam .. czosnkowo :D
Gatko, Gdańsk czeka. :)
OdpowiedzUsuńKonsti, częstuj się. :D Choćby wirtualnie. :D
Wildrose, nie wierzę...Naprawdę nigdy...nigdy?
A jeśli lubisz ten zestaw przypraw (zresztą można modyfikować do woli) - to oczywiście polecam. :)
Basiu, naprawdę liczyliśmy. :D Ale wiesz zdradzę Ci tajemnicę... tylko cicho szaaaa... Schody na wieży od jakiegoś czasu są opisane, więc jak ktoś się pomyli w rachunkach - to zawsze z podpowiedzi może skorzystać. :D
Margot, pozytywnie zakręcona? :D Hahaha, no w pewnym sensie tak. :D Zwłaszcza gdy spiralną część wieży pokonywałam - to kręciło się w głowie równo. :D
Eweno, hiihhi, ano u mnie chyba też za dużo słodkości, bo jednak mała zadyszka była. :D
Michaszo, dziękuję. :)
Majanko, rób ziemniaczki i się pochwal czy smakowało. :D
Kass, no ba! przecież dzieci są niestrudzone! :D My padniemy, a one jeszcze urzędują na maksa. :D
O! Tili! Puree też brzmi fajnie! Rozumiem, że to były podsmażane ziemniaki ugotowane do miękkości i utłuczone?
A z tymi naukami nie przesadzaj. :D Przecież ja amator jestem. :D
Mafilko, a ja w Kruszwicy nigdy nie byłam. I zapewne mam czego żałować...
Pchełko, jest mi bardzo miło. :)
Jeśli się zdecydujesz na takie ziemniaczki - to zdecydowanie ilość przypraw dostosuj do swojego smaku. Proporcje przez mnie podane są tylko przykładowe, wiesz... takie na mój 'gust'... :)
Atinko, bierz, bierz... :)
Leloop, a w Gdańsku nie kusiło żeby wejść? Co prawda remont wieży trwa, ale dla turystów cały czas otwarta.
Aga-aa, przyjeżdżaj, wtłoczymy się na górę. :D
Oczko, a spróbowałabyś nie wierzyć... :D
Bea, no bo Ty musisz do Gdańska przyjechać! No musisz koniecznie! I nie myśl sobie, że tylko w Empiku będziemy siedzieć! Na wieżę Cię pogonie! :D
Kasiu, to tak jak ja. :) Takie z wody ziemniaki do kotleta na talerzu zupełnie mnie nie kręcą. Ale już zrobione "inaczej'... - też i inaczej smakują.. :)
Ewo, zatem smacznego życzę.:)
Poleczko, dzielna - nie dzielna... ;-) Jest wieża pod nosem - trzeba korzystać. :D Zawsze trochę kalorii mniej. Chociaż zdecydowanie lepiej by było, gdybym na tę więżę po obiedzie się wdrapała, a nie przed. :D
A poza tym... nie nie nie! Makaron rulez! :D
już pakuję manatki, uciekam stąd do was na wieże ;)
OdpowiedzUsuńTe ziemniaczki wygladaja oblednie :) Z ta mietowa raita musialy bosko smakowac :) Jedna taka porcyjka i nic wiecej do szczescia juz mi nie potrzeba. Chyba, tylko taka wieza by mi sie przydala dla spalenia kalorii :))
OdpowiedzUsuńtego lata w Trojmiescie nie mialam jakos glowy do "latania" po wiezach :(
OdpowiedzUsuńzreszta tlum na Starowce byl tak porazajacy, ze czym predzej ucieklam :/
ale w ogole kiedys bylam :)
mieszkam w Gdańsku od roku,
OdpowiedzUsuńa nigdy nie byłam na wieży
muszę koniecznie wybrac sie policzyc schody :-)
Nie nie nie makaron fe :D
OdpowiedzUsuńAsieja idż koniecznie, policz i napisz czy Małgosia prawdę mówiła :D
no niezle, niezle się mlodzieniec naliczyl :) w Gdansku bylam niestety tylko raz i to gora 2 godziny, nic ciekawego niestety nie zobaczylam bo wjezdzalam na lotnisko od strony Ikei i schroniska dla zwierząt chyba.
OdpowiedzUsuńziemniaczki uwielbiam tak jak i Ty, pieczone lub odsmazane, takie z raita i to miętowa z pewnością są pyszne
Małgosiu - w sumie to nie wiem od czego mam zacząć od widoków czy ziemmniaków.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi tak szczerze - czy to tak zawsze jest, że jak sie ma coś na codzień to się nie zwraca na to uwagi. Dopiero gdy jest to daleko daleko to się docenia - ja się przeprowadziłam 500 km od mojego ukochanego miasta i dopiero teraz tak naprawdę za nim tęsknię.
A widoki cudowne - ja się do Ciebie koniecznie muszę wybrać :)
A teraz o ziemniaczkach - wygladają tak tak ze tylko w nie ząbki wbić a ta raita ehhhh
pozdrawiam
Ewelosa
gratulacje dla dzielnych wspinaczy przesyła gorąca wielbicielka pieczonych ziemniaków z Mazowsza!
OdpowiedzUsuńAga, czeeeekam!
OdpowiedzUsuńmajko, wieża koniecznie, ale nie tak jak u mnie przed jedzeniem, zamiast po. :D
Leloop, aj, domyślam się.
Asieja, to koniecznie musisz dołączyć do najbliższego spotkania, które odbędzie się nie wiadomo kiedy, ale na pewno jakaś okazja się pojawi. :)
Polka, jakie "fe"?! Oczywiście, że pycha! :D
A Małgosia prawdę mówiła. :) Zresztą, jak ktoś liczyć nie chce - to nie musi, bo schody policzone i opisane, więc można i na "gotowca" pójść. :D
Viridianko, eee... to tam gdzie byłaś, to tak jakbyś Gdańska w ogóle nie widziała. :D Przyjeżdżaj. :)
Eweloso, tak właśnie jest. Jak się ma - to się nie docenia. Jak się traci - to się tęskni. Prawda stara jak świat. :)
Enchocolatte, dziękujemy, dziękujemy. :)
Wiem wiem skąd to zdjęcie;) moja koleżanka do niedawna wynajmowała tam mieszkanie i za każdym razem podziwiałyśmy widoki z tarasu;)
OdpowiedzUsuńZiemniaczki akurat w moim klimacie, super
Uwielbiam smażone ziemniaczki! Na ogół, kiedy wracałam późno do domu, mama pytała "Odsmażyć ci ziemniaki?"
OdpowiedzUsuńAleż Małgosiu... toż to korzenie (Mysia Wieża znaczy się) ;))) koniecznie musisz nadrobić i synkowi pokazać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Małgosiu, ziemniaczki aż tutaj mi pachną!
OdpowiedzUsuńNa wieży byłam kilkakrotnie. Ostatnim razem, jak weszłam i "odsapałam swoje", to zjadłam paczkę ciastek Bebe:))) Jakoś tak znalazłam w kieszeni przypadkiem:)
A ja rok temu wspinałam się na wieżę po raz pierwszy. Dla panoramy było naprawdę warto!
OdpowiedzUsuńZaś ziemniaczki zawsze i wszędzie...:) Slicznie się prezentują, takie rumiane!
Małgosiu, przeeeśliczne zdjęcia ;)! Szczególnie to pierwsze. Mniam :).
OdpowiedzUsuńPiękny ten Twój Gdańsk. Kiedy ja tam znów pojadę, hmm ;))?
Malgosiu-cudne fotki,a te ziemniaczki mialam zamiar robic na akcje z Jamiem,ale nie zdazylam,ale w oko mi wpadly,oj wpadly :) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na wieży byłam 4 lata temu i doskonale pamiętam tę wspinaczkę, tym bardziej, że byłam wtedy w 2 miesiącu ciąży. Ale masz rację, widoki są wspaniałą nagrodą, pamiętam, że mój 5 letni wtedy synio był zachwycony.
OdpowiedzUsuńA ziemniaki? Wyglądają cudnie, ale na razie nie spróbuję (bo nie mogę)
malgosiu, nie bylo mnie tu jakis czas, a tu tyle smakowitosci! te ziemniaczki wygladaja super, zapisuje przepis i lece dalej, sprawdzic co mnie jeszcze ominelo! :-)
OdpowiedzUsuńZiemniaki - my love. Gdańsk - my love.
OdpowiedzUsuńLubię jak o nim piszesz. Tak mnie wtedy korci, żeby znaleźć kolejny pretekst do tego, żeby się znowu wybrać. Do Pikawy też.
Ciepłe ślę uściski (warszawskie, ale przynajmniej słoneczne) :-)
Gosiu zrobiłam te Towje ziemniaczki po bombajsku - wyszły przepyszne, lekko zmieniłam tylko przyprawy.
OdpowiedzUsuńZapożyczam przepis - mam nadzieję, ze pozwalasz :)
uściski z Białegostoku
Amatoreczko, hihi, ale rozumiem, że koleżanka nie wynajmowała kwatery na mariackiej wieży. :D A to najwyższy punkt Gdańska, więc z każdej innej wysokości widać już... mniej. :) Niemniej, nawet z niższej wysokości - na pewno miałyście co podziwiać. :)
OdpowiedzUsuńIsadoro, moja babcia mnie tak zawsze pytała... A jak ona odsmażyła... mmmmm...
Mafilko, no korzenie, korzenie... Cóż zrobić, jak nie było okazji... ;-)
Kasiuc, hahaha, a wiesz co... mój synek był lepszy, bo zabrał prowiant ze sobą (butelkę z sokiem i jakieś ciastka) i urządził sobie piknik na samej górze. :D Centralnie rozłoży się na środku mini- tarasu widokowego (a tam ciasno przecież jak diabli) i posilał się. :D Od razu mówię, że to była jego własna inicjatywa, ja nie miałam z tym nic wspólnego. :D
Aniu, pierwszy, ale pewnie nie ostatni? ;-)
Olala, w przyszłe wakacje? :)
Gosiu, jak wiadomo, co się odwlecze, to nie uciecze.;-) Zrobisz gdy najdzie Cię ochota. :)
Kabamaiga, no no...:) W takim razie synek zuch był!
Cudawianki, miło mi że wpadłaś choć na chwilkę. :)
Lisko, wiem, wiem... czytałam Twoje miłe słowa o Gdańsku. :) Miło mi, że tak bardzo podobają Ci się moje okolice. :) Pikawa moja ulubiona, a że mieszkam w dużym pobliżu - to zachodzę tak często jak się da. :)
Eweloso, pozwalam, pozwalam. :) Wszak sama zapożyczyłam od Jamiego zestaw przypraw, a jeśli lubisz inne - to jestem ciekawa jakie dałaś? . :)
Gosiu już podaję - dałam raz el hanout i tak jak Ty garam maraslę i kolendrę.
OdpowiedzUsuńa te co podałaś to bardzo lubię tylko akurat zabrakło mi kuminu więc kombinowałam i padło na raz el hanout.
Slicznie sie prezentuje te Twoje ziemniaczki Malgosiu! z checia wzielabym sobie jednego, poczestujesz mnie? ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
mniam :D
OdpowiedzUsuńOj dopiero dzis zrobilam! Jak zwykle- gdy czas byl to co innego po glowie mi chodzilo.
OdpowiedzUsuńSuper przepis Malgoiu! Swietne polaczenie przypraw. Oj uwielbiam te ziemniaki :D
Ewo, w takim razie smacznego post factum. :) Mnie też takie połączenie bardzo pasowało. :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wyglądają te ziemniaczki:)
OdpowiedzUsuńW przepisie zabraklo swiezych lisci koledry...
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że podałam z miętową raitą...
Usuń