Dla łasuchów kokosa i Bounty.
Pracy z nimi niewiele, więcej czekania, aż wszystko pięknie zastygnie.
Oryginalnie przepis pochodzi z bloga Dagmary „A cat in the kitchen”. Ale ja pierwszy raz wpadłam na nie u Dorotuś76. Tak mi się spodobały, że i ja postanowiłam je wypróbować.
No i oto one. :)
Domowe kuleczki Bounty
Składniki na około 25 kulek:
200 g wiórków kokosowych
100 ml kremówki
70 g cukru pudru
70 g masła
opcjonalnie: kilka kropli aromatu rumowego
200 g mlecznej czekolady
W naczyniu wymieszać wiórki z cukrem pudrem. W małym garnuszku podgrzać kremówkę i masło, aż masło się rozpuści. Rozpuszczoną miksturę wlać na wiórki, dodać aromatu, wymieszać.
Z mikstury uformować kulki wielkości orzecha włoskiego (będzie ciężko, ale raczej ściskając wiórki w dłoni). Układać je na papierze do pieczenia, przykryć folią aluminiową, schłodzić przez minimum godzinę.
Rozpuścić mleczną czekoladę (w kąpieli wodnej lub mikrofali). Każdą kulkę zanurzyć w czekoladzie (można sobie pomóc wykałaczką), wyłożyć na papier, by czekolada stwardniała (trwa to dość długo, można włożyć do lodówki). Przechowywać w lodówce.
Z mikstury uformować kulki wielkości orzecha włoskiego (będzie ciężko, ale raczej ściskając wiórki w dłoni). Układać je na papierze do pieczenia, przykryć folią aluminiową, schłodzić przez minimum godzinę.
Rozpuścić mleczną czekoladę (w kąpieli wodnej lub mikrofali). Każdą kulkę zanurzyć w czekoladzie (można sobie pomóc wykałaczką), wyłożyć na papier, by czekolada stwardniała (trwa to dość długo, można włożyć do lodówki). Przechowywać w lodówce.
Ps. Mam kika swoich uwag, dotyczących wykonania.
Po pierwsze: dużo lepiej wychodzi formowanie kuleczek, gdy gotową masę kokosową wstawi się na kilka godzin do lodówki (u mnie to była cała noc). Schłodzona, zwarta masa daje się całkiem przyjemnie formować, podczas gdy taka „świeża” sypała i rozklejała się w dłoniach.
Po drugie: lepiej gdy zanurzanie gotowych kuleczek odbywa się w ciągłej kąpieli wodnej. Zdjęcie z pary miski z czekoladą, powoduje, że ta bardzo szybko tężeje, co znacznie utrudnia otaczanie kulek.
Po trzecie: do czekoladowej glazury (użyłam mieszanki czekolady mlecznej i deserowej) dolałam nieco śmietanki kremówki, głównie by jeszcze bardziej ułatwić sobie maczanie kokosowych kulek. Nie miało to większego znaczenia na zastyganie czekolady.
Ja mam ten przepis zapisany na czerwono w notatniku ale jak juz kupilam wiorki kokosowe to nie mam czekolady :-) A tu zewszad mnie atakuje i powoduje mi braki cukru w organizmie;-) Piekne te kuleczki!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis :) I zdjęcia przepiękne :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do zrobienia. Takie małe coś, a cieszy. ;-)
OdpowiedzUsuńJa niestety mam i czekoladę i kokos i wielkie chęci na zrobienie tych bounties. Zdjęcie też niezwykle do mnie przemawia. Jest tylko jeden problem - jestem na diecie. Co prawda tylko do piątku, bo od soboty zimowe ferie w Dolinie Aosty i wtedy hulaj dusza.
OdpowiedzUsuńPo co ja tu zaglądałam, Małgosiu ty kusicielko!!!
Chętnie zjadłabym takie małe co nieco :)
OdpowiedzUsuńZnowu od kusicielek mnie przezywają! Czym sobie zasłużyłam? ;-)
OdpowiedzUsuńCo prawda, dzisiaj w ostatki na tłusto się częstujemy, ale jeśli reflektujecie mogę kuleczkę bounty podrzucić. :)
i znów dieta poszła się paść...
OdpowiedzUsuńpyszne!
Witaj!
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu zaglądam na twojego bloga, który stanowi dla mnie niebywałą inspirację kulinarną ;)
Czy będziesz miała coś przeciwko, jeżeli w moim powstającym blogu będę umieszczał linki do zaczerpniętych przepisów??
Odnośnie Bounty - kapitalne !!! W sam raz do porannej kawy ;)
Pozdrawiam
Witaj Pepe. :) Nie mam nic przeciwko; wręcz przeciwnie, będzie mi bardzo miło, jeśli przepisy tutaj zamieszczane staną się inspiracją. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ponownie. :)
Witaj Małgosiu! Jestem zachwycona Twoją stroną i przepisami. Zrobiłam na wczorajszą imprezę właśnie Bounty.
OdpowiedzUsuńMam jedno pytanko. W jakiej sieci sklepów można kupić te 'serwetki' pod kuleczki widoczne na zdjęciach ?
uzależniłam się od pani strony...jest po prostu idealna. Piękne zdjęcia i doskonałe przepisy. kuleczki bounty są przepyszne, a dzięki Pani cennym radom robiło się je bezproblemowo, a i synek miał przy ich wykonywaniu mnóstwo radości:). pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń