niedziela, 3 lutego 2008

Tajskie kotleciki rybne na ostrrrro

Tajskie smaki już od jakiegoś czasu obracały (i obracają) się wokół moich kulinarnych zainteresowań. Niestety, jak dotąd głównie w sferze teoretycznej. ;-) Chęci były spore, nawet trochę literatury zebrałam, ale brak wielu ważnych składników – dość skutecznie ograniczał moją chęć wykazania się w kuchni. Co nieco udało mi się upichcić, jednak większość potraw – leżała poza moim zasięgiem. No cóż, pozostawało mi tylko przeglądanie książek i wzdychanie do smakowitych zdjęć. ;-)
Tymczasem nie tak dawno otwarto w moim mieście sklep Kuchnie Świata. Sklepik niewielki, towaru też nie tak znowu wiele, ale ingrediencje, których wcześniej kupić nie mogłam – szczęśliwie znalazły się na półkach. Ziściły się marzenia kobiety eksperymentującej. ;-)
Na pierwszy ogień poszła bardzo prosta potrawa rybna. Niezwykle aromatyczna dzięki liściom limonki kaffir i okrutnie ostrrrra (jak na moje możliwości podniebienia ;-)) dzięki czerwonej paście curry. Dodatek soku z limonki spowodował, że całe danie nabrało orzeźwiającej świeżości.
Kotleciki rybne podałam z ostrym sosem z orzeszków ziemnych, oraz krótko obsmażanymi warzywami (z czosnkiem i sosem ostrygowym).
Dla tych, którym znudziły się zwykłe rybne pulpeciki – taka, orientalna wersja, stanowi ciekawą odmianę.
Polecam!




Tajskie kotleciki rybne

ok. 350g filetu z białej ryby
4 listki limonki kaffir (użyłam mrożonych)
2 łyżeczki czerwonej pasty curry
1 łyżeczka sosu rybnego
1 łyżeczka sosu sojowego
1 ząbek czosnku, zmiażdżony
1 łyżka soku z limonki
1 jajko
3 łyżki posiekanej świeżej kolendry
sól, pieprz do smaku

olej roślinny do smażenia

Sos:
1 małe chili (ja odważyłam się na 2cm kawałek, bez pestek)
2 łyżki masła orzechowego z kawałkami orzeszków
1 łyżka jasnego sosu sojowego
1 łyżka soku z limonki
1 łyżka jasnego brązowego cukru


Do malaksera włożyć filet z ryby, oraz wszystkie pozostałe składniki, poza świeżą kolendrą. Zmiksować (małe, widoczne kawałeczki ryby mile widziane). Dodać świeżą kolendrę i jeszcze raz krótko wymieszać.
Moja masa wyszła ciut rzadka i choć w przepisie nie było o tym słowa – dodałam 2 łyżki bułki tartej, dla łatwiejszego formowania kotlecików. Uformowane kotleciki odstawić na min. ½ godziny.
Smażyć z obu stron na oleju roślinnym, do zezłocenia.
Podawać z sosem.

Przyrządzić sos:
Posiekać drobno papryczkę chili. Wymieszać dokładnie razem ze składnikami sosu.

Smacznego!

5 komentarzy:

  1. Mniam! Ryby po tajsku nie próbowałam jeszcze, ale wszystko co tajskie przyjmnuję z entuzjazmem :) Będę musiała wybróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli się skusisz Komarko, daj znać, czy smakowało. :)
    Największą niespodziankę sprawił mi mój totalnie antyrybny małżonek. Tajskie kotleciki zajadał aż miło. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdecydowanie cos dla mnie :-) tylko nie lubimy sie z bardzo pikantnymi daniami, wiec zrobie w wersji nieco lagodniejszej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas w domu pikantne smaki w wielkim poważaniu. Najśmieszniejsze, że moje dziecko toleruje bardziej ogniste smaki niż mąż. Małgosiu, twoje rybne kotleciki w tajskim wydaniu z pewnością zostaną wypróbowane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha! Agnieszko zazdroszczę ostrolubnego dziecka. :-) Mnie brakuje tych wszystkich pikantnych smaków, którymi kiedyś bez umiaru się zajadałam. Teraz niestety "złagodniałam". ;-)
    Natomiast wracając do dzieci...Ja swojego Kubanka bardzo niewychowawczo "straszę" papryczką chili. ;-)) O dziwo skutkuje, mimo, że papryczki nigdy nie próbował. ;-)

    Elu, ilość pasty curry z powodzeniem można zmniejszyć. Mam wrażenie, że i tak najważniejszy smak i aromat nadają tej potrawie liście kaffir i sok z limonki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)