Gdybym tak miała dostęp do fasolek wszystkich smaków... :) TYCH fasolek! Gdybym je miała, to zdecydowanie nie chciałabym natrafić na te, które na tak długie lata zapadły w pamięci profesora Albusa Dumbledora *. :D Mnie marzy się fasolka o smaku... zupy buraczkowej mojej Babci... :) Taaak..., nie inaczej... Pozostaje to jednak w sferze marzeń tyleż dziwnych, co nierealnych.
Co do fasol wszelakich, które nie pozostają li tylko fikcją literacką, ale są na wskroś prawdziwe – to darzę je szczególnym uwielbieniem. :)
Po pierwsze: choć to zabrzmi pewnie dziwacznie, wizualnie mi się podobają. :D Do tego lubię „przesiewać” je przez palce. Najchętniej z wysoka, tak by spadając rozbiegały się na wszystkie strony. Jak koraliki nieopacznie zerwane ze sznurka...
Po drugie: fasolki kupuję, nie wiedząc co i kiedy z nich ugotuję. Moja Babcia zwykła mawiać, że spiżarnia bez fasoli to jak żołnierz bez karabinu. Podobnie rzecz miała się z ryżem, mąką i cukrem. Pionierski zestaw, który pozwoli przetrwać w razie kryzysu. Nie dziwi to jeśli wziąć pod uwagę, że Babcia przeżyła czas wojny.
Przechowuję w kuchennej szafce kilka woreczków różnych fasolowych odmian. Wspomnę choćby o: adzuki, czarnej, czerwonej (Red Kidney), fasoli „Jaś”, czarnym oczku.
Zwykle działam po prostu pod wpływem impulsu. Wyjmuję fasolkę, namaczam, pozostawiam na noc, a następnego dnia otwieram lodówkę i zastanawiam się co dorzucić do fasolowego kociołka. Takim sposobem za każdym razem pachnie i smakuje inaczej. Tym razem było zimowo. Tym razem było tak...
* Podejrzewam, że wszyscy znają najsłynniejszego w świecie profesora. Jeśli go nie znasz, to oznaczać może tylko jedno..., niechybnie jesteś Mugolem. :D
Gulasz z fasoli „czarne oczko” z mięsnymi kuleczkami
200g suchej fasoli „czarne oczko” - namoczyć w wodzie na całą noc
2 łyżki oliwy
1 średni por
1 mała cebula
1-2 ząbki czosnku
1 łyżeczka cząbru suszonego
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
szczypta papryczki z Espelette (opcjonalnie)
ok. 700 ml dobrej jakości przecieru pomodorowego (albo pulpy pomidorowej)
sól, pieprz do smaku
garść posztakowanej natki pietruszki
Fasolkę gotować w wodzie z namaczania, aż będzie prawie miękka.
Por i cebulę drobno pokroić. Wrzucić do garnka z grubszym dnem z rozgrzaną oliwą. Smażyć na niewielkim ogniu, aż się ładnie zeszklą. Dodać przetarty czosnek, cząber, słodką paprykę, papryczkę z Espelette i jeszcze bardzo króciutko przesmażyć, mieszając. Dodać ugotowaną i odcedzoną fasolkę, i pomidorowy przecier. Zagotować. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Gotować na małym ogniu pod przykryciem, aż fasolka zupełnie zmięknie (ale się nie rozgotuje!).
Mięsne kuleczki
250g mielonego mięsa drobiowego (u mnie z indyka)
½ świeżej lub lekko czerstwej bułeczki pszennej mocno rozdrobnionej (np. malakserem)
duża garść poszatkowanej natki pietruszki
Wszystkie składniki dobrze wymieszać. Uformować kuleczki wielkości małego orzecha włoskiego. Wrzucić do garnka z wrzącą, osoloną wodą. Od momentu ponownego zawrzenia wody – gotować ok. 5 min. Wyjąć gotowe kuleczki z wody i przełożyć do fasolowego gulaszu.
Dodać sporą garść natki pietruszki. Wymieszać.
Podawać gorące.
Smacznego!
O Boże! Zdjęcie ze słoikiem jest piękne. Zakochałam się w tej fasoli:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją Babcią, spiżarnia bez fasoli to nie spiżarnia:) I ja fasoli wszelakiej mam zapas, tak jak mąki, ryżu... Pysznie wygląda to Twoje danie Małgosiu, takie ciepłe i sycące:)
Pozdrawiam!
Dziwna sprawa z tą fasolką, bo znam wieleeeeee osób (włączając w to mnie), które tak właśnie fasolkę kupują.
OdpowiedzUsuńTo samo robię z ryżem i makaronem (ilości hurtowe), oraz przyprawami. Nigdy nie wiem kiedy wykorzystam, ale mieć lubię. Gorzej gdy tak się nad nimi rozczulam i tak bardzo mi ich szkoda, że albo się przeterminują, albo zwietrzeją...
A u mnie w domu zwykło się mawiać "uczeń bez jedynki to jak żołnierz bez karabinu" :D
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie jedzonko!
haha, u mnie się mówiło "uczeń bez dwói, to jak żołnierz bez karabinu", bo ja przdpotopowa jestem:)
OdpowiedzUsuńHarrego przeczytałam wszystkie części i Mugolem nie jestem:). Fasolka o smaku zupy buraczkowej? o, to tez mój smak, ale jeszcze bardziej to bym chciała o smaku leśnych jagódek ze śmietaną:)
Ta fasola z oczkiem światnie wygląda, jak porysowana flamastrem:) Gulasz z jej udziałem na pewno był pyszny, ja często dodaje fasolę do różnych dań, bo wszyscy ją lubimy.
Pięknie u Ciebie Małgosiu, i zapewne bardzo smacznie. A ja, choć uwielbiam wszelkiego rodzaju dania z fasolki, to idę na kompletną łatwiznę i używam tej z puszki:)
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś mi że tak samo kupuję fasolę, też po prostu lubię ją mieć, pomysły na wykorzystanie przychodzą później :) Piękne zdjęcia, takie pełne światła.
OdpowiedzUsuńTeż lubię i zgadzam się z Tobą w 100 %
OdpowiedzUsuń: są bardzo urodziwe i fotogeniczne!
O Twoich zdjęciach nic nie wspomnę... :)))
Pozdrawiam!
Fasola i u mnie na posterunku zawsze. To cała przyczyna mojego problemu z przeprowadzkami - przeniesienie książek, sprzętów i spiżarni to nie lada wyczyn, zwykle kosztowny.
OdpowiedzUsuńSzukam inspiracji na weekendowe gotowanie, może rzeczywiście gulasz z fasolą? Czemu nie, dawno nie było.
Piękne zdjęcia!
Swietne zdjecia Gosiu. Ta fasolka na zdjeciu...zachwycajaca :) A na takie pysznosci, to chetnie bym sie do Ciebie wprosila :))
OdpowiedzUsuńMalowniczość fasolkowych nasion nie ma końca...coraz to odkrywam nowe barwy i wzorki na nich...a powiem że należę do miłosników fasoli wszelkiej maści...uwielbiam fasolówki, barszcze 'ukraińskie' , po 'bretońsku' i 'chili con corne' i jeszcze wiele innych...pyszności!
OdpowiedzUsuńUroda tej powyżej 'dalmatyńczykowatej' niesamowita... a smak potrawy mogę sobie wyobrazić...pozdrawiam
ps. a mnie zauroczyło zdjęcie z porem...
Ja mam te same upodobanie co Ty gdy o fasole chodzi. Lubie na nia patrzec. W dziecinstwie zbieralam ziarna fasoli, szczegolnie tej kolorowej i zanim nie wyschly lubilam sie nimi bawic. Lubie tez przepuszczas ja przez palce. Jesc tez lubie.
OdpowiedzUsuńJedyne czego nie lubie to zupa fasolowa, taka w wojskowym stylu.
Piekne zdjecia.
pozdrawiam
Babcia miała racje, Małgosiu!
OdpowiedzUsuńFasola to podstawa. Podobnie jak wszelkie ziarna i ziarenka
Wczoraj zrobiłam porządek w spiżarni... i z wielkim zdziwieniem odkryłam, że mam w niej 5kg kaszy manny oraz 3kg polenty... ;)
Miłego WE!
Jeeejku, jaka urocza ta fasolka! Swoją drogą - też uwielbiam. Ten smak... Ach! Narobiłaś mi smaka.
OdpowiedzUsuńAle na pocieszenie sobie powiem, że nie jestem Mugolem. No... przynajmniej nie takim stuprocentowym. ;))
Pozdrawiam!
Zgadzam się, dom bez fasoli to niewiadomoco. Trzeba trzymać żelazne zapasy, nie wiadomo, kiedy przyjdzie natchnienie:)
OdpowiedzUsuńFasolki są fajne, bo jest ich tyyyle i każda inaczej smakuje.
fasolkowe szaleństwo
OdpowiedzUsuńpyszności
I ja od pewnego czasu jestem w posiadaniu fasoli-oczka i... jak zwykle nadal nic z niej jeszcze nie przygotowalam :/
OdpowiedzUsuńTwoj gulasz brzmi pysznie! A zdjecia jak zwykle magiczne Malgosiu :)
A, i widze ze chyba mam troche wspolnego z Twoja Babcia ;))
PS. Profesora znam, acz fanka HP nie jestem ;)
Małgosiu, jak pięknie u Ciebie. Jak pysznie! Te fasolki są takie sliczne, a zdjęcia.. no padam na kolana, super!
OdpowiedzUsuńKochana, ja znowu przegapiłam Twój wpis, przepraszam..
JUż jestem.
A Dumbledora znam, a jakże, uwielbiam HP! :)))
Pozdrowienia:***
Hihi, fasolki wszystkich smaków mi też się marzą - wiesz, ostatnio w Marks and Spencer kupiłam sobie pudełeczko żelków-fasolek i było ich tak wiele smaków, że właśnie te magiczne cukiereczki mi się przypomniały ... no ale, nie o słodkościach miało być, a o Twoim gulaszu ... no to kiedy mogę wpaść, bo ja jeszcze nigdy tej fasolki nie jadłam, a moja spiżarnia też jest pełna wszelakich jej odmian :)
OdpowiedzUsuńfasole są piękne , maja różne kolory , kształty i smaki
OdpowiedzUsuńMi sie coś zdaje ,że ta fasola nawet bez tych kuleczek jest pyszna
Dziękuję Wam wszystkim. :) Jak to zwykle bywa z daniami, które powstają spontanicznie - było po prostu pysznie. :)
OdpowiedzUsuńUświadamiam sobie, że fasola gości w moim domu bardzo rzadko. Baaaardzo :) Może dlatego właśnie, ta fasolka z oczkiem jest dla mnie absolutną nowością kulinarną :) Nigdy nie widziałam - a co jest tego konsekwencją - nie jadłam takiej fasoli :) Ale nie oznacza to, że pogardziłabym takim gulaszem. Co to, to nie :) Wygląda bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Małgosiu :)
He he, przez chwilę się obawiałam, zem Mugol, ale sobie przypomniałam :)))
OdpowiedzUsuńHm... NIe wiem, jaką fasolkę bym chciała. Twoja w zupełności mi wystarcza, Małgoś! :)
Nie próbowałam..
OdpowiedzUsuńchciałabym oczywiście.
Aczkolwiek dowiedziałam się ostatnio, że do mojej grupy krwi- AB fasola czarne oczko jest niewskazana:(
Pozdrawiam, Olcik.
Przyznaję się bez bicia - jestem mugolem!
OdpowiedzUsuńMało tego! - takiej fasolki jeszcze nie jadłam. A ponieważ jest z oczkiem, to tym bardziej do mnie przemawia. Wyruszę na poszukiwania. Tymczasem karmię się zdjęciami :)
Do gotowania nie mam ręki, jestem natomiast wdzięczną konsumentką :) Przepiękne zdjęcia! Pozdrawiam, Ola - Bobe Majse
OdpowiedzUsuńPodpowiedz proszę Małgosiu gdzie w Gdańsku można kupić takie fajne fasolki. Czyżby na hali? Ale gdzie, na którym stoisku? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdańszczanka :)
Na Hali raczej dostępne są tylko te nasze, tradycyjne "Jaśki". Te inne fasolki można kupić w sklepach typu 'smaki świata' (np. w Galerii Bałtyckiej), ale też w niektórych marketach (Bomi, Alma, etc.).
UsuńDziękuję za podpowiedź, udam się do Galerii :)
OdpowiedzUsuń