Idę o zakład, że niejednej (niejednemu) z Was przebiegło przez myśl: „oszalała chyba! Babeczki Ibum?! Ki diabeł?! Reklama?!”. Wszak każdemu polskiemu konsumentowi „Ibum” kojarzy się z apteką i całkiem realnym medykamentem...
Otóż moi drodzy, oświadczam na wstępie, że moje dzisiejsze babeczki nie zostały nafaszerowane apteczną chemią; nie ma też w dzisiejszym wpisie żadnej ukrytej reklamy. :D Winna Wam zatem jestem wyjaśnienie. :)
Był fajny słoneczny dzień, a ja już szczęśliwie w domu po pracy mogłam się oddać zaczynającemu się weekendowemu lenistwu. Ostatnimi czasy niewiele piekę słodkości, z powodów, o których pisałam Wam niedawno. Ale tym razem po prostu mnie „wzięło”. :) Ciągnęło mnie do kuchni i zwyczajnie chciało mi się coś domowego. Chciało mi się „coś ładnego”, jak to ma w zwyczaju mówić Maja na wszelkie słodkości. :D Informacja dla zorientowanych (żeby nie było niedomówień :D) - w rozumieniu 3-letniej Mai – wszelakie słodycze nie są absolutnie „tłuste i tuczące” (pamiętacie? :D).
Niejakim problemem było ustalenie kwestii na co „ładnego” miałybyśmy ochotę... Jako, że sezonowego rabarbaru, ani truskawek jeszcze w moim regionie nie ma (ale to już niedługo!) - podjęłam jednogłośną decyzję o tym, by dalej eksplorować zakamarki zamrażalki i czyścić go z zalegających zeszłosezonowych owoców. Zresztą, mam ich jeszcze wciąż tyle, że zapewne w niedługim czasie ponownie przyjdzie mi jakiś owocowy deser czy ciasto popełnić. :)
Tym razem wytargałam woreczek z czerwoną porzeczką. Prawdę mówiąc nie miałam na „podorędziu” żadnego gotowego przepisu i w sumie nie był szczególnie potrzebny. Zagniotłam kruche ciasto z przepisu, z którego korzystam nader często (przepis wg Michela Rouxa). A reszty, co do nadzienia, już pewnie się domyślacie...
Wstęp był nieco przydługi, ale zakończenie będzie krótkie. :) Gdzie te „ibum”??? Ibum to sprawka Mai. Trzeba przyznać, że logika i skojarzenia małego dziecka są nader zadziwiające...
„Mamusiu, co robimy? Coś ładnego?”.
„Robimy babeczki z porzeczkami”.
„Babeczki ibum?”
„....??? Nieeee...Z porzeczkami.”
„Acha! Ładne te ibum!”
„Yyyy...”
Więc już zostało. Upiekłyśmy babeczki ibum. :) Zwykłe, owocowe, kwaskowe ibum. :D
Kruche babeczki z czerwonymi porzeczkami
(proporcje na ok. 25 babeczek)
Kruche ciasto:
250 g przesianej mąki
125g masła
125 g cukru pudru
1 jajko
Dodatkowo:
1-2 łyżki rozpuszczonego masła do smarowania foremek
mąka do oprószenia
Mąkę przesiać na stolnicę lub do misy robota, dodać masło pokrojone na małe kawałki. Rozcierać, aż utworzą się małe grudki. Dodać przesiany cukier puder – wymieszać, a następnie wbić całe jajko. Zagniatać, niezbyt długo, aż będzie gładkie.
Uformować wałek o średnicy ok. 5 - 6cm, zawinąć w folię spożywczą. Wstawić do lodówki na min. ½ godziny.
Piekarnik rozgrzać do 180 st. C. Przygotować foremki do babeczek (tartaletek) – wysmarować rozpuszczonym masłem, oprószyć lekko mąką.
Schłodzone ciasto pokroić na plasterki ( u mnie grubości ok. 1 cm). Każdy plasterek rozwałkować dość cienko do wielkości odpowiadającej średnicy foremek. Wyłożyć foremki ciastem.
Piec na biało przez ok. 10 min. (najlepiej metodą obciążenia suchą fasolą czy grochem).
Wyjąć z pieca, usunąć obciążenie. Faszerować.
Nadzienie:
350-400g mrożonej porzeczki (bez wcześniejszego rozmrażania, a w sezonie oczywiście świeże)
2-3 łyżki cukru
Owoce wymieszać z cukrem.
Oraz:
3 białka
1 szkl. drobnego cukru
Białka wraz z cukrem ubić na bardzo sztywną pianę.
Do każdej foremki z kruchym ciastem włożyć po czubatej łyżce owoców. Na wierzchu wycisnąć szprycą lub nałożyć łyżką porcję ubitej piany (ok. 1 czubata łyżka).
Ponownie wstawić do nagrzanego do 180 st.C. piekarnika. Piec ok. 30 min. aż piana się zetnie i zamieni w bezę.
Smacznego!
Małgosia toć to widać ,że babeczki t ibum , widać :D
OdpowiedzUsuńHa ha Małgosiu uśmiałam sie :) Dzieci potrafią być rozbrajające :)
OdpowiedzUsuńszalona! :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje zdjęcia
ciągle mi ich mało
bądź tutaj częsciej..
piękne babeczki, kwaskowate nadzienie i słodka beza, to lubię (:
OdpowiedzUsuńps. pamiętamy xD
Jakbym słyszała moją córeczkę :D
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Swietne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńA smak czerwonych porzeczek tak doskonale pamietam, mimo tego iz ostatniraz jadlam je jakies 6 lat temu. Wtedy zrywane prosto z duzego krzaka zaraz po altanka ;) Ach...z mila checia zjadlabym chodx jedna babeczke :)
takie malutkie i delikatne...śliczne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne małe babeczki "ibum", bardzo mi się podobają :))
OdpowiedzUsuńMaja jest rewelacyjna!:)))
Pozdrawiam Was ciepło i tęsknię za Twoimi wpisami Małgosiu.
:**
Cudne babeczki, wspaniała nazwa. Takie zdania dziecięce są absolutnie najsłodsze ze wszystkiego.
OdpowiedzUsuńA wiesz Małgosiu, że ja dzisiaj też wykańczałąm mrożone porzeczki? Tylko zupełnie inaczej.
Małgosiu, dla mnie mogą być 'ibum', brzmi bardzo 'szybko' , czyli upiec i bum - zjeść!
OdpowiedzUsuńPozdrawiania!
ps. dzień dziwnych nazw...?!
Oj to moje ulubione smaki, porzeczki i kruche, mniam! dodaje przepis do ulubionych i niech tylko pojawią się rzeczone porzeczki :D
OdpowiedzUsuńŁadne ibum. Lubię jezyk dzieci. Pewne słowa naszych dzieci do dziś pięknie "kaleczą" nasz język, który używamy. Lubimy tę dekorację naszych prywatnych rozmów :-)))
OdpowiedzUsuńBabeczki urocze, a szafirki cudownie wyglądają. :-))
Pozdrawiam
Śliczne te ibum i świetny pomysł na wykorzystanie porzeczek:))
OdpowiedzUsuńNa pewno z niego skorzystam w sezonie porzeczkowym, bo zawsze wtedy zastanawiam się do czego te owoce wykorzystać (mamy 5 krzaczków porzeczkowych w ogrodzie).
Ach ta Twoja Majeczka:)
OdpowiedzUsuńZjadłabym taką babeczkę, a nawet dwie...
Małgosiu, jak ja lubie czytać takie opowiastki o dzieciach :)))
OdpowiedzUsuńBabeczki wyszły Ci bardzo smakowite:) Z przepisu na ciasto kruche na pewno skorzystam. Lubię konsystencję kruchego ciasta z dodatkiem całego jajka. I ten patent z formowaniem ciasta w wałek i krojenie w plasterki jest genialny. Sto razy lepszy niż wycinanie kółek! Pozdrawiam Cię Małgosiu!
No i mam ochote na cos bardzo ladnego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoja Mala Panne!
hehe, wyglądają słodko:)
OdpowiedzUsuńalez smakowicie wygladaja!
OdpowiedzUsuńOjej, jakiez musza byc slodkie i pyszne! :)
OdpowiedzUsuńJa to sobie pomyślałam, że to coś marokańskiego albo tym podobnego będzie, a to tylko coś ładnego...:)) Ja też chcę tego coś ładnego!
OdpowiedzUsuń...tak "z japońska" zabrzmiało. Dzieci są cudowne :)
OdpowiedzUsuńA ja juz myslalam, ze 'ibum', gdyz 'wybuchly' podczas pieczenia np. :D Ale widze, ze obylo sie bez zadnych tego typu perypetii ;)
OdpowiedzUsuńSliczne babeczki Malgosiu! Dzbanuszek taz bardzo mi sie podoba :)
A ja myślałam, że takie bum ibum jak coś nie wychdzi i pomyśłałam, że coś nie wyszło. Ale wyszło jak najbardziej. A jajm zapas czarnych porzeczek. Też się chyba nada?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoją Córeczkę! ;-)
OdpowiedzUsuńKruche ciasto i porzeczki..mm. Lato. I jeszcze ta beza.
Nawet bardzo ładne te Twoje 'ibum', Małgosiu! ;-))
Twoja córeczka wydaje mi się najsłodszym dzieckiem na świecie ;) Może to przez te wszystkie ciasteczka, babeczki i inne cuda, które tu prezentujesz ^^
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi się skojarzyło ,że to są takie ciasteczka "przeciwbólowe" - poprawiające humor.
Wyglądają przepysznie
A wiesz Małgoś, dziś musiałam zażyć tabletek "ibum" ;)))
OdpowiedzUsuńZażyłabym takie babeczki, i nie w ilości aptekarskiej :)
OdpowiedzUsuńSą bardzo piękne.
Pozdrawiam
M.
No jak to ?! Nie wiesz , ze babeczki z porzeczkami to ibum ?! ;)
OdpowiedzUsuńSlodka ta Twoja Majeczka :)
Malgos Maja to najcudowniejsze Dziecko na swiecie :)
OdpowiedzUsuńMoja chec poznania Jej osobiscie rosnie z dnia na dzien! :))))
Babeczki sa tak nieskomplikowane, ze piekne w swojej prostocie cudenka male!
Usicski Malgos :)
Hehe Gosiu, Gosiu kusisz babeczkami:)
OdpowiedzUsuńA "ibum" rzeczywiście najpierw skojarzył mi się z lekiem, ale potem stwierdziłam w myślach: "niee.. no na pewno nie!:D"
Pozdrawiam, daaawno mnie tu u Ciebie nie było żałuję.
Małgosiu, prześliczne i przeapetyczne te "ibumki" ;)
OdpowiedzUsuńTakie drobiazgi zawsze cieszą oko i wspaniale smakują :)
Rzeczywiście bardzo babeczki ładne Wam wyszły :)
OdpowiedzUsuńChyba fakt, że z dala od PL jestem, to IBUM mi się nie skojarzyło :) z otwartym umysłem zajrzałam i IBUM idealnie mi przypasowało :)
pozdrowienia dla Majeczki!
Śliczne te ibumy, Małgosiu. ;)
OdpowiedzUsuńI wiesz co... chyba zmieniam zdanie co do Twojej córki-dietetyczki. Ale... gdzież tam tłustość i "tuczącość" w takich babeczkach?! :D
Witaj Małgosiu! Cóś pięknego... (jak zwykle...)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą... to może takie pyszności o działaniu przeciwbólowym... :)))
Pozdrawiam ciepło!
Śliczne :)
OdpowiedzUsuńMałgoś, a wiesz, że już jest rabarbar? Wczoraj kupiłam na straganie! W markecie też widziałam :)
PS Szafirki obłędne!
A ja myślałam, ze pozrzucałyście te babeczki i buło wielkie Bum. Dzieci są świetnie. Nie można sie przy nich nudzić.
OdpowiedzUsuńJakkolwiek by się nie nazywały, i tak bym zjadła zdecydowanie więcej niż jedną :)
OdpowiedzUsuńściskam Małgoś :)
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńMuszą być super- porzeczki i beza..
I takie śliczne, wiosenne - jak na piknik.
A zdjęcia.. przecudne, nie mogę przestać się wpatrywać.:)
Małgosiu! wspaniałe zdjęcia. Cudowne!
OdpowiedzUsuńa babeczki - wyglądają zjawiskowo!
a nazwa powalająca :)
Chyba powinnam wszystkim Wam podziękować w imieniu Mai. :) Może kiedyś, gdy będzie starsza, powiem jej o tym miejscu i wirtualnych ciotkach, które przesłały dla Pszczółki tyle ciepłych słów... :)
OdpowiedzUsuńCo do ibum... Było dokładnie tak, jak wiele z Was przewidziała. :) Czyli bum! i ibum znikły. :D
Super zdjecia, a babeczki jeszcze lepsze:) buzia mi sie snieje czytajac to co piszesz Malgosiu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
Chyba strasznie mam skostnaily umysl, bo wogole nie kapuje z ta nazwa Malgosiu :)) ale to niewazne, babeczki zapisuje i czekam na porzeczki!
OdpowiedzUsuń