Zwyczajnie, po kobiecemu nosiło mnie. :D Na zmiany. Nie żadne wielkie, ale takie maleńkie, kosmetyczne, prawie niezauważalne. :)
Na twarzy maseczka odświeżająca i masaż relaksujący sprawnymi dłońmi kosmetyczki. W domu w zanadrzu minimalne rewolucje wnętrzarskie. W kuchennych zakamarkach trochę nowych gadżetów. A na blogu nowa szata. :) Małe, a cieszy.
Mam nadzieję, że i Wam, wszystkim tu zaglądającym, spodoba się nowy, trochę prostszy i jaśniejszy w barwach wizerunek Pieprzu czy Wanilii. :)
Od czasu do czasu przychodzą takie okresy, że wprost błogosławię duże gary pełne pulpetów, gęstego lecza, zawiesistej zupy, fasolki po bretońsku i tym podobnych. Wiem, bywa nudno, gdy trzeci raz z rzędu zasiada się do tych samych smaków. No trudno. Idzie to przeżyć. Rekompensatą jest myśl, że kolejny gar z podobną zawartością zjawi się zapewne nie szybciej niż za kilka miesięcy. :)
Tym razem było inaczej. Przygotowanie potrawy typu „jednogarkowiec” nie było krzykiem rozpaczy zapracowanej matki i żony. :)
Na szczęście nie tym razem. :)
Pamiętacie niedawny wpis o fasolce adzuki z soczewicą? Zapowiedziałam już wtedy, że do fasolowych wkrótce powrócę. Słowo się rzekło. Oto dalszy ciąg moich kuchennych porządków i wietrzenia szafek. :)
Tym razem dokopałam się do popularnej wielce fasoli Jaś i mojej ukochanej ciecierzycy. Jeszcze jeden rzut oka do lodówki i decyzja podjęta: fasolka-nie-po bretońsku. :) W wolnym przekładzie oznacza to białą kiełbasę w pomidorach, z fasolą i ciecierzycą. Bez boczku, bez cebuli, i podwędzanych wędlin, które zwykle do tradycyjnej fasolki lądują.
Nie skończyło się na wielkim garze, ale na takim zwykłym, rodzinnym garnku. :)
Biała kiełbasa w pomidorach, z fasolą Jaś i ciecierzycą
5-6 białych kiełbasek wieprzowych (chodzi o surową kiełbasę)
ok. 150g suchej fasoli Jaś
ok. 150g suchej ciecierzycy (ew. 1 puszkę ciecierzycy z zalewy)
2 listki laurowe
½ łyżeczki suszonego majeranku
½ łyżeczki suszonego tymianku
szczypta cząbru (ok. 1/3 łyżeczki)
5-6 kuleczek ziaren kolendry
ok. 700 ml dobrej jakości passaty pomidorowej
sól, pieprz do smaku
szczypta sproszkowanej chilii (do smaku)
Fasolę i ciecierzycę (suchą) zalać zimną wodą i zostawić na noc do napęcznienia.
Następnego dnia wodę z namaczania odcedzić i wlać ok. 700 ml wody świeżej. Zagotować. Włożyć listki laurowe i wsypać roztarte w dłoniach suszone przyprawy. Gotować na niewielkim ogniu pod przykryciem, do czasu gdy fasola i ciecierzyca zmiękną. W międzyczasie (gdy wody jest jeszcze sporo) włożyć do garnka surowe kiełbaski i parzyć, aż nie będą surowe.
Gotowe kiełbaski wyjąć z garnka. Gdy przestygną – zdjąć z nich skórę, a mięso pokroić na dość duże kawałki.
Do garnka z dość miękką fasolką wlać passatę pomidorową. Zagotować. Doprawić do smaku solą, pieprzem i chilli. Gotować bez przykrycia jeszcze ok. 10 minut. Włożyć kawałki kiełbasek i pozostawić na ogniu na kolejne 5 min.
Podawać gorące z pieczywem.
Smacznego!
Fajnie. I pysznie. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPiękna nowa szata :) Piekna fasolka-nie-po-bretońsku :) Sama nabrałam ochotę na zmiany i... fasole :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu ślicznie! Tak wiosennie i radośnie. Pieprz z czarnego po prostu przerzucił się z czarnego na biały ;)Wszystkopotrzebuje świeżego oddechu. A Nikon D90 to jest to!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetliście, wiosennie i do tego taki garnek pyszności:) Na marginesie super garnek, bardzo retro;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No i taka fasolka, nie-po-bretońsku jak najbardziej mi odpowiada ;) Na pewno wypróbuję!
OdpowiedzUsuńCiekawa alternatywa dla fasolki po bretonsku! I garnek niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńMałgoś toż u Ciebie wiosna! bardzo ładne ubranko, rzeczywiście wiosenne i słoneczne, bardzo mi się podoba...i ta wariacja fasolowa też!
OdpowiedzUsuńNowa szata mi też bardzo się podoba, zrobiło się jakoś tak... przestronniej!
OdpowiedzUsuńMalgosiu, jakto po kobiecemu? czy Ty wiesz jak mnie czasami nosi?? hehe
OdpowiedzUsuńA zmiany fajne, wiosenne. Fasolka tez lekka i zaloze sie, ze ten garnuszek nie starczyl na dlugo ;))
Małgoś bardzo fajne zmiany :) Tak wiosennie się zrobiło, choć tamtą szatę też bardzo lubiłam:) A wiesz też mnie nosi na zmiany i coś z tym muszę zrobić;))
OdpowiedzUsuńDanie wygląda pysznie! Lubie takie jednogarnkowe:)
Pozdrawiam serdecznie!
Małgosiu nowy wizerunek bardzo ładny, jasny przejrzysty i taki juz wiosenny:) Przywołujemy wiosnę:))
OdpowiedzUsuńFasolka z ciecierzycą i białą kiełbaską - to brzmi i wygląda pysznie. Ciepło, pożywnie i kolorowo:)
Uściski:*
uwielbiam strączkowe, a zimą to już pochłaniam je w ilościach poważnie przekraczające normy :D Twoje danie jest cudowne i mam wrażenie takie stworzone dla mnie i dla mojego Połówka! na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i miłej środy!
Przyjemne te zmiany. Zimą, a zwłaszcza taką mokrą i brzydką, wszelkie zmiany są mile widziane. Bo trzeba sobie ubarwniać życie.
OdpowiedzUsuńPysznie u Ciebie jak zwykle.
Pozdrawiam i ściskam mocno.
Podoba mi sie! Bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa od pol roku nie moge sie doprosic o zmiane 'wystroju', a sama niestety nie potrafie, wrrr... :/
Usciski Malgos!
podobaja mi sie te zmiany... jest pieknie:)
OdpowiedzUsuńNowy wizerunek bloga jest świetny.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
A jedzonko z pewnością pyszne.
mi się u Ciebie Małgosiu zawsze podoba :)
OdpowiedzUsuńPiekny, delikatny szablonik!
OdpowiedzUsuńA potrawy jednogarnkowe to u mnie codziennosc! Rowniez wymyslam rozmaite odmiany popularnych dan w tym "fasolki po bretonsku", sadze, ze ta Twoja wersja smakowala by i moim domownikowm :)
Serdecznie pozdrawiam :)
zmiany są zawsze dobre, szczególnie te na lepsze (patrz pieprz czy wanilia).
OdpowiedzUsuńFajny eintopf i bardzo łakome zdjęcia :D
pozdrawiam,
Tomek
Podoba mi się zmiana :)) i fasolka też....Pozdrawiam...Mam smakoszy tegoż dania..nie robiłam z ciecierzycą..muszę spróbować..A.
OdpowiedzUsuńPiękne zmiany :) podobają mi się bardzo. Jak i fasolka - z pewnością jest pyszna!
OdpowiedzUsuńI te cudne zdjęcia! zachwyt pełen!
Malgos, zebys ty widziala jak mnie nosi... no ale ile tych zmian mozna tak za jednym razem. Chyba soboe dam spokoj, przynajmniej na jakis czas ;)
OdpowiedzUsuńA nowa szata bloga jak najbardziej w moim guscie!
Przepis tez :)
Cmok :*
Ja ostatnio zaszalałam na kuchennych zakupach i w końcu (zresztą - Twój post o tarcie z kremem brulee mnie do tego zmobilizował!) kupiłam palnik. :)
OdpowiedzUsuńA taki rodzinny garnek pełen fasolki nie-po-bretońsku bardzo mile byłby u mnie widziany! :)
Pozdrawiam Cię!
oczywiscie Malgosiu, ze sie podoba, bo jakzeby inaczej! wszyscy kochamy "pieprz i wanilie"! pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńWyglada smakowicie,w sam raz na chlodne styczniowe wieczory...ze swieza buleczka...mmmmm musze jak najszybciej wyprobowac :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałgosiu, cudna szata i super zdjęcia. A zmiany - och - ja je uwielbiam, oczywiście te na lepsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo ładnie. Wiosennie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Jest i słodko, i wytrawnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ciecierzyca powraca do łask!
OdpowiedzUsuńMieszkałem przez kilka lat w Portugalii i zajadałem się nią regularnie.
Małgosiu! Piękne, wiosenne i radosne zmiany! Takie właśnie kobiece:) Są nam wszystkim bardzo potrzebne od czasu do czasu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię:)
powiało i zapachniało wiosną:)
OdpowiedzUsuńLubię "nie po bretońsku". A nowa szata bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńZmiany na jeszcze lepsze :)))
OdpowiedzUsuńFasolki dawno nie robiłem... dzięki! Zawsze bawi mnie że w Bretanii nigdy takiej potrawy nikt nie jadł ;)))
Małgosiu , bardzo ładnie tu u Ciebie, tak świetliście.
OdpowiedzUsuńWidać , że wiosna się zbliża :)
Dziękuję, dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńA co do garnka (hihi, garnek "retro", jak napisała Patrycja :)), to powiem Wam, że ten garnek kupiła jakieś 30 lat temu moja Babcia. Jest ciężki, żeliwny i trudno w nim przypalić potrawę. :) Babcia go często używała, a od kilku lat ja o niego dbam. :) I choć nie jest tak "wykwintny" jak te wszystkie stalowe, świecące, nowoczesne naczynia - to nie umiałabym się z nim rozstać. :)
Pozdrawiam wszystkich!
Wow Malgosia, to chyba najpkiekniejsza nie-po-bretonski jaka mozna sobei wymarzyc!
OdpowiedzUsuńA wiesz, Twoj styl przed i po kosmetycznych zmianach bardzo cenie, choc na kolory inne od czarnego zazwyczaj tylko patrze, to naprwed lubie :)) usciski!
Twoja nie-bretonska fasolka laduje dzis na naszym stole!!!! hurraaa :) leniwa sobota i comfort food... nie ma nic lepaszego,
OdpowiedzUsuńDziekujemy za pomysl!!!!
I did it! Wyszło pyszne, ale robiłam dwa podejścia. Przy pierwszym zamiast cieciorki dodałam soczewicę, bo późnym wieczorem, kiedy chciałam namoczyć składniki, okazało się, że cieciorki w domu brak. Z soczewica było ok, ale drugi raz - z cieciorką, był o niebo lepszy.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy! :) Smacznego! :)
OdpowiedzUsuńmmm zjadłbym teraz, smaka sobie zrobiłem aj ;/
OdpowiedzUsuńSzukaliśmy nietypowych dań i przypomnieliśmy sobie o Twoim kulinarnym blogu. Ostatnio coś mięsa nam nie idą więc szukamy dań bezmięsnych. Ten przepis wypróbowaliśmy tyle że bez białej kiełbasy.
OdpowiedzUsuńSmakowało. Dziękujemy.