sobota, 2 lipca 2011

Żegnając się z truskawkami, nie odrywając nosa od książki...


Jakoś mi tak dziwnie spoglądać w okno, za którym szare niebo i mokre ulice...
Kilka dni temu spędzaliśmy rodzinny dzień nad jednym z kaszubskich jezior. Woda, słońce, wiatr, grill, radośnie biegające dzieci i łaciate krowy za sąsiadki. Może nie było idealnie, ale wystarczająco dobrze, by nie chcieć spędzać wolnego czasu w domu. A zaraz potem szast – prast i pooooszłooo!


W taki dzień jak dzisiaj miasto powinno tętnić życiem, a tłumy turystów przelewać się uliczkami Głównego i Starego Miasta, które już zdecydowanie jest gotowe na ich przyjęcie. Ogródek przy ogródku. Parasole i kwiaty. Mnóstwo kwiatów. Tylko słońca brak. No i w sumie turystów też jakoś mało. Nie żebym narzekała. Mnie w końcu wygodniej poruszać się po mieście, gdy nie przeciskam się na każdym kroku przez tłumy, no ale ich brak jakoś dziwnie nie chce się kojarzyć z wakacjami. A przecież są!


Dobrze chociaż, że mam piękną, mocno wciągającą lekturę. Bardzo gorącą, bardzo wakacyjną, chociaż wcale nie traktuje li tylko o wakacjach. Jest o życiu w pięknym miejscu. Przedziwnym zbiegiem okoliczności rozpoczęłam czytanie od drugiej części. Wiem, że powinnam przerwać i poszukać w bibliotece lub w księgarni tom pierwszy. Ale nie potrafię się oderwać. Szczęśliwie nie idzie tu o określoną fabułę, intrygi, kolejność wydarzeń i wątków. Niech więc już będzie bez chronologii, byle tylko chłonąć dalej...
Proszę nie pytać co czytam, nie odpowiem dopóki nie skończę. :D


A kulinarnie przeżywam fakt, że truskawek już coraz mniej na straganach. I już nie tak piękne, i nie tak czerwone jak jeszcze tydzień temu. Przedwczoraj kupiłam dużą porcję. Nie wiem, czy nie był to ostatni kilogram tego lata. W sporej części wylądowały w jogurtowym placku (takim jak ten niedawno prezentowany - klik) . Placek pojechał wraz ze mną do pracy. Do domu wróciłam z pustym pudełkiem. :)
A zatem niech i tutaj zagoszczą truskawki. Zapewne po raz ostatni w tym sezonie. Zapraszam na placek z ich udziałem, ale nie ten, o którym wspomniałam powyżej. Na pożegnanie ciasto drożdżowe. Bardzo maślane i z cytrynową nutką. Bo takie lubię najbardziej. Naprawdę bardzo pyszne i mięciutkie. Jutro mam w planach upiec podobne, choć tym razem już nie z truskawkami. Na szczęście jest w czym wybierać, bo owocowy sezon przecież w pełni. :)



Placek drożdżowy z truskawkami (z dodatkiem kardamonu i skórki cytrynowej)

400g mąki (przesianej)
ok. 150g mleka
7g suchych drożdży
100g cukru
2 duże jaja
skórka otarta z 1 dużej cytryny
¼ łyżeczki kardamonu (zmielonego lub drobno utartego)
szczypta soli
200g masła w temperaturze pokojowej

ok. 500g truskawek
cukier puder do oprószenia ciasta

Suche drożdże rozprowadzić w kilku łyżeczkach lekko podgrzanego mleka z łyżeczką cukru i odrobiną mąki (składniki odejmować z ogólnej puli), wymieszać i pozostawić na kilkanaście minut do wyrośnięcia.

Jaja roztrzepać z cukrem i solą. Dodać pozostałą mąkę, drożdżowy rozczyn, kardamon i drobno utartą skórkę z cytryny. Połączyć wszystkie składniki. W trakcie zagniatania dodać masło. Zagniatać aż do uzyskania gładkiego ciasta. Ciasto powinno być miękkie i dość klejące.
Jeśli będzie się zbyt mocno kleiło do rąk, to najlepiej nie podsypywać go mąką, ale lekko nasmarować dłonie oliwą. (Ja wyrabiałam ciasto robotem).
Włożyć ciasto do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godz.
Przygotować dużą, prostokątną foremkę (35x25cm). Wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować masłem i oprószyć mąką.
Do formy wyłożyć ciasto, rozciągając palcami. Zostawić do ponownego wyrośnięcia na ok. 1 godz.
Na wierzchu ułożyć umyte i osuszone truskawki (kroiłam je na połówki).
Wstawić do nagrzanego do 180st. C piekarnika. Piec ok. 25-40min (u mnie grzałki: góra - dół).
Przed wyjęciem z piekarnika sprawdzić czy patyczek włożony w środek ciasta wychodzi suchy.
Ostudzone ciasto posypać cukrem pudrem.
Smacznego!

38 komentarzy:

  1. Dobre, maślane...Chyba się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu, witaj!

    Lubię do Ciebie zaglądać.
    I szczerze przyznaję że jestem bardzo ciekawa tytułu lektury, o której piszesz...Napisałaś o niej kilka słów w interesujący sposób i naprawdę chciałabym wiedzieć co to jest...:-) Mam nadzieję że zdradzisz niebawem. A tymczasem pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie chcę się żegnać z truskawkami :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie przeraził fakt, że ostatnio truskawki musiałam kupić w... Tesco! Aaaaaaaa!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciężko będzie rozstać mi się z truskawkami... Ale ciasto wygląda bardzo pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. szczerze powiedziawszy nie nacieszyłam się w tym roku za bardzo truskawkami. jakoś nie smakowały mi wystarczająco truskawkowo. były takie ... bezpłciowe w smaku :(
    smuci mnie to niezmiernie, ale przynajmniej cudne zdjęcia pysznych ciast mogę sobie u innych pooglądać co niniejszym czynię u Ciebie Małgosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pieeekne zdjecia Malgosiu! Berz wyjatku! Tylko jedna rzecz bardzo mi sie dzis nie podoba... Ja chce koniecznie wiedziec, co tak pasjonujacego czytasz!!! :D Mam wiec nadzieje, ze niebawem sie tym z nami podzielisz ;)

    Usciski!
    I szerokiej drogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, piękne zdjęcia Małgoś! Cudowny wypad na Kaszuby ach!:))

    A ciasto, no palce lizać. Nie dość,że piękne, to pachnące, pyszne i z truskawkami. Czego chcieć wiecej? No, moze tego by truskawki zostały z nami na dłużej.

    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  9. jak znajdę truskawy piekę to dziś;)

    OdpowiedzUsuń
  10. coś czuję, że będę musiała w tym placku zastąpić truskawki innymi owocami :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany w koło widzę pożegnania z truskawkami a ja ledwo co zaczęłam je w deserach wykorzystywać :D Ojj u mnie sezon jeszcze potrwa, to pewne.

    Pierwsze zdjęcie jest cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne wypieki i cudowne zdjęcia:) No i jeszcze świetna lektura:) Czego chcieć więcej?;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No... z tym nie przeciskaniem się to się do końca nia zgodzę...
    W ubiegłym tygodniu byłem z młodymi w Krynicy pod namiotem. W piątek ponieaż właśnie lało, wybraliśmy się do Gdyni do akwarium. "Tam" jechałem przez 3miasto... Grunwaldzka, Niepodległości, Zwycięstwa... Koszmar! W drodze powrotnej pojechałem do obwodnicy... 5 km do obwodnicy jechałem 45 minut. Ech... Ale i tak było fajnie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. jak u Ciebie ładnie! zostaję na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie zdążyłam się jeszcze w pełni nacieszyć truskawkami a już trzeba się z nimi żegnać. Mam nadzieję, że jeszcze zdążę kupić ich ze 2 kg na zamrożenie do różnych sosów. Ale to co widzę teraz w sklepach nie napawa optymizmem. Słońca poproszę i dojrzałych czerwoniutkich truskawek!
    Zdjęcia piękne.
    Pozdriawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. prześliczne zdjęcia, a to jezioro - cudo!
    i ciasto - mm, rozpływam się ;)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Pychota! :)
    Przepiękne to zdjęcie znad jeziora! Podziwiam Twoją fotografię, sama też próbuję robić zdjęcia, bo niestety jestem samoukiem, ale tak dobre mi nie wychodzą na moje nieszczęście heh.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Prosta drożdżówka, a tyle jej odsłon i ta świetna. :), pięke zdjęcie tego jeziora:):)

    www.slodkiislony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. mi też dziwnie tak spogląda się na ten deszcz...
    szkoda mi bardzo, że nie ma pięknego słońca, nie chcę imienin z deszczem:(

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniale sie ciasto prezentuje :) powaznie juz koniec truskawek??? u nas nadal jeszcze ich sporo,choc w tym roku prawie z niczego nie korzystam przez moja zlamana noge,ale jesienia na pewno sobie odbije :)
    Pozdrawiam Malgosiu i przyjemnej wakacyjnej lektury zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Małgoś cudnie i wakacyjnie. Pogoda chyba już się poprawiła, a książkę skończyłaś?

    OdpowiedzUsuń
  22. Patrzę i oczom nie wierzę, że przegapiłam tak dużo wpisów u Ciebie!
    Czas leci tak szybko :(
    I jeszcze ten deszcz :(
    Mam nadzieję, że u Was słońce!

    OdpowiedzUsuń
  23. przepięknie dziękuję za tę cudną fotę jeziora, będę się teraz nią urlopowo koiła :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Pysznie wygląda !

    U nas też truskawek niewiele, jakieś smętne resztki - aktualnie królują wiśnie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. ależ piękne zdjęcia! A ciasto obłędne, zjedlibyśmy całe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Placek pyszny. Zdjęcia cudowne. Nie mogę oderwać oczów od nich.
    pozdrawiam
    http://swiat-kuchni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. A pojawił się gdzieś tytuł książki, na którą równiesz narobiłaś nam smaka? :) Jeśli nie to proszę o podanie autora i tytuły, z góry dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  29. Malgos, juz chcialam napisac, ze znow kusisz kardamonem (nie zapomne Twego polaczenia jablko-kardamon), ale nie to, napisac chce ze pierwszym zdjeciem ujelas mnei za serce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Wczoraj je upiekłam - w wersji śliwkowej, z węgierkami.
    Ciasto pyszne, ale jak dla mnie zbyt tłuste ...
    Małgoś , czy to ciasto wyjdzie, jeżeli zmniejszy się ilość masła o połowę ?

    OdpowiedzUsuń
  31. Abbro, ono takie jest, trochę jak drożdżowe do brioche i chyba właśnie w tym jego urok, że jest bardzo mocno maślane i wilgotne.
    Osobiście tego konkretnego przepisu nie testowałam z innymi proporcjami.
    Jeśli wolisz jednak mniej tłuste, to jak sądzę zawsze można popróbować. Podejrzewam, że wyjdzie wtedy taka tradycyjna drożdżówka. :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  32. Następnym razem zrobię taki "maślany" eksperyment ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. zrobilam i powiem ze jest bomba!!! swieze dlugo , pachnace a zamiast truskawek byl u mnie rabarbar:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Zostało mi sporo truskawek i to "do szybkiej konsumpcji". Zaraz zabieram się do zamienienia ich w Twój placek. Przepis brzmi bardzo obiecująco!

    OdpowiedzUsuń
  35. Upiekłam! Ale pachniało w kuchni! Dodatek skórki z cytryny nadał plackowi odrobiny finezji :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)