wtorek, 20 stycznia 2015

O krewetkowym interesie. I o krewetkach z patelni.


Długo się zastanawiałam, cóż tu z siebie dzisiaj wydusić, zanim przejdę do przepisu...
Przez głowę jak błyskawica przeleciała mi myśl: PEAN! Wiersz, piosenkę, epopeję – cokolwiek! byle tylko „wywielbić” pod niebiosa mojego ulubionego morskiego stwora.
Cóż, poeta ze mnie kiepski. Nie potrafię...

 cytowana poniżej scena: od  1:53 min.

Potem przypomniała mi się scena z „Forrest Gump'a”, w której Baba (kto oglądał, ten wie, że Baba wiedzę o krewetkach miał w małym palcu) opowiada Forrestowi o krewetkowym interesie. I o tym, co z krewetek można przygotować:
„(...) można je smażyć, gotować, dusić, piec. Są szaszłyki z krewetek, krewetki w tomacie. Krewetki w zalewie, krewetki smażone w głębokim tłuszczu, panierowane. Krewetki z ananasem, krewetki z cytryną. Krewetki z kokosem, krewetki z papryką. Zupa z krewetek, gulasz z krewetek. Sałatka z krewetek, hamburger z krewetek. Kanapka z krewetkami... Iiii..., to chyba wszystko...”


To na pewno jeszcze nie wszystko. Na pewno. Podejrzewam, że krewetkową listę można rozwijać w nieskończoność.
U mnie zagościły najzwyklejsze krewetki w sosie z limonki i czosnku. Z chlustem białego wina. Moje ulubione, zaraz po krewetkach w tempurze. :)
Smacznego!

Ps. Oczywiście do krewetkowego interesu przystąpiłabym bez wahania. Głównie po to, by mieć nieograniczony dostęp do świeżego produktu. Jadłabym do końca świata.  :)


Krewetki w sosie limonkowo – czosnkowym
(1 porcja)

8-10 surowych krewetek królewskich
2 łyżki oliwy lub oleju do smażenia
2 ząbki czosnku
kawałek papryczki chili (z pestkami lub bez) – ilość dozować do smaku
szczypta (ok. ¼ łyżeczki) papryczki wędzonej (pimenton)
2 limonki
ok. 50ml białego wina wytrawnego
ok. 50 ml. gorącego bulionu (domowego) lub wody
sól, pieprz do smaku
garść natki pietruszki

Krewetki oczyścić (usunąć głowy, zdjąć pancerzyki, usunąć jelito i rdzeń), umyć, osuszyć.
Papryczkę chili i czosnek drobniutko posiekać.
Na patelni rozgrzać olej / oliwę (średni ogień). Wrzucić papryczkę i czosnek – króciutko podsmażyć (10-15 sec., tak, aby czosnek nie zdążył zbrązowieć). Dodać przygotowane krewetki, a po chwili (gdy zaczną robić się różowe) podlać winem i bulionem. Dodać szczyptę wędzonej papryki i soli – dusić pod przykryciem ok. 3 min. (potrząsać patelnią od czasu do czasu). Pod koniec smażenia wcisnąć sok z 1 limonki.
Zdjąć patelnię z ognia, doprawić do smaku pieprzem. Posypać posiekną natką pietruszki.
Podawać z ćwiartkami drugiej limonki i np. bagietką.
Smacznego!

12 komentarzy:

  1. To ja tez wchodze w ten interes ;) Uwielbiam krewetki podobnie jak Ty. Z limonka i natka....prostota najpyszniejsza!

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety, na krewetki nie zdecyduję się nigdy. Jadłam raz w życiu i nigdy nie czułam się aż tak źle. To jakaś rodzinna alergia, bo moi bracia mają to samo. Przez to w ogóle mam stracha na owoce morza, a szkoda, bo myślę, że warto próbować nowe smaki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super przepis. Mam pytanie, czy papryka wędzona ma być ostra czy słodka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie była słodka (ostrości wystarczyło mi z papryczki chili). Ale myślę, że można próbować po swojemu z różnymi dodatkami smakowymi. :)

      Usuń
  4. Danie wygląda na zdjęciach przepięknie i aż ślinka leci jak je oglądam. Narobiłaś mi ochoty na krewetki;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Do tej pory krewetki jadłam tylko w sushi. Jednak na tych zdjęciach wyglądają tak apetycznie, że chyba się skuszę na powyższy przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja bym chciała wiedzieć, gdzie kupujesz krewetki? Bo ja jakoś tak boję się kupować świeże w marketach, a te wstępnie ugotowane są gumiaste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o świeże, surowe - to największe zaufanie mam do Selgrosa. Czasem zdarzały się zakupy w Lidlu (surowe). Żyję. :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję! Te surowe z lidla to z lodówki, czy zamrażarki?

      Usuń
    3. I takie, i takie. :) Wolę te z lodówki, ale one pojawiają się tylko od czasu do czasu.

      Usuń
  7. Uwielbiam Forresta Gumpa, kiedyś miałam nawet książkę, którą przeczytałam chyba z sześć razy w ciągu roku czy dwóch (dopóki nie ukradł mi jej kolega na koloniach! mam lekki żal, bo książka była nagrodą za dobre oceny;) ). Film widziałam pewnie tyle samo (różni się od książki, ale jest tak samo wzruszający). Z ciekawości wpisałam w wyszukiwarkę Bubba Gump i znalazło mi to: http://www.bubbagump.com/ (zostawiam to jako ciekawostkę, nie reklamę, nie mam nic wspólnego z tą firmą.).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam również. :) Cóż, prawdę mówiąc uwielbiam chyba wszystkie filmy, w których gra Tom Hanks. :)

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)