Jest taki przepis na Białych talerzach, do którego wracam jak przysłowiowy bumerang. Przepis tak prosty jak to tylko możliwe. Kilka najprostszych składników, kilka minut pracy, kilka chwil w piekarniku, a efekt smakowy (jak dla mnie!) zdecydowanie niewspółmiernie wysoki w stosunku do nakładu pracy.
Pisałam Wam o tym już nie raz, że jeśli jest taka słodkość, obok której nie potrafię przejść obojętnie – to na pewno jest nim wypiek maślany i kruchy. Te wszystkie maślane ciasteczka – to zguba dla moich bioder. :D To moja słabość i moja miłość. :)
Nie potrafię policzyć ile razy korzystałam z tego przepisu. Zbyt wiele, by pamięć odtworzyła – zbyt mało, by poczuć się znudzoną...
Kruchy spód, migdały i karmel. To w skrócie. A więcej? Kto chce więcej, niech upiecze i spróbuje. :)
Lisko, podziękowania ogromne za tę recepturę. :) Nie wiem czy powinnam się z tego faktu cieszyć, ale... jestem od niej uzależniona. :D
Maślana krajanka z migdałami w karmelu
cytuję za Liską z bloga White plate
Caramel almond cookies
Przepis: Liz Franklin
Spód:
90 g miękkiego masła
60 g drobnego cukru
1 żółtko
150 g mąki pszennej
Wierzch:
60 g masła
100 g drobnego cukru
1 łyżka miodu
4 łyżki migdałów w płatkach (u mnie co najmniej 3x więcej)
Forma do pieczenia o wymiarach: 20x30cm (u mnie 25x25cm).
Piekarnik nagrzać do 180 st C.
Zmiksować masło z cukrem, dodać żółtko i mąkę. Przełożyć na blat i rozwałkować na prostokąt o wymiarach 20x30 cm.
Formę wyłożyć papierem do pieczenia i przełożyć na nią ciasto.
Na patelni rozgrzać masło z cukrem i miodem. Kiedy zacznie się karmelizować (po ok. 5 minutach), dodać migdały. Zamieszać, zdjąć z ognia i wylać masę na ciasto. Wygładzić nożem, wstawić do piekarnika na 10-15 minut. Brzegi ciasta powinny być rumiane. Autorka przepisu zaleca pieczenie 8 minut, moje ciasto piekło się 15 minut.
Wyjąć z piekarnika, delikatnie przestudzić i jeszcze ciepłe kroić na kwadraty. Ostudzić.
Kwadraty początkowo są miękkie, kiedy ostygną - twardnieją i stają się chrupiące.
W takim razie MUSZĘ upiec to cudo!:)
OdpowiedzUsuńI nawet mogę się uzależnić, moje broda jeszcze sobie z tym poradzą :D
Powiem tak Małgosiu: zdjęcia pierwsza klasa. Bardzo sugestywne. Nagle nabrałam niebywałego apetytu na kruche z karmelem:D
OdpowiedzUsuńUściski!
Małgoś, wchodzę do Ciebie i muszę zaraz biec do kuchni coś zjeść - oj, źle to wpłynie na bioderka, ale co tu zrobić, jakie takie smakołyki pokazujesz :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu świetnie, że o tym piszesz. Potzrebowałam czegoś takiego na sobotnie przyjęcie imieninowe męża. Bardzo dziękuję za inspirację!
OdpowiedzUsuń:)
E.
Malgosiu piekne zdjecia, bardzo apetyczne. I co ja biedna mam zrobic po takiej dwace slodyczy, gdy u mnie w domu pustka wieje?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Małgosiu,
OdpowiedzUsuńA czy ten przepis aby uzyskał aprobatę Wysokiej Komisji w kategorii "tłusty i tuczący"?;)
Chodzi za mną ten tekst i bardzo poprawia mi nastrój:D
Uściski!
Małgoś Ty zawsze tak po oczach smnakołykami, że człowiek nawet jak najedzony to w mig robi się głodny! :)
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że po pewnej wieczornej godzinie nie będę już odwiedzać blogów, ale cisza i przeglądanie pięknmych zdjęć to prawdziwy balsam po całym dniu pracy. Więc oto jestem i podziwiam, podziwiam i napatrzeć się nie mogę :)
Buziaki ciepłe ;*
e.
jestem pewna, że uwielbiałabym tę krajankę
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć ją już w piekarniku, ale poćwiczę cierpliwość i poczekam do popołudnia :)
pozdrawiam :)
Brzmi pysznie i te kilka chwil, w których można przygotować całość bardzo do mnie przemawia. Zostawiam do weekendu,
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ciepłe
Spróbuję! A co tam, zaryzykuję uzależnienie i upiekę!
OdpowiedzUsuńOj widze, ze warto sprobowac bo efekt powalajacy!
OdpowiedzUsuńMałgosiu dlaczego nastąpił taki przestój na blogu fotograficznym?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, jak bardzo się cieszę, że przyczyniłam się do Twojego uzależnienia :))) Nawet nie wiesz, jak mi miło! Dla mnie karmel jest czymś zawsze związanym z dziecięcymi wspomnieniami, iryskami trzymanymi pod poduszką, sprawdzaniem wszystkich krówek w opakowaniu, by znaleźć te miękkie... Te ciasteczka to taka trochę namiastka tamtych wrażeń.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Nie zauważyłam ich na blogu Liski Wyglądają tak cudownie, że już mam zarobione ciasto, tylko czekam, aż córka wróci ze sklepu z migdałami w płatkach Obłędne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Małgosiu
PS U nas już lepiej, Julka budzi się w nocy tylko 2-3 razy, więc nie ma co narzekać
:)
OdpowiedzUsuńnie dziwię się uzależnienia też bym pewnie się uzależniła, zwłaszcza, ze dwa dni temu wspólnie z sąsiadką stwierdziłyśmy że maślane ciasteczka (prawdziwe) biją na łeb wszystko, nawet moją ukochaną krówkę od sowy ;)
OdpowiedzUsuńp.s. tłuste i tuczące ;P
Oj kusisz, kusisz :) Wyglada rewelacyjnie. Wszystko, co zawiera karmel juz z gory jest moim ulubiony wypiekiem :)
OdpowiedzUsuńnie dziwię się, że mogą być uzależnieniem. :]
OdpowiedzUsuńMalgosiu, zdjecia mowia same za siebie, plus jeszcze Twoje pochwaly i zapewnienia o ich boskim smaku!:) cos czuje, ze jeszcze dzis po poludniu i ja sie w nich zakocham:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo!
Tak !!!
OdpowiedzUsuńBardzo uzależniające to ciasto,też wypatrzyłam je u Liski W tamtym roku przed Wielkanocą Liska polecała je zamiast klasycznego mazurka.
Pyyycha
Marianna
O mamusiu !Małgoś, jaka cudowna krajanka! Wcale się nie dziwię, ze uzależnia:))
OdpowiedzUsuńPiękne i smaczne zdjęcia Kochana:)))
Pozdrawiam Cię cieplutko!
Hmmm coz widze, ze sa takie smakolyki, ktorym sie nic nie oprze! I moje biodra zagrozone po przeczytaniu Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńWiem, na pewno wiem, że będą mi smakować, bo w kwestii uzależnień - to też uwielbiam kruche i maślane :)
OdpowiedzUsuńEch!
Mhmmmm... rozmarzylam sie.. kruche i maslane powiadasz? Obawiam sie, ze i moja zguby by to byc mogla ;))
OdpowiedzUsuńBiegnę do kuchni się uzależniać, a potem chyba sobie zrobię bana na zaglądanie do twojej zakładki słodkości. Niech żyją biodra :) - napisała to co zaraz idzie gubić wszystko na biegówkach. Ech
OdpowiedzUsuńMałgosiu torturujesz tymi pysznościami...torturujesz...
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie mogę słodkości :(
Znam ten słodki i kruchy, pysznie karmelowy, o migdałowej nucie łakoć...mmmm rozmarzyłam się :) ja też jestem amatorką kruchych słodkości, wprost uwielbiam kruche ciasteczka....ale póki co - szlaban....ale jak się podniesie to na pewno takie cudo i u mnie będzie...pozdrawiam.
wspaniale sa Malgosiu!!! musze je koniecznie upiec,bo moje dziecie lubi cos takiego jako dodatek do szkolnego sniadania,a ja w pracy tez nie pogardze kawalateczkiem malenkim :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
aj , jakie pyszne te kwadraciki muszą być
OdpowiedzUsuńŚliczne te zdjęcia , zjadłabym je z chęcią :D
Małgosiu, a ja się boję robić karmel. Raz mi dopiero wyszedł za 6 razem i od tego czasu mam awersję (nie wspominając o smole przyklejonej do zlewu).
OdpowiedzUsuńCzy możesz podać przepis tak bardziej łopatologicznie?
Pozdrawiam zza morza,
matali
Małgosiu zakochałam się totalnie w tych ciasteczkach. Uwielbiam chrupiące smakołyki, a Twoje ciasteczka wyglądają obłędnie.
OdpowiedzUsuńChcę z najbliższym czasie spróbować je zrobić. Mam pytanko odnośnie karmelu - czy masło, cukier i miód trzeba ogrzewać w jednym czasie? Czy dodawać je w jakieś kolejności? Czy cukier bez problemu połączy się z masłem ?
Goś, przy tak młodych biodrach - na pewno karmelowe smakołyki nie zrobią zbyt wiele spustoszenia. :D
OdpowiedzUsuńPatrycjo, no więc "tłuste i tuczące" w kwestii nagany dla mamy to rzecz jedna, a już zjedzenie czegoś bardzo dobrego i najlepiej słodkiego - to rzecz druga. W wypadku Mai te dwie rzeczy zupełnie nie idą w parze. :D
Tili, widziałam Twoje biodra i mogę rzec, że im jeszcze długo nic nie zagrozi. :D
Enchocolatte, mam nadzieję, że i Wam te ciasteczka posmakują tak bardzo jak mnie. :) Liska wyszukała naprawdę wspaniały przepis. :)
Karolko, teraz pustka... Po przeprowadzce na pewno będziesz pełna werwy do nowych kulinarnych wyzwań! :)
Pola...ale ja bardzo lubię powodować głód u innych. :D Inna rzecz, że cierpię tak samo, gdy ten głód dopada i mnie, podczas odwiedzin na zaprzyjaźnionych blogach. :D
Agatku, jak zakończyło się ćwiczenie cierpliwości? :D
Mich, puk puk... weekend w pełni... :D
Agato, zdecydowanie dobra decyzja! :D Ciekawość mnie zjada, czy i Ciebie uzależnienie dopadnie? :D
Ewo, jak dla mnie warto. :) Dla innych - nie wiem..., mam nadzieję, że też. :)
OdpowiedzUsuńEbe, ano jest przestój z przyczyn dość prozaicznych: powrót do zawodowego życia. Pewnie na Lustrze ożywi się dopiero na wiosnę, gdy dzień się wydłuży, a po powrocie z pracy już noc nie będzie mnie zastawać... ;-)
Lisko, dla mnie to bardzo smaczne uzależnienie. :) Naprawdę trudno jest mi się oderwać od talerzyka pełnego tych kruchych, karmelowych słodkości. :D
Beato, mam nadzieję, że smakowało Wam tak bardzo jak mnie. :)
Co do Julki - miło słyszeć, że wracacie do normy. :)
Robercie, uśmiech też mi się podoba. :D
Aga- aa, bardzo podobają mi się Twoje wnioski, zwłaszcza, że pokrywają się z moimi. :D Tłuste i tuczące rulez! :D
Majko, moim zadaniem jest kusić. :D Zwłaszcza osoby o tak pięknym imieniu. :D
Cukrowa wróżko, ja też nie. ;-)
Olu, i jak? jak??? :) Zakochałaś się? :)
Marianno, no właśnie! `na pewno doskonale wiesz o czym mówię! :)
Majanko, dziękuję za pochwały. :) Zdjęcia zrobiły się w mig, a krajanka prawie tak samo szybko. :D
Wildrose, hihi, chcesz powiedzieć, że jestem odpowiedzialna za stan Twoich bioder? :D
An-no, to może razem usiądziemy przy kawie, oraz kruchym i maślanym? :)
Beo, gdybyś tak dała się wyprowadzić na słodkie manowce...? :D
Kasiu Red, nie rób mi tego!!! :D I sobie też nie!!! :D
OdpowiedzUsuńKass, no wiem, wiem... Wszystko rozumiem, o szlabanie było u Ciebie całkiem niedawno. Ale przeciez w końcu i on kiedyś się skończy, prawda? :)
Gosiu, w takim razie z całego serca polecam przepis Liski. :)
Alu, zdaje się ,że Ciebie do kuchni całkiem łatwo zagonić... :D
Matali - myślę, że karmelu z tego przepisu nie musisz się obawiać, bo to nie jest taki tradycyjny karmel, który robiony jest z samego cukru. Tutaj dodatek masła i miodu powoduje, że całość ładnie się łączy podczas gotowania i co ważne, nie zastyga w jednej chwili po zdjęciu z ognia. Robiłam tę krajankę wielokrotnie i ani razu nie udało mi się zepsuć tego karmelu. Naprawdę!
Kasiu- fanko, wszystkie składniki karmelu włóż do garnka o grubszym dnie, lub takiej patelni - razem. Potem po prostu gotuj na niezbyt dużym płomieniu przez kilka minut (w przepisie jest ok. 5 min.). Podobno prawdziwego karmelu (tego z samego cukru) nie powinno się mieszać, ale ten z masłem i miodem - ja mieszam. Wszystko ładnie się łączy, bąbluje i po kilku minutach powoli zaczyna lekko gęstnieć. Nie sądzę, żebyś miała jakiekolwiek problemy. :) Pozdrawiam i życzę smacznego! :)
Małgoś, donoszę, że wpadłam po uszy i dopóki u nas jest śnieg, a moje biegówki nie stępieją do reszty, zamierzam przetestować resztę twoich ciasteczek. A potem zamiast bana już ja inne sporty ekstremalne wymyślę. Niech żyją ciasteczka.
OdpowiedzUsuńMałgoś, donoszę, że wpadłam po uszy i dopóki u nas jest śnieg, a moje biegówki nie stępieją do reszty, zamierzam przetestować resztę twoich ciasteczek. A potem zamiast bana już ja inne sporty ekstremalne wymyślę. Niech żyją ciasteczka.
OdpowiedzUsuńKasiu Red..., tylko błagam, nie wszystkie naraz! :D Od razu mówię, że nie biorę odpowiedzialności za stan bioder i całej reszty po tych wszystkich ciasteczkach. :D Pozdrowienia ciepłe w ten mroźny dzień. :)
OdpowiedzUsuńGosiu przepis fantastyczny, następnym razem jak przyjedzie moja Siostra to jej zrobię takie pyszne ciastka :)
OdpowiedzUsuńEch mnie też noc wita jak wracam z pracy .. ba wychodzę do pracy jest ciemno wracam z pracy i znów jest ciemno ;)
Dzisiaj je zrobiłam. Dziękuję za rady w komentarzu :-) Ładnie połączyły się wszystkie składniki. Ciasteczka słodkie i chrupiące :-) Pyszniutkie. dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńMichaszko, polecam przepis z całego serca. :)
OdpowiedzUsuńA wiosna niech już przyjdzie! Wraz ze słońcem i dłuuuuugim dniem. :)
Kasiu - fanko, proszę bardzo. :) Chociaż przepis - nie moja zasługa. Ja tylko polecam. :)
Małgosiu, czytam, co piszesz, że nie da się zepsuć tego karmelu, a mnie się jednak udało:/ Przydarzyło się wszystko to, czego się obawiały dziewczyny: składniki się nie łączyły, cukier się nie topił, aż w końcu chyba się karmel przypalił, bo zastygł w sekundę i nie dało się go rozprowadzić :/ Jednak się nie zrażam ;)Bardzo lubię Twój blog, kilka przepisów już wypróbowałam, są świetne, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKitty, wprost nie mogę w to uwierzyć... Nie, nie! nie żebym podejrzewała o nieprawdziwe informacje, ale ten karmel naprawdę jest prosty... Sama juz nie wiem... Może to moja autosugestia, bo gdy trafiłam u Liski na ten przepis i po raz pierwszy go wypróbowałam - ani przez moment nie przyszło mi do głowy, że mogą być problemy. Wyszło koncertowo. I tak było za każdym razem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę szkoda. Wielka szkoda, że u Ciebie było inaczej. Zastanawiam się gdzie leży przyczyna... Może masło? może zbyt wiele było w nim domieszek? Chciałabym wyjaśnić zagadkę, ale nie potrafię. :(
Witam.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna zaglądam na PAni bloga i stwierdziłam, że wypadałoby coś z niego zrobić, a nie tylko się wpatrywać w fotografie. Postanowiłam zacząć właśnie od tych ciasteczek... i tu taka klapa. Cztery razy więcej składników zużyłam niż potrzeba, bo za pierwszym razem cukier jakby się rozpuścił strasznie szybko i po 15 minutach stania nad patelnią stwierdziłam, że z tego nic nie będzie. Za drugim masło zaczęło się palić zanim się cukier rozpuścił, a za trzecim razem cukier zbił się w grudki i ani myślał skarmelizować. Dopiero za czwartym razem się udało. Ale kiedy wylałam masę na ciasto zastygła w takim tempie, że była tylko na połowie ciasta. Myślałam, a co tam, najwyżej drugą połowe posmaruje jakimś dżemem i tyle. Niestety po wyciągnięciu, które nastąpiło jakieś 30 minut temu okazało się, że z ciasta wyszedł jedenwielki glut, a z karmelu podczas pieczenia oddzieliło się masło. Zastanawiam się, co było nie tak. A jestem tak rozgoryczona, bo nigdy w życiu nie zepsułam żadnego ciasta. ale widać kiedyś musi być ten pierwszy raz;/
Pax
Chciałabym pomóc, ale doprawdy nie potrafię, gdyż ani razu takie sytuacje przy tym przepisie mi się nie przydarzyły. Nie wiem co było nie tak..., może zbyt wysoka temperatura pod patelnią, może masło ze zbyt dużą domieszką olejów i emulgatorów, a może coś zupełnie innego...
OdpowiedzUsuńOczywiście jest mi przykro, że tak niefajnie zakończyły się Twoje próby, ale naprawdę nie mogę brać za to odpowiedzialności... Jak pisałam na blogu - przepis pochodzi z bloga White Plate, a ja dokładnie tak jak i Ty wypróbowałam cudzy przepis - z tą różnicą, że u mnie każda próba (a było ich wiele) była udana. Proszę mi wierzyć, nigdy nie zamieszczam tutaj przepisów (wszystko jedno: własnych, z książek, z innych blogów, czy portali kulinarnych) - co do których mam zastrzeżenia. Do tego nie miałam.
W desperacji zajrzałam przed chwilą do komentarzy pod przepisem u samego źródła przepisu (http://whiteplate.blogspot.com/2009/04/zamiast-mazurka-maslane-kwadraty-z.html) , licząc po cichu, że może podobny problem już się pojawił, ale okazuje się, że nie... Znalazłam tylko pozytywne komentarze tych którzy zdecydowali się wypróbować przepis... Wiem, że w tym przypadku, to żadne pocieszenie, ale przecież prawda jest taka, że każdej z nas przytrafiają się czasem kulinarne wpadki. Mnie też. :( Ale wtedy taki przepis nigdy tutaj nie trafia...
Pani Małgosiu od tygodnia nie myślałam o niczym innym, tylko o tych ciasteczkach. I w końcu zabrałam się za ich pieczenie. I klapa... Totalna. Karmel się zważył? o ile może się zważyć, w każdym razie konsystencją i kolorem nie przypominał karmelu, po wylaniu na ciasto zastygał w takim tempie, że nie dało się go rozsmarować na całej powierzchni, dobrze, że podczas pieczenia temperatura zrobiła swoje. Ciacha w smaku dobre, ale po wystudzeniu mogłabym ich użyć w celu samoobrony, dobrze, że nikt z rodziny nie połamał sobie zębów... Pewnie już raczej nie zabiorę się za ponowne ich pieczenie, będę za to co jakiś czas oglądać Pani zdjęcia i sycić oko ich widokiem. To wystarczy. Pozdrawiam ciepło!!! Ania
OdpowiedzUsuńMusi być przepyszna;)
OdpowiedzUsuńA jak pięknie wygląda;)
Mmm, pyszne są...
OdpowiedzUsuńZrobiłam dziś próbę generalną, bo przymierzam się, żeby upiec takie kwadraty na święta (zamiast mazurka). Karmel bezproblemowy, ciasto niezwykle kruche, ale między dwiema warstwami pergaminu udało mi się go równiutko rozwałkować (z tej porcji wyszedł mi prostokąt 25x30). Piekłam 12 min.
Muszę to napisać - niesamowita krajanka! Wymaga naprawdę niewiele czasu i wysiłku, a efekty są zdumiewające:)
OdpowiedzUsuńWypróbowałam, rewelacja. Wszystko baardzo szybciutko zrobiłam i wyszło cudo. Mam cichy plan by przygotować ciasteczka na Święta; jednak chciałabym troszkę je urozmaicić i potrzebna jest mi porada. Chciałabym umieścić kwadraciki jeden na drugim i przewiązać je wstążeczką w postaci małego prezencika, z tymże chciałabym by każdy z tych kwadracików był inny np. z migdałami, z orzechami i te trzecie nadzienie sprawia mi kłopot (czy wiórki kokosowe będą pasować do tej koncepcji? z karmelem?)a może coś innego.
OdpowiedzUsuńProszę o podpowiedź. Cieplutko pozdrawiam z mroźnych Mazur!
Aldono, wybacz, że dopiero dzisiaj odpisuję.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz połączenie słodkiego ze słonym - to może spróbuj z orzeszkami ziemnymi (lekko solonymi)? A jeśli nie - to proponowałabym użyć jeszcze innych orzechów, np. nerkowców, albo fistaszków. Albo wyłuskanego słonecznika lub dyni.
Wiróki kokosowego jakoś słabiej mi do koncepcji pasują, aczkolwiek... dopóki nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała jak smakuje taka wersja. :) Ja nie próbowałam. )
Pozdrawiam serdecznie. :)
Małgosiu ciasteczka upiekłam są bardzo dobre. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZachęcona komentarzami zrobiłam tę krajankę. Wyszła bardzo dobra, lecz mam uwagę co do spodu z kruchego ciasta - mimo, że zrobiłam dokładnie jak w przepisie to bardzo trudno uformować kulę z tego ciasta, jest ona tak krucha, że się rozpada, nawet rozwałkować jest trudno bo ciasto lepi się do wałka. Zamiast samego żółtka dodałam jeszcze białko i było nieco lepiej lecz nie tak jak powinno być. Zamiast położyć na dno rozwałkowane ciasto musiałam wylepić dno kawałkami ciasta.
OdpowiedzUsuńZe zrobieniem karmelu nie miałam problemów, dodałam tylko mniej cukru bo z doświadczenia wiem, że większość przepisów na słodkości jest zbyt słodka.
Ale ogólnie krajanka wyszła bardzo smaczna.
Hmmm, tak się zastanawiam, że to zupełnie nowa uwaga... Do tej pory jeśli ktokolwiek zgłaszał, że coś nie poszło dobrze, to tylko w kwestii karmelu. Co jest o tyle zrozumiałe, bo karmel łatwo zepsuć, potrzeba więc trochę wprawy. Ale w kwestii ciasta kruchego uwag nie było, bo to dość prosty przepis i proporcje wcale nie najgorsze. :) Skoro jednak pojawił się problem, to zapewne i przyczyna być musiała. Trudno wyrokować: może żółtko zbyt małe? może zbyt słabe wyrabianie? (ręcznie, czy robotem?)
OdpowiedzUsuńCieszę się jednak, że wybrnęłaś z sytuacji i koniec końców krajanka nie wylądowała w koszu. :) Szkoda by było. ;-) Pozdrawiam!
Gdy widzę coś równie apetycznego to wiem, że jestem uzależniony od słodkości. Dziś wypróbuję ten przepis jak przyjdę z pracy :)
OdpowiedzUsuń