środa, 6 stycznia 2010

Cynamonowe zawijańce z marcepanem, żurawiną i migdałami


Czas, czas, czas... Byle zdążyć! Tak w ostatnich dniach działo się w pracy. Mrówcza robota, nerwy, termin za pasem... Zdążyliśmy? Ba! Oczywiście, że tak! Powietrze uszło jak z balona. :) Ale uwierzcie, przez ostatni (prawie) tydzień, wracałam do domu i padałam nieżywa.
Rodzina karmiła się sama, czyli niech żyją pobliskie garmażerie. :D Mam nadzieję, że tak intensywne pierwsze dni Nowego Roku nie oznaczają takich samych całych, długich dwunastu miesięcy... :D Ja poproszę jednak o odrobinę wytchnienia! :D


Nic wspaniałego nie upiekłam. Nic dobrego nie ugotowałam. I zapewne w związku z tym nie miałabym Wam nic nowego do pokazania, gdyby nie zaległy przepis na cynamonowe zawijańce. Upiekłam je krótko przed świętami, ale nie doczekały się natychmiastowej publikacji.
Te ślimaczki powstały, bo... mało mi było kanelbullar, które tak niedawno piekliśmy w ramach Weekendowej Piekarni. :) Poleczka swym pysznym przepisem przypomniała mi inną recepturę (autorstwa Bajaderki), z której wielokrotnie w przeszłości korzystałam i postanowiłam sobie co nieco przypomnieć. :) Do przepisu Bajaderki, dołożyłam marcepan, który tak bardzo mi smakował w poleczkowej wersji kanelbullar, oraz od siebie suszoną żurawinę i migdały.
Cóż o nich napisać...? Chyba tylko, że znikały jak świeże bułeczki. :D



Cynamonowe zawijańce z marcepanem, żurawiną i migdałami
na bazie przepisu Bajaderki – z moimi zmianami

1 szklanka mleka
2 duże jajka
100 g cukru
120 g masła
¼ łyżeczki soli
600g (4 szkl.) mąki
2 i ¼ łyżeczki suchych drożdży
otarta skórka z cytryny

Nadzienie:
2-3 łyżki roztopionego masła
ok. ½ szkl. cukru trzcinowego (można mniej)
1-2 łyżki cynamonu
300 g marcepana
½ szkl. suszonej żurawiny (jeśli bardzo wysuszona – to namoczyć we wrzątku i dobrze osuszyć)
dodatkowo 2 łyżki roztopionego masła
ok. ½ szkl. płatków migdałowych
lukier (sok z cytryny + cukier puder)

Mleko lekko podgrzać, masło rozpuścić. Drożdże zmieszać z łyżeczką cukru, łyżką mąki i zalać 1/4 szklanki mleka. Wymieszać i zostawić na 5-10 minut. Ze wszystkich składników i rozczynu wyrobić miekkie, elastyczne ciasto - zostawić do wyrośnięcia. Rozwałkować prostokąt o wymiarach około 40 x 25cm, posmarować rozpuszczonym masłem i posypać cukrem zmieszanym z cynamonem, oraz suszoną żurawiną. Z marcepana uformować wałek o długości odpowiadającej długości rozwałkowanego ciasta. Ułożyć wzdłuż jednego z dłuższych boku ciasta. Zwinać jak roladę. Pokroić ciasto delikatnie (aby się nie spłaszczyły) w plastry ok. 1,5 – 2 cm grubości i układać w wysmarowanej masłem formie (albo na blasze). Można układać je blisko siebie, by w trakcie rośnięcia się połączyły (powstaną miękkie bułeczki „odrywane”) lub z większymi odstępami, by upiekły się z chrupkimi brzegami. Pozostawić do wyrośnięcia na ok. 30 - 60 min. lub przykryć formę folią i włożyć do lodówki. Następnego dnia wyjać z lodówki na 1/2 godziny przed planowanym pieczeniem, aby mogły dojść do temperatury pokojowej. Posmarować z wierzchu roztopionym masłem i posypać płatkami migdałowymi. Piec okolo 10 minut w temperatrze 200 st.C. Po upieczeniu i lekkim ostudzeniu polukrować.
Smacznego!

34 komentarze:

  1. Bez dodatku żurawiny i jak dla mnie byłyby przepyszne, ale i tak wyszły przepięknie, a zdjęcia jak zawsze cudne. Wszystkiego dobrego w nowym Roku. pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ nie! Żurawinka być musi! ;)))

    Wyglądają fantastycznie! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. marusia-polska7 stycznia 2010 21:29

    Podobne ciasto jadłam jak byłam pierwszy raz w Szwajcarii.Przygotowała go specjalnie dla mojej rodziny na powrotną drogę do Polski znakomita kucharka dyplomowana -jako nadzienie dała marmoladę gruszkową .Było ono posypane grubym cukrem.Miało tak dziwny smak / ta gruszkowa marmolada/ ,że pamiętam je do dziś.Sama robię często "wariacje na ten temat" ale ze względu na dzieci ciasto smaruję powidłami śliwkowymi i po upieczeniu polewam lukrem cytrynowym

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadzienie z marcepanem, suszoną żurawiną i migdałowymi płatkami - Małgosia - pysznie! Zaniemogłem i siedzę dziś w domu chory, piszę się na jednego zawijasa z ciepłym mlekiem

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planie upiec te bułeczki!
    Może pare zrobię wg oryginalnego przepisu, a kilka tak fantazyjnie jak Ty?:) Zobaczymy:)
    W każdym razie zawijańce wyszły Ci mistrzowsko:)
    Pozdrowienia, zapracowana Małgosiu:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Małgosiu zawijańce sa cudowne! A z marcepanem i zurawiną? muszą być pyszne!
    Domyślam się że czasu na blogowanie masz niewiele, ale zawsze jakieś smakowitości tu zamieszczasz mimo wszystko. Byle do wiosny :))) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też je lubię, a jakże!
    Trzymaj się, Małgoś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Och... Po prostu westchnęłam z zachwytem, na inny komentarz nie mogę się zdobyć... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z żurawinką koniecznie :) No to musi być niebo w gębie - żurawina, migdały, marcepan i BUŁECZKI - może ja zrobię reset listy "koniecznie do zrobienia"? i zacznę nową tegoroczną? to wtedy te bułeczki będą może nawet w pierwszej dziesiątce :D tak dużo pyszności wszędzie gdzie zajrzę.. Ale to dobrze :)
    Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Małgosiu to Ty jesteś teraz taka prawdziwa Matka Polka Pracująca :)
    Mam nadzieję, ze chociaż zmęczona, to usatysfakcjonowana co?
    Cieszę się, że znajdujesz chwilkę żeby coś napisać i zrobić takie piękne zdjęcia.
    U nas mróz więc ściskam Cię mroźno ale z sympatią ogromną :)

    e.

    OdpowiedzUsuń
  11. zawijańce pierwsza klasa i mają w sobie wszystko co najsmaczniejsze jest

    OdpowiedzUsuń
  12. Fakt, że nie lubię marcepanu, pozwala mi trzeźwo spojrzeć na te pięknie wygladające zawijaski :) Uf... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Małgosiu, życzę chwili wytchnienia w zagonionym świecie zapracowanych mam. Wiem po sobie jakie to ważne.
    Bułeczki przepiękne. Już Bajaderkowy oryginał jest rewelacyjny, a jeszcze z tymi zmianami, to już rozpusta prawdziwa:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Małgosiu i marcepan, i żurawina a do tego jeszcze cynamon. Cudeńka. A dobra garmażerka od czasu do czasu nie jest zła :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Same dobre smaki, Małgoś :) Przypomniałaś mi konelbullary mmm pychotka :)
    Cieszę się, że w pracy się układa. Trzymam kciuki byś miała więcej czasu na takie wspaniałe wypieki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. no tak, Matka Polka ;)
    mnie juz by sie nie chcialo :} pogonilabym towarzystwo do Pelosia po drozdzowke ;)
    buleczki sliczne i pewnie pyszne :)
    gratuluje sukcesow :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Och, co to za znakomite połączenie składników! Istna ambrozja.

    OdpowiedzUsuń
  18. W takim razie zycze Ci wiecej wytchnienia Malgosiu :) Ja powoli tez juz zaczynam myslec jak to bedzie jak wroce do pracy...

    A buleczki z Twoimi ulepszeniami z pewnoscia przepyszne! Oblizuje sie na sam widok ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. ja tu więcej nie zaglądam...
    bo co otwieram i widzę te pyszności to normalnie w żołądku mi się coś przestawia :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Jagno, może być bez żurawiny. :) Już podaję! :) Dziękuję za życzenia. :) I wzajemnie! :)

    Oczko, z żurawinką? Do usług, podaję! :D

    Marusiu, zatem ja polecam byś wypróbowała kolejnym razem wersję z masłem, cukrem i cynamonem wewnątrz - zamiast marmolady. Marcepan i żurawina to tylko smaczny dodatek, ale niekonieczny. :)

    Mich! Ach, gdybym tylko była gdzieś bliżej! :D Podrzuciłabym choremu kilka sztuk świeżutkich zawijańców. :D Zdrowiej jak najszybciej. :)

    Goś, masz bardzo dobre plany. ;-) Piecz, nie będziesz żałować i rodzinę uszczęśliwisz. Oba przepisy bardzo dobre! :) Są bardzo podobne, różnią się w zasadzie jednym składnikiem: w cieście Poleczki nie ma jajek, a w cieście Bajaderki są.

    Kass, dokładnie to samo sobie powtarzam: byle do wiosny! Tak bardzo tęsknię do chwili, że wychodząc z pracy będzie na niebie jeszcze słońce świeciło. Teraz przez te egipskie ciemności, wracając do domu mam tylko ochotę na porządny sen...

    An-no, a jakże! Wcale mnie to nie dziwi! :D

    Mirabelko, ja też wzdycham, dlatego strasznie mnie kusi by znów upiec. :D

    Moniko, reset nic nie da. :D Te listy (moja też) są po prostu niebezpieczne. :D Zapełniają się w takim tempie, że nie ma szans, by w jednym życiu wszystko ogarnąć. :D

    Pola... Prawdziwa Matka Polka Pracująca? :D Tak! Dokładnie tak jest. :D Zadowolona jestem, choć myślę, że zadowolenie wzrośnie jeszcze bardziej, gdy wiosna nadejdzie. Nie lubię zim i nastrajają mnie... marznąco. :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Margot, no jeśli Ty tak mówisz - to ja nie śmiem zaprzeczać. :)

    Aniu, Aniu... następne będą bez marcapana. :D Co Ania na to? :D

    Lu, gdybyż to wytchnienie mogło iść w parze z pracą... Dziękuję za miłe słowa. :)

    Kabamaiga, no nie sądziłam, że tak łatwo przyjdzie mi to powiedzieć, ale jednak! Chwała garmażeriom! :D Czasem mogą jednak uratować rodzinne brzuszki. ;-)

    Dziękuję Tili. :*

    Oj, Leloop, ja tam też od czasu do czasu Pelosiem się wysługuję. :D

    Kasiu, rozpływam się dzięki tej ambrozji. :)

    Bea, dziękuję kochana. :* Mam nadzieję, że i Tobie dobrze się ułoży. :*

    Vasco, wysłać kurierem? :D Wybieraj, co zapakować. :D Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem na etapie pieczenia drożdżowych bułeczek. Najchętniej wybieram te sprawdzone przepisy a temu z całą pewnością mogę zaufać.
    Pozdrawiam i życzę mniej życia w biegu ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Małgosiu, nie wiem dlaczego nie widzę Twoich nowych wpisów na Durszlaku? Czy tylko ja tak mam? Buu :(

    Jestem dopiero dziś u Ciebie, ale cieszę się, że jestem!:)) I cieszę oczy pięknymi zdjęciami, wspaniałych bułeczek! Śliczne są i musiały smakować idealnie - mniam, żurawinka w nich - to cudny pomysł!
    Pozdrawiam Cię cieplutko i ściskam:***
    Majana

    OdpowiedzUsuń
  24. to tak jak ja robiłam mocno migdałową wersję tych bułeczek Polkowych :)
    cudne były, Twoich też kiedyś, kiedyś spróbuję zaraz jak zrobię makowe:) ale to za parę tygodni ;)

    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  25. Ależ pysznie wypasiona wersja! Normalne niebo w gębie - że tak powiem :)

    OdpowiedzUsuń
  26. hi hi przypomniałam sobie wczoraj po wyłączonym już kompie jak mi napisałaś właśnie mniej więcej na Świętach że popełniłaś podobne i gdyby nie to, to wgryzłabyś się w moje migdałowe :D
    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  27. Malgosiu, przepysznie wygladaja te Twoje buleczki:) robilam i te Bajaderkowe i Poleczkowe, z marcepanem tworza zespol idealny. Ma jeszcze troche marcepanu, zostal ze Stollen, moze tez zrobie...

    pozdrawiam cieplo;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Małgosiu, życzę Ci dużo wytrwałości, spełnienia i szczęścia. I żebyś miała dużo czasu dla rodziny, jak dawniej. ;)
    I wierzę, że sobie poradzisz. :)
    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspaniałe zawijańce :) Mam je zamiar popełnić w najbliższym czasie ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Ach Malgosia, piszesz ze nie masz czego pokazac - no ba! Prima zawijance, znow sie glodna robie :-)

    Dobrego roku Ci zyczem, bom gapa spozniona, by dobry byl, bys tak zabieganych dni miala jak najmniej :*

    OdpowiedzUsuń
  31. http://www.allegro.pl/item880847937_pyszne_domowe_ciasta_dostawa_gratis.html Arabesce już zgłoszone, przykro mi widzieć zdjęcia z ulubionych blogów ukradzione przez jakichś niepełnosprytnych leni, mam nadzieję, że Allegro zareaguje :-/

    Pozdrowienia - K., stały czytelnik

    OdpowiedzUsuń
  32. Nino, to ja dodam tylko, że przepisom bajaderkowym można ufać w 100%. :) Nigdy mnie nie zawiodły. :)

    Majanko, ja nie wiem dlaczego tak się dzieje... Dla mnie te "techniczne sprawy netowe" to dość odległa dziedzina. :D Mam nadzieję, że to tylko chwilowe zaburzenie było...

    Viri, tak! Wtedy robiłyśmy jakoś tak w jednym czasie i pamiętam, że gdy zajrzałam do CIebie i zobaczyłam Twoje ślimaczki - to się mocniej uśmiechnęłam, bo nadzienie i udekorowanie miałyśmy niemal identyczne. :D

    Atino, normalnie, że tak powiem za Tobą - niebo w gębie! :D

    Olu, i co robiłaś zawijańce? :)

    Agatko, za życzenia dziękuję. :) Niestety póki co, to ja wystarczająco dużo czasu ani dla rodziny nie mam, ani na gotowanie, ani na blogowanie, ani na nic innego. :D Gdybyż już przyszła ta wiosna i dzień się wydłużył! :)

    Cezoniu, zatem życzę udanego wypieku! :)

    Ach Basiu, no nie mam... nie mam żadnych kulinarnych dokonań... :( Sama w to nie wierzę, ale jednak! :D

    K. dziękuję za info. Zadałam sobie trud, by zadzwonić do tej osoby (dane na allegro były). Ech, szkoda mówić, jak dziecinnie się tłumaczyła...

    OdpowiedzUsuń
  33. Takie zawijasy, to ja uwielbiam, sama ostatnio robiłam dwa dni pod rząd;)Wyglądają pysznie. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  34. To ja Ci życzę chwili wytchnienia, Małgosiu. Bo takie wariackie tempo jest dobre, ale tylko raz na jakiś czas. Nie chcemy, żebyś się przemęczyła! ;))

    Kannelbullar znikały u mnie w tempie błyskawicznym, ba! goście uznali nawet, że smakują jak ze świetnej cukierni (co jest chyba komplementem... ;)), więc pewnie i te zrobiłyby ogromną furorę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)