Nie było hucznego Sylwestra. Nie było zabawy, potańcówki i konfetti. I tak bywa. ;-) Była za to Sylwestrowa kolacja (fondue serowe) z mężem i dziećmi, oraz szampan o północy. I fajerwerki za oknem... Chociaż odkąd naprzeciw moich okien stanął wielki, luksusowy hotel – widać zdecydwanie mniej. :( Słychać za to wciąż znakomicie. :D
Po tej cichej nocy Sylwestrowej pozostał tylko korek i pusta butelka po szampanie. I kilka niewykorzystanych zimnych ogni. I kilka noworocznych postanowień, choć głośno i publicznie ich nie wypowiem... :) No chyba, że któreś z nich uda się zrealizować...ale na to przyjdzie poczekać, a przede wszystkim sporo przyjdzie mi się napracować. :)
Kulinarny pierwszy dzień Nowego Roku nie przyniósł wielkiego zaskoczenia. :D Z moimi mężczyznami nie mam na to szans. Jeśli przy szczególnych okazjach pytam ich czy mają kulinarne życzenie, mogę być niemal pewna, że w odpowiedzi usłyszę trzy do wyboru propozycje: po pierwsze pizza! (najczęściej się pojawiająca prośba), po drugie: zwijana tortilla najchętniej z kurczakiem wewnątrz i po trzecie: ich ulubiona zapiekanka mięsno – fasolowa. Oto nieprzemijająca trójca w moim domu. :D Fakt, poniekąd fast – foodowa. Ale prawdę mówiąc, wolę by był to domowy fast – food, niż niewiadomej jakości kupny.
Tak więc 1 styczeń to dzień pizzy. :)
W tym roku postawiłam na prawdziwą kaloryczną bombę... Pyszną, naprawdę pyszną! Ale...uffff... kaloryczną tak bardzo, że nie polecam powtarzać zbyt często. :D Jak bardzo smakował mi każdy zjadany kęs – tak bardzo przy każdym miałam wyrzuty sumienia. :D No cóż, zdaje się, że jedno z postanowień noworocznych staje się dość oczywiste. :D Kolejna taka rozpusta nie wcześniej niż za rok! :D
Śmietanowy sos curry, boczek, pieczarki, cebulka i ananas – tylko tyle i aż tyle. Zdecydowanie AŻ tyle! Niebo w gębie! :)
I jeszcze dziękuję za każde noworoczne życzenie! :) Gdyby choć część z nich mogła się spełnić... Byłoby to prawdziwe szczęście. :) Czego i Wam wszystkim życzę! :)
Pizza z białym sosem curry
na 3 bardzo duże pizze (u mnie 3 duże + 1 mała)
Ciasto:
3 szkl. mąki pszennej
1,5 łyżeczki drożdży instant (używam dr Oetker’a)
1 łyżeczkę soli
ok. 1 do 1 ¼ szkl. letniej wody (a w zasadzie tyle ile wchłonie mąka)
1 łyżka + 1 łyżeczka oliwy
Mieszamy ze sobą suche składniki: mąkę, drożdże i sól. Dolewamy wodę i używając robota lub ręcznie, zarabiamy elastyczne, gładkie ciasto, do momentu, gdy zacznie ładnie odchodzić od dłoni / ścianek misy robota. Dodajemy 1 łyżkę oliwy i ponownie zagniatamy.
Miskę wysmarować 1 łyżeczką oliwy. Ciasto pozostawić w misce, przykrytej folią spożywczą – do wyrośnięcia (ciasto powinno podwoić swoją objętość w ciągu 1-1,5 godz.).
Sos:
200g gęstej śmietany kremówki (polecam Piątnicę 36% w kubeczku) *
1-2 ząbki czosnku drobno utartego
ok. 1/3 łyżeczki curry ostrego w proszku
ok. 1/3 łyżeczki curry łagodnego w proszku
sól, pieprz do smaku
1 łyżka oliwy z oliwek extra vergine
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, zakryć folią spożywczą i zostawić na min. 1 godzinę, by smaki się połączyły.
* Jeśli nasza śmietana kremówka jest dość rzadka – ubić ją na półsztywno.
Nadzienie:
1-2 łyżeczki oliwy
1 mała cebulka
ok. 150 g wędzonego boczku
kilka sztuk pieczarek (dałam 6 szt.)
oraz:
kilka plastrów ananasa z puszki (dałam 5 plastrów)
250 g mozzarelli
Cebulę posiekać w kosteczkę. Boczek pokroić w cieniutkie paseczki. Pieczarki obrać i pokroić na niezbyt cienkie plasterki.
Na patelni rozgrzać oliwę. Wrzucić cebulę i lekko zeszklić. Dodać pokrojony boczek i podsmażyć. Dołożyć pieczarki – wszystko raz jeszcze króciutko przesmażyć (pieczarki nie powinny zby mocno „zwiędnąć”). Zdjąć patelnię z ognia. Nadzienie wyłożyć na sitko i pozostawić do ocieknięcia z nadmiaru tłuszczu.
Mozzarellę osuszyć z płynu, pokroić na cieniutkie plasterki (lub drobniej) i pozostawić na sitku do obcieknięcia (w zależności od uwodnienia - mozzarella może oddać jeszcze płyn).
Piekarnik wraz z kamieniem do pizzy lub dużą blachą - rozgrzać do temp. 250 st. (zwykle używam termoobieg + górny opiekacz). Jeśli używamy szamotkowego kamienia - każdą pizzę szykować oddzielnie. Jeśli będziemy piec na blasze – można przygotować jedną zbiorczą, dużą pizzę (np. prostokątną).
Gotowe, wyrośnięte ciasto, podzielić na 3 porcje. Każdą porcję dość cienko rozwałkować na stolnicy podsypanej mąką. Na każdej pizzy rozsmarować 1/3 porcji sosu śmietanowego, rozłożyć nadzienie z boczku i pieczarek, oraz ananasa. Posypać mozzarellą.
Pizzę wrzucać na mocno rozgrzany kamień (lub blachę wyłożoną papierem do pieczenia). Piec ok. 3-5 min. (w tej temperaturze pizza piecze się ekspresowo! zwłaszcza na kamieniu). Gotową pizzę wyłożyć na kilka chwil na kratkę do odparowania.
Smacznego!
no to wyszlo Ci nieomalze "Flammeküche" albo z francuska "la tarte flambée" oczywiscie bez ananasow i przyprawy curry :) ja mysle, ze zima mozna sobie pozwolic na kaloryczne bomby, czyms musimy sie ogrzewac (a tu jak spogladam na meteo idzie zimno ze wschodu). na pewno do wiosny spalisz ;)
OdpowiedzUsuńtaki sylwester w kapciach najlepszy, od lat tak spedzamy ten wieczor, nawet bez szampana o polnocy :)
Małgosiu kochana, jakaż to wspaniała pizza, wspaniałe noworoczne jedzonko :)
OdpowiedzUsuńWidzę, ze sylwestra spędzałyśmy podobnie - z rodzinką, przy szampanie.
My bylismy we trójkę oglądać fajerwerki w mieście - toast wznieśliśmy szampanem dla dzieci :) Dopiero w domku z rodzicami usiedliśmy przy szampanie i gadaliśmy do 5 rano. Było miło i piękne!:)))
Pozdrawiam Cię cieplutko:***
Małgosiu ale pyszności! Pizza u mnie tez zawsze jest w sylwestra lub na Nowy Rok, i tym razem też była, nawet trzy były i kazda inna...ale takiej wspaniałej nie było...niestety taka pizza juz nie dla mnie:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zadowalając się jedynie patrzeniem!
Jest po prostu idealna: cieniutka, przyrumieniona, pewnie chrupiąca i z pysznym sosem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
wspaniała naprawdę!!
OdpowiedzUsuńKolejny smakowity przepis do przetestowania w najbliższym czasie. Wczoraj zaś robiłam Twoja cukinię z pomidorami na francuskim cieście! To moje ulubione danie!
OdpowiedzUsuńA na dziś planuję zrobić keks wg Twego przepisu.Miłego dnia Małgosiu!
E.
Takiej pizzy to tutaj nie ma! Jestes niesamowita Malgosiu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Och... Przesadzasz troszkę, przesadzasz. Nie jest aż TAK kaloryczna. ;)) Chociaż... Tak. Miałabym wyrzuty sumienia. Ale jedno jest pewne - zbyt ciężko byłoby mi się oprzeć pokusie.
OdpowiedzUsuńPycha!
Pozdrawiam! :)
Ostatnio "chodzi"za mną taka pizza na cienkim spodzie z małą ilością składników. Dzięki:)
OdpowiedzUsuńLeloop, Twoje hasło "la tarte flambée" przypomniało mi, że już w kulinarnym blogowym świecie gdzieś je widziałam. Niech żyją wyszukiwarki! bo te zaniosły mnie na powrót do AgusiH. :) Porównałam, faktycznie mocno podobne. :) Chociaż u mnie inspiracja miała zupełnie inne źródło..., bo w pizzy, którą jedliśmy kiedyś "na mieście". :)
OdpowiedzUsuńMajanko, ojej, to był Sylwester do białego rana? :) Ja niestety zasypiam na stojąco... :D
Kass, jestem pewna, że Te które zaserwowałaś były również wspaniałe. :) wszak wspaniałe i pyszne jest wszystko to co nam smakuje. :)
O tak Patrycjo... i mega kalorycznie wypasiona. :D
Vegeświat, miło mi, że się podoba. :)
Enchocolatte, ale mi miło, wiesz...? :) To taka radość, gdy inni podzielają moje smaki. :)
Wildrose, hahaha, bo to takie kulinarne czary - mary. :D Pewnie Włosi by mnie zakrzyczeli za nazwanie tego "placka" pizzą...? :)
Zaytoon, zapewniam, że nie przesadzam ani odrobinę. D Proponuję sprawdzić to organoleptycznie. :D
Sonieczko, w takim razie polecam. :)
widocznie ci "z miasta" inspirowali sie Flammeküche ;)
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj byłam w Twych okolicach na miłęj kolacji z teściami in spe, Małgoś ;)
OdpowiedzUsuńTaką pizzę lubię! Płaska i prosta, bez nawału dodatków. Mlask.
Pozdrowienia noworoczne, kochana. Dużo dobrego!
Lubię pizze z białymi, serowymi sosami. Myślę, że smakowałaby mi taka (kaloryczna) kolacja. Dobra pizza nie jest zła, stąd te domowe życzenia:)
OdpowiedzUsuńPizzy z sosem curry jeszcze nie jadłam! :) Ale jako największa fanka pizzy na świecie- koniecznie muszę wypróbować. :)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńfajne, cieniutkie ciasto. może nam się zdarzyć czasem wykorzystać do wegeprzepisu? :) :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy noworocznie!
Bardzo lubię takie cienkie pizze :))) A kalorie, zwłaszcza zimą - potrzebne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Ciekawy przepis, poza tym uwielbiam sos curry do pizzy. Myślę, że dobra byłaby też na cieście piwnym, tylko że już raczej bez ananasa. Na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńMalgosiu, po pierwsze: wszystkiego naj, spełni się, spełni. Trzymam kciuki, wierzę w Ciebie.
OdpowiedzUsuńPo drugie: łączę się w bólu co do hotelu, który wyrósł naprzeciwko Twoich okien. Nie tak dawno temu przeżywałam podobne rozczarowanie. Później zobaczyłam, że np w Paryżu ludzie potrafią żyć okna w okna i postanowiłam też się tym nie przejmować.
Po trzecie: gdyby TAKI fast food był gdzieś koło mojego domu... jej, miałabym co jeść.
Ściskam serdecznie, noworocznie!
Przyznam, że wygląda tajemniczo co za tym idzie pociągająco...czuję chęć jej zrobienia :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę, ale bez ananasa :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Niech wszystkie postanowienia się spełnią, niech obfituje w same przyjemne chwile, niech zdrowie nie zawodzi, a pociechy rosną jak na drożdżach!
Pozdrawiam bardzo serdecznie :*
Co z tymi facetami? ;-) Mój ma bardzo podobny zestaw: tortilla, pizza i wszystko, co w "bule" - pity, hamburgery, kebaby, etc. Wszystkiego dobrego na cały rok!
OdpowiedzUsuńPizzę z curry z ananasem i boczkiem poproszę!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie moje smaki i moich chłopaków też:)
Małgosiu życzę Ci wszystkiego naj w Nowym Roku! I abyś wytrwała w swoich postanowieniach noworocznych!
Superowa! Muszę ją zrobić, a ciasto... takie najlepsze! O fotkach chyba nie muszę już nic wspominać... :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w 2010!
mniam Malgosiu, jak apetycznie wyglada ta Twoja pizza! zostalo cos jeszcze?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo:*
No cóż, uwielbiam Twój fastfood! Wcale się nie dziwię, że to podstawa wyżywienia Twoich mężczyzn, nie mogę przestać się ślinić na widok tych zdjęć :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Ten Zgibek to byłam ja, Fellunia :D
OdpowiedzUsuńPowiem jedno: fast food grzechu warty !
OdpowiedzUsuńGosiu wszytskie naj naj w tym nowym roku :) i mam nadzieję iż noworoczne postanowienia się spełnią.
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie o pesteczki dyniowe ?
serdecznie pozdrawiam
No wlasnie, Leloop dobrze prawi - wszak czyms sie zima musimy rozgrzewac ;)
OdpowiedzUsuńPizzy w takiej wersji jeszcze nie probowalam, chetnie wiec poczestowalabym sie kawaleczkiem - najchetniej w Twoim towarzystwie :)
Małgoś, to kiedy otwierasz publicznie swój fast food, bo ja tutaj widzę samych chętnych :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i trzymam kciuki za spełnienie noworocznych marzeń :)
Aniu, nie będę pytała jak było, bo nie wypada. :) Ale zapytam chociaż, czy było smacznie? :)
OdpowiedzUsuńMich, ja się z Tobą łączę: dobra pizza nie jest zła! :D
Dragonfly, no koniecznie! koniecznie powinnaś wypróbować! :) Całym sercem jestem ZA! :)
Ally, nooo... jak się zdarzy, będzie mi miło. :)
Moniko, mów mi tak jeszcze. :) Jak inni mówią, że zimą kalorie są potrzebne - to mi się lepiej na duszy robi. :D
Olu, a na cieście piwnym to ja nie miałam jeszcze przyjemności... :)
Lisko, a wiesz...nawet nie deprymuje mnie fakt, że w cudze okna mogę teraz zaglądać, tylko to, że odebrano mi widok na wieżę ratuszową, że zabrano mi poważny kawałek nieba, na którym leżąc w łóżku mogłam obserwować odświętne miejskie fajerwerki... I że odebrano dzieciom ostatni minimalny skrawek powierzchni do zabawy. :( Uroki mieszkania w sercu miasta. :(
Cezoniu, tajemnicza pizza... bardzo mi się podoba! :)
Anoushko, a dziękuję bardzo! :)
Gosiu, ach bo mężczyźni są mało skomplikowani, więc i jedzenie dla nich proste być musi. :D
OdpowiedzUsuńKasiuc, dziękuję za życzenia. :) Na pizzę zapraszam. :)
Robercie, a jak już kiedyś zrobisz - to mam nadzieję, że będzie smakowała. :) I że Tęcza Ci głowy nie urwie za te kalorie. :D
Olu, ano przykro mi bardzo, nie zostało już nic. :D
Felluniu, a co tam, przyznam sie, że ja ślinotoku też dostaję na samo wspomnienie. :D
Nino, no skoro tak mówisz... ;-)
Eweloso, dziękuję. :) mam nadzieję, że pesteczki i @ do Ciebie doszły?
Bea, to kiedy przyjeżdżasz? :D
Tili, obawiam się, że tutaj każdy jak jeden mąż mógłby taki fast food otworzyć... Konkurencja zbyt duża, więc wychodzę z gry. :D
Bardzo mnie zaintrygował ten sos, bardzo. A ponieważ pizza to u mnie prawie chleb powszedni, a i na gwiazdkę zostałam obdarowana kamieniem;), więc chętnie przy najbliższej okazji wypróbuję ten sos.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku Małgosiu!
Bardzo często przyrządzam pizzę, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji jeść pizzy z sosem curry i pieczarkami, dlatego też do tego przepisu podchodziłam dosyć sceptycznie, co jednak okazało się dużym błędem! Pizza smakował przepysznie, a same proporcje w przepisie są po prostu takie jak mają być. Coś pysznego! :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowało. :) Pozdrawiam! :)
Usuń