niedziela, 21 lutego 2010

Sernikobrownies. Czekoladowy Weekend.



Na Czekoladowy Weekend w tym roku czekałam tyleż niecierpliwie, co ze strachem. Niecierpliwie, bo to druga - po dyniowym – moja ulubiona kulinarna, blogowa zabawa, w której uczestniczę co roku, od pierwszego jej wydania. :) Ze strachem, bo czekoladzie kompletnie nie potrafię się oprzeć. A jakiś czas temu powzięłam stanowczą decyzję – ograniczamy! :D Każdy czekoladowy łasuch wie jak ciężkie to zadanie. :D Bo powiedzieć sobie „ograniczamy” to jedno, a nie podjadać (niemal automatycznie, jak robot) – to drugie. ;-) Zwłaszcza w pracy odczuwam dotkliwą pokusę, z tej prostej przyczyny, że tam zawsze są dostępne czekoladowe słodkości – wprost na wyciągnięcie ręki...
Wybór przepisu na tegoroczny Czekoladowy Weekend okazał się dość prosty. Zaniechałam wertowania książek, w których zapewne znów znalazłabym tyle propozycji, że stanęłabym przed odwiecznym problemem: być czy mieć... :D Zaufałam pierwszej myśli, jaka zaświtała w głowie. Przepis czekał już od jakiegoś czasu i zapewne większość z Was, czytających, pamięta go doskonale, bowiem pojawił się u Eli na blogu My best food.
Na swym koncie mam już niejedno upieczone sernikobrownies. To było kolejne, na które miałam ogromną ochotę. Jest przepis, jest okazja... :)

A dla Bey ślę podziękowania za bardzo smaczną wspólną zabawę. :) I choć skromnie, tylko jednym przepisem – z radością do Czekoladowego Weekendu dołączam. :)




Cheescakebrownie
cytuję za Elą z bloga My best food , z moim dodatkiem polewy toffi

masa czekoladowa:
- 5 jajek
- 100g cukru trzcinowego (najlepiej pudru)
- 200g masła
- 250g czekolady
- 120g mąki

Czekoladę i masło rozpuścić w kąpieli wodnej i przestudzić. Jajka ubić z cukrem, dodać rozpuszczone czekoladę i masło i zmiksować. Na koniec dodać
przesianą mąkę, wymieszać i przelać do foremki wyłożonej papierem do pieczenia.

masa serowa:
- 500g sera twarogowego zmielonego (albo 300g philadelphii i 200g ricotty)
- 2 żółtka
- łyżka ekstraktu z wanilii
- 4 łyżki cukru pudru
- 2 łyżki maizeny (lub skrobi ziemniaczanej)

Wszystkie składniki krótko zmiksować. Masę serową wyłożyć na masę czekoladową. Najlepiej w postaci kleksów *. Wtedy trzonkiem drewnianej łyżki , połaczyć delikatnie obie masy. Piec przez ok. 25-30 minut w temperaturze 180 stopni **. Schłodzić przez noc w lodowce.

polewa butterscotsch:
- 40 g masła
- 50 g śmietanki kremowej (36 lub 30%)
- 50g cukru trzcinowego (dałam pół na pół jasnego i ciemnego)
- szczypta soli

Wszystkie składniki umieszczamy w niewielkim rondelku. Stawiamy na niezbyt dużym ogniu. Od momentu, gdy cukier się rozpuści – gotujemy na małym ogniu, bardzo często mieszając, aż sos zgęstnieje (powinien uzyskać konsystencję gęstej śmietany). Zdejmujemy z ognia i trochę studzimy. Polewamy ciasto.


Moje uwagi do przepisu:

* masa serowa była bardzo płynna i było jej dużo (chyba nawet za dużo); nakładanie kleksów stało się zwyczajnie niemożliwe. Masa serowa rozlewała się i nie było żadnych szans na jej ujarzmienie. Ale to oczywiście tylko „kosmetyczna” sprawa.


* piekłam 30 minut i oczywiście po fakcie doszłam do wniosku, że 25 min. zdecydowanie by wystarczyło. W każdym razie to byłby czas optymalny dla mojego niesfornego piekarnika.

* do oryginalnego przepisu dodałam "coś" własnego, a mianowicie bardzo pyszną polewę buttersotch o lekkim smaku toffi.

56 komentarzy:

  1. Ty już masz na koncie kilka sernikobrownies, a ja żadnego:) Koniecznie do nadrobienia. Szczególnie, że kusisz pięknymi zdjęciami:) Może na Wielkanoc zrobię?
    Małgosiu, a jakiego sera użyłaś do masy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Malgosiu, ciesze sie niezmiernie, ze jednak udalo Ci sie przylaczyc do CzekoWeekendu :)
    A ograniczaniu slodkosci niestety cos wiem ;) rozumiem wiec Twoj 'bol' ;)) A Ty pewnie moj :D

    Pozdrawiam serdecznie i milego popoludnia zycze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Malgosiu, wazne ze wzielas udzial. Sernikobrownies wyglada zachwycajaco :D

    OdpowiedzUsuń
  4. to zdjęcie pierwsze..
    ilez ja bym dziś dała za łyżeczkę takiego cuda.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ulubione ciasto mojego syna, u mnie z dodatkiem malin, których zapas musowo zaposiadywam w zamrażalniku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak, to sernikobrownies jest inne niż każde inne i jest przez to fantastyczne :)
    Piękne fotki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu przepyszna propozycja :) Brownie uwielbiam w każdej wersji, a to Twoje tylko upewniło mnie w przekonaniu, że zdecydowanie zbyt długo go nie piekłam. Pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sernikobrownie to jest coś. I u ciebie jak zawsze poetycko wygląda. Aż mi ślinka pociekła i zjadłabym kawałek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm wspaniale ciasto!!! a gdzie przepis na polewe? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. ajajaj!!! kawałeczek z pierwszego zdjęcia będzie mi się śnił po nocach...

    OdpowiedzUsuń
  11. pierwsze zdjęcie mnie oczarowało.
    wzór filiżanki - bajeczny :)
    zdradzisz jakiej firmy?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  12. KasiuC, no jak to żadnego...? Nie wierzę. :) A sera użyłam takiego z wiaderka, 3-krotnie mielonego.

    Bea, z każdym dniem rozumiem co raz bardziej. :D

    Ewo, nie mogło być inaczej. :D Nie mogłam przejść obojętnie, przecież to Czekoladowy Weekend! :D

    Asiejko, gdyby szło wirtualnie się podzielić..., obdarowałabym każdego... :)

    Leloop, takie brownies z malinami - to była moja pierwsza miłość. :)

    Mafilko, dziękuję. Bardzo mi miło. :)

    Kasiu24, zapewne będziesz miała niejedną okazję by upiec brownies. :)

    Gospodarna narzeczono, oj, poetycko, to stanowczo za dużo powiedziane. Ale bardzo miłe! :)

    Aklat, ano nie dałam, bo to tylko niekonieczny dodatek. Ale, jeśli chcesz, mogę wpisać. :)

    Mynoiolinko, ja bym tam chciała mieć takie słodkie sny... :)

    Peggykombinera, sama filiżanka (biała) z Lubiany. Wzór o tyle unikatowy, że wykonany został na moje zamówienie przez plastyka. Filiżanka była ręcznie malowana. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach...cóż mogę napisać? Piękne i niesamowicie smakowite zdjęcia!
    Jak zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja też dyniową akcję uwielbiam, czekoladową mniej, ale nie że nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi niestety się nie udało wyrobić, w sumie przez gapiostwo głupie, bo nawet dziś upiekłam coś z czekoladą! Ale zdjęć nie było...

    Popatrzę więc na Twoje sernikobrownies :) Lubię to połaczenie smaków, to jedno z lepszych w moim rankingu!

    Pozdrowienia slę, Małgoś :)

    OdpowiedzUsuń
  16. bosssssssskie! zjadlabym cala blaszke :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. odkad je "odkrylam" na ktoryms z blogow tutaj oczywiscie,jest jednym z moich najulubienszych ciast!!! a jeszcze z taka polewa toffi,to juz w ogole przepadlabym z kretesem.....
    Cudny talerzyk z filizanka Malgosiu!!!!
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To sa dopiero pyszności! a jak trudno sobie ich odmówić, sama wiem najlepiej...
    Brownie to jedno z pyszniejszych ciast czekoladowych...a ja wciąż sobie żałuje takich ciast, niestety....
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. ciasto wygląda przesmakowicie!:))
    również dołączam się do prośby o przepis na polewę:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Małgosiu jak zwykle cudo. A co do ograniczania czekolady - rozumiem doskonale. Staram się jak mogę i jakoś nie bardzo wychodzi :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Małgosiu,pyszne ciasto upiekłaś! Sernikobrownies są niesamowite, ślinka cieknie na sam widok.
    Pyszności!:))

    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  22. i następna czaruje czekoladowym ciastem , Małgosiu , pyszne co?

    OdpowiedzUsuń
  23. Małgosiu, jak to dobrze, że to tylko zdjęcie, inaczej na pewno złamałabym się i zjadła choć kawałek, no nie mogłabym się powstrzymać po prostu i tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Podoba mi się Twoja modyfikacja z toffi. A zdjęcia ... Małgoś, jesteś niesamowita - one są piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię sernikobrownie, swojego czasu też przymierzałem się do tego przepisu.
    Uważam, że powinni zabronić stawiania maszyn z batonami w zakładach pracy jak i w szkołach. Mamy podobne zdanie:)
    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  26. wygląda pysznie!

    (nie wiem, czy dziś też Twoje święto - ale nawet jeśli nie - to wszystkiego najlepszego i dużo uśmiechu na codzień!)

    OdpowiedzUsuń
  27. To teraz i ja nabrałam ochoty na to akurat, kolejne sernikobrownies...mmmm...i ta polewa:)
    Piękne zdjęcia, jak zwykle, i ten talerzyk bardzo mi się podoba:))

    OdpowiedzUsuń
  28. Goś, dzięki. :)

    Aga-aa, wszystko jasne. :) jednak kosteczka czekolady i jesteś... jak to było...? zaspokojona? :)

    Aniu, wielka szkoda. Chętnie bym zobaczyła co dobrego przygotowałaś... :)

    Cudawianki, haha, a proszę bardzo! bierz całą! :D

    Gosiu, skoro przepadłaś z kretesem, to zapewne pieczesz je częściej niż inne ciasta? :)

    Robercie, dziękuję za te wykrzykniki. :D Bardzo je ostatnio polubiłam. :D Pozdrówka! :)


    Aklat, no koniecznie! :D

    Kass, tylko cicho sza... Ja tez niewiele zjadłam... ;-)

    Kabamaiga, bo to trudne, prawda? :D

    Majanko, dziękuję. :)

    Margot, a wypróbuj, to będziesz wiedziała. :D

    Lu, prawdę mówiąc, wczoraj przejrzałam na blogach tyle czeko - propozycji, że błogosławiłam fakt, ze te wszystkie dobroci nie stoją obok mnie. :D Zatem rozumiem co masz na myśli. :D

    Tili, niestety jestem dla siebie bardziej surowa, niż Ty dla mnie. ;-) Światło nie dopisało, i ponura pogoda odbiła się na zdjęciach. :(

    Ha! Michu! Z tymi maszynami to masz 100% racji! W pracy takiego problemu nie mam (mam za to inny, też słodki, o którym pisałam), ale uważam, że największa zbrodnia to automaty w szkołach!

    Amarantko, dziękuję za życzenia. :) Chętnie je przyjmuję, choć tak na prawdę ja w czerwcu mam swoje imienne święto. :)

    Eweno, jak znam Ciebie, to wkrótce kolejne brownies się u Ciebie pojawi. :) Nie wiem czy akurat to, ale jakieś na pewno! :D

    A co do przepisu na polewę - zaraz znajdzie się pod przepisem. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zachwycajace ciasto! I ta polewa...mysle, ze poczulabym sie jak w raju jedzac to ciasto :))

    OdpowiedzUsuń
  30. To postaram się i w czerwcu pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dziękuję :) już sobie zapisuję przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Za tą polewę dałabym się pokroić...
    A ciasta proszę mi kawałek ukroić. I kawy filiżankę, z mlekiem poproszę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ojj... Kto jak kto, ale ja doskonale znam ból towarzyszący "ograniczaniu", które dziwnym trafem nigdy nie chce wyjść. A za takie sernikobrownie, to dałabym się pokroić. Ach!

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Mieszanki mnie zwykle nie pociągają, ale ta wydaje się nad zwyczaj apetyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Wiesz Malgosiu, nie dziwie Ci sie ze wykorzystalas okazje, jeszcze toffi do tego - istana rozpusta!
    Bardzo podoba mi sie kolorystka pierwszego zdjecia - zachwyt wielki :-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Malgosiu, moje ulochane senikobrownies! alez narobilas mi na nie ochoty :) pysznosci!

    pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  37. Małgoś teraz to Ty mnie ubiegłaś :D
    Ja to ciasto chciałam zrobić i ja je zrobię, ale bez wpisu na blogu. Chyba że wymyślę coś extra :) O co ostatnio niestety u mnie trudno...
    Cudne zdjęcia!

    Uściski :*

    OdpowiedzUsuń
  38. A jakiej wielkości formy użyłaś?

    OdpowiedzUsuń
  39. Urzekły mnie zdjęcia tej pyszności, jak zawsze zresztą :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Małgosiu przebiłaś moją czeko-krówkę! Czekolada, sernik i toffie w jednym to już rozpusta do n-tej potęgi! :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Ograniczyć czekoladę? Nieeeee ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Malgosiu przede wszytskim ciesze sie, ze mimo wszytsko ci smakowalo. Ale to ciasto nawet kiedy nie jest idealne i tak jest pyszne, w dodatku z sosem, za ktory (zreszta widze, ze tak jak Liska) dalabym sie pokroic zawsze i wszedzie :)
    A zrodlo niepowodzenia to wiaderkowy ser. Ja w przepisie jak pisze twarog mielony to mam na mysli taki wlasnie. Ten z wiaderka jest prawie plynny i ma zuplenie inna strukture. Prawdziwy ser jest gesty, prawie ze zbity (dlatego objetosciowo jest tez go duzo mniej), nie ma szans zeby sie rozlewal. Wyprobowane wielokrotnie :) Ewentualnie mozna zastapic serkiem smietankowym (odlewajac wode, ktora sie gromadzi w opakowaniu), ale wiem, ze i one sie roznia a ja od zawsze uzywam tylko jednej marki (takiej z czerwonej napisem ale nie znam mleczarni no i nie wiem czy do znaleznia w Gdansku :)
    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  43. Pychota ! Chociaż miałam okazję jeść sernikobrownie, to jeszcze sama go nie piekłam.
    Będę musiała to nadrobić, tym bardziej, że dawno nie piekłam nic sernikowego :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Twoje brownies prezentuje się pysznie.
    Piekłam niecały tydzień temu, a już mam ochotę za sprawą tych niesamowitych zdjęć;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Dopiero się uczę piec, więc jeszcze popełniam sporo błędów, ciasto baaardzo mnie kusiło ale po 40 min. nadal jest płynne w środku. Czy tak ma być? Czy to stężeje w lodówce? Dodam, ze masa twarogowa była bardzo zbita i opadła własciwie całkiem na dół. Robiłam z twarogu 3-krotnie mielonego. Z góry dziekuję za odpowiedź i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Przepraszam, że nie przedstwaiłam się - Mona :)
    Dopiekłam je jeszcze 15 i nadal jest płynne w środku :( a tak pysznie wygladało na zdjeciach, nie wiem czy marwtić się czy spokojnie czekać do rana i trzymac ciasto w lodówce?

    OdpowiedzUsuń
  47. Mona, dopiero teraz mam możliwość odpisania. Nie wiem, która warstwa nie chciała się upiec. Ale generalnie brownies jest ciastem mokrym... Mokrym i ciężkim (nie tylko to, ale każde brownies) - taka jego mokra uroda. , dlatego raczej nie powinno się go trzymać zbyt długo w piekarniku. Piszesz, że Twoje ciasto było po tak długim pieczeniu (zbyt długim jak na brownies) płynne... A płynne dla mnie to nie to samo co mokre... Więc albo piekarnik nie trzyma Ci odpowiedniej temperatury, albo jednak wszystko jest ok. tylko niefortunnie pojawiło się określenie "płynny"... Tak czy siak, pozostaw ciasto w lodówce. Mokre brownies w lodówce zawsze się trochę "zestala", i co bardzo ważne - nadal pozostając "mokrym i ciężkim".
    Mam nadzieję, że ciasto jednak się udało. :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Małgosiu było rzeczywiście płynne, tzn. czekoladowa masa wypływała ze środka po przekrojeniu ciasta, ale jak dopiekłam (pomimo przekrojenia) jeszcze 15 min. włączajac termoobieg to w końcu sie zciełło ale peczenie trwało w sumie prawie godzinę. Może powinnam była od razu włączyć opcję termoobiegu? W każdym razie po perypetiach z pieczeniem ciasto odpoczywało w lodówce przez noc a po tym czasie wprost rozpływało się w ustach a domownicy byli zachwyceni :)Dziekuję za wspaniały przepis i przecudne apetyczne zdjęcia, które zchęciły mnie do wypróbowania go :)Pozdrawiam - Mona

    OdpowiedzUsuń
  49. No to kamień z serca. :) Przepis co prawda nie mój, a zapożyczony (tym razem od Eli z My best food), ale i tak jest mi miło, że udało mi się zachęcić do wypróbowania.
    Teraz tak po cichu sobie analizuję w pamięci i pomimo tego, że w przepisie takiej informacji nie ma - ja też piekłam w termoobiegu... Tyle, że ja zwykle jego używam. :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Natchniona przepisem postanowiłam wypróbować i moje już siedzi w piekarniku.
    Zastanawiam się czy polewę dać już jutro jak wyjmę ciasto z lodówki, czy też dziś na ostygnięte ciasto i do lodówki?

    OdpowiedzUsuń
  51. Mgosiu, lepiej, żeby polewa też posiedziała w lodówce. Ona nie jest twarda, więc tak zupełnie nie zastygnie, ale chłód mimo wszystko dobrzej jej zrobi.
    Udanego wypieku życzę i smacznego! :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Wyszło rewelacyjne! Moja masa serowa była gęstsza więc mogłam ją kłaść kleksami i delikatnie połączyłam z czekoladową. Wyszła taka fajna zebra.

    OdpowiedzUsuń
  53. Świetne ciasto i super blog!! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)