piątek, 17 grudnia 2010

Ciasteczka z nadzieniem mincemeat


Zaraz po upieczeniu, gdy były jeszcze lekko ciepłe – nie bardzo mi posmakowały. Wydawały mi się „za bardzo”. Za bardzo słodkie. Za bardzo bakaliowe. Za bardzo korzenne. Ale gdy spróbowałam je następnego dnia, trudno mi było nie wyciągnąć ręki po kolejną babeczkę. Ze zdziwieniem odkryłam, że ten świąteczny, angielski przysmak jest jak nasz rodzimy bigos. :D Najlepszy, gdy się „przegryzie”. :)


W sieci krąży całe mnóstwo przepisów na nadzienie mincemeat. Różnią się proporcjami, zestawem bakalii i przypraw. Mnie zaciekawiła receptura, która obok bakalii – przewiduje dodatek jabłka. W oryginale użyto odmiany Bramley, która w PL chyba nie jest znana. W każdym razie takiej jak dotąd nie spotkałam na targach, ani w sklepach. Wujek google dostarczył mi informacji, że ta odmiana jest nieco podobna do naszej antonówki. Ja użyłam jednak do wykonania nadzienia twardego i kwaskowego jabłka odmiany Ligol.
Dokonałam jeszcze jednej zmiany , wykorzystałam bowiem tradycyjne kruche ciasto na bazie masła. Gdy tymczasem w przepisach oryginalnych bardzo często przewija się ciasto kruche z dodatkiem smalcu.
Patrząc na długą listę składników w przepisie można by pomyśleć, że to skomplikowane i bardzo czasochłonne ciasteczka. Tak jednak nie jest. Tym bardziej, że nadzienie można przyrządzić dużo wcześniej i przechowywać zapasteryzowane w słoiczkach, albo bez pasteryzacji przez kilka dni w lodówce.



Nadzienie bakaliowe „Mincemeat”
inspirowane przepisem z Delicious

1 duże jabłko – użyłam twardego i kwaśnego Ligola (w oryginale mowa jest o angielskiej odmianie jabłek Bramley)
200 g rodzynek (pomieszałam sułtanki i królewskie)
75g suszonej porzeczki
75g suszonej żurawiny
50g kandyzowanej skórki z pomarańczy
50g kandyzowanej skórki z cytryny
ok. 50g orzechów (dałam laskowe)
100 ml rumu (lub brandy)
zest * + sok z 2 pomarańczy
zest + sok z 1 cytryny
2 łyżeczki przyprawy korzennej
½ łyżeczki utartego świeżo goździka
½ łyżeczki imbiru w proszku
½ łyżeczki utłuczonego kwiatu z muszkatałowca (ew. gałki muszkatałowej)
175g cukru brązowego (użyłam muscovado)

* zest = cieniutko zdjęta skórka z cytrusów

Jabłko obrać i zetrzeć na grubych oczkach tarki. Wszystkie składniki, oprócz cukru umieścić w większym garnku i gotować (mieszając od czasu do czasu) na małym ogniu ok. 30 min. lub do czasu, gdy cały płyn wyparuje. Uważać, by nie przywarło do garnka.
Zdjąć z ognia i od razu wsypać cukier. Wymieszać. Gorące włożyć do wysterylizowanych słoiczków. Zapasteryzować (preferuję metodę piekarnikową). Tak przygotowane można przechowywać w chłodnym miejscu ok. 6 m-cy.

Ciasteczka z mincemeat
(ok. 24 szt.)

Na nadzienie:
ok. 24 łyżki nadzienia „mincemeat”

Ciasto kruche:
250 g przesianej mąki
125g masła
125 g cukru pudru
1 żółtko
ok. 1-2 łyżeczki bardzo zimnej wody

Dodatkowo:
1-2 łyżki rozpuszczonego masła do smarowania foremek
mąka do oprószenia

Mąkę przesiać na stolnicę lub do misy robota, dodać masło pokrojone na małe kawałki. Rozcierać, aż utworzą się małe grudki. Dodać przesiany cukier puder – wymieszać, a następnie wbić żółtko jajka. Zagniatać, niezbyt długo, aż będzie gładkie. W razie gdyby ciasto było zbyt suche i nie chciało się zbić w kulę – dodać odrobinę zimnej wody.
Z ciasta uformować wałek o średnicy ok. 5 - 6cm, zawinąć w folię spożywczą. Wstawić do lodówki na min. ½ godziny.

Piekarnik rozgrzać do 190 st. C. Przygotować foremkę do „mince pies” (jest podobna do foremki mufinkowej, tyle, że wgłębienia są sporo płytsze). Jeśli takiej nie macie – proponuję użyć zamiennie dowolnych foremek do babeczek (tartaletek).
Wgłębienia foremek wysmarować rozpuszczonym masłem i oprószyć mąką.

Schłodzone ciasto kroić na plasterki ( u mnie grubości ok. 7-8 mm). Każdy plasterek rozwałkować dość cienko do wielkości odpowiadającej średnicy foremek. Wyłożyć foremki ciastem. Do każdego wgłębienia wkładać ok. 1 łyżki nadzienia „mincemeat”. Na wierzch układać kolejny cieniutki plasterek ciasta. Można też zamiast plasterka wycinać świąteczne gwiazdki. Górę ciasta lekko docisnąć placami, tak by brzegi skleiły się z ciastem dolnym.
Piec ok. 20min. aż ciasto się lekko zezłoci.
Ostudzone ciasteczka oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego!

32 komentarze:

  1. Małosiu dech mi zaparło. Nad tym angielskim nadzieniem zastanawiałam się już dawno, ale jakoś nie miałam odwagi. Co do jabłek, to mój mąż twierdzi, że tej odmiany w Polsce się nie sadzi (a trochę na jabłkach się zna). Pozdrawiam przedświątecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odmiana Bramley to typowe ang 'cooking apple', zawsze polecane do pieczenia. Kwaskowe i ładnie rozgotowujące się. Piekne babeczki :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę oczu oderwac od tych zdjęc! i od tych smakołyków. och... wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajkowo świąteczne...
    No i jak zawsze fajne fotki!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda jak sama pisałaś na czasochłonne. Mam nadzieję, ze tak nie jest, bo wyglądają pysznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. mmm... tez bym chetnie siegnela po takie pysznosci:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pyszności! bardzo mi się podoba:) A, że lista składników długa .. mnie by to nie odstraszyło, bo jak piszesz, że pyszne, to znaczy, że takie są :) Musze się kiedyś na nie skusić, ale to już chyba nie w tym roku;) Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi sie podobają te babeczki! :) Faktycznie lista składników długa,ale skoro wcale nie są takie trudne to może trzeba bedzie kiedyś zrobić?
    Wygladają przepysznie i pięknie je sfotografowałaś :)
    Pozdrowienia Małgoś:**

    Ps. Tak długo nie pisałaś...

    OdpowiedzUsuń
  9. Malgosiu, w koncu wedlug angielskiej tradycji zjada sie jedno ciastko dziennie, w adwencie. Pewno dlatego- im starsze tym lepze.
    A jablka tej odmiany czesto mozna kupic w kawalkach i w postaci marmolady, zakonserwowane. W Polsce jednak nie spotkalam.

    Pozdrawam Cie weekendowo :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie połączenie bakalii, jabłka i rumu brzmi jak najbardziej zachęcająco :) jak tylko znajdę wolną chwilę na pewno też zrobię takie ciasteczka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne babeczki z bogatym wnętrzem. Bardzo cenię sobie takie wypieki, które odkrywają swoje drugie ja następnego dnia :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pyszności, nie znam smaku Twoich babeczek ale wyobraźnia działa, czuję smak i zapach wierci w nosie...
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  13. ja używam gotowego nadzienia, które z pewnoscia i w PLu można dostać w angielskich delikatesach. robota wtedy jeszcze krótsza. dodatek smalcu zmienia strukturę ciasta, jest bardziej kruche. polecam.
    moi Anglicy podają mincemeaty lekko podgrzane.
    pozdrawiam i życzę najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  14. Czuję, że by mi smakowały. Zwłaszcza ze smalcem ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Małgosiu, robiłam je w zeszłym roku. Pracochłonne, przyznaję, ale tak, jak piszesz, kiedy nadzienie przygotujesz sobie wcześniej, to cała przacochłonność znika, prawda?
    Są naprawdę pyszne!
    Serdecznie Cie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. a ja też będę miała takie coś podobne , przepis na „Mincemeat” jabłkowe dostałam od Tatter i u niej znajdę przepis na ciasto do babeczek
    a jak widzę piękne twoje to już wiem ,że będą mi bardzo smakować

    OdpowiedzUsuń
  17. Te ciasteczko-babeczki chodzą za mną od dłuższego czasu. Ogromnie podoba mi się ich owe "za bardzo". Mnóstwo aromatów, mnóstwo smaków... :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowne pyszności. Aromatyczne i kruche piękności.

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  19. niezwykle apetyczne babeczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kolejny przepis do zrobienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Właśnie wydrukowałam przepis, zaraz idę do sklepu po składniki... :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Wszystko co angielskie kupuję od razu ;) wydaje mi się, że na stole by nie postały długo skoro tam tyle bakalii ;)


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Małgosiu! A ja chciałam podziękować za wspaniały przepis na ciasteczka karmelowo-maślane. Odkąd je u Ciebie znalazłam, dołączyły do zestawu świątecznych ciasteczek, jakie co roku wypiekamy. Są wspaniałe. Pozwoliłam sobie skorzystać z przepisu i umieścić go u siebie.
    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Che delizia questi biscotti ripieni, baci ciao

    OdpowiedzUsuń
  25. taka lista składników to nie problem, raczej pewność, że te ciasta są wspaniałe, bo z takim nadzieniem inne być nie mogą :) bardzo apetyczne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mowisz Malgos, ze czasem lepiej nie jest wyjetych prosto z piekarnika? ale jak tu sie powstrzymac :)))

    Urocze zdjecia, takie zimowe, a jednak z ciepla nuta, chce sie sprobowac. Buziak Malgosiu!

    OdpowiedzUsuń
  27. ja je jadłam kiedyś w Angli, takie z supermarketu i podgrzane w mikrofalówce:) I tą mnogość bakalii odczułam właśnie tak jak Ty - za dużo dobroci naraz.
    Muszę spróbować tych domowych w przyszłym roku. I jak piszesz, że trzeba zrobić wcześniej, to już sobie zapiszę w kalendarzu na przyszły rok!

    OdpowiedzUsuń
  28. Gosiu- jak Ty już umieścisz jakiś przepis, to ja dosłownie jem monitor i ślinię się na klawiaturę a umysł już je... Ściskam przez zimowe zaspy:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Matko.. zaproś mnie kiedyś na kawę i takie pyszności ;)
    Pozdrawiam prawie świątecznie

    OdpowiedzUsuń
  30. Malgosiu, piekne babeczki;) ja swoje mince pies bede robic jutro, moje mincemeat jest z zurawina, ciekawa jestem jak beda smakowac, moj pierwszy raz;)
    pozdrawiam cieplo i swiatecznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)