Wczoraj był upał prawie nie do wytrzymania... Jak w środku gorącego lata.
W pracy zakończyliśmy pewien bardzo długi etap. Tak długi, że gdy opasłe tomiska dokumentacji w końcu zostały zamknięte i pożegnane – wszyscy poczuliśmy się jak za szkolnych lat... Zupełnie jak dzień, w którym odbiera się cenzurkę, zamyka pewien okres życia pracowitego, a otwiera czas wakacji, zabawy i odpoczynku. Uczucie dość surrealistyczne, zważywszy na to, że nikogo z nas nie czeka dwumiesięczna przerwa od obowiązków.
I już nic mi się nie chciało. Tylko leniuchować. I zajadać lodami. :) Obiad po najniższej linii oporu. Ale w wiosenno – letnim tonie.
A dzisiaj, znów nastał dzień jak co dzień. Zwykła droga do pracy, zwykłe obowiązki, nowe tematy, chłodny wiatr, brak upału i niechciany bąbel na stopie. Wakacyjny podmuch po nocy gdzieś odpłynął. To bez znaczenia, bo ten prawdziwy dopiero przede mną. :)
Sałata wiosenna mocno zielona
2-3 porcje
2-3 garści rukoli
pęczek zielonych szparag
nieduży brokuł
garść świeżo ukrojonych płatków parmezanu lub pecorino
garść orzeszków piniowych
ok. 2 łyżeczki gęstego octu balsamicznego
ok. 2 łyżeczki oliwy z oliwek extra vergine
sól do smaku (najlepiej gruboziarnistą – użyłam „maldon”)
Szparagi i brokuła umyć. Szparagom odciąć zdrewniałe łodyżki, a z brokuła powycinać różyczki.
W dużym garnku zagotować osoloną wodę. Różyczki brokuła i szparagi wrzucić na wrzątek i gotować ok. 3-5 min. (nie dłużej, warzywa powinny być lekko twarde, a nie rozgotowane). Odcedzić i zahartować zimną wodą. Odłożyć warzywa na papierowy ręcznik, aby wchłonął wodę.
Orzeszki piniowe uprażyć na suchej patelni.
Rukolę, szparagi i brokuła rozłożyć na talerze. Posypać płatkami parmezanu, orzeszkami, i solą, oraz skropić odrobiną oliwy, i octem balsamicznym.
Podawać od razu.
Smacznego!
u Ciebie zawsze wszystko wygląda bosko!
OdpowiedzUsuńmocno zielona i ja mocno mam ochotę na taka sałatkę Małgosiu
OdpowiedzUsuńa zdjęcie takie mega apetyczne , mniam
i fajnie piszesz o tych wakacjach , milo się to czyta
Zielony optymizm! Pychota!
OdpowiedzUsuńIdealna sałatka na drugie śniadanie do pudełka! :)
OdpowiedzUsuńTen zielony, to taki symboliczny i smaczny powiew nadziei na szybki powiew lata ;)
OdpowiedzUsuńOj zjadłabym taką sałatkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy tego typu sałatki, piękna!
OdpowiedzUsuńJest taka piękna! Zielona, wiosenna, tak optymistyczna!:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, mieliśmy tak gorący dzień, dziś juz było inaczej, ale wczoraj upał:)
Lubię tak:)
Uściski Małgoś:*
A do wakacji zostało jeszcze 21 dni. Pomyśl sobie, że cenzurki nie odbierzesz, ale za to odbierze ją kto inny i też się będziesz cieszyć :) Takie obiady uwielbiam, szkoda tylko, że mój mąż kręciłby nosem i narzekał, że jest głodny.
OdpowiedzUsuńMałgoś sałatka wygląda rewelacyjnie! Wiosennie i zielono:) A popatrz jak miałaś fajnie - cenzurkę w maju dostałaś ;) Szkoda, że za to nie dali trzech miesięcy wakacji;))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzecudny letni obiad - w sam raz na te dni, kiedy nawet jesc sie nie chce.
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam taką pogodę.Ze wszystkimi warzywami,słońcem.Może dla mnie trwać i trwać...
OdpowiedzUsuńU Ciebie na talerzu lubię wszystko.Cudowne zdjęcia!
Hura! ..znalazłam coś na niedzielną imprezkę..gdzie nie ma ogórków :) i pomidorów :).. nie jest to jednak wcale takie śmieszne..pustki na straganach..nawet przy truskawkach..mało..może cena odstrasza..Pozdrowienia zza miedzy..A.
OdpowiedzUsuńNo to jednak szparagi górą... z zielskiem ale szparagi! To rozumiem! Również częstuję się z apetytem i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA lustro? Miało dość i się urwało ;) (wada fabryczna usunięta na koszt Canona)
Ja także już nie mam siły do nauki w szkole.
OdpowiedzUsuńOkropność.
Wczoraj było przeraźliwie gorąca.
A ja trzy godziny siedziałam na pełnym słońcu w dzień sportu. ; /
Gosia oby takich dni było więcej, satysfakcja z dobrze złożonego projektu, ciepły dzień ( choć u mnie wiało tragicznie) i pyszności na talerzu
OdpowiedzUsuńU nas - po kilku chlodniejszych dniach - na szczescie znow robi sie na powrot upalnie. I choc wysokie temperatury mnie mecza, to zdecydowanie wole 30 stopni niz 12 + ziiimny wiatr ;)
OdpowiedzUsuńI na obiad znow mozna robic takie wspaniale salatki! Tak, kocham lato :)
Usciski Malgosiu!
PS. Wakacje, ferie czy urlopy zawsze za krotko trwaja niestety... :/
Wiesz, ja tak mam, że w zimie marzę o ciepłych krajach a kiedy w Polsce mamy ich namiastkę, to zastanawiam się, jak mogłam wogóle mieć takie marzenia np. o gorących, dusznych Indiach?:) Widzę że u Ciebie szparagi, muszę dorwać jeszcze z pęczek i spróbować przed końcem sezonu.. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wakacyjny powiew szybko nadejdzie!
OdpowiedzUsuńZielona sałatka musi być pyszna :)
A wiesz, że zrobiłam Twoją tartę ze szparagami? Była świetna! Dziękuję za przepis:)))
Pozdrowienia Małgoś:)
wspaniała :)
OdpowiedzUsuńzielono...uwielbiam...a wygląda jeszcze bardziej kusząco
OdpowiedzUsuńPyszne jedzenie, piękne zdjęcia. Pogratulować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://alkitchen.blogspot.com/
Super danie
OdpowiedzUsuń