Na co dzień leżą zapomniane głęboko w szafie. Nawet nie pamiętałam, w którym z licznych kartonów i kartoników się zapodziały. Ale generalne porządki to dobry pretekst, by odgrzebać, odświeżyć, a w pamięci nadać im nowe życie.
Czarno – białe lub w odcieniach sepii. Mniej lub bardziej pożółkłe. Wiele z nich z charakterystycznymi ramkami, które przywodzą na myśl obraz oprawiony w passe-partout...
Na większości z nich moi dziadkowie. Ale też ich rodzeństwo, kuzynostwo, ich dzieci. Moja mama siedząca nad elementarzem (ile mogła mieć lat? pewnie nie więcej niż 7). Babcia F. w eleganckim płaszczyku na spacerze. Młody dziadek K. z aparatem w dłoni, który na kliszy uwiecznia swoje własne odbicie w lustrze. I wiele zdjęć ulic mojego rodzinnego miasta. Rozpoznaję większość z nich, choć dzisiaj to już zupełnie inne miejsca...
Odbyłam podróż. Sentymentalną.
Ciasteczka z masłem orzechowym i migdałami
z podwójnej porcji wg przepisu Donna Hay (z moimi zmianami)
200g masła w temp. pokojowej
280g masła orzechowego *
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
150g jasnego cukru trzcinowego
2 jaja
ok. 350g mąki
½ łyżeczki sody oczyszczonej
garść całych migdałów – do dekoracji
Piekarnik rozgrzać do temp. 180st.C. Przygotować 2 duże blachy do pieczenia (u mnie te płaskie z wyposażenia piekarnika) – wyłożyć papierem do pieczenia.
Mąkę przesiać do oddzielnej miski wraz z sodą oczyszczoną.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą, gładką masę. Dalej ucierając dodać masło orzechowe i ekstrakt z wanilii, a następnie po jednym jajku. Na koniec wmieszać mąkę z sodą.
Nakładać na blasze porcje objętości ok. 1 dużej łyżki (ja nakładałam malutką gałkownicą) – robiąc między porcjami ok. 2 cm odstępy. Na wierzch każdej porcji wcisnąć po 1 migdale. **
Piec ok. 12-15 min. aż do zezłocenia ciasteczek. Studzić na kratce.
* autorka poleca użyć gładkiego masła orzechowego – ja jednak dodałam takie z małymi kawałkami orzeszków
** wg oryginalnego przepisu przygotowaną masę należy uformować w wałek, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce, a następnie pokroić nożem na cienkie plasterki i dopiero wtedy ozdobić migdałami. Niestety przygotowana masa jest bardzo mięciutka i formowanie jej w wałek wydaje się niemożliwe. Dlatego zamieniłam ostateczną obróbkę i śladem innych znanych mi przepisów na ciasteczka z masłem orzechowym – zamiast chłodzenia – użyłam małej gałkownicy.
Często obserwuję Twojego bloga i nigdy nie mogę się napatrzeć na zdjęcia i całą ich aranżację, sztuka jednym słowem, szacunek dla Ciebie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiasteczka juz zapisałam i córka będzie piekła(mam godną następczynię:)) a co do starych zdjęć rodzinnych też mam całą walizkę - taka tekturową, z którą jeździłam na kolonie...to były czasy!:)) i ostatnio tez porządkowałam i odkryłam że... (!?) kiedyś byłam szczupła:))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Małgosiu zdjęcia boskie!!! Stare fotografie nadały świetny klimat :) Bardzo fajne dechy w tle tez zrobiły swoje, super!!!
OdpowiedzUsuńNiezwykle klimatyczne zdjecia!!!!
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia! A ciasteczka z masłem orzechowym to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię czasem zajrzeć do starych albumów;) Fajne wspomnienia powracają;)
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne ciasteczka;)
Dario Anno, dziękuję. :) To ogromnie miłe uczucie, gdy za pracę, w którą wkładam całe swoje serce - otrzymuję tak bardzo, bardzo miłe pochwały. :)
OdpowiedzUsuńKass, wiem, wiem! pamiętam takie walizki! Ach! Jakiż masz zatem piękny gadżet do uwieczniania na zdjęciach... Ach!
A ciasteczka mam nadzieję, posmakują i Wam. Są bardzo, bardzo kruchutkie i nie takie znów słodkie. Moich dzieciaków wprost nie mogłam oderwać, a i sama zbyt często wyciągałam do nich rękę. :D
Pauli, te wszystkie wykrzykniki aż mi zaparły dech w piersiach. :) Dziękuję!!!
Myszki, taki miałam zamiar, więc tym bardziej się cieszę, jeśli właśnie tak je odczytujesz. :)
Sister, zatem polecam. :) Są naprawdę bardzo proste w przygotowaniu. :)
DarkANGELika, prawda? Zwłaszcza, jeśli to zdjęcia, które pokazują kawałek naszych korzeni... :) Pozdrawiam!
ciasteczka wyglądają cudnie i smakowicie!
OdpowiedzUsuńCzyli fotografowanie masz w genach :)
OdpowiedzUsuńNo tak, kruche ciacha, kawa i wspomnienia. mój ulubiony zestaw ;)
OdpowiedzUsuńzakochałam się w aranżacji zdjęcia! z chęcią rzuciłabym wszystko i znalazła się w takim miejscu, nawet teraz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
uwielbiam stare zdjecia i świeżutkie ciasteczka , takie jak twoje Małgoś
OdpowiedzUsuńPiękne ciastka, zdjęcia, historia. Stare zdjęcia mają ten szyk.
OdpowiedzUsuńJoanno, one są smakowite. :) Kruche i smakowite. :)
OdpowiedzUsuńKabamaiga, czy ja wiem...? Chyba aż tak bardzo nie dopatrywałabym się powiązań. W końcu nie moja jedna rodzina posiadała aparat (zupełnie jak my dzisiaj). Tylko czasy były inne, więc fotografia analogowa była tym czym dzisiaj dla nas cyfrowa.
Geny zostawię w spokoju, mimo, że dziadek ewidentnie miał żyłkę fotograficzną. :)
Katie, w końcu wspomnienia nas budują. :)
Daria, aranżacje mają to do siebie, że są ulotne... :)
Margot, przyjeżdżaj! :)
Magda, właśnie dlatego tak, a nie inaczej opisałam fotografią pewną historię pewnych fotografii... :)
Pozdrawiam! :)
pięknie opisujesz historię zdjęć... a na ciasteczka raczej na pewno się skuszę:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu,piękna jest Twoja sentymentalna podróż i pięknie ukazałaś ją na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńWspaniałe połączenie ciasteczek ze zdjęciami przeszłości.
Niesamowite!
Uściski:*
Małgosiu, przepiękna stylizacja - nie mogę się napatrzeć! Też bardzo lubię stare zdjęcia i zaglądanie do starych albumów. Bardzo chętnie obejrzałabym swoje ponownie, zagryzając takim ciasteczkiem :)
OdpowiedzUsuńŚliczne i ciasteczka i zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, wspaniały nastrój zdjęć! Te okruszki ciasteczek, to jak okruchy wspomnień na tych fotografiach:)
OdpowiedzUsuńA same ciasteczka baaardzo kuszą:)
Pozdrawiam cieplutko!!
niebywale ciepła Jest Twoja sentymentalna podróż.Na takie chwile idealnie nadają się kruche ciasteczka i migdały..moje ulubione;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
m.
Lili, polecam! :)
OdpowiedzUsuńMajanko, Komarko - dziękuję za tak miłe słowa! :)
Kasiac, okruchy prawie najważniejsze. :) Zaraz po starych fotografiach. :) Uściski! :*
Monisiu, w takim razie zapraszam do ogrzania. :)Pozdrawiam!
Zaglądam ponownie, bo zdjęcia bardzo klimatyczne, a ciasteczko mogłoby leżeć (choć jedno!) i na moim talerzyku...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Małgosiu!
cudnie wygląda ten migdałek na środku ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńAleż piękne. Uwielbiam takie grzebanie w przeszłości...Małgoś, podpisz te zdjęcia dla potomnych, póki jeszcze coś pamiętasz!
OdpowiedzUsuńA ciqasteczka idealne :) Ten migdałek jest jak wiśnia na torcie - śliczne, śliczne. Koi mnie to dziś (zapalenie oskrzeli, tydz. 2).
Uściski!
Przede wszystkim chciałam się przywitać i podziękować.
OdpowiedzUsuńPodziękować za rewelacyjne przepisy, które od niedawna próbuję i wychodzą świetnie. Kilka dni temu upiekłam krajankę z migdałami, oraz buraczki z nerkowcami - rewelacja!
Nie dość, że przepisy Pani są świetne to jeszcze zdjęcia!
Zazdraszaczam pozytywnie, blog piękny, świetny dzisiejszy post a ciasteczka z masłem orzechowym wg. podobnego przepisu piekłam jakieś 2 tygodnie temu:)
pozdrawiam serdecznie,
cudowne, absolutnie cudowne fotki!!!! A i ciasteczka tez mi się bardzo podobają:) Chyba uzupełnię składniki upiekę sobie :D
OdpowiedzUsuńwspaniały blog! aż dodałam do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńGosia Twoje zdjęcia doprawione całą aranżacją miejsca są niesamowite.
OdpowiedzUsuńMalgosiu,
OdpowiedzUsuńlubie takie sentymentalne cieple podroze.
Twoja stylizacja bardzo mi sie podoba.
Pozdrawiam cieplo:-)
Jak się zaspało... to co można napisać w 30tym komentarzu...
OdpowiedzUsuń;)
Pozdrawiam!!!
An-no, żeby tak dało radę tą drogą przesłać ciasteczko - już byłoby u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńGruszko, chyba migdałki mają to do siebie. :)
Aniu, podpiszę! obiecuję! :) Czy już jesteś zdrowa?
Magdalenio, w takim razie witaj na Pieprzu! Bardzo miło mi Ciebie gościć. :) Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj dla siebie jeszcze niejeden dogodny przepis. I dziękuję za tak miłe słowa! :) Zapraszam częściej!
Atinko, dziękuję!!! :)
Dominiko, bardzo mi miło. :) Zapraszam częściej. :)
Anno apsik, czy widzisz jak się czerwienię? :)
Agnieszko, dziękuję :) To prawdziwy komplement! :)
Gutek, jak się zaspało, to tylko coś miłego można. :D Pozdrówka! :)
Uwielbiam stare fotografie, to kawałek historii. Miło ogląda się je z pysznym ciastkiem i kawą :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, czasem w domu robimy sobie takie wycieczki. Do tego są opowieści i jak u Cibie zawsze coś słodkiego:). To lepsze niż niejeden film, a energii po takiej sesji jakby więcej niż zwykle. Ślicznie i smacznie:)
OdpowiedzUsuńTeż miałam taka sesję ale ze swoimi wspomnieniami zdjęciowymi.
Pozdrawiam, Małgosiu!
Malgosiu ta seria zdjęć (tak jak poprzednio we wpisie o herbacie) to chyba moja ukochana.
OdpowiedzUsuńPiękne tło, kompozycja.
Wspaniałe!
A teraz idę spojrzeć na przepis :)
Uwielbiam oglądać stare zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMalgosiu, Twoje wpsy ostatnio to istna podroz w czasie, w przestrzeni, w technice fotograffi... Raz na jakis czas przegladamy zdjecia z Lukasza rodzicami, to piekne chwile, wyglupow pelne, nigdy nei myslalam ze mozna smiac sie gdy nas coraz mniej, a jednak chyba ten smiech pomaga... :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Pani zdjęć. Są niesamowicie dynamiczne. Na innych blogach widziałam wiele pięknych, profesjonalnych zdjęć, Pani - opowiadają historie, to coś więcej niż profesjonalizm. To emocje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dzięki,
Iza z Chaty Morgana.