Jak długo będę pielęgnować mój mały wirtualny zakątek, tak długo Dzień Jabłka będzie mi się kojarzył z debiutem tego właśnie kulinarnego bloga. :) Równo rok temu 28 września – zamieściłam nieśmiało pierwszy wpis – przepis na tartę Tatin.
Od tamtej pory wiele się zmieniło w moim życiu i na moim blogu; poznałam wielu interesujących ludzi, w tym jedną bardzo, bardzo, wręcz niespotykanie bratnią duszę (anielską ;-)). To co na pewno się nie zmieniło – to moja wciąż rosnąca chęć kulinarnych przygód i szukanie nowych wrażeń smakowych.
W tym roku, podobnie jak w roku poprzednim, Dzień Jabłka w ujęciu blogowym prowadzony jest przez Tatter z Palce lizać!. A ja niemal sentymentalnie się do niego przyłączam. :)
Crumble, które dzisiaj przedstawiam, tak naprawdę przygotowałam (i zjedliśmy) wczoraj.
Po ostatnich dość kapryśnych, zimnych i deszczowych dniach – w końcu pięknie zaświeciło słońce, a temperatura o kilka kresek podskoczyła do góry. Żal było nie wykorzystać tak cudnego dnia na rodzinne rozrywki. :) Korzystając z wolnego weekendu - całą naszą czwórką wybraliśmy się wczoraj na rowerową wycieczkę. Ach jak było przyjemnie! Wrześniowe promienie słoneczne cudnie przypiekały twarze, a lekki wiatr rozwiewał włosy.
W celu uzupełnienia straconych kalorii ;-) - po powrocie do domu zaserwowałam pyszne, ogromnie aromatyczne i słodkie crumble. Oczywiście z jabłkiem w roli głównej. Kruszonkę przygotowałam już wcześniej, więc przyrządzenie całej reszty było kwestią kilku chwil.
Przepis na migdałową kruszonkę, a także sposób przygotowania nadzienia zaczerpnęłam od Pierre Herme z jego książki „Desery”. Mistrz Herme proponuje by owoce potraktować podobnie, jak rzecz się ma w przygotowaniu tarty Tatin, a zatem zanim trafią do żaroodpornego naczynia – wpierw przesmażyć je na maśle z dodatkiem brązowego cukru. Dopiero tak skarmelizowane owoce trafiają do pieca przykryte kruszonkową pierzynką.
Przepis Herme na jabłkowe crumble nieco urozmaiciłam, dodając brzoskwinię, oraz obok rodzynek – nadałam im towarzystwo przepięknych owoców suszonej żurawiny.
Muszę przyznać, że tak przygotowane crumble baaardzo mi zasmakowało, mimo, że było pieruńsko słodkie (tym razem nie zmniejszyłam ilości cukru, jak mam to zwykle w zwyczaju). Jedwabisty, maślano – karmelowy sos, który otulał owoce okazał się tak pyszny, że choćby dla niego samego warto było na tę słodką rozpustę. ;-)
A dzisiaj, chociaż pogoda już mniej atrakcyjna, niż wczorajsza – znów pojechałam (tym razem tylko z synem) na rowerową przejażdżkę. Podobno sport to zdrowie. :) A ja dodam, że dobre jedzenie – to świetne samopoczucie. ;-)
Crumble jabłkowo – brzoskwiniowe z żurawiną i rodzynkami
inspirowane przepisem z „Deserów” na Crumble jabłkowe Pierre Herme'a
Kruszonka migdałowa:
65 g zimnego masła pokrojonego na małe kawałki
65 g cukru (dałam jasnego muscovado)
¼ łyżeczki miałkiej soli
65 g przesianej mąki
65 g zmielonych migdałów
Nadzienie:
2 duże kwaskowe jabłka
1 duża brzoskwinia
1/3 szkl. rodzynek
1/3 szkl. suszonej żurawiny
30 g brązowego cukru (dałam pół na pół jasnego i ciemnego muscovado)
ok. ½ łyżeczki mielonego cynamonu
30 g masła + odrobina do wysmarowania formy
Wszystkie składniki kruszonki wrzucić do malaksera i miksować pulsacyjnie, aż do uzyskania grudek (lub ręcznie ucierać w misce drewnianą łyżką).
Kruszonkę wstawić do lodówki do schłodzenia (min. 30 min.).
Nagrzać piekarnik do temp. 200 st.C.
Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić na ósemki lub w sporą kostkę.
Brzoskwinie umyć, usunąć pestkę, pokroić podobnie jak jabłka. Włożyć owoce do miski, dodać żurawinę, rodzynki, cukier i cynamon – dokładnie wymieszać.
Masło rozpuścić na teflonowej patelni. Dodać owoce. Mieszając, smażyć, aż cukier się rozpuści, a owoce się zrumienią.
Żaroodporne naczynie wysmarować masłem, włożyć skarmelizowane owoce (wraz z sosem, który wytworzył się na patelni) i posypać migdałową kruszonką.
Wstawić do piekarnika i jednocześnie obniżyć temperaturę do 150 st.C.
Piec ok. 15 min. (kruszonka powinna się lekko zrumienić).
Podawać na ciepło z creme fraiche lub ubitą śmietaną kremówką lub kulką lodów waniliowych.
Smacznego!
Przepis w sam raz dla mnie Malgosiu! Szczegolnie przemawia do mnie to drugie zdjecia (tym bardziej, ze czytam ten post podjadajac moja wczorajsza tarte jablkowa z... kulka lodow waniliowych :D
OdpowiedzUsuńA przy okazji : wszystkiego najlepszego z okazji tej pierwszej rocznicy! :)
Ja 'debiutowalam' w ramach Festiwalu Dyni pod koniec pazdziernika, wiec i mnie za niedlugo stuknie roczek ;)
Ja też gratuluję wytrwania w blogowaniu przez rok i życzę następnych długich lat...
OdpowiedzUsuńA Crumble wygląda na pyszne,więcej na bardzo pyszne...
I ja dolaczam sie do gratulacji!
OdpowiedzUsuńCrumble kusi slodycza, zapachem i pieknymi zdjeciami:)
Jak ja lubie takie cuda! Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twojego zakatka no i jak najwiecej Dni Jablka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :) Dla mnie ta pierwsza blogowa rocznica to takie maleńkie (ale jakże jestem z niego dumna!) święto i powód do dodatkowej radości. :) Trzymajcie zatem proszę kciuki za mój kolejny blogowy rok. :)
OdpowiedzUsuńMmm, to crumble na tle wrzosów....po prostu bajka, że nie wspomnę o tym w towarzystwie lodów - to już czysta rozpusta. Szalenie mi się podoba to osmażenie jabłek, już sobie wyobrażam ten zapach w domu i świetny jest Twój dodatek w postaci żurawin. Podrzucę jeszcze pomysł, który podpatrzyłam u francuskiej pani domu: crumble + crème fraîche (nieposłodzone)= świetny kontrast smakowy. Gratuluję "roczka" (aż idę sprawdzić od kiedy ja mam bloga, bo nie wiem ;) ).
OdpowiedzUsuńTo i ja się przyłączam do gratulacji i życzę wielu słodkich i mniej słodkich;) potraw:))
OdpowiedzUsuńCrumbli jeszcze nie próbowałam, ale Twoja bardzo kusi, oj kusi:)
Po pierwsze gratuluję rocznicy :) Po drugie niech mi ktos powie , ze crumble nie jest fotogeniczne ! W Twoim wykonaniu jest przecudne i pięknie sie prezentuje. Musi byc bardzo smaczne :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia! Skuszę się na Crumble z Twojego przepisu. Zdjęcia są tak kuszące, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Gratulacje z okazji pierwszej rocznicy. Ja właśnie jutro będę obchodzić pierwszy miesiąc!
OdpowiedzUsuńMniam wyglada niesamowicie. Moge sie wprosic na kawalek? ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji blogowych urodzin :)
Agnieszko, własnie to obsmażanie owoców i mnie zaintrygowało i od razu moje skojarzenie padło na uwielbianą tartę Tatin. Nie mogłam nie spróbować...
OdpowiedzUsuńEweno, koniecznie wypróbuj (przepisów na blogach znajdziesz mnóstwo, choćby u Bei lub Eli), bo to taki mało wymagający deser, a naprawdę pyszny. Myślę, że warto w zamrażalniku trzymać kruszonkę i gdy wpadną do nas niespodziewani goście - to ekspresowo poczęstować ich słodkim deserem.
Hihi, majano...naprawdę mi miło, chociaż właściwie crumble i wszystkie te dania , które są słabo zwarte - mimo wszystko nie lubię uwieczniać na zdjęciach...;-)
Kasiac, polecam! A ja trzymam kciuki za kolejnych 11 miesięcy, a potem kolejnych i kolejnych. :)
Agatku, co prawda już nic nie zostało, ale dzisiaj mam w planach powtórkę, więc serdecznie zapraszam. :)
Dobrych crumble nigdy za dużo! Dołączam się do życzeń i gratulacji. I pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakie samo cruble zrobiłam ja;)
OdpowiedzUsuńwww.waniliowachmurka.blox.pl Pzdr;)
Lisiczko, podzielam Twoje zdanie. ;-)
OdpowiedzUsuńWidziałam olciaky.:) Trochę inaczej przygotowałaś, niż ja, ale jestem pewna, że było mega - pyszne. :)
malgos...pieknie obfotografowalas te "crumble", widac na zdjeciach i jesien i lato...
OdpowiedzUsuńGratuluje rocznicy i dziekuje Ci za przylaczenie sie do wspolnego gotowania :*
Piekne zdjecia - zwlaszcza to ostatnie (talerzyk! cudo!). Ja zaraz ide wyprobowac moje crumble - podsmazylam jablka wg Twojej sugestii, dodalam gozdziki i troche suszonej miety.
OdpowiedzUsuńŻyczę smacznego! :)
OdpowiedzUsuń