poniedziałek, 15 września 2008

Łosoś w bazyliowym pesto

Ryby nieczęsto goszczą na naszym stole. W sekrecie Wam powiem, że trochę się ich boję. ;-) Boję się ich sprawiać, boję się jak łypią na mnie swoim okiem... Dlatego jeśli już decyduję się na rybę – to zwykle gotowy filet.
Lubię gdy ryba zestawiona jest z jakimś konkretnym, zdecydowanym smakiem, czy to w postaci 'mocnych' przypraw, jak na przykład ostra pasta curry, czy z dodatkiem łagodnym, ale z 'charakterem', jak choćby pesto.
I dzisiaj to właśnie bazyliowe, zielone pesto towarzyszy mojemu łososiowi. Prawdę mówiąc dobrana z nich para. Nie dość, że wizualnie pięknie się prezentują, to jeszcze naprawdę dobrze razem smakują. A musicie wiedzieć, że nie jestem rybną fanatyczką i nie wpadam w zachwyt nad każdym zjedzonym kęsem.




Pesto, to dla mnie niesamowicie pyszny dodatek. I taki uniwersalny. Najlepsze oczywiście domowe, bo te kupne zawierają niestety wypełniacze (np. ziemniaki). Chociaż przyznaję uczciwie, zdarza mi się czasem używać sklepowych gotowców. Czy uwierzycie, że gdy poraz pierwszy kupiłam pesto (a było to kilka lat temu) i jeszcze nie bardzo wiedziałam jak je używać – zrobiłam rzecz najgorszą jaką można wyrządzić tej paście...włożyłam je do garnka i zaczęłam gotować... Jeszcze dziś na samą myśl o tym – uszy mi się czerwienią. ;-)
Domowe pesto robię w malakserze, chociaż zapewne utarte w moździeżu (gdybym tylko miała tyle pary w rękach ;-)) byłoby smaczniejsze. Wszak bazylia nie przepada za metalem...
Zapraszam więc dzisiaj na domowe pesto bazyliowe, zielone i pyszne, w towarzystwie rybnym. :)





Łosoś w bazyliowym pesto


2-3 porcje łososiowych filetów
sól, pieprz

Kawałki łososia umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem. Natrzeć solą i pieprzem z obu stron. Skropić oliwą.

Pesto:

spory pęczek zielonej bazylii
4 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
1-2 ząbki czosnku
1 szkl. utartego pecorino lub parmezanu
2-3 łyżki orzeszków pinii lekko uprażonych
pieprz do smaku (ew. sól)
sok z ½ cytryny

Wszystkie składniki wrzucić do blendera i dokładnie zmiksować.

Łososia zgrillować lub usmażyć (ja smażę na patelni beztłuszczowej) po ok. 4 minuty z każdej strony, zaczynając od strony pokrytej skórą. Podawać z przygotowanym pesto.




Cytryna nie jest obowiązkowa w przygotowaniu pesto. Ja lubię kwaśną nutkę, zwłaszcza, że do ryby świetnie pasuje.

9 komentarzy:

  1. Losos (a konkretnie tez filet ;) ) to jedna z niewielu ryb jaka - od czasu d czasu - gosci na moim stole, z tej prostej przyczyny ze wybor ekologicznych ryb mam niestety tutaj niewielki :/ i najczesciej w sklepie dostepne sa filety z lososia wlasnie. I faktycznie ten Twoj losos i pesto wygladaja na bardzo dobrana pare :)
    A zdjecia jak zwykle przesliczne! Ma sie ochote sprobowac, i to jak najszybciej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna rybka, zwłaszcza dla maniaczki i rybnej i bazyliowej! Będzie trzeba znowu coś rybnego przygotować:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie piękne, niezwykle apetyczne zdjecia! Danie cudowne ! Ryba i bazylia to coś co uwielbiam, ale w połączeniu jeszcze nie probowałam,. Musi byc super! Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Łosoś i bazylia to mój zestaw ulubiony. Para idealna. Dziękuję za kolejną wspaniałą inspirację!

    OdpowiedzUsuń
  5. Maglosiu..takie pesto i taki losos...mmmm...palce lizac! ;D

    Wielokrotnie mialam okazje sie przekonac, ze dobra ryba potrzebuje naprawde niewielu przypraw...sol, pieprz (oj nie nie...tylko nie wanilia!!! ;D) i jakis kwasny sok wystarczaja w zupelnosci. Pesto, jednak, jakby zostalo stworzone dla lososia - wzmaga jego smak i cudownie kontrastuje kolory...co, oczywiscie, udalo Ci sie zgrabnie pokazac...BRAWO!
    Ide poczytac inne twoje wpisy (nadrabiam zaleglosci!) :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się przynam, że jeszcze nie jadłam ryby z pesto :) Ale podoba mi się to połącznie. Bo pesto klasycznie z makaronem gości u mnie regularnie przez całe lato (utylizuję w ten sposób małą ogrodową plantację bazyliową ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwelbiam ogldaca takie piekne potrawy i taki epiekne zdjecia;)

    OdpowiedzUsuń
  8. hmmm. zrobiłam dziś. Sama ryba (u mnie z patetlni grillowej) pyszna,

    z pesto ok, choć nie jakoś wybitna.

    to było coś innego na pewno, a ja smakowo jestem bardzo wybredna...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)