Dzisiejsza zupa pochodzi z mojego najnowszego nabytku - książki Gordona Ramsay'a „Zdrowa kuchnia”. I tutaj miał miejsce ponownie wspomniany wyżej wyjątek, bo oto najprawdziwsza zupa zawładnęła moim umysłem. No i bingo! Mój kulinarny nos i kobiecy instynkt mnie nie zawiódł. Dodatki jakie zaproponował chief Ramsay do prostej zupy – ukazały ją w dość nietypowym, acz wielce aromatycznym świetle. :) Kozieradka, kurkuma, mięta (a ode mnie jeszcze dodatkowo kumin) – to smaki, które odnajdziemy w tej zupie. Nieco inna od mojej dotychczasowej ulubionej zupy cebulowej, jaką nauczyłam się robić od swojej mamy. Ta 'nowa” była odrobinę słodka, trochę ostra, a w całości egzotycznie pyszna! :)
Do ugotowania zupy użyłam bulionu warzywnego przygotowanego również z przepisu G. Ramsay'a (oczywiście można użyć dowolnego). Jemu jednak poświęcę osobny wpis, bo to zdecydowanie najlepszy bulion jaki jadłam i warto poświęcić mu chwilę uwagi.
Tymczasem zapraszam na zupę. :)
Zupa cebulowa po persku
inspirowana przepisem ze „Zdrowej kuchni” Gordona Ramsay'a
3 łyżki oliwy z oliwek
5 dużych cebul, obranych i pokrojonych w cienkie plastry
½ łyżeczka kurkumy
½ łyżeczki kozieradki
½ łyżeczki suszonej mięty (zamiennie użyłam garść posiekanej mięty świeżej)
½ łyżeczki mielonego kuminu (w oryginale brak)
sól morska, pieprz do smaku
700 ml bulionu warzywnego lub z kurczaka
kawałek kory cynamonu
sok z 1 cytryny
1 łyżeczka cukru pudru
natka pietruszki do ozdoby
Do garnka o grubym dnie wlać oliwę i wrzucić pokrojoną cebulę. Dusić pod przykryciem, mieszając co jakiś czas, aż cebula się zeszkli i zmięknie. Dodać kozieradkę, kurkumę i miętę – znów chwilę dusić (ok. 1 min.), aż aromaty się uwolnią. Zalać bulionem. Włożyć korę cynamonu i gotować na wolnym ogniu, pod częściowym przykryciem - przez ok. 20-30 min. W międzyczasie doprawić solą i pieprzem.
Wmieszać sok z cytryny i cukier. Wyjąć korę cynamonu. Według indywidualnego uznania: zmiksować na krem, lub pozostawić piórka cebulowe w całości.
Posypać posiekaną natką pietruszki bezpośrednio przed podaniem.
Smacznego!
Oj faktycznie niesamowicie ta zupa wyglada i brzmi! No i ten kolor! Cudna :)
OdpowiedzUsuńPewnie skusze sie na nia moze... moze i jutro :)
I ten bulion tez mnie zaintrygowal, wiec juz czekam na kolejny wpis ;) Czy to jest bulion warzywny? czy jednak miesny?
I juz na koniec jak zwykle skomplementuje Twoje sliczne zdjecia :)
PS. Ciesze sie, ze moje zupy tez Ci sie podobaja :)
:*
Miło mi Bea. :)
OdpowiedzUsuńA bulion warzywny, pyszny, z dodatkiem białego wina. :)
Małgosiu, zupa wygląda cudownie! :)) Mówisz,ze masz książkę Ramsaya? Lubię gościa no :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, baaardzo apetyczne. Chętnie bym wpadła na odrobinę tej pysznej zupki :)
Pozdrawiam:)
Tez czekam na bulion :)
OdpowiedzUsuńA co sądzisz o cytowanej ksiażce, Małgosiu? Zastanawiałam się nad je kupnem...
Ojjj... warzywny i z winem na dodatek! To tym bardziej wierze, ze jest pyszny :)
OdpowiedzUsuńz zaproszenia na taką zupę chętnie bym skorzystała :)
OdpowiedzUsuńone w moim kulinarnym rankingu też zajmują dalekie miejsce,
moja uwaga najczęściej skupiona jest na ciasteczkach, niestety
ale ostatnio coraz częściej próbuję przygotowywanie nie-słodkich dań (już nawet upiekłam Twój sernik szpinakowy, ale o tym napiszę później :) )
Malgosiu, zupa intrygujaca i z pewnoscia ja kiedys wyprobuje ale tym razem z innym pytaniem.
OdpowiedzUsuńjakie sklepy mozesz polecic w 3miesci jezeli chodzi o roznego rodzaju salaty, zielenine etc. rzeczy, ktore jak widze wykorzystujesz w swoich przepisach. bede pare dni w 3miescie i moze bede chciala cos zmienic w jadlospisie moich staruszkow a w dotychczas odwiedzanych jest tylko baza. gdybys mogla podrzucic pare adresow do czwartku (potem juz nie mam dostepu do swiata wirtualnego) wieczora bylabym wdzieczna.
no i oczywiscie pomacham Ci ;)
z gory dziekuje, pozdrawiam i Radosnych Swiat zycze
Małgosiu, zupka wygląda przepysznie. Ja przyznam z kolei, że jestem bardzo zupną dziewczyną, podobnie jak mój szanowny małżonek :) często dogadzamy sobie podniebienia właśnie zupkami,a że cebulkę uwielbiamy tak i pewnie podany przez Ciebie przepis zagości i w naszych skromnych progach. Zdjęcia i oprawa - jak zwykle prezentują się cudownie, można rzec bajecznie....i pewnie dlatego tak bardzo lubię do Ciebie wracać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńfajna ta książka? polecasz?
OdpowiedzUsuńzupa zapowiada sie pysznie! czekam na wpis o bulionie :)
Tą zupką o tej porze przyprawiłaś mnie o gadający brzuszek, który domaga się tego cuda :) Ramsay to geniusz jeśli chodzi o smaczne połączenia, a Ty ten geniusz wspaniale wyeksponowałaś - cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA bulioniku ciekawa jestem ogromnie :) Właśnie wykończyłam ostatnie zapasy z mojej chłodnicy i nowy trzeba by uwarzyć :)
Malgosiu, nie uwierzysz:)) dzis na obiad mialam dokladnie ta sama zupe. Gordon ostatnio byl przeze mnie troche zaniedbany dlatego postanowilam wrocic do "zdrowej kuchni" i znowu porobic pare pysznych potraw. Twoja zupka prezentuje sie nieziemnsko:)
OdpowiedzUsuńSkocze sobie po miseczkie mojej, chociaz tak juz pozno...ale co tam!:P
pozdrawiam
Majanko, ano mam. :) Ja co prawda jeszcze się nie zdecydowałam czy go lubię, czy niekoniecznie (pewnie nie miałabym dylematu, gdyby nie znane reality telewizyjne z jego udziałem;-))...
OdpowiedzUsuńAniu, to pierwsza książka Ramsay'a, która naprawdę mi się spodobała. :) Te wcześniejsze ("Łatwe gotowanie" i "Niedzielne przysmaki") nie rzuciły mnie na kolana.
Bea, będzie bulion. :)
Asiejko, bardzo się cieszę, że sernik wytrawny wypróbowałaś. Mam nadzieję, że sprostał Waszym oczekiwaniom smakowym. :) A jeśli chodzi o zupę - cóż mogę powiedzieć... Chyba tylko, że również polecam. :)
Leloop, dziękuję za życzenia i wzajemnie radosnych świąt życzę. :)
Jeśli chodzi o sklepy z zieleniną - to swoje główne kroki kieruję zwykle na bazar tuż za gdańską Halą, a gdy potrzebuję więcej, niż standardowych produktów - to właściwie tylko sklepy Bomi (w Trójmieście jest ich kilka... Jeden np. w znanym Ci Medisonie, drugi nieopodal, bo w Krewetce vis'a vis Dworca Głównego...a reszta rozsiana po innych dzielnicach). Albo jeszcze hipermarkety wchodzą w grę (jeśli lubi się robić tam zakupy - ja nie przepadam).
Kuchasiu, dziękuję ogromnie za miłe słowa. Nie bardzo zasługuję na te wszystkie pochwały, więc jak zwykle w takich wypadkach czerwienię się jak mała dziewczynka. ;-)
Jeśli lubicie zupy, a do tego nie boicie się niecodziennych połączeń - to pewnie i Wam zupa posmakuje. :) Ma naprawdę bardzo przyjemny i dość specyficzny smak. :)
Aga, jak już napisałam powyżej: książka przyjemna i moim zdaniem lepsza niż poprzednie Ramsay'a. Ale dla mnie lepsza dlatego, że jak sam tytuł sugeruje - więcej w niej przepisów na potrawy nie ociekające tłuszczem, mniej mięsnych - a w takich przepisach odnajduję coś dla siebie.
Tili, cicho szaaaa.... nie mówmy nic o głodzie, bo i ja zaczynam czuć niebezpieczne ssanie w żołądku... ;-))
Olu, naprawdę? no proszę, co za zbieg okoliczności! :) Czy Wam również smakowała? A zagęszczałaś zupę mąką, tak jak proponował Ramsay? Ja zrezygnowałam z tej czynności, w myśl zasady im mniej kalorii tym lepiej. ;-) A poza tym, wiedziałam, że będę miksować na krem, więc i tak uzyskałam ulubioną gęstość. :)
oooooh! kocham cebulę, kocham zupę cebulową. Wykorzystam ten przepis na pewno, ale poczekam na przepis na bulion! Ciekawość mnie pożera :))))
OdpowiedzUsuńMalgosiu ja tez nie dodalam maki, i tez staram sie nie wciskac dodatkowych kalorii tam gdzie nie sa potrzebne:) uwielbiam wszystkie zupy-kremy wiec ta oczywiscie tez zmiskowalam lekko:)
OdpowiedzUsuńSmakowala nam badzo! u mnie wszyscy lubia cebulowa,a ta ma wyjatkowy smaczek:)
Oj, jak pewno pamietasz ja ostatnio zainteresowana zupami jestem. Ta wyglada pysznie! Musze tylko kozieradke wydobyc skads :)
OdpowiedzUsuńA ja wlasnie desery i wypieki dostrzegam w najnowszych ksiazkach. Wszelkie inne dania daleko potem.
Anienie - ja zaczynam od zup i makaronów, potem reszta książki :)
OdpowiedzUsuńZupa fajowska Małgoś, a bulionikiem mnie żywo zainteresowałaś. Czeeeeekam! ;)
Malgosia no nie wierze! U mnie tez dzisiaj przepis tego samego Pana :DDD
OdpowiedzUsuńTa zupa jest fantastyczna! Mysle ze sie w niej zakochalam... Nie ja jestem tego pewna!:)))))
Koniecznie do zrobienia!!!!
OdpowiedzUsuń:)
Koniecznie!
tak koniecznie do zrobienia.......i to szybko najlepiej
OdpowiedzUsuńzupka na pewno smaczna, a zdjęcia REWELACJA!!!!
OdpowiedzUsuńMałgosiu u mnie wszelkie cebulowe i czosnkowe to numer 1 , więc na pewno wypróbuje tę , ktorą zrobiłaś Tym bardziej że wygląda tak apetycznie!
OdpowiedzUsuńLa falena bianca, w takim razie jestem niemal pewna, że i Tobie zupa posmakuje. :)
OdpowiedzUsuńOlu, widzę w tatkim razie, że niemal identycznie podeszłyśmy do tematu. :)
Ewo, no jakże bym mogła nie pamiętać! Zupa kukurydziana, którą pokazałaś czeka na moje natchnienie. I nawet chipsy z tortilli czekają już zakupione, tylko z kukurydzą wciąż mi nie po drodze, ale i ją w końcu dopadnę. :)
Oczko, no innej odpowiedzi od zupoholiczki się jak najbardziej nie spodziewałam. ;-)
Poleczko! Nie żartuj! Czy Ramsay jakieś zaklęcia posłał w świat, które padły akurat na Olę, Ciebie i mnie? Hahaha! Cebulowa trójca... ;-) Cieszę się, że nie jestem odosobniona w tych zachwytach nad zwykłą - niezwykłą zupą cebulową. :))
Patrycjo, polecam. :) Koniecznie daj znać, czy zupa i Tobie posmakowała. :)
Margot, ja wiem, że Ty lubisz takie różności, więc Tobie z czystym sercem mogę polecić. :)
Dziękuję Monsai. :)
Beatko, tak naprawdę to zupy nie są szczególnie fotogeniczne, tym bardziej dziękuję za komplement. :)
Świetna zupa i świetne zdjęcia. Czasem nawet najładniejsza zupa nie chce ładnie wypaść na zdjęciu. Czekam aż się ociepli i zioła będą chciały rosnąć na grządce. Na razie w doniczce kiełkuje ketmia- podobno jest świetna do zup. Nigdzie jej w sklepie nie widziałam.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego na święta.
zupę cebulową znam tylko z przepisu mojej koleżanki, ale ta wersja musi być przepyszna- kurkuma, kozieradka, cynamon same smakowitości;) wpisuję na listę potraw do zrobienia. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :). Ja też jem bardzo mało zup, ale taka aromatyczna, cebulowa pewnie by mi zasmakowała :).
OdpowiedzUsuńzdjecia sa tak piekne, nic dodac nic ujac, tylko gotowac... :-))
OdpowiedzUsuńCzekałam Małgosiu na cebulową w Twoim wykonaniu. I nie zawiodłam się. Niedługo wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńAnno, no tak z tymi zupami jest. Jakieś takie nie do końca fotogeniczne one. ;-)
OdpowiedzUsuńPs. Czy ja już mówiłam, że zazdroszczę grządek? ;-) Mówiłam? No to pewnie jeszcze nie raz rzeknę, bo zazdroszczę jak diabli. ;-)
Amatoreczko, polecam z całego serca. :)
Olalala, czasem i niepozorna zupa potrafi zaskoczyć człowieka. :)
Cudawianki, dziękuję za miłe słowa. :)
.agatko.! Znaczy ja telepatyczne zdolności mam? :)) No! a mąż mi nie wierzy! ;-)
Wygląda cudownie. Być może zdjęcia w książkach kucharskich, które masz, nie są robione przez takich fachowców jak Ty. Musze i ja kiedyś wypróbowac tą zupkę
OdpowiedzUsuńDziewczyny polecam książkę parakucharską napisaną przez Irankę mieszkającą w Irlandii; pt. Zupa z granatów. Autorka zamieszcza kilka przepisów swojej matki. Nie ma co prawda przepisu na zupę cebulową ale jest o niej mowa w części fabularnej i autorka "dosładza zupę" syropem / sokiem z granatów. Chodzi o równowagę smaków słodki i słodki oraz ciepłe / zimne - podobnie jak w kuchni chińskiej. Jaki cukier ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sorry chodziło mi o słodki / kwaśny :))
OdpowiedzUsuńGratuluję blogu i pięknych zdjęć. Zaraz zamawiam kozieradkę i z przyjemnością wypróbuje przepis, bo zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuń