Pod ostatnim, kurkowym wpisem pojawił się taki oto komentarz (autorstwa Gospodarnej narzeczonej): „Wy tam nad morzem to macie lepiej, kiedy my się czymś dawno oblizujemy, u Was sezon w pełni.”
Tak jest w istocie, choć żeby sprawiedliwości stało się zadość, należy dopowiedzieć, że kiedy inni w Polsce środkowej lub południowej zajadają się pysznościami - my nad morzem dopiero na nie czekamy i co najwyżej oblizujemy się. :D Summa summarum rachunek jest wyrównany, a w przyrodzie panuje jako taki constans. :)
Tymczasem również na Pomorzu kurki zdecydowanie się kończą. I zupa, którą dzisiaj tutaj serwuję – będzie prawdopodobnie ostatnią propozycją z tymi smacznymi, żółtymi grzybkami.
Zupę jeszcze w sierpniu wypatrzyłam w magazynie „Kuchnia” i czekałam okazji, by ją zrealizować. Trochę ją zmodyfikowałam, ale raczej były to zmiany „kosmetyczne”, typu własne proporcje składników, zamiana natki pietruszki na koperek, czy dodanie od siebie fasolki szparagowej.
Zupa kurkowa z koprem włoskim i suszonymi pomidorami
inspirowane przepisem w „Kuchnia” nr 8/2010 – z moimi zmianami
ok. 300g świeżych kurek
1 cebula
2 ząbki czosnku
o. 3 łyżki oliwy
2 marchewki
1 nieduży korzeń pietruszki
2-3 łodygi selera naciowego
½ bulwy kopru włoskiego
ok. 150g zielonej fasolki szparagowej
kilka sztuk suszonych pomidorów (mogą być suche lub z zalewy oliwnej)
1l bulionu grzybowego
ok. 150ml śmietanki 30% (do zup i sosów)
sól, pieprz do smaku
½ pęczka posiekanego koperku
Kurki oczyścić. Drobne pozostawić w całości, większe pokroić.
Cebulę posiekać. Czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno utrzeć.
Warzywa: pietruszkę, marchewkę, seler naciowy, koper włoski, fasolkę – umyć, osuszyć, pokroić w kostkę lub słupki. Pomidory suszone również pokroić na kawałki.
W garnku rozgrzać oliwę. Zeszklić na niej cebulę. Dodać kurki – smażyć, aż lekko zmiękną. Wcisnąć czosnek i jeszcze smażyć ok. 1 min.
Zalać bulionem. Wrzucić wszystkie warzywa – gotować na niewielkim ogniu ok. 20-30 min. Aż warzywa staną się miękkie. Doprawić solą i pieprzem. Zalać śmietanką. Wsypać posiekany koperek. W razie potrzeby jeszcze doprawić.
Smacznego!
Grzyby są świetne. Nie dawno udało mi się zjeść właśnie taki grzybowy krem.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga i pozdrawiam.
Kinga
Piękna, sycąca! Też mi się dziś marzyła zupa z kurkami, ale wygrali wielbiciele wątróbki. A kurki widziałam dziś w delikatesach, bo w lesie znalazłam tylko trzy małe sztuki...
OdpowiedzUsuńTaką jesień jak u Ciebie to ja i owszem :)))
OdpowiedzUsuńAle kurki i inne takie z lasu, to ja wolę kupne. Wróciliśmy właśnie z nawsi, gdzie zostałem przegoniony po lesie... Znalazłem dwie kurki i wlazłem w pięć pajęczyn... :(((
Pozrowionka ślę!
to kiedy na taką zupkę mogę wpaść?;)
OdpowiedzUsuńZupa wygląda rewelacyjnie - bardzo ciekawe połączenie z koprem włoskim, który bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I znowu te kurki, ach! Lubię takie zupy.
OdpowiedzUsuńHmmm, bardzo mnie ciekawi to połączenie, na kurki mam już szanse zerowe, więc się nie przekonam :(
OdpowiedzUsuńNie odmówiłabym takiej miseczce :)
OdpowiedzUsuńoch...przepiękna, już czuję jej zapach. Dziś pogoda na takie kulinarne przygody :)
OdpowiedzUsuńChoc ja akurat grzybow nie lubie to musze przyznac, ze zupa wyglada imponujaco. Chyba byla smaczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z deszczowego Poznania
Bardzo zachęcająca ta porcja - wirtualnie zapisuję się na degustację :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuńMnie fenkuł zawsze pociąga ma taki delikatny i subtelny smak..
Zapiszę sobie zupę w zakładkach!
Pozdrawiam1:)
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńMnie fenkuł zawsze pociąga ma taki delikatny i subtelny smak..
Zapiszę sobie zupę w zakładkach!
Pozdrawiam1:)
Prawdziwie jesienna. Niesamowicie smaczna. Pyszna...
OdpowiedzUsuńach , Małgosiu jak ja lubię kurki i zupy
OdpowiedzUsuńHm , wiesz to prawda ,ze mamy i lepiej i gorzej z tą północą :P
Taka zupa mozna witac jesien, czemu nie. I w srodku miasta poczuc sie jak na wsi, na wakacjach.
OdpowiedzUsuńAch Małgosiu, jakie piękne zdjęcia! Zachwycam się niezmiennie!
OdpowiedzUsuńZupa cudowna, wpadłabym na talerzyk, mogę?
Uściski:**
Swietna zupa Malgosiu! Chetnie bym sie wprosila na miseczke :) Tym bardziej teraz, gdy znow czasu i energii starcza mi na kanapki (niech zyje remont! :D ).
OdpowiedzUsuńZa to jutro chwila wypoczynku w plenerze, mam nadzieje, ze pogoda dopisze (bede testowac nowy filtr ;)).
Pozdrawiam!
Małgoś mojego komentarza też u Ciebie nie ma :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pomimo zapracowania czasem coś piszesz. Brakuje Ciebie tutaj w tym małym blogowym świecie :*
Ściskam ciepło i życzę dużo słońca!
Malgosiu, zupa wyglada przesmacznie, a ja uwielbiam grzyby. Niestety, nie ma u nas kurek, czy mozna by zastapic je pieczarkami albo portabella? czy to bedzie ten sam smak? Prosze o rade. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń