Do tej pory tiramisu przygotowywałam wg dwóch różnych metod. Jedna, przy dodaniu tylko żółtek do mascarpone; druga – żółtka i tradycyjnie ubite na sztywno białka.
Ostatnio, przeglądając książkę „Desery” Pierre’a Herme’a, natknęłam się na przepis tiramisu , w którym wykorzystuje się sposób do złudzenia przypominający przygotowanie tzw. bezy włoskiej. Obeznanym w tematyce, zapewne wyjaśnienia są zbędne. Mniej wtajemniczonym podpowiadam: chodzi o łączenie ubitej piany z białek z bardzo, bardzo gorącym syropem cukrowym. To ciekawa metoda, która powoduje (jak sam określa Herme) „zagotowanie” białek. Powstała masa nabiera ładnego, perlisto – białego koloru i nabiera dość sztywną, specyficzną konsystencję.
Sposób na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłam go wypróbować.
Efekty smakowe, IMHO, bardzo pozytywne. Wizualne – oceńcie sami. :)
Tiramisu
Z połowa porcji wg przepisu Pierre’a Herme’a
biszkopty savoiardi
100 ml mocnej kawy
4 jajka
80 g cukru pudru
25 ml wody
0,5 kg mascarpone
40 ml marsali lub amaretto
kakao
Zaparzyć kawę i odstawić do ostygnięcia.
Żółtka oddzielić od białek.
W salaterce wymieszać drewnianą łyżką mascarpone z żółtkami.
Białka ubić na sztywną pianę.
Do rondelka wsypać cukier i wlać wodę. Doprowadzić do wrzenia i gotować do temperatury 120 st.C.
Syrop wlewać powoli do piany, cały czas ubijając, aż do wystygnięcia.
Tak przygotowaną pianę dodać do mascarpone. Delikatnie wymieszać (ręcznie!).
Przygotować prostokątne naczynie lub pucharki.
Połowę biszkoptów kolejno zanurzać w kawie i rozkładać na dnie naczynia. Polać winem marsala lub amaretto. Na biszkopty wyłożyć połowę kremu mascarpone. Na wierzch ułożyć drugą warstwę nasączonych biszkoptów i przykryć pozostałym kremem.
Tiramisu wstawić do lodówki na min. 2 godziny. Przed podaniem posypać przesianym kakao.
Moja uwaga:
Jako, że w połączeniu mascarpone z żółtkami i ubitymi białkami zbyt mocno wyczuwam jajeczny smak – potrzebuję „aromatycznego wzmocnienia”. Dlatego amaretto zamiast wylewać na biszkopty – dodałam (jak zwykle) do kremu. Bez szkody dla sztywności całej struktury.
Mam wiec kolejny argument 'za' w temacie zakupu termometru do tego typu slodkosci :) Malgosiu, czy tego typu termomentr mozna kupic w Polsce?
OdpowiedzUsuńA tymi zdjeciami narobilas mi niesamowitej ochoty na tiramisu :)
Bea, łatwiej chyba zamówić w necie, niż znaleźć w sklepach...Choć czasem gdzieś rzucą. ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysl na laczenie bialek z syropem cukrowym hmmm sprobuje przy nastepnym tiramisu. Osobisic jajek, a wlasciwie zoltek nie lubie w tiramisu bo jakos surowe, nie wchodza mi ;). Mascrpone mieszam z odrobina mleka, cukrem i wanilia . Ot tak ''edytuje'' wloskie tiramisu :).
OdpowiedzUsuńMalgosiu, wizualnie bajka!!! A smakowo to juz nawet boje sie myslec jakie musi byc pyszne. Ja robie tiramisu rzadko, bo jak juz zrobie .... to nie moge przestac jesc. Ze wstydem sie przyznam, ze profanuje tiramisu dodatkiem bitej smietany, bo wole taka lzejsza i bardziej puszysta konsystencje. U Ciebie bialka daja pewnie podobny efekt , jak u mnie smietana.
OdpowiedzUsuńDla mnie tez to taki wyjątkowy deser ,początkowo było u mnie bardzo trudno kupić mascarpone ,teraz jest dużo łatwiej ,ale uważam ,że co za dużo to nie zdrowo
OdpowiedzUsuńA i wg wskazówek Malgosimi daję miód (tak pół na pół miodu i cukru)
A ja dziś w pracy zwierzałam się koleżance, że mam niesamowitą ochotę na tiramisu, bo już tak dawno nie robiłam i nie jadłam. A tu proszę :) No teraz to już muszę zrobić!
OdpowiedzUsuń