Trwałabym sobie do dzisiaj w tym błędnym przekonaniu, gdyby nie moje ulubione forum kulinarne, którego lektura przekonała mnie, że w kuchni nie ma rzeczy niemożliwych, a przygotowanie ravioli to pestka. ;-)
Swoje pierwsze ravioli wykonałam podpierając się radami Marghe i choć minęło już ponad trzy lata – pamiętam to doskonale – były z nadzieniem szpinakowym. Tego nadzienia nie zapomnę pewnie nigdy, bo dzięki tym ravioli polubiłam tak niedoceniany do tej pory szpinak. ;-)
Od tamtej pory, szpinak pod różnymi postaciami, dość regularnie gości na naszym stole, a ravioli szpinakowe wraca jak bumerang.
Oczywiście, okazało się, że przygotowanie ravioli jest proste i zdecydowanie mniej czasochłonne, niż się mogło wydawać.
Dla mnie nieocenionym pomocnikiem stała się maszynka do wałkowania ciasta makaronowego i karbowane radełko, dzięki którym przygotowanie tych małych pierożków to dziecinna igraszka. Tak dziecinna, że mój 6-letni pomocnik każdorazowo domaga się osobistego udziału nie tylko w jedzeniu, ale również przygotowaniach. :)
Ravioli ze szpinakiem
Farsz:
200g mrożonego szpinaku (w sezonie jak najbardziej świeży)
½ opakowania ricotty (ok. 125g)
1 łyżeczka oliwy
1 duży ząbek czosnku
ok. ¼ łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
sól, pieprz do smaku
Ciasto:
2 jajka
ok. 200g semoliny (lub innej mąki, np. krupczatki)
Farsz:
Na patelnię wlać odrobinę oliwy. Wrzucić wyciśnięty czosnek i mrożony szpinak. Smażyć, często mieszając, aż szpinak pod wpływem gorąca się rozmrozi. Trzymać na ogniu do momentu, gdy cała woda pochodząca z rozmrożenia – wyparuje. Doprawić solą, gałką muszkatołową i pieprzem.
Zdjąć z ognia. Dołożyć ricottę i wszystko razem wymieszać. Pozostawić do lekkiego ostygnięcia.
Ciasto:
W tym czasie z jajek i semoliny zagnieść elastyczne ciasto makaronowe. Ciasto nie powinno być zbyt mokre i klejące. W zależności od wielkości użytych jajek – może okazać się konieczne dosypanie 1-2 łyżek mąki.
Uformować z ciasta wałek (ok. 5 cm średnicy) i szczelnie zawinąć w folię spożywczą.
Z gotowego ciasta pojedynczo odkrawać krążki grubości 4-5cm. Rozwałkowywać w prostokąty, po czym podzielić je na pół. Na jednym z nich układać po łyżeczce farszu, jeden obok drugiego, robiąc między nimi odstępy. Przykryć drugim płatem, lekko docisnąć. Radełkiem lub nożem wykrawać niewielkie kwadraty wypełnione farszem.
Gotowe ravioli wrzucać partiami do dużej ilości osolonego wrzątku. Gotować krótko, wystarczy im kilka chwil po tym jak wypłyną na wierzch.
Podawać ciepłe polane masłem lub oliwą lub z pesto lub jak nam w duszy gra. :)
Małgoś ,ja nalepiłam tony pierogów ,uszek a ravioli jeszcze nie robiłam ,ale jak przeczytałam ,że robi je twój 6 -latek to chyba wstyd by było nawet nie spróbować?!
OdpowiedzUsuńA i jeszcze zdjęcie piękne ,ale ja już się u Ciebie przyzwyczaiłam ,że zdjęcia są wyjątkowo apetyczne .
Margot, zdecydowanie zachęcam do domowego ravioli.:) Zwłaszcza, że mnogość nadzień jest tak wielka, że mamy szerokie pole do popisu.
OdpowiedzUsuńI naprawdę praca idzie ekspresowo. :) Moje radełko tak fajnie wykrawa, że każdy pierożek świetnie trzyma fason i nie wymaga dodatkowego sklejania brzegów. Żaden się nie rozkleja podczas gotowania.
Małgosia ,tylko jeszcze mi napisz jakiej wielkosci są te pierożki
OdpowiedzUsuńtzn ile maja cm boki?
Ravioli powinny być malutkie... Swoje wycinam ok. 4x4cm (na oko rzecz jasna), ale podejrzewam, że włoskie gospodynie po głowie by mi dały, że za duże...;-))
OdpowiedzUsuńRavioli uwielbiam! I właśnie moim ulubionym nadzieniem jest szpinak z ricottą:) Rozpływam się gdy patrzę na te Twoje cudeńka! Koniecznie będę musiała wypróbować Twój przepis! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŻyczę smacznego, jstnk.:)
OdpowiedzUsuńMalgos, nikt ci nie da po (i dobrze, bo dostac po glowie wloskim walkiem, moze sie bardzo zle skonczyc ;-) Ravioli moga byc tez bardzo duze, takie co serwuje sie nie wiecej niz 3. Zreszta ja takie najbardziej lubie, bo wtedy jest duzo nadzienia, a mniej makaronu no i roboty zdecydownie mniej, szczegolnie jesli przygotowuje sie dla wielu osob:-) Moj ulubuiony sos do ravioli z ricotta i szpinakiem to salsa rosa. Pysznosci!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, naprawdę nie ma co się bać? Ty jesteś architekt, więc masz to we krwi, ale ja się obawiam o równomierność przestrzennego rozmieszczenia nadzienia. Chyba jakąś kratkę bym musiała sobie linijką wyrysować... ;)
OdpowiedzUsuńElu, a czy te większe jednostki - nie nazywają się jakoś inaczej? Dla mnie włoskie nazewnictwo jest mimo wszystko dość odłegłe, natomiast ktoś mi dawniej na CC dość sarkastycznie zwrócił uwagę, że ravioli w tym rozmiarze to nie ravioli...
OdpowiedzUsuńAgnieszko, zapewniam Cię, że w kuchni do zera wyłączam się zawodowo. ;-))
Co do Twoich obaw...Jestem pewna, że absolwentka II LO świetnie sobie radzi w każdej sytuacji, a w kuchni linijki nie potrzebuje. :))
Ewentualnie moga sie nazywac ravioloni czyli duze ravioli (ale i to rzadko sie spotyka).
OdpowiedzUsuńTak w ogole to wzielam miarke i 4cm to naprawde niewiele, ja chyba nigdy tak malych nie widzialam. Takie male to nawet bardziej tortellini niz ravioli....
Malgosiu, piekne sa w Twoim wydaniu! u mnie tez mialo byc szpinakowo-serowo w weekend (Conchiglioni), ale niestety 'zmoglo' mnie male chorobsko, wiec musze niestety uzbroic sie w cierpliwosc :(
OdpowiedzUsuńPS. Moje ravioli sie czesto rozklejaja, wiec nie wiem, czy ponowie ich domowa produkcje...
Oczywiscie zapomnialam, ze to juz dzis 19!!! wszystkiego najlepszego Malgosiu! spelnienia marzen i samych radosnych dni!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i caluje!
Bea, serdecznie dziękuję za pamięć. :))
OdpowiedzUsuńPoniewaz ja troche niezbyt zrecznie zlozylam Ci zyczenia na moim wlasnym blogu - to jeszcze sie tu u Ciebie powtorze: Malgosiu, spelnienia wszystkich marzen i samych slonecznych dni!!
OdpowiedzUsuń:)) Agnieszko, wszak intencje były dobre. :) Powtórnie dziękuję. :))
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Malgosiu!
OdpowiedzUsuńmmmm ravioli moje ulubione danie :)
OdpowiedzUsuńMałgosia ,w końcu mam wszystko i na wtorek obiecałam je zrobic na kolacje ,trzymaj kciuki
OdpowiedzUsuńNajtrudniej było kupić ricottę
Potrzymam, Margot. :) Chociaż jestem absolutnie pewna, że nie będą potrzebne. Ravioli wyjdzie Ci jak malowanie. Mam tylko nadzieję, że posmakują. Zdaj się na własną intuicję jeśli chodzi o przyprawianie, wszak każdemu z nas co innego smakuje...
OdpowiedzUsuńCo do rozmiarow ravioli, dokaldnie nie wiem i w lodowce teraz nie mam ;), ale raczej sa male. Z duzych ''wloskich pierozkow'' to jadlam tylko CAPELLACI, ale on nie sa kwadratowe, za to spore. Tortellini sa podobne do naszych ''uszek'', sklejone rozkami (nie zawsze), raczej tez male, ale byc moze gdzies w innych provinciach tradycja sa duze ravioli :). Z reszta ''Wolnosc Tomku w swoim domku'' :).
OdpowiedzUsuńMałgosia ,nie taki diabeł jak sie go maluje ,jutro na cin cin po południu wstawiem zdjecie/a ,bo dziś już mi sie niechce (moje starocie długo wgrywa zdjecia na forum ,a to takie meczące )
OdpowiedzUsuńA te pierogi będe robić i jeszcze donoszę ,że farsz bardzo smaczny i wyjątkowo mi smakowało też ciasto
Ha! Cieszę się, Margot! :))
OdpowiedzUsuńTrudnym jest tylko to z czym się jeszcze nie zmierzyliśmy. Cała reszta, to pestka. :)
no ,może aż tak łatwo nie było ,bo mi ciut grube ciasto wyszło po ugotowaniu i trochę krzywe te pierożki ,ale nie było źle
OdpowiedzUsuńWstawiłam w kolacyjnym wątku zdjęcie
Margot, a Ty ręcznie wałkowałaś czy maszynką? Bo ja robię maszynką i wałkuję do rozm. "6" (w skali od 1-9). Już lecę na CC zobaczyć! :)
OdpowiedzUsuńręcznie ,wałkowałam ,bo maszynki jeszcze nie mam .A chyba powinnam :-)
OdpowiedzUsuńczy mozna ricotte zastąpic bialym serem?
OdpowiedzUsuńJa bym nie zastąpiła. Ale ja nie lubię białego sera na wytrawnie, bo przeszkadza mi w nim kwaśność. Ricotta ma inny smak, dużo delikatniejszy. Trudno więc doradzić... Jeśli lubisz połączenie twarogu i szpinaku - to chyba przeszkód nie ma.
OdpowiedzUsuńPisze chłop.
OdpowiedzUsuńKupiłem maszynkę. Przepis 4 jaja, 3 szklanki maki, woda. Nawet bez wody była breja i mowy nie było o wałkowaniu. Dosypałem chyba z 8 szklanek mąki. wreszcie zrobiłem makaron. Teraz mam wypróbować przystawkę do ravioli, ale za boga nie wiem, jak zrobić ciasto. Jak wyjdzie, to napiszę.
A skąd ja na wsi wezmę ricottę?
Po ricottę pojedź do miasta. A przy produkcji makaronu nie dawaj więcej jaj niż mąki. Tyle w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńPoza tym pozdrawiam.