Fajne jest to, że można z nimi eksperymentować. Za każdym razem wychodzą zupełnie inne. Nigdy nie trzymam się sztywno jednego przepisu. Najchętniej improwizuję, wykorzystując różne składniki i różne przyprawy. Stałymi ingrediencjami są dla mnie czosnek, imbir i sos sojowy. Cała reszta zależy od chwilowego kaprysu i chęci. Najbardziej chyba smakują mi sajgonki w wersji mięsnej, ale i wegetariańskim nie powiem nie. Wtedy mięso zamieniam na słupki cukinii, papryki, pędy bambusa, kiełki sojowe, itp. Chętnie dodaję egzotyczne sosy: ostrygowy, rybny, albo słodki chilii.
Uwielbiam tę cieniuteńką jak bibułka, smażoną, chrupiącą ryżową otoczkę. Nieodmiennie zachwyca mnie grubość (a właściwie cienkość) tego ciasta. Nie bez kozery nazywana jest papierem…
Dzisiaj przygotowałam taką oto prostą, szybką w wykonaniu wersję mięsną.
Sajgonki
(ok. 16 szt.)
2 łyżki oleju arachidowego lub słonecznikowego
300 g drobiowego mięsa mielonego
2 ząbki czosnku
2 cm kawałek świeżego imbiru
2 łyżeczki sosu sojowego
½ łyżeczki utartego pieprzu syczuańskiego (można zastąpić czarnym)
1 marchewka
½ łyżeczki oleju sezamowego
100 g suchego makaronu ryżowego wstążki
5-6 grzybków mun
Ok. 100 g kapusty pekińskiej
garść świeżej kolendry
okrągły papier ryżowy (zużyłam 16 szt.)
olej do smażenia
Makaron ryżowy połamać na niewielkie kawałki, zalać wrzątkiem i zostawić na kilka minut by zmiękł. Odcedzić.
Grzyby mun również zalać wrzątkiem i zostawić do napęcznienia. Odcedzić i pokroić dość drobno.
Przygotować pozostałe składniki: czosnek i imbir obrać, drobno utrzeć. Marchewkę obrać, pokroić w słupki. Kapustę pekińską i listki kolendry poszatkować.
W woku lub głębokiej patelni rozgrzać 2 łyżki oleju. Wrzucić imbir, oraz czosnek – bardzo krótko przesmażyć. Dodać mielone mięso. Smażyć, mieszając, aż mięso się zetnie. Doprawić sosem sojowym i pieprzem syczuańskim. Wrzucić pokrojoną marchewkę i grzyby mun. Smażyć, aż mięso będzie miękkie (można podlać odrobiną bulionu lub wody). Na krótką chwilę przed wyłączeniem z ognia – dolać olej sezamowy. Przemieszać. Zdjąć z ognia. Wmieszać makaron ryżowy, kapustę pekińską i listki kolendry.
Papier ryżowy zwilżać z obu stron ciepłą wodą (ja używam pędzla z naturalnego włosia). Nakładać farsz, zwijać jak krokiety. Smażyć na oleju z wszystkich stron, do lekkiego zezłocenia.
Smacznego!
Bardzo smakowite te Twoje sajgonki Malgosiu! Ja od czasow pewnej diety przyzwyczailam sie do tej wersji 'wietnamskiej' bez smazenia i teraz takie mi chyba bardziej nawet odpowiadaja. Tyle ze maz nie przepada za sajgonkami, wiec robie rzadko niestety :/
OdpowiedzUsuńNigdy nie robilam, a lubie takie CUDENKA i ten papier ryzowy to dla mnie nowosc, gdzie ja go znajde?
OdpowiedzUsuńWygladaja przepyszne ! Sprobolawam raz zrobic z truskawkami ale w piekarniku, nie udalo mi sie tak bardzo, nie byly bardzo chrupiace.
OdpowiedzUsuńŚliczne Ci wyszły sajgonki :) Ja także bardzo lubię "zabawy" z nimi :)
OdpowiedzUsuńTo jedne z moich ulubionych hmm... "chińskich" przysmaków, co prawda nigdy ich nie przygotowywałam samodzielnie, ale może czas zacząć?
OdpowiedzUsuńBea, a parowane sajgonki robiłaś? Ja co prawda chętnie zjem takie light'owe, ale jakoś tak ulubiłam sobie wersję max, czyli pływające w tłuszczu. ;-))
OdpowiedzUsuńNotme, papier ryżowy jest bardzo popularny i łatwo dostępny. W każdym większym markecie go kupisz i w sklepach z żywnością orientalną.
Maryszko, a ja z kolei nigdy nie próbowałam wersji owocowej...
Casiu, "zabawa" to dobre określenie. :) Łatwo, miło i przyjemnie się je wykonuje. :)
Eweno, zdecydowanie warto spróbować. Prostota wykonania jest porażająca... ;-)
Parowanych nie robilam, ale jadlam; dobre :) jednak w domu i tak robie tylko te 'lightowe' :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sajgonki. Tylko nigdy nie chce mi się ich zrobić. Twoje wyglądają przepięknie :-)
OdpowiedzUsuńSliczne te sajgonki :) My tez je uwielbiamy i robimy. Lubie robic z duza iloscia warzyw i kielkow a z mala iloscia miesa i do tego sos sliwkowy... mmmm
OdpowiedzUsuńSajgonki robiliśmy po raz pierwszy i skorzystaliśmy z Twojego przepisu. Fantastyczny farsz wymyśliłaś! Bardzo nam smakowało!
OdpowiedzUsuńHej:) A czy można takie sajgonki dłużej przechowywać, np. zamrozić przed usmażeniem lub po??
OdpowiedzUsuń