Dzisiaj jednak chciałam podzielić się przepisem na lody, które dla mnie są poniekąd smakowym odkryciem. I śmiem twierdzić, że ze wszystkich lodów, jakie dotychczas robiłam – absolutnie najlepsze. Takie, do których chce się wracać. Dlaczego smakowym odkryciem? Przyczyna leży w bananie. :) To owoc, który toleruję tylko na surowo, w niezmienionej świeżej postaci. Nie przepadam za bananami przetworzonymi. Dlatego też nie często jadam bananowe ciasta, placki, racuchy, jogurty, itp.
Z tymi lodami jest inaczej. Dla mojego podniebienia to prawdziwy ewenement. :) Ich bazą jest podobnie, jak przy prezentowanych niedawno lodach cafe latte – krem angielski, a dodatkiem smakowym – karmelizowane banany.
Przepis poraz kolejny zaczerpnęłam od Michela Roux’a i za jego radą podałam lody na dodatkowej porcji podsmażonego na maśle, z dodatkiem cukru - banana. Oczywiście zetknięcie zimnego loda z gorącym owocem – powoduje dość szybkie rozpływanie tego pierwszego, ale smakowy mariaż tych dwojga spowodował, że to przede wszystkim ja - mmmm… rozpływałam się z zachwytu. :)
Lody bananowe z rodzynkami
Wg Michel Roux’a
30g masła
50g drobnego cukru
1 dojrzały banan, ok. 180 g, pokrojony w plasterki (ja dałam dwa banany)
Sok z 1 cytryny
1 porcja creme anglaise (przepis podawałam tutaj) z 25g cukru i bez wanilii
60g rodzynek sułtańskich
Przygotować creme anglaise.
Przygotować dużą miskę wypełnioną spora ilością kostek lodu.
Na patelni podgrzać masło, dodać cukier, a następnie plasterki bananów. Podgrzewać na średnim ogniu ok. 1-2 minuty, aż banan lekko się skarmelizuje. Dolać sok z cytryny, wymieszać.
Dodać wszystko do gorącego kremu angielskiego, mieszając szpatułką.
Przelać masę do miksera i miksowac ok. 1 minutę. Przelać przez sitko do miski. Miskę z masą ustawić w dużej misce z lodem. Od czasu do czasu mieszać szpatułką, żeby nie powstał kożuch.
W międzyczasie zblanszować rodzynki we wrzątku. Odsączyć.
Schłodzoną dobrze masę bananową wlać do maszynki do lodów i ukręcić aż lody będą zwarte, o kremowej konsystencji. Rodzynki wrzucić na minutę przed wyjęciem lodów z maszynki.
W razie potrzeby domrozić w zamrażalniku.
Jeszcze dobrze obiadu nie zjadłam, a Ty już lodami kusisz Małgosiu:)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie!!
Ja co prawda w życiu jeszcze domowych lodów nie robiłam, ale wszystko przede mna:)
Malgosiu, miedzy innymi dzieki Tobie wpadlam w sidla pana Roux i rowniez zakupilam 'Jajka' :D I widze, ze jest juz kolejny przepis godny polecenia! Bardzo smakowicie wygladaja te lody w Twoim wykonaniu. Choc przyznaje, ze nie wiem czy dam sie przekonac do tego banana... ;)
OdpowiedzUsuńRaz probowalam robic lody domowe i wyszly mi srednio dobre :(. Nie wiem czy to wina przepisu czy moze tego ze robilam je bez maszynki...
OdpowiedzUsuńMam wielka chec od jakiegos czasu na brzoskwiniowe mmmm.
Czy Twoje lody smaczne wychdza moze i bez maszynki?
Sa bardzo zachecajace.
Eweno, zatem wszystko przed Tobą. Do lodów, jak do wszystkiego, trzeba dojrzeć. ;-) Ja dojrzewałam bardzo długo. ;-))
OdpowiedzUsuńBea, myślę, że pan Roux zaczaruje Ciebie nie mniej niż mnie. I jak miło Cię znów widzieć po wakacyjnej przerwie. :)
Notme, szczerze mówiąc, nie ma żadnego doświadczenia w produkcji lodów metodą bez automatu. Jedyne jakie robiłam "ręcznie", to był sorbet. Tak mnie wciągnął w sidła, że od razu zamówiłam maszynkę do lodów. Chyba nie pomogę w kwestii ręcznej...,przykro mi. :(
Malgosiu pyszne zdjecia...lody z bananami sa boskie, lecz wieksza miloscia darze te cynamonowe na pieczonych jablkach i herbaciane...moze probowalas? Jesli nie to skus sie...namawiam Cie ;D
OdpowiedzUsuńJesli podoba Ci sie "stykanie zimnego z cieplym" to Baked Alaska jest kolejnym deserem dla Ciebie :D
Tyle tych roznych przepisow w internecie znalazlam, ze chyba nie obedzie sie bez maszynki...
OdpowiedzUsuńTatter, nie jeszcze nie próbowałam. Czekają na swoją kolej i dużo sobie po nich obiecuję. :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle coś pięknego ,coś smakowitego ,Małgosiu jak miło się do Ciebie zagląda
OdpowiedzUsuńCałe szczęście , że te lody nie są w zasięgu moich rąk , bo pewnie pożarłabym je od razu , mimo bolącego gardła ;-)
OdpowiedzUsuńA ja chętnie bym sie poczęstowała ,bo zapchali lodówki zamrażalnik i wkład od maszyny mi się nie mieści ....
OdpowiedzUsuńlody z bananami w innej wersji.
OdpowiedzUsuńto lody waniliowe (z prawdziwa wanilia) podane na smazonych na masle i z miodem bananach, sosem wytworzonym w czasie smazenia nalezy lody polac.
pierwszy raz jadlam takie lody w 1990, podane byly na duzym plaskim talerzu a lyzka byla taka duza jak do zupy. ja przyzwyczajona do peerelowskich lodow w pucharkach oniemialam wtedy ze zdziwienia :)
uklony
wystarczy tylko 25 g cukru do creme anglaise?
OdpowiedzUsuńGdyby chodziło tylko o "czysty" creme anglaise - to raczej by nie starczyło (w przepisie, do którego się odwołuję jest 125g). Ale zważywszy, że tutaj dochodzą jeszcze słodkie banany, które dodatkowo są karmelizowane w cukrze - więc przepis przewiduje zmniejszenie słodkości kremu anglaise.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Małgoś, bardzo dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuń