czwartek, 17 lipca 2008

Lody z karmelizowanymi bananami

W ciągu ostatniego roku, czyli odkąd nabyłam maszynkę do robienia lodów, przetestowałam wiele lodowych przepisów. Zdarzały się różne: lepsze, gorsze, niektóre naprawdę pyszne. Jednak do niewielu z tych przepisów (nawet dobrych) wracam regularnie. Jednego jestem już pewna, najsmaczniejsze lody to te, przygotowywane na creme anglaise. Ich struktura, ale przede wszystkim smak są najlepsze. Nie oznacza to oczywiście, że do uproszczonych lodów, tych bezjajecznych nigdy nie wrócę. Nie, skądże znowu. :) Lubię poszukiwać, kto wie, czy nie trafię jeszcze na jakąś ciekawą lodową perełkę.
Dzisiaj jednak chciałam podzielić się przepisem na lody, które dla mnie są poniekąd smakowym odkryciem. I śmiem twierdzić, że ze wszystkich lodów, jakie dotychczas robiłam – absolutnie najlepsze. Takie, do których chce się wracać. Dlaczego smakowym odkryciem? Przyczyna leży w bananie. :) To owoc, który toleruję tylko na surowo, w niezmienionej świeżej postaci. Nie przepadam za bananami przetworzonymi. Dlatego też nie często jadam bananowe ciasta, placki, racuchy, jogurty, itp.
Z tymi lodami jest inaczej. Dla mojego podniebienia to prawdziwy ewenement. :) Ich bazą jest podobnie, jak przy prezentowanych niedawno lodach cafe latte – krem angielski, a dodatkiem smakowym – karmelizowane banany.
Przepis poraz kolejny zaczerpnęłam od Michela Roux’a i za jego radą podałam lody na dodatkowej porcji podsmażonego na maśle, z dodatkiem cukru - banana. Oczywiście zetknięcie zimnego loda z gorącym owocem – powoduje dość szybkie rozpływanie tego pierwszego, ale smakowy mariaż tych dwojga spowodował, że to przede wszystkim ja - mmmm… rozpływałam się z zachwytu. :)




Lody bananowe z rodzynkami
Wg Michel Roux’a

30g masła
50g drobnego cukru
1 dojrzały banan, ok. 180 g, pokrojony w plasterki (ja dałam dwa banany)
Sok z 1 cytryny
1 porcja creme anglaise (przepis podawałam tutaj) z 25g cukru i bez wanilii
60g rodzynek sułtańskich

Przygotować creme anglaise.
Przygotować dużą miskę wypełnioną spora ilością kostek lodu.
Na patelni podgrzać masło, dodać cukier, a następnie plasterki bananów. Podgrzewać na średnim ogniu ok. 1-2 minuty, aż banan lekko się skarmelizuje. Dolać sok z cytryny, wymieszać.
Dodać wszystko do gorącego kremu angielskiego, mieszając szpatułką.
Przelać masę do miksera i miksowac ok. 1 minutę. Przelać przez sitko do miski. Miskę z masą ustawić w dużej misce z lodem. Od czasu do czasu mieszać szpatułką, żeby nie powstał kożuch.
W międzyczasie zblanszować rodzynki we wrzątku. Odsączyć.
Schłodzoną dobrze masę bananową wlać do maszynki do lodów i ukręcić aż lody będą zwarte, o kremowej konsystencji. Rodzynki wrzucić na minutę przed wyjęciem lodów z maszynki.
W razie potrzeby domrozić w zamrażalniku.

14 komentarzy:

  1. Jeszcze dobrze obiadu nie zjadłam, a Ty już lodami kusisz Małgosiu:)
    Wyglądają pysznie!!

    Ja co prawda w życiu jeszcze domowych lodów nie robiłam, ale wszystko przede mna:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Malgosiu, miedzy innymi dzieki Tobie wpadlam w sidla pana Roux i rowniez zakupilam 'Jajka' :D I widze, ze jest juz kolejny przepis godny polecenia! Bardzo smakowicie wygladaja te lody w Twoim wykonaniu. Choc przyznaje, ze nie wiem czy dam sie przekonac do tego banana... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raz probowalam robic lody domowe i wyszly mi srednio dobre :(. Nie wiem czy to wina przepisu czy moze tego ze robilam je bez maszynki...
    Mam wielka chec od jakiegos czasu na brzoskwiniowe mmmm.
    Czy Twoje lody smaczne wychdza moze i bez maszynki?
    Sa bardzo zachecajace.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eweno, zatem wszystko przed Tobą. Do lodów, jak do wszystkiego, trzeba dojrzeć. ;-) Ja dojrzewałam bardzo długo. ;-))

    Bea, myślę, że pan Roux zaczaruje Ciebie nie mniej niż mnie. I jak miło Cię znów widzieć po wakacyjnej przerwie. :)

    Notme, szczerze mówiąc, nie ma żadnego doświadczenia w produkcji lodów metodą bez automatu. Jedyne jakie robiłam "ręcznie", to był sorbet. Tak mnie wciągnął w sidła, że od razu zamówiłam maszynkę do lodów. Chyba nie pomogę w kwestii ręcznej...,przykro mi. :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Malgosiu pyszne zdjecia...lody z bananami sa boskie, lecz wieksza miloscia darze te cynamonowe na pieczonych jablkach i herbaciane...moze probowalas? Jesli nie to skus sie...namawiam Cie ;D
    Jesli podoba Ci sie "stykanie zimnego z cieplym" to Baked Alaska jest kolejnym deserem dla Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle tych roznych przepisow w internecie znalazlam, ze chyba nie obedzie sie bez maszynki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tatter, nie jeszcze nie próbowałam. Czekają na swoją kolej i dużo sobie po nich obiecuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle coś pięknego ,coś smakowitego ,Małgosiu jak miło się do Ciebie zagląda

    OdpowiedzUsuń
  9. Całe szczęście , że te lody nie są w zasięgu moich rąk , bo pewnie pożarłabym je od razu , mimo bolącego gardła ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja chętnie bym sie poczęstowała ,bo zapchali lodówki zamrażalnik i wkład od maszyny mi się nie mieści ....

    OdpowiedzUsuń
  11. lody z bananami w innej wersji.
    to lody waniliowe (z prawdziwa wanilia) podane na smazonych na masle i z miodem bananach, sosem wytworzonym w czasie smazenia nalezy lody polac.
    pierwszy raz jadlam takie lody w 1990, podane byly na duzym plaskim talerzu a lyzka byla taka duza jak do zupy. ja przyzwyczajona do peerelowskich lodow w pucharkach oniemialam wtedy ze zdziwienia :)
    uklony

    OdpowiedzUsuń
  12. wystarczy tylko 25 g cukru do creme anglaise?

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdyby chodziło tylko o "czysty" creme anglaise - to raczej by nie starczyło (w przepisie, do którego się odwołuję jest 125g). Ale zważywszy, że tutaj dochodzą jeszcze słodkie banany, które dodatkowo są karmelizowane w cukrze - więc przepis przewiduje zmniejszenie słodkości kremu anglaise.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Małgoś, bardzo dziękuję za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)