W ramach przegryzki? Zamiast ciasteczka?
A chętnie! Chętnie! Czemuż by nie? A w jakiej postaci?
No jak to w jakiej? Najlepszej! Pieczonej!
Pieczonej? Ze skórką? To będzie dobre?
Też mi pytanie... Słodki buraczek, chrupiąca skórka... to jakie ma być?
Niech będzie... Zaryzykuję...
Iiiii...?
O woooow!
A nie mówiłam? :)
Jeśli idzie o buraki – to zjem wszystkie. I pod każdą postacią. Bo zwyczajnie uwielbiam. Mogą być gotowane, zasmażane, marynowane, tarte, siekane. Nawet sok z buraków jestem w stanie wypić.
Ale tylko ich pieczenie wydobywa w pełni ten głęboki, słodki smak. Delicja. Po prostu.
Sałatka z pieczonych buraczków, fety, mięty i orzechów nerkowców
(na 2 porcje)
kilka sztuk (5-6) małych buraczków
2 łyżeczki octu balsamicznego
kawałek fety
garść orzechów nerkowców, uprażonych lekko na suchej patelni
garść świeżych listków mięty
sól gruboziarnista (u mnie fleur de sel)
odrobina oliwy extra vergine z pierwszego tłoczenia
Buraczki porządnie wyszorować pod bieżącą wodą. Osuszyć papierowym ręcznikiem. Jeśli buraczki są malutkie to pozostawić w całości, jeśli nieco większe – przekroić na pół (nie obierać ze skórki). Pozawijać buraczki w folię aluminiową i włożyć do nagrzanego do 200 st.C piekarnika. Piec ok. 1 godziny, aż buraczki zmiękną.
Upieczone buraczki przestudzić, pokroić w dość cieniutkie plasterki. Rozłożyć na 2 talerzach. Każdą porcję skropić 1 łyżeczką octu balsamicznego. Na wierzchu pokruszyć kawałek fety. Dodać trochę listków mięty i orzechów nerkowca. Posolić solą gruboziarnistą i odrobinę skropić oliwą.
Smacznego!
Świetna przegryzka Małgosiu! To ja taką poproszę:)
OdpowiedzUsuńPodane cudownie, a zdjęcia śliczne .
Uściski:*
Buraczka to ja bardzo! Swietne zdjecia, a salatka warta zapamietania :)
OdpowiedzUsuńCudowne, zdrowe, oryginalne :) wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńCo za piekne zdjecia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam buraczki pod każdą postacią, a te pieczone są szczególnie pyszne.
OdpowiedzUsuńFajna sałatka. :)
Robiłem ostatnio podobną z kozim serem, przepis jest u mnie.
Świetny przepis. Spróbuję. Muszę! ;-)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię pieczone buraczki, w różnej formie wcinałam już:) Jedna z moich starych, ale pysznych sałatek
OdpowiedzUsuńhttp://ziolowyzakatek.blogspot.com/2009/12/saatka-z-wedzonym-ososiem-i-pieczonymi.html
Ostatnio napiekłam sobie więcej i włożyłam do zamrażarki, ciekawa jestem jakie będą po wyjęciu:) Pozdrawiam!
Toż to jedna z moich ulubionych sałatek jest, z minimalnymi zmianami (serem kozim zamiast fety i włoskie zamiast nerkowców) - obłędnie pyszna :)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Ubóstwiam pieczone buraki:):)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jem podobną przekąskę. Pieczone buraczki z kozim serem:) A z reszty będzie dip buraczany:) pozdrawaiam serdecznie:)
wyborny buraczek. :)
OdpowiedzUsuńtym bardziej, że ja buraczki to wszędzie, o każdej porze i w dowolnej ilości ;)
Buraczka bardzo chętnie, na przegryzkę również :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Małgosiu, pierwszy raz pieczone buraczki jadłam będąc na biwaku. Piekliśmy je w ognisku (uprzednio obrane i otulone folią aluminiową). Smak był dla mnie zaskakujący. Przyznam, że upieczone w piekarniku nie smakowały już tak wyjątkowo. Były pyszne, ale czegoś im brakowało.
OdpowiedzUsuńmiłego czwartku!
przepiekne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńa buraczka z przyjemnoscia sobie skubne, zapowiada sie naprawde smakowicie:)
Buraczek wielce smakowity, a zaraz będzie botwinka! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo fotogeniczna sałatka :)
OdpowiedzUsuńhttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
a ćwikłę z chrzanem robisz? lubisz?:P
OdpowiedzUsuńkiedy Ty na to [blog i kulinaria] masz czas będąc jeszcze mamą i żoną i architektem fotografem;)
ja buraczki zawsze i wszędzie :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory sałatki a i pewnie smak obłędny :)
Pozdrawiam Małgosiu!
pieczony burak, balsamico i feta albo jeszcze lepiej, kozi ser, to jedno z bardzo moich połączeń - chętnie na świeżej rukoli, mniam!
OdpowiedzUsuńo ta! pieczone buraczki są pyszne :)bardzo podoba mi się ten dodatek nerkowców
OdpowiedzUsuńAbsolutnie uwielbiam pieczone buraki :) Ostatnio jadłam taką sałatkę z sosem chrzanowym mmm ależ to było dobre :) Muszę i Twoje połączenie spróbować, tym bardziej, że już straaasznie dawno nie jadłam nerkowców :)
OdpowiedzUsuńTeż robię podobne buraczki, dodaję prażony słonecznik, fajnie czyta się twojego bloga, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmowie TAK Malgosiu, bo tez jestem "buraczara"! ;-)
OdpowiedzUsuńp.s. a Rzym z poprzedniego postu... coz... uwielbiam!
takiego buraczka to z przyjemnością :-)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, ta rozmowa to ze mną?...;)) Bo ja buraczki to tylko zasmażane i w barszczach wszelakich. Pod inną postacią jeszcze nie jadłam...to będzie dobre?...;)
OdpowiedzUsuńwygląda smakowicie, chyba będę musiała wypróbować, bo ja tak samo kocham buraczki w każdej postaci! :)
OdpowiedzUsuńobserwuję, pozdrawiam!
Wspaniała fotografia... a przekąska jak najbardziej na 5 :-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
buraczków z fetą jeszcze nie próbowałam, wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńTak buraczy ten pierwszy burak...
OdpowiedzUsuńjzff :)