Kto zna książki i magazyny Donny Hay, ten wie, jak bardzo można zgłodnieć spoglądając na jej propozycje. Zatrudnia mistrzów kulinarnej fotografii (żeby wspomnieć choćby Chrisa Court czy William Meppem), którzy dobrze wiedzą jak oczarować czytelnika.
Ja sama, bodaj trzeci rok prenumeruję kwartalniki Donny Hay i choć niezwykle rzadko korzystam z przepisów, to nadzwyczaj często przeglądam je w poszukiwaniu inspiracji fotograficznej.
Spontaniczne decyzje często przynoszą najwięcej emocji. :)
Najpierw na Plate of Joy pada hasło: „pieczemy?”, okraszone zdjęciem przecudnej urody fondata z wypływającym masłem orzechowym. Przepis i zdjęcie prosto od Donny.
Znałam je doskonale, oglądałam dziesiątki razy. I nie raz obiecywałam, że w końcu upiekę.
Okazja znalazła mnie sama. Pieką inne blogerki – upiekę i ja! :)
Nie obeszło się bez małej wpadki, bo przy pierwszej próbie fondat całkowicie mi się ściął, zamieniając się w brownie. Owszem, przepyszne, ale nie o to przecież chodziło... Przespałam się z „tematem” i następnego dnia upiekłam ponownie (o 3 min. skróciłam czas pieczenia). Tym razem ze środka bez problemu wypłynęła cała rzeka czekoladowej lawy... :)
Słodkie, słone, pyszne, cudowne! :)
Pieczecie?! :)
Pieczecie?! :)
Fondat czekoladowy z masłem orzechowym
z przepisu Donny Hay
(4 kokilki o pojemności ok. 180ml)
200g gorzkiej czekolady
100g masła
2 jajka (całe)
2 żółtka
110g drobnego cukru (użyłam cukru pudru)
35g przesianej mąki
ok. 8 łyżek masła orzechowego (można mniej – w zależności od wielkości naczynek)
kakao do oprószenia
Piekarnik rozgrzać do temp. 200st.C. Kokilki wysmarować odrobiną masła.
Czekoladę posiekać. Wraz z kawałkami masła włożyć do garnuszka z grubym dnem, postawić na małym ogniu i doprowadzić do całkowitego rozpuszczenia składników. Przestudzić.
Całe jajka, oraz dodatkowe żółtka utrzeć z cukrem. Wmieszać dokładnie masę czekoladową, oraz mąkę.
Na dno każdej kokilki nałożyć 2 pełne łyżki masy czekoladowej, następnie dodać ok. 2 łyżek masła orzechowego i zapełnić pozostałą masą czekoladową. *
Wstawić do piekarnika na ok. 14-15 min. **
Jeszcze gorące wyjąć z naczynek. Oprószyć z wierzchu kakao.
* w moich kokilkach całość sięgała do ok. ¾ wysokości naczynek
** w oryginalnym przepisie Donna Hay zaleca piec 16-18 min. - proponuję jednak dostosować czas do swojego piekarnika. Moja pierwsza próba (18 min. w piekarniku) skończyła się całkowitym ścięciem masy, zamieniając fondat w pyszne brownie.
Mam pytanie, ale odnośnie prenumeraty gdzie mogłabym ją zamówić mieszkam w Szczecinie i nie udało mi się kupić nigdy jej magazynu może poradzi Pani ;) ?
OdpowiedzUsuńMyślę, że można sprawdzić jak się mają sprawy z prenumeratą papierową na stronie internetowej: http://www.donnahay.com.au/magazine/
UsuńJa sama prenumeruję magazyn w wersji cyfrowej na Ipada (płatność przez Appstore).
Ja kupuje przez Zinio na komputerze można oglądać, telefonie i tablecie :)
UsuńTo jest najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam *.*
OdpowiedzUsuńMałgosiu, Twój fondant wygląda absolutnie przepięknie! <3
OdpowiedzUsuńMega apetyczne zdjęcia! Aż mam ochotę upiec to jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam takie cudeńka. Zapowiada się super uczta!
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście przefajne zdjęcia! "...wyrywają z butów..." :)
Ten cytat zdecydowanie jest mi znany. :) Dzięki Robert. :)
UsuńZdecydowanie do zrobienia...to wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńŚlinię się!!! Teraz będzie mi się śniła cała lawina czekoladowa :)
OdpowiedzUsuńFondant wyszedł popisowo. O zdjęciu nie wspomnę, bo mnie właśnie zazdrość zżarła.
OdpowiedzUsuńz tak bogatym wnętrzem to bym chętnie zjadła :) świetne!
OdpowiedzUsuńPoezja!
OdpowiedzUsuńPodziwiam profesjonalizm w kwestii nierzucania się dziko na fotografowany obiekt! Ja musiałabym pewnie upiec je z podwójnej porcji, żeby jedną najpierw napchać się po brzegi, a drugiej w spokoju zrobić piękną sesję ;)
OdpowiedzUsuńzdjęcia tak cudnie oddają cudowna rzeczywistość, ze az mi ślinka pociekła :)
OdpowiedzUsuńWygląda zabójczo!
OdpowiedzUsuńFondant, fondantem, ale ja jak zawsze nie mogę nacieszyć oczu zdjęciami! :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo mi miło! :)
UsuńMałoś jest idealny. Myślę, że nie brakuje Ci nic odnośnie zdjęć. Nieco inny klimat, ale cudownie.
OdpowiedzUsuń♥
UsuńJazawsze marzyłam żeby zrobić takiego ale zawsze się bałam , że nie wyjdzie . Ale chyba spróbuje xd najwyżej będą jeść u mnie w domu brownie :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować. :) Brownie też było pyszne. :D
Usuńwygląda bajecznie ;)
OdpowiedzUsuńGosiu piękne zdjęcia fondanta, zachwycam się nimi i ślinię monitor, nie mogę o tej porze przeglądać Twojego bloga :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUprzejmie proszę o wypełnienie ankiety na temat Znaczenie dziedzictwa kulinarnego dla rozwoju turystyki w Polsce
OdpowiedzUsuńhttp://www.ankietka.pl/ankieta/142032/ankieta-na-temat-znaczenia-dziedzictwa-kulinarnegodla-rozwoju-turystyki-w-polsce.html
Uprzejmie proszę o wypełnienie ankiety nt. Znaczenie dziedzictwa kulinarnego dla rozwoju turystyki w Polsce.
OdpowiedzUsuńhttp://www.ankietka.pl/ankieta/142032/ankieta-na-temat-znaczenia-dziedzictwa-kulinarnegodla-rozwoju-turystyki-w-polsce.html
Niesamowicie grzeszny deser :) :) Nie dość, że czekolada to jeszcze masło orzechowe, rewelacja!
OdpowiedzUsuńJejku niesamowite zdjęcia! Jesteś czarodziejką Małgosiu!:)
OdpowiedzUsuńWow, obłęd! *.*
OdpowiedzUsuńTo jest boskość absolutna!
Aż ślinka cieknie na sam widok zdjęć! Wolę nie myśleć jak to musi pięknie pachnieć :). Na pewno wypróbuję ten przepis bo jestem wielką fanką czekolady :)
OdpowiedzUsuńogromnie dziękuję za inspirację i wspaniały przepis, robię drugi raz i są boskie!
OdpowiedzUsuń