czwartek, 6 listopada 2008

Ostrrra ryba. Zdrrrowa ryba.

Im częściej próbuję te „inaczej podane” ryby, tym coraz większą mam ochotę na kolejne pomysły. Z zapałem wertuję książki i staram się zatrzymywać tylko przy tych przepisach, które rzeczywiście oferują nieznaną mi dotąd rybną jakość. W kolejce na degustację czekają jeszcze przepisy z ulubionych blogów, które tryskają zdrowiem (zdrowie dotyczy zarówno przepisów, jak i tych blogów ;-)).
Dzisiejsza ryba to wariacja pozostająca w tajskich klimatach. Ostry, rozgrzewający sos, na bazie mleczka kokosowego – nieźle podkręca delikatny smak białego mięsa.
Tylko dla lubiących ogień w ustach (ech...nie taki znów duży ;-).




Ryba w pikantnym mleczku kokosowym

2 filety z białej ryby
sól, pieprz

2 łyżeczki oleju arachidowego (zamieniam na olej z pestek winogron)
1 duży ząbek czosnku
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
½ – 1 łyżeczka kurkumy w proszku
ok. 250 ml mleczka kokosowego
1-2 łyżeczki drobno posiekanej czerwonej papryczki chilli
1 łodyga trawy cytrynowej drobno pokrojoną
2 łyżeczki tajskiego sosu rybnego

Filety ryby posolić i popieprzyć. Ugotować na parze.

W międzyczasie na patelni lub woku rozgrzać olej. Wrzucić przeciśnięty przez praskę czosnek, oraz starty imbir. Mieszając smażyć bardzo krótko (20-30 sek.). Wsypać kurkumę – chwilę przesmażyć, aż wchłonie tłuszcz. Zalać mleczkiem kokosowym. Zagotować. Wrzucić posiekaną papryczkę chilli i i trawę cytrynową. Gotować ok. 5 minut na wolnym ogniu. Zdjąć z ognia. Wlać sos rybny, wymieszać.

Gotową rybę wyłożyć na talerz (zdjąć od razu skórę). Polać gorącym sosem.
Smacznego!

10 komentarzy:

  1. Brzmi... Nie brzmi - czyta i patrzy się mmmmmmmmmmmmmmmmmmm

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, ciekawe i ta ostrość, to duży plus, bo lubię zdecydowane smaki...;) Ja też dzisiaj eksperymentowałam rybnie, ale tak bardzo na szybko, pesto wymieszane ze smażoną cebulą położone na wierzch i zapieczone, hihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie wygląda sos, w sam raz na jesien i na tak podle dni jak np. dzisiejszy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Malgosiu ja widze, ze ty lubisz baaardzo pikantnie :) Myslisz, ze ten sos w 'spokojnej' wersji tez bedzie taki dobry?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihi, że ja lubię ostro, to jeszcze nic, ale że moja 1,5 roczna Pszczółka ma niewyparzony język, to już chyba nie jest normalne... Uwierzycie, że się awanturuje gdy widzi na moim talerzu coś, czego w jej miseczce nie ma...? A gdy w końcu wyłudzi ode mnie te 'inne' kęsy - zajada smacznie i "mniam mniam" przy tym mruczy. :))

    Elu jak dla mnie (i jak dla mojej Pszczółki) to on wcale nie był taki ostry. ;-)) Niemniej sądzę, że ilość użytych przypraw jak zawsze należy dozować do własnego smaku. Zmniejsz ilość chilli, albo użyj jakąś łagodniejszą odmianę papryczki i też będzie dobrze. Ostatecznie clou stanowi mleczko kokosowe barwione na żółto, reszta to indywidualne dodatki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam!
    Przejrzyj przepisy tej użytkowniczki:
    http://kuchnia.wp.pl/index.php/search/recipe/filters%5Bperson%5D/23606/filter/szukaj

    ukradła kilka moich, Twoje też niestety widzę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zrobilam, w sumie to ryba sama sie zrobila. Wszytsko trwalo nie wiecej niz 5 minut. Malgosiu to jest absolutne pyszne. Szybkie i pyszne to danie wrecz idealne :) Dziekuje za swietny przepis

    OdpowiedzUsuń
  8. Elu, bardzo się cieszę, że smakowało :) Co do dań 5-ciu-minutówek, hihi, jeszcze trochę i opanuję do perfekcji. A znajomi mi nie dowierzają, gdy mówię, że mało czasu w kuchni spędzam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Magda FA: Planujemy tę rybę na jutro :-) Mogę jakoś obejść to gotowanie na parze? (mam duży parowar na prąd i w środku tygodnia nie chce mi się go z piwnicy znosić ;-)) Jak najlepiej zastąpić: w piekarniku? (Przepraszam, że tak marudzę i przeinaczam, ale w środku tygodnia muszę maksymalnie upraszczać, co się da:-) Udanego poniedziałku :-) Magda

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)