Dzisiejszy przepis z powodzeniem mógłby pozostać bez komentarza. Bo i co tutaj pisać, jak już wszystko zostało powiedziane. :)
Kulinarne szaleństwo ma to do siebie, że niektóre przepisy trafiają na podatny grunt i wtedy niezwykle szybko kiełkują, wydając w krótkim czasie obfity plon. :) Tak było właśnie tym razem.
Już tylko dla porządku powiem, że buchty z tego przepisu wychodzą baaardzo puszyste i maślane. P r z e p y s z n e!
Dokonałam dwóch, naprawdę niewielkich zmian w przepisie: zwiększyłam ilość masła (z 50 do 70g), oraz przed samym pieczeniem - surowe bułeczki posmarowałam roztopionym masłem zamiast białkiem.
Dla potomności jeszcze tylko dodam, bo w przepisie zabrakło mi takiej informacji, że do pieczenia bucht wystarczyłaby foremka wielkości ok. 20/20 – 21/21cm. Ja nieco późno się zreflektowałam, że ciasto choć i owszem pięknie w górę wyrosło, to w rzeczy samej z tych proporcji dość mała porcja wyszła. I zanim zaczęłam buchty formować, to blaszkę wielkości 24/24cm wysmarowałam masłem. Oczywiście skutkowało to tym, że bułeczki dość luźno układać musiałam i nie uzyskałam już tak fajnego efektu „odrywanych bułeczek”. Ale nic to! Pierwsze koty za płoty! A i tak smakowały niezwykle! :)
A na koniec słowo podziękowania:
po pierwsze: dla Tili, że odkopała z czeluści przepis i zachęciła do upieczenia,
po drugie: dla Liski za to, że przepis na swoim blogu podała, bo nie inaczej ale to właśnie u Niej Tila przepis wypatrzyła,
po trzecie: dla Karolki i Majanki, że stanęły na mojej drodze inspiracji. :)
Czy ktoś ma ochotę pociągnąć ten łańcuszek naprawdę bardzo smacznego wypieku? :) Z czystym sercem polecam!
Buchty z powidłami
cytuję za Liską
3 żółtka
40 gram cukru
250 g mąki
20 g drożdży świeżych
1/2 łyżeczki soli
skórka cytrynowa
1/2 szklanki mleka (ok. 125 ml)
50 g masła, roztopionego i ostudzonego (dałam 70g)
120 g powideł (użyłam śliwkowych)
Żółtka utrzeć z cukrem na kogel-mogel. Dodać lekko podgrzane mleko, wyrośnięte drożdże, skórkę cytrynową i sól, a następnie mąkę. Zagnieść gładkie ciasto. Na końcu dodać masło. Dokładnie wyrobić. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia (u mnie trwało to ok. 2 h).
Gdy ciasto wyrośnie, odrywać kawałki o wadze ok. 40 g - ręce macać w tłuszczu, bo ciasto jest raczej klejące, ale nie należy dosypywać mąki (nie musiałam tego robić, ciasto bardzo ładnie się formowało) .
Formować bułeczki, do każdej wkładając do środka czubatą łyżeczkę powideł.
Bułeczki układać w wysmarowanej masłem formie (ok. 21/21cm) tak, by się lekko stykały. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1h.
Piekarnik nagrzać do temp. 180 st C.
Wyrośnięte buchty posmarować białkiem (ja posmarowałam roztopionym masłem) i wstawić do pieca na mniej więcej 20-30 minut - należy sprawdzać drewnianym patyczkiem, czy ciasto w środku nie jest surowe.
Po upieczeniu lekko wystudzić i 'pocukrować'.
Edit:
Donoszę, że wiele czasu nie zdążyło upłynąć, a buchty ponownie zawitały na stole. :) Tym razem z półtorej porcji robiłam (choć 3 przepisowych żółtek nie łatwo było na pół podzielić ;-)) i wyszły tak samo pyszne jak za pierwszym razem. :)
Małgosiu, nic to, że foremka za duża, bo przecież o smak się rozchodzi...
OdpowiedzUsuńpewnie pociągnę łańcuszek (choć łańcuszków wszelkich nienawidzę i unikam jak ognia... grrr... :D )
chętnie dałabym więcej drożdży, bo ich smak i zapach wręcz ubóstwiam do tego stopnia, że czasem podjadam tak dużo, że do wypieków brakuje :D
Małgoś, prześliczne są Twoje buchty! Mniamku!:)) Och, zachciało mi się zrobić je znów, ale tym razem z tego przepisu, z którego Wy korzystałyście. Cudo, cudo i jakże pyszniutkie !:)
OdpowiedzUsuńPozdrówki.
ja bym chętnie ten łańcuszek pociągnęła, gdybym nie miała tylu kłopotów w wyrabianiu drożdżowego ciasta.
OdpowiedzUsuńale mama jest w tym mistrzynią, więc może ją namówię i wspólnymi siłami wyczarujemy. tzn. ona będzie czarowac, a ja np. zrobię zdjęcia ;D
w każdym razie - piękne Twoje buchty!
Małgosiu - brak słów, takie piękne. Zdjęcia masz wyjątkowo klimatyczne, nie zapominajmy, że to naprawdę stareńki przepis.Powinnam chyba wyciągnąć znów tę knigę i solidnie w niej poszperać. Może jeszcze coś ciekawego się znajdzie.
OdpowiedzUsuńAgatko, taki łańcuszek to zupełnie insza inszość. ;-))
OdpowiedzUsuńMajanko, zrób kochana, zrób! Nie będziesz żałować! :)
Ugotujmy, takie rozwiązanie też się liczy. ;-))
Lisko, jeśli w tej książce kryje się więcej perełek podobnych do tej... to zazdroszczę takiego nabytku. :)
Przesliczne! i ja juz kolo nich 'chodze', ale znajac mnie, to troche czasu mi to jeszcze zabierze ;)
OdpowiedzUsuńBea, nie chodź, tylko zaprzęż KA do pracy. ;-)) Ja mam przeogromną ochotę jutro znów jej popełnić. No tak mi smakowały...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, piękne Ci buchty wyszły :) Prawda, że wspaniałe, takie lekkie, słodko-maślane, no rewelacja po prostu :) Kiedy znów na nie patrzę nie mogę i wciąż o nich myślę i marzę :)
OdpowiedzUsuńco zrobić z drożdżami??? jestem nowa w tego typu wypiekach , please .....
OdpowiedzUsuńPiękne i bardzo smaczne. :) Jak dobrze, że też je upiekłam, bo bym sobie tym razem nie darowała. ;) Dziewczyny na blogach strasznie mnie kusiły i nie mogłam się powstrzymać od ich upieczenia, tyle, że u mnie w środku był dżem truskawkowy i jagodowy (szachownica). Znikały szybko tak jak to napisała Tili, a w domu proszą o jeszcze. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tilia, no to co? Pieczemy? ;-))
OdpowiedzUsuńAnonimie, zrób zaczyn: do naczynia wlej trochę letniego mleka (powiedzmy ok. 1/3 szkl.), wkrusz świeże drożdże - wymieszaj aż się rozpuszczą; dodaj ze 2 łyżki mąki (albo tyle, żeby powstała konsystencja gęstej śmietany) i znów wymieszaj. Zostaw zaczyn na 10-15 min. (jeśli postawisz w pobliżu kaloryfera lub innego ciepłego miejsca - to zaczyn szybciej zacznie bąblować). Gdy podwoi swoją objętość - jest gotowy do użycia.
Ps. wszystkie składniki do zaczynu bierz z ogólnej puli składników.
Notme, w takim razie i Ciebie nie muszę przekonywać do pyszności tych bucht. :)
Spoko, mnie długo do nich namawiać nie trzeba :) w takim razie jutro powtórkę robię ;)
OdpowiedzUsuńdzieki, musze wypróbować, uwielbiam Twoje przepisy :)
OdpowiedzUsuńMalgosia dzisiaj zjdlam ostatnia buleczke z brandy :) Wiec jakbys sie chciala podzilic to jedna buchte z checia zjadlabym jutro na sniadanie :D
OdpowiedzUsuńDo bucht przymierzam sie juz od dawna, wiec mysle ze w przyszly weekend (w ten wyjezdzam) je upieke!
Ten przepis coś mi przypominał...
OdpowiedzUsuńporównałam go z przepisem Marii Disslowej na Buchty z 1930 r.
To jest to... :)
Pysznie wyglądają.
Bo ten przepis właśnie z tej książki pochodzi! :) U mnie tej informacji nie ma, ale u Liski (podałam do niej linka), która to wyszperała ten przepis - jest podane źródło. :)
OdpowiedzUsuńPoleczko, hihi, poczęstuję Cię jak upiekę ponownie. U mnie wszystko dawno zjedzone. ;-)
Witam! Bardzo mi się podobają przepisy oraz ich oprawa graficzna. Właśnie jestem w trakcie pracy nad projektem kulinarnym i byłabym wdzięczna za szybki kontakt. Mój mail healthandcooking@gmail.com Z góry dziękuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO matko znow to cudo bedzie za mna chodzic!
OdpowiedzUsuńMalgosiu jak nikt wiecej nie pociagnie lancuszka to ja i tak bede robic buchty ponownie. One sa tak pyszne, ze nie moge sie powstrzymac. A Ty znow zachecasz mnie do delektowania sie nimi :)
pozdrawiam karola
Malgosiu, wspaniale! wygkladaja tak apetycznie, ze mam ochote od razu je upiec! szkoda, ze nie mam czasu:( ale w weekend koniecznie musze sprobowac, skoro polecasz:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Karolino, dziękuję za miłe słowa. :) Mail poszedł.
OdpowiedzUsuńKarolko, hihi! Wybacz! Ale wcześniej to ja cierpiałam spoglądając na Wasze kulinarne wyczyny. ;-))
Olu, co się odwlecze, to nie uciecze. Podobno. ;-))
Małgosiu , bardzo mnie kuszą Twoje bułeczki - ślicznie i apetycznie wyglądają !
OdpowiedzUsuńaj! znowu buchty! i w dodatku jakie!
OdpowiedzUsuń:)
Buchty piękne, mam ochotę pociągnąć łańcuszek, ale ja z inną sprawą. Czy mogłabyś podać mi swój adres e-mail? Chciałabym o coś zapytać, ale wolałabym nie na forum. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńhejka! mam pytanko: ile z takiej porcji wychodzi tych przeslicznych buleczek(tak na oko chociaz;)) bo mam liczna rodzinke i musze wiedziec zeby nie zabraklo ;)
OdpowiedzUsuńWyszło mi 9 niezbyt wielkich bułeczek. Pozdrawiam i życzę smacznego. :)
OdpowiedzUsuńMniam Mniam ! Buchty! Świetna fotografia-wiem,wiem powtarzam się!:P
OdpowiedzUsuńTo również doskonała myślę alternatywa dla pączków(bo bez smażenia w tłuszczu).
Pozdrawiam
Malgosiu, melduje ze ciasto rosnie :) przyznaje natomiast, ze albo mam zly dzien, albo mnie to ciasto nie lubi... no ale poczekam az wyrosnie ;)
OdpowiedzUsuńA! i dalam mniej drozdzy.
Cdn... :)
Melduje ze upieczone i czesciowo zjedzone! nie takie piekne jak Twoje (troszke mi sie przypiekly...) ale pyszne :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za motywacje i inspiracje :)
To ja się skuszę wkrótce, bo - kurczę - nie mogę spokojnie patrzeć na te buchty!
OdpowiedzUsuńkusicielki i już!
OdpowiedzUsuńpiękne Ci wyszły, z miłą chęcią próbowałabym jedną
Hihi, mogę robić za kusicielkę. Nawet to całkiem miłe zajęcie. ;-)
OdpowiedzUsuńBea, cała przyjemność po mojej stronie. :))
An-no, zatem czekamy na relację. :)
Aga, ja bym chętnie poczęstowała, ale już nie mam czym. ;-))
Super blog, moje gratulacje!! Musze koniecznie ten blog pokazac mojej zonie, ja zajme sie "lustrem" :-))
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Geomo i tutaj zajrzałeś! ;-)) Dziękuję za miłe słowa! A żonę zapraszam z całego serca! Może i Ona coś dla siebie znajdzie? ;-)
OdpowiedzUsuńMałgoś:)
OdpowiedzUsuńcudne są te buchty!!! Też je widziałam u Majanki i pewnie skuszę się na nie niedługo:)) Robiłam z Twojego przepisu sztabki złota i wszystkim bardzo smakowały. Teraz mam ochotę na leczo z czarnej fasolki:)))
Nie trzeba już mnie zachęcać, upiekłam ją już 2 razy z podwojonej porcji!! Znikające i uzależniające te bułeczki. :)
OdpowiedzUsuńMmmm, zachciało mi się - po drożdże wybrać się muszę na polowanie ;))
OdpowiedzUsuńMelduję, że upiekłam i jesteśmy zachwyceni. To najlepsze buchty, jakie jadłam!
OdpowiedzUsuńNa pewno je powtórzę, być może z jagodami :)
Małgosiu, buchty właśnie siedzą w piekarniki. W domu pachnie wspaniale. Mam nadzieje, ze będą równie pyszne jak Twoje:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Gosiu i ja zachęcona takimi pozytywnymi komentarzami i pięknymi zdjęciami też je zrobiłam. Wyszły pyszne i pięknie pachniały cytryną bo dałam skórke z prawie całej cytryny jakoś ją lubię w wypiekach. Napewno je zrobię jeszcze nie jeden raz - tym razem były z powidłami domowymi śliwkowymi a nastepnym razem może jagódki lub nutella tak sobie synuś zamówił.
OdpowiedzUsuńMam pytanie : mogę je umieścić na swojej stronie ? bo naprawdę warte rozgłoszenia o nich :)
pozdrawiam Ewelosa
Andziu, bardzo się cieszę. :) Mam nadzieję, że leczo z czarną fasolą okaże się i dla Was pyszne. :)
OdpowiedzUsuńNotme, podpisuję się obiema rękoma: buchty są uzależniające! :)
Oczko, co z tymi drożdżami? Upolowane? ;-)
An-no, widziałam, widziałam! I oczywiście od razu zachciało mi się znów... ;-))
Olu, jestem spokojna... będą rewelacyjne... :)
Ewelosa, ależ oczywiście, że możesz. :-) Szepnę tylko na uszko bardzo cichutko... nie zapomnij wspomnieć, że to przepis przez Liskę wyszukany i na Jej blogu zaprezentowany. :) I bardzo się cieszę, że tak Wam smakowało! :-)
Gosiu to sie rozumie samo przez sie - zawsze trzeba podac tzw. kod zródłowy jakby wypadało tego nie zrobić.
OdpowiedzUsuńMój synuś jak wczoraj się tak zjadał tymi buchtami to mi powiedział : Mamusiu jak jutro wrócę z przedszkola to też będziesz miała takie pyszne bułeczki?
A do tego i ten duży dzieciak - patrzecie mój mąż się tajemniczo uśmiechał :) Cóż mi zostało innego - już wyrastają :)
Buchty zrobilam w piatek wieczorem. Ciasto mialo niezwykla konsystencje, lekka i rzadka. Wiedzialam jednak, iz to znak przyszlej ich puszystosci. Wyszly wspaniale puchate, delikatne, niezbyt slodkie. Ale to co najwspanialsze - dzisiaj, tj. w niedziele zostaly 'wykonczone' i bardzo niewiele stracily ze swej lekkosci. Dla mnie to ich druga po puszystosci najwieksza zaleta. Goraco polecam.
OdpowiedzUsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńchciałabym wypróbować Twój przepis na buchty, ale nie mam świeżych drożdży. Czy mogę dodać suszone, jeśli tak, to ile?
Pozdrawiam z Montrealu...
PaniTanguero, korzystałam z tego przelicznika: http://www.theartisan.net/convert_yeast_two.htm . Wychodzi z niego, że 20g zwykłych drożdży to mniej więcej 2 łyżeczki drożdży instant i ok. 3 łyżeczek drożdży suchych (dry yeast).
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że to dość dużo jak na tak niewielką ilość mąki. Pewnie dlatego tak 'puchato' buchty wyrastają... ;-)
Życzę udanego wypieku. :)
Małgosiu,
OdpowiedzUsuńBuchty są pyszne, idealnie smakują do porannej kawy.
Magda:))
Po prostu cudo. Zrobilam je dzisiaj, dalam nieco za malo maki (ciezko bylo je formowac) i chyba ciut za malo cukru ale i tak wyszly rewelacyjnie. Mieciutkie i pyszne.
OdpowiedzUsuńPod koniec tygodnia zrobie ponownie, ale do tego czasu musze zakupic miarke albo wage kuchenna :).
Moniko, nie dziwię się, że smakowały. :) Ja sama byłam (i ciągle jestem) nimi zauroczona. :) Są naprawdę świetne. :) A co do wagi... przydaje się w kuchni, nawet bardzo. :)
OdpowiedzUsuń