Jakże trudno jest mi nie powtarzać tych samych słów, które pisałam zeszłego roku o tej porze... ;-) Trudno jak diabli! Bo cokolwiek bym nie powiedziała na majowe dzień dobry – to i tak summa summarum sprowadzi się do tego, że maj jest cudowny, że go kocham najbardziej ze wszystkich dwunastu miesięcy i że warto czekać na niego cały długi rok! Choć gryzę się w język i staram z wszystkich sił, by palce nie wystukały na kalwiaturze myśli, które jak bumerang wracają zawsze w maju – to jakaś przemożna siła jednak mnie pcha i podszeptuje, że przecież to nic..., to nieważne, że te słowa już padły nieraz... Bo one z tych co można powtarzać wciąż i wciąż. :) Bo ja czuję się jak majowa królowa. :) Miesiąc, w którym przyszłam na świat i miesiąc, z miłości do którego nadałam imię swojej córce. O! :)
Pewnie za rok, znów to napiszę i w końcu ktoś mi wytknie, że nudna jestem. ;-) Ale co tam! Maj jest cudny i nic tego nie zmieni. :)
Majowy sezon szparagowy rozpoczełam w minioną sobotę, propozycją Bey na smażone szparagi z sezamem. Ach, jakże mi one smakowały! Orientalne i pyszne! I tylko okazało się, że porcję zrobiłam stanowczo za małą, bo ani się obejrzałam, a talerz pusty się zrobił, a w brzuchu jakoś burczało. :)
Dzisiaj znów zaserwowałam szparagi, choć już nie w wersji 'solo', a obok innych młodych warzyw. To świetna propozycja dla tych, którzy tak jak ja, lubią warzywa pieczone (w tym zawsze niezawodne ziemniaki!). Podobne dania robiłam już wielokrotnie, z różnymi dodatkami i różnymi warzywami. Dzisiaj dla odmiany skorzystałam z przepisu podpatrzonego u Agnieszki i Marcina Kręglickich. Propozycja o tyle ciekawa, że pod koniec zapiekania układa się na warzywa kawałki czosnkowo – ziołowo – parmezanowego masła.
Powiadam Wam: to jest PYSZNE! Chrupiące, złociste ziemniaczki. Pełna słodyczy młoda marchew. I delikatne szparagi. :) A wszystko pod 'kleksami' parmezanowej skorupki... Czujecie ten zapach? Bo ja mam ochotę na dokładkę, której notabene już nie ma...
Pieczone szparagi, marchewki i młode ziemniaki
inspirowane przepisem Agnieszki i Marcina Kręglickich
1/3 kostki masła, ok.70g
4 łyżki tartego parmezanu
1 utarty ząbek czosnku
2 łyżki posiekanej natki z pietruszki
12 szparagów zielonych grubych
12 plasterków szynki suszonej lub wędzonego boczku
8 młodych ziemniaków
4 młode marchewki
2 - 3 łyżki oliwy
sól
Parmezan, miękkie masło, czosnek i natkę pietruszki zmiksować lub dokładnie wymieszać i zamrozić zawinięte w folię.
Szparagi obrać i odciąć końcówki. Każdego zawinąć w plasterek szynki. Ziemniaki i marchewki wyszorować, przekroić wzdłuż na pół lub na cztery części w zależności od wielkości. Warzywa posolić i zmieszać z oliwą. Ułożyć na dużej blasze i wstawić do gorącego piekarnika 250 stopni C.
W trakcie pieczenia kilka razy potrząsnąć blachą, aby warzywa nie przywarły. Kiedy są prawie miękkie, położyć na nich wiórki schłodzonego masła i wstawić z powrotem do piekarnika, aż się przyrumienią. Podawać gorące jako samodzielne danie z sałatą lub jako dodatek do dania głównego.
Jak zwykle dość swobodnie potraktowałam proporcje użytych składników – zwłaszcza jeśli chodzi o ilości użytych warzyw.
Również zmieniłam sposób przygotowania szparagów. Tylko kilka sztuk owinęłam suszoną szynką (parmeńską), pozostałe szparagi pocięłam na ok. 5-6 cm kawałki i podobnie jak resztę warzyw - skropiłam oliwą.
Wszystkie warzywa piekłam razem – tak jak przewiduje przepis, ale 'po fakcie' wydaje mi się, że lepiej byłoby szparagi dołożyć mniej więcej w połowie zapiekania (czyli ok. po 15 min.), bowiem zwłaszcza ziemniaki i szparagi nie miękną w jednym czasie. Moje szparagi w związku z czym dość mocno się przypiekły. Przy krótszym zapiekaniu – z pewnością ładniej by wyglądały. :)
Moje warzywa piekły się ok. 30 – 35 min.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMalgosiu, zapewniam Cie, ze nudna nie jestes ani troszeczke! :)
OdpowiedzUsuńZapiekane warzywa wygladaja przepysznie i juz niebawem zagoszcza na naszym stole. Tylko to maslo zamienie sobie chyba na oliwe ;)
No i ciesze sie, ze szparagi wg Bajaderki Ci smakowaly, my tez je pokochalismy bardzo :)
Zycze Ci, by ten maj byl cudowny, sloneczny i iscie wiosenny :)
Pozdrawiam!
PS. Powyzej to bylam ja, literowki... ;)
ja, choc z zimowego chowu, tez najbardziej lubie maj. czekam na niego zawsze z niecierpliwoscia jakby cos niesamowitego mialo sie zdarzyc. ubolewam niezmiernie gdy jest deszczowy :(
OdpowiedzUsuńa Twoje warzywa wygladaja pysznosciowo, z pewnoscia spapuguje ;) choc juz widze, ze w wersji bez szynki
pozdrawiam kolorowo, majowo
Malgosiu, zdjecia piekne :)
OdpowiedzUsuńA przepis ten, ktory nawiasem mowiac dawno temu wszedl do naszego menu, jest rewelacyjny w swojej prostocie i smaku!
Malgosiu swietne zdjecia!!! Pierwsze ogladalam z minute :D
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam pieczone warzywa.
Ja też najbardziej ze wszystkich miesięcy kocham maj1 A najbardziej ze wszystkich obiadów - warzywa. A takie pieczone są najlepsze z najlepszych :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dania :) Cudowne kolory są na Twoich zdjęciach Małgosiu, zawsze je bardzo podziwiam :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, nie jesteś nudna!Ani troszkę! Wręcz przeciwnie! :))
OdpowiedzUsuńPięknie się czyta taki zachwyt , a jeszcze piękniej gdy się go podziela.
Kocham wiosne, jest zdecydowanie najpiękniejszą porą roku, a maj najcudowniejszym miesiącem. Wokoło zielono, ptaszki śpiewają, a buzia sama się uśmiecha na ich widok. I ludzie jakby bardziej uśmiechnięci i tacy kolorowi. Nie szarzy, nie czarni, ale kolorowi. Na zewnątrz i we wnątrz, w serduszkach.
Ach! Lubię się zachwycać!:)
Zachwycam się także Twoimi warzywkami majowymi. Nie dość, że piękne, pyszne, pachnące, pięknie sfotografowane, to dodatkowo przeczytałam - Majanowe zamiast majowe ;) To chyba coś znaczy ;)
Bosko!
Buźka :***
Cudownie wyglądają te warzywa:) ależ się głodna powolutku robię;)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, u mnie wszystkie najszczęśliwsze chwile życia jak na przekór miały miejsce w listopadzie:) ale ja również bardzo lubię maj (o ile nie jest zbyt zimny). Maj jest wspaniałym miesiącem, szczególnie podziwiam w maju kwitnace sady:)
OdpowiedzUsuńWarzywa i ta zwinięta w rulonik szynka cudnie wyglądają:)
wygladaja rewelacyjnie i wcale nie nudnie,a fotki-rewelka!!!!
OdpowiedzUsuńMniam mniam mniam:) jestem zwolenniczka warzyw solo, szczegolnie tych majowych 'swiezynek' :)) szparagi darze miloscia ogromna dlatego te w sezamie napewno wyprobuje. Malgosiu, a nudna to ty nigdy nie bylas, nie jestes ani nie bedziesz:)
OdpowiedzUsuńwarzywka wygladaja baaaardzo kuszaco!
pozdrawiam cieplo w ten majowy wieczor:)
Małgosiu cudowna warzywna kompozycja :) Uwielbiam warzywa pod każdą postacią :)
OdpowiedzUsuńw tym roku ja chyba tez polubie maj juz na zawsze... ;-) a warzywna propozycja idealna jak dla mnie, pycha! :-))
OdpowiedzUsuńpyszna vegeprzekąska, majowa królowo :) ps. wszystkiego najlepszego (którego to?) i pozdrowienia dla córci i męża także:)
OdpowiedzUsuńoh! brzmi cudnie, a wygląda jeszcze lepiej
OdpowiedzUsuńi nie gadaj, żeś nudna, bo to nie prawda!
Wszystkie warzywa wyglądają kuszącą, ale przypieczone ziemniaczki przebijają smakiem wszystko. ;))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Prezentują się wspaniale :) Przepis prosty...warto spróbować!
OdpowiedzUsuńMałgosiu jak zwykle cudownie i przesmacznie.
OdpowiedzUsuńTeż lubię maj, jest taki pachnący, piękny, kolorowy. I ciepły, co chyba najważniejsze jak dla mnie :). Z tym, że w moim rankingu lipiec wygrywa z majem. No bo w lipcu mam urodziny :). A w maju jeno imieniny :).
OdpowiedzUsuńNo i te warzywa! Cudne :). Muszę przyznać, że w lipcu szparagów nie ma...
Cudne danie, cudne kolory, cudne zdjęcia. Widać w tej potrawie ogrom radości jaką ogarnia Cię maj.
OdpowiedzUsuńGosiu zazdroszczę Ci bliskości ryneczku w centrum. Ja też uwielbiam maj są wtedy urodziny tego wybranego, i multum różności po zimie. Teraz czekam na Twój tort urodzinowy.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam z majem, ciągle tylko 'aj,aj, maj!' :))) W dziecińśtwie zawsze marzyłąm o tym, by urodzić się w maju, bo to najpiękniejszy miesiąc z całej dwunastki. NIestety, urodzonam w listopadzie ;)
OdpowiedzUsuńNiejmnije jednak w zachwytach nad majem nie ustaję. i cieszę się, że już jest.
I warzywa też sobie upiekę. U mamy :)
POzdrowienia, Małgosiu!
Maj - najcięższy, najbardziej pracowity miesiąc w roku,od lat...
OdpowiedzUsuńale warzywa - palce lizać!
jak zwykle u ciebie przeapetycznie, chociaż ja z reguły wolę co bardziej soczyste i konkretne potrawy:)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji pytanie- czy znasz moze przepis na sos vinegre? Ostatnio dziewczyna mnie nauczyla jesc sałatkę z tym sosem, ale kupny w proszku zapewne będzie się różnił od zrobionego ręcznie:)
Pozdrawiam
Bea, ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że maj będzie cudowny. :) Zresztą jakoś tak się dzieje, że w maju zawsze mnóstwo przyjemności mnie spotyka. :)
OdpowiedzUsuńLeloop, papuguj, papuguj. :)
Anoushko, to chyba domena prostych przepisów. ;-) Zawsze są smaczne. :)
Ewo, dziękuję. :)
Casiu, no dobrze mówisz! :)
Adda, bardzo mi miło. :)
Majanko, ależ nie widzę problemu! Może być "majanowe", również brzmi wiosennie. :))
Atinko, głodna mówisz...Niestety! Ja również robię się głodna na samą myśl o jedzeniu. ;-) Niekoniecznie na myśl o pieczonych warzywach, ale o wszystkim co smaczne. :)
Kasiu, a dla mnie listopad to taki smutny miesiąc... Chyba najsmutniejszy ze wszystkich.
Gosi@, cieszę się, że się podoba. :)
Olu, hihi! a to mnie na duchu podniosłaś! ;-))
Kasiaaaa24, bardzo dobrze! warto jeść warzywa. :) Zwłaszcza, że są niezwykle wdzięczne i dają tyle kulinarnych możliwości. :)
Cudawianki, pochwal się, pochwal! :) Tak tajemniczo zabrzmiało... Co prawda mam pewne typy, ale nie wiem czy typuję dobrze. ;-)
Ally, po królewsku dziękuję! :)) A to...19. :)
Aga-aa, no gadam, gadam, bo co roku to samo... ;-)
Notme, fakt ziemniaczki są nieśmiertelne! :)
Cezonia, na prawdę warto. :)
Kb, dziękuję bardzo. :)
Olalala, licytowac się nie będę. :) Lipiec też ma swój urok, np. truskawki, które u mnie jeszcze są. :)
Nina007, nie wiem, czy w zdjęciach to widać, ale rzeczywiście tak jest - majowe szaleństwo ogarnia mnie na całego. :)
Anno-apsik, nie wiem czy będzie tort... Ja taka trochę anty-tortowa jestem. ;-) Ograniczam się zwykle do tortów urodzinowych moich dzieci, a sobie zwykle funduję inne przyjemności. :)
Aniu, jak to w listopadzie urodzona? Dla mnie Ty właśnie taka majowa jesteś. :)
An-no, aż tak? A jaka to praca?
Przemku, no cóż... jednemu sałatę, drugiemu wołu. ;-)
Sosu z torebek nie polecam. To naprawdę nie to samo, co własne połączenie kilku prostych składników. Pozwolę sobie mailem podesłać przykładowy przepis na sos. :) Pozdrawiam.
Wiesz co Malgosia to bardzo nieladanie sie z nikim nie podzielic takimi pysznosciami :) Bardzo nieladnie :P
OdpowiedzUsuńSLiczne zdjecia jak zawsze !
prawie poczulam ich zapach... swietne zdjecia;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie się to zapowiada:) dawno juz nie pieklam warzyw w takiej postaci, wiec moze warto sporobowac. dzieki za inspiracje, malgosiu!
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam i jeszcze tak z tysiąc razy mogę mówić, że uwielbiam takie warzywka :) Piękne zdjęcia i tutaj i na fotoblogu :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam pieczonych marchewek i szparag. Wydają sie apetyczne
OdpowiedzUsuńO tak! Koniecznie,koniecznie muszę je zrobic.Tak się zastanawiałam co dziś na obiad,bo brak pomysłów nas dopadł.
OdpowiedzUsuńA tu proszę ile inspiracji!!!!!!!!;o
Mniam! I tyle! :)
OdpowiedzUsuń