środa, 27 maja 2009

Krem szparagowy z imbirem i krewetkami


Nie jestem w najlepszym nastroju. Zasadniczo w ogóle nie jest mi wesoło. Z rąk leci, nic nie wychodzi, za co się złapię – to popsuję. Nawet na rower gdy wyszłam – to się potłukłam. Totalny odjazd.
Do kuchni wchodzę od kilku dni raczej z obowiązku, niż przyjemności, która normalnie mi towarzyszy. Tak bywa. Chandra.
Przyszła, więc i pójdzie. Mam nadzieję, że prędko. Zresztą nie jestem szczególnie chandro-podatna, zbyt często jej nie ulegam, a jak już się pojawi to smutków nie zapijam.... ;-) Nooo, jeśli już, to zajadam...słodyczami. O! dzisiaj wsunęłam spory kawałek ciasta. Bynajmniej nie z własnego pieca. Co to – to nie! Mój dzisiejszy humor ma w nosie własne wypieki. Ciasto przytargał do domu osobisty małżonek ze słowami: “na poprawę samopoczucia”. Czy pomogło? Nie bardzo, ale ciacho z ulubionej mojej cukierni, więc lepiej się boczyć na świat na słodko, niż o suchym pysku...

Ale zupę ugotowałam. Dobrą zupę. Bardzo dobrą, lekko pikantną.
Aż dziw, że nie przypaliłam. ;-)
Za to zdjęcia już w ogóle mi nie szły. Fotografowałam bez tych emocji co zwykle, wszystko wokół mi przeszkadzało, a najbardziej własne ręce.
Niech ten dzień już się skończy... może jutro będzie lepiej...



Krem szparagowy z imbirem i krewetkami
zainspirowany przepisem Roberty Sowy “W poszukiwaniu smaku doskonałego”

ok. 12-16 dużych surowych, oczyszczonych krewetek
2-3 łyżki jasnego sosu sojowego
1 duży ząbek czosnku - utarty
ok. 2cm świeżego imbiru - utarty
sok z ½ cytryny

W miseczce połączyć wszystkie składniki marynaty. Włożyć do niej oczyszczone krewetki, poruszać, by sos pokrył je z wszystkich stron. Pozostawić w marynacie na ok. ½ godziny.


pęczek szparagów zielonych lub białych (500g)
2 łyżki oliwy (użyłam olej z pestek winogron)
1 nieduża cebula
3 średniej wielkości ziemniaki
1 łyżeczka imbiru w proszku
1 mała suszona papryczka piri-piri (można pominąć)
ok. 750ml bulionu warzywnego (u mnie bulion winny wg G. Ramsaya – wprost z zamrażalnika)
sól, pieprz do smaku

1 łyżeczka uprażonych ziaren sezamu

Ziemniaki obrać, umyć, pokroić w grubszą kostkę.
Szparagi oczyścić, usunąć zdrewniałe końcówki. W wypadku szparagów białych – obrać ze skórki (prawdę mówić zielone też obieram, ale nie jest to konieczne). Odciąć główki, a łodyżki pokroić na kilkucentymetrowe kawałki. Kilka główek odłożyć na bok (będą do dekoracji).
Cebulę posiekać w drobną kostkę.
Na dno garnka o grubym dnie wlać oliwę i wrzucić posiekaną cebulę. Smażyć kilka minut, mieszając, aż cebula się lekko zeszkli. Dodać imbir w proszku, rozkruszoną papryczkę, a po chwili dorzucić ziemniaki i szparagi (bez odłożonych główek) . Chwilę smażyć. Zalać bulionem warzywnym. Gotować pod przykryciem do miękkości warzyw.
Blenderem zmiksować całość na jednolity krem. Doprawić do smaku solą i pieprzem.

Odłożone główki szparag ugotować na parze lub we wrzątku (krótko! u mnie ze 2 minuty to trwało). By nie straciły koloru – po wyjęciu z wrzątku - zahartować w bardzo zimnej wodzie.

Krewetki ugrillować lub przygotować na patelni: wrzucić na niewielką ilość rozgrzanej oliwy. Smażyć bardzo krótko z obu stron (do lekkiego zaróżowienia krewetek). Wlać sos z marynaty i dusić jeszcze chwilkę.

Zupę podawać z główkami szparagów, krewetkami i posypaną uprażonym sezamem.
Smacznego!

31 komentarzy:

  1. oby chandra jak najszybciej poszła sobie!
    sio chandro sio!
    wiesz, ale tak naprawdę wcale jej nie widać,bo zdjęcia i zupa pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Krewetki! U mnie też dziś były. Co prawda pod inną postacią, ale zawsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szepnę jeszcze słówko: nie 'szparag' a 'szparagów'. Toż to rodzaj męski :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekaw poloczenie:) podoba mi sie! zdjecia jak zwykle kuszace MAlgosiu:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdjęcia są sliczne Małgoś!:) Co do chandry - zyczę poprawy samopoczucia i uśmiechu na buzi!:)))
    Pozdrawiam CIę serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. O... To znaczy, że nie tylko mi wszystko leci z rąk ostatnio? I to w dodatku najbardziej ucierpiały te najtrudniej zastępowalne...

    Masz rację - przyszła to i pójdzie. I tego się trzymajmy.

    Przepis brzmi pysznie!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu, na pewno będzie lepiej!
    Ciśnienie dziś niskie, idzie na burzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgosiu, nastrój to na pewno na zmiane pogody:) A na rowerze potłukłam sie i ja :) mam taki siniak na nodze, że hej! Zupa wyszła prześlicznie na zdjęciach, i to ze szparagami i cytrynką również jest piękne:)
    Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  9. U Małgosi jak zwykle pyszności i chciałabym umieć robić takie ładne zdjęcia :) Chandrą się nie przejmuj, ja swoją zawsze zajadam na słodko :) idzie w biodra, ale humor jest dużo lepszy :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, to chyba pechowa notka, bo napisałam już jej kawał i mi zniknęła. ROzpłyneła się...

    OD początku: może uda Ci się wyrwać na samotny spacer brzegiem morza, MAłgosiu? Taki długi, wyciszający, uspokajający...

    Mam nadzieję, że szybko Ci przejdzie. A jeśli nie, to jeszcze zagryź to różaną czekoladką z Sowy, to mój ulubiony smak :)

    Trzymaj się, MAłgoś! Prędzej czy później słońce zawsze się pojawia :)****

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjęcia kiepskie powiadasz?
    No to ja bym chciała takie kiepskie zdjęcia robić :)

    Zupa pierwszy klasa!

    PS
    Wczoraj, jak przedszkolak "złapałam zająca" z powodu rozwiązanej sznurówki :D
    Są takie dni, że nic się nie udaje... Na szczęście mają to do siebie, że przechodzą :)

    OdpowiedzUsuń
  12. smutki i smuteczki
    i u mnie
    chyba nawet ulubione ciasto nie pomaga
    ale to minie, wiesz o tym prawda?
    i znów z zapałem powędrujemy do kuchni
    miej się ciepło Małgosiu!

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozumiem Twój nastrój doskonale Małgosiu, ja mam za sobą kilkumiesięczną traumę, ale powoli się zbieram...więc głowa do góry, a zdjęcia to nie zauważyłam, żeby były jakieś inne niż zwykle...:))
    Co do krewetek, no nie lubię i już, ale Twojej zupy bym spróbowała...:))

    OdpowiedzUsuń
  14. piszę po raz drugi, bo mnie ciągle z systemu wyrzuca. Gosia przy takich wiatrach, deszczu i gradzie ( połamał mi sporo kwiatów w 3 minuty) każdy ma jakiegoś doła. Przy takim daniu, wydaje mi się, że wystawiasz już dołka głowę. Teraz tylko hop i będziesz na ziemi. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlugo mnie tu nie bylo, bo mi czas przez palce ucieka. Malgosiu widze zmiany u Ciebie. Moze one poprawia Twoj nastroj.
    Zupa piekna, a te fotki to miod malina. Robisz przepiekne zdjecia.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Juz mi wyparowalo, to i mi sie literki przestaly platac :) Wiesz Malgosia, kazdy ma chyba czasem takie dni. Chociaz to wcale nie jest wytlumaczenie, bo ja tez ich strasznie nie lubie :)) Ale wiesz, jak Ty robisz takei zdjecia bez emocji, to ja moge sie domyslec jak idealne sa te z emocjami :D Wlasciwie to napisalam to co Lisiczka i Anoushka prawie :D Wcale to nie bylo zamierzone!
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  17. Aga, bo czasem na zewnątrz nie widać, co w duszy gra...

    Agatko, nie omieszkam zajrzeć. :)
    Ps. Błąd poprawiłam.

    Dziękuję, Olu. :)

    Majanko, poprawi się, poprawi, zawsze w końcu po chmurach słońce nadchodzi...

    Lisiczko, wstępujemy do Klubu Dziurawych Rąk? ;-)

    Lisko, może i ciśnienie... Z tym, że burzę to ja mam w głowie od kilku dni. Huragan wręcz...

    Kasiu, Ty też??? :( Moje są wielkości Afryki. ;-) O kolorystyce nie wspomnę. Bardzo gustowna. Dobrze, że głowa cała, bo huknęłam jednak nieźle.

    Addo, a u mnie tylko w biodra poszło. :) Za komplementy dziękuję. :)

    Aniu, czekam na to słońce i czekam... A tu ciągle chmury. Choć chyba już nie gradowe...

    Anoushko, dziękuje za słowa otuchy. :*

    Asiejko, oby i Ciebie opuściły...

    Eweno, ja wiem, nie powinnam narzekać... Czym są smutki i chandra wobec traumy... Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. :*

    Anno, ja na razie jedno oko wystawiam. ;-) Ale dobre i to, prawda? :)

    Dziękuję Karolko. :)

    Poleczko, właściwie to emocje były, ale inne, te złe, wredne i przeszkadzające. Zdecydowanie nie moje. Wspominając o zdjęciach, nie tyle miałam na myśli ich jakość, ale to, że serca tym razem zabrakło.
    Ps. No widzę, widzę, że literki całkiem równe. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ooo... Co ja tu slysze? A raczej : co ja tu czytam?!? Wszelkim chandrom mowimy : precz! I choc wiem, ze latwo sie mowi, to mam nadzieje, ze jak najszybciej ten chandrowy nastroj minie :)

    A zupa brzmi i wyglada pysznie! Mam nadzieje, ze niebawem jej posmakuje (bez krewetek ;) ), tym bardziej, ze powoli mam juz dosyc mojego aktualnego menu; ale ciezko cos robiac w kuchni stojac / skaczac na jednej nodze ;)

    Duza buzka!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Chciałabym, żeby moja chandra tak wyglądała! Bo po zdjęciach nie widać żadnych jej oznak ;)...
    A tak w ogóle, to mam taką samą miseczkę jak na 1 zdjęciu :)!
    Zupa musiała być pyszna! Choć nie lubię krewetek, ich obecność jakoś mi tam nie przeszkadza, a nawet więcej - spróbowałabym ich ;)! Co jak na mnie jest i tak wyczynem, bo generalnie krewetki mnie jakoś odtrącają, choć ponoć smakują jak kurczak :)... Też tak uważasz? Znaczy, uważasz, że smakują jak kurczak? - o to chodziło :)...

    OdpowiedzUsuń
  20. o,rany!!!!!!!!!!!!! slinotoku dostalam...........super ta zupka i na 100% pomogla na chandre :)

    OdpowiedzUsuń
  21. I jak nastrój? Tu slońce powoli wyłania się zza chmur...
    Pisałam to już na moim blogu, ale tu muszę o tym wspomnieć: nie wiem, jak to się stało, ze nie odpowiedziałąm Ci wcześniej na komentarz o wsłuchiwaniu się w deszcz. Był piękny, Małgosiu. Ja mam dokładnie tak samo-wtulenie się w kołdrę i wystawienie uszu, by nie urodzić ani kropelki...:)

    Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  22. Malgosiu w tami razie ja czekam na chandre zeby takie ladne zdjecia robic :) u mnie juz po szparagach :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam i dziekuje za przepis ktory przypadl mi bardzo do gustu. Uwielbiam wprost szparagi, imbir i krewetki. Nie moge rowniez pominac ze podziwiam wspaniale zdjecia :)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  24. Chciałabym żeby mi wychodziło tak jak tobie nie wychodzi :) Jak dla mnie to na tym zdjęciu widzę super wyszukaną ucztę smaków. Pozdrawiam i życzę szybkiego lepszego samopoczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wszystko bym dała za tak "nieudane" zdjęcia. Małgosiu - przepięknie, przesmacznie. No i poprawy nastroju życzę

    OdpowiedzUsuń
  26. Powiem tak,wcale nie złe zdjęcie.I nadzieję mam,że chandra minęła!:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Też tak miewam. Tym razem moja huśtawka jest na górze, czyli całkiem nieźle ;) U Ciebie też będzie!
    Ale zupa! Też zrobię! :) Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Malgosiu, jak najmniej takich dni! A jak juz sie zdarza, to gotuj tylko takie wspaniale zupy! Pozdowienia sle!

    OdpowiedzUsuń
  29. brzmi, wygląda apetycznie mmmmmm!!! postaram się ugotować ! Małgosiu masz może przepis/pomysł na coś oryginalnego na przyjęcie imieninowe... chodzi oto aby było smaczne, ciekawe i proste w wykonaniu do posmakowania na jeden kęs (koreczki itp. już się chyba wszystkim przejadły)???

    OdpowiedzUsuń
  30. Joanno D.C. - cała przyjemność po mojej stronie. :)

    Enchocolatte, szczerze polecam zupę. :)
    Co do pomysłów...trudno tak doradzać, nie znając cudzych preferencji... Wiesz, ja na takie przyjęcia staram się każdorazowo przyszykować coś innego... Zawsze jest coś na ciepło: a to jakaś pyszna tarta wytrawna (duży wybór, bo i za każdym razem inne warzywo może być wiodące), a to risotto z dodatkami (teraz może ze szparagami?), a to makaron (ostatnio podejmowałam gości japońskim soba z kawałkami piersi kurczaka i krewetkami i sezamem), czasem ryba ciekawie przyrządzona (np. w mleczku kokosowym i curry), rzadziej u mnie występują mięsa... A jeśli chodzi o zimny bufet, to bardzo lubię wszelkie salaty z dodatkami i dressingiem z oliwy i cytryny (koniecznie przygotowane w ostatniej chwili), zawijaski z grillowanej cukinii, bakłażana z fetą lub pomidorkiem koktajlowym w środku, zestaw dobrych serów, mogą tez być kawałki tarty na zimno.
    Jej możliwości chyba wiele, ale ciężko tak na szybko doradzać. :) Zresztą ja też zwykle przed każdą imprezą domową - zasiadam do komputera i przeglądam blogi, szukając ciekawych inspiracji. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. zrobiłam te zupke na niedzielny obiadek. jest znakomita! łatwa, szybka, bardzo wykwintna i pyszna! Doskonale nadawała by sie na elelgancki obiad. szkoda, że szparagi tak sa krótko, a tyle wspaniałych dań mozna z nich wyczarować

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz. :) Jestem winna Ci informację: blog jest moderowany, spamowi i pyskówkom mówimy stop. We wszystkich innych sprawach zapraszam. :)