Spakowałam walizkę. Tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Kupiłam bilet samolotowy na najbliższy rejs i wkrótce, przeniosłam się do górskiego kantonu Szwajcarii, by późnym popołudniem zasiąść do jadalnego stołu Bey. :) Biały obrus, czerwone serwety, błyszczące naczynia wielkości zastawy dziecięcej... :) Bea, serwowała deser. TEN deser! Piękny i pyszny pod każdym względem. :) Spoglądając na Jej uśmiechniętą twarz – zanurzyłam srebrną łyżeczkę w naczyniu... Ona wiedziała, że będzie mi smakować...:)
Czy jest ktoś wśród czytających kto pozazdrościł mi wizyty u Bey? :D
Oooo, widzę las rąk. :) No ba! Sama bym sobie zazdrościła, gdyby tylko to była prawda... :D
A tymczasem...
Nieee, nie spakowałam walizki, nie wsiadłam w samolot i nie przeniosłam się w te nie tak znowu odległe tereny... W sumie szkoda, pewnie tak bym o wiele bardziej wolała. :)
Jednak deser jest prawdziwy. :) Przecież Bea naprawdę kilka dni temu poczęstowała wirtualnie taką dawką słodyczy, do tego obłędnie się prezentującej, że mnie nie pozostało nic innego, jak skorzystać z dołączonego przepisu i czym prędzej własny deser stworzyłam. :)
Wiecie jak smakował...? Jak ambrozja... :) Jeśli tylko napój mitycznych bogów mógł mieć bardziej stałą konsystencję – to zdecydowanie mógł właśnie tak smakować. :) Słodkie (za sprawą białej czekolady), kremowe mascarpone i orzeźwiające warstwy owocowego musu... Palce lizać. :)
Mam nadzieję, że Bea nie urwie mi głowy za to, że pozwoliłam sobie część owocową zestalić nieco (ale tylko odrobinę), dodając do nich żelatynę. Moje owoce po zmiksowaniu i przetarciu przez gęste sito – zyskały mocno lejącą konsystencję. A to psuło mi zamysł stworzenia warstwowego deseru. Ja bowiem, oprczócz warstwy musu malinowego, dodałam jeszcze drugą – mus jagodowy.
Po oryginał – zapraszam na blog Bey. Tutaj znajdziecie przepis zmodyfikowany o w/w dodatki.
Zapraszam. :)
Deser z mascarpone, białą czekoladą i owocowym musem
wg przepisu Bey z bloga Bea w Kuchni
Musy owocowe:
1 szkl. zmiksowanych i przetartych przez gęste sitko świeżych malin
1 szkl. zmiksowanych świeżych jagód
3 listki żelatyny
* ewentualnie cukier do smaku, jeśli owoce są zbyt kwaśne
Żelatynę w listkach namoczyć w zimnej wodzie. Po kilku minutach dobrze odcisnąć z niej wodę. Włożyć do małej miseczki i rozpuścić w ok. 1,5 łyżki wrzącej wody. Połowę rozpuszczonej żelatyny wlać do zmiksowanych malin – energicznie wymieszać. Drugą połowę dodać do zmiksowanych jagód – wymieszać. Odstawić.
Krem:
200 g białej czekolady + 2 łyżki słodkiej śmietanki
250 g mascarpone
180 g bardzo gęstej słodkiej śmietanki (polecam Piątnicę 36%) - w oryginale creme fraiche
otarta skórka z cytryny (lub pomarańczy)
1 łyżka amaretto
Czekoladę wraz z dwoma łyżkami słodkiej śmietanki - rozpuścić w kąpieli wodnej. Mascarpone wymieszać z gęstą śmietanką kremową. Dodać lekko przestudzoną czekoladę i nieco otartej skórki z cytryny i ponownie dobrze wymieszać. Rozłożyć masę do indywidualnych naczynek. Na wierzch rozlać równomiernie mus jagodowy. Wstawić do lodówki na min. 1 godzinę (lub do czasu, gdy mus lekko się zetnie). Na zimny deser wylać przygotowany mus malinowy. Ponownie wstawić do lodówki, porządnie schłodzić.
Podawać udekorowane świeżymi owocami.
Smacznego!
Piękne zdjęcia! (Ja pozazdrościłam Ci wyprawy ;-))
OdpowiedzUsuńdeser wygląda cudownie! Przy pierwszych linijkach umierałam z zazdrości, potem troszkę mi sie poprawiło, ale tylko troszkę;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPs. umiesz budować napięcie;)
Ślicznie wygląda! Pozazdrościłam Ci nie tylko wycieczki ale i deseru :) Przy najbliższej wizycie w sklepie zakupie mascarpone i biała czekolade, a co! ;-)
OdpowiedzUsuńno ja sie dokladnie tak samo nabralam... :))
OdpowiedzUsuńbylam pewna ze bylas u Bei i uczylam uklucie w zolądku:P
sliczny deserek:))
Kurcze... kobieto... spocily mi sie oczy przez Ciebie!
OdpowiedzUsuńNiezmiernie mi milo, ze skusilas sie na deser i ze skosztowalas go nie tylko wirtualnie ;)
Zdjecia jak zwykle przecudne, choc oczywiscie najfajniej by bylo moc raczyc sie tym cudenkiem w Twoim towarzystwie :)
I moze nawet i te zelatyne Ci wybacze ;)
To nas wkręciłaś ;)
OdpowiedzUsuńCUDOWNE zdjęcia, MAłgosiu!
Teraz to ja chciałabym być Twoim gościem ;) Cudny deser.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wszystko opisałaś,że w pewnym momencie już myślałam,że oszukujesz mnie i jednak pojechałaś:P
OdpowiedzUsuńPs: Piszesz ,ze takie pyszne?
oj chyba się skuszę:)
Pozdrawiam.
Ojejku, ja też myślałam, ze naprawdę byłaś u Bei. Cudownie napisałaś, aż mi się buzia cieszyła. Rzeczywiście umiesz budować napięcie Małgosiu :)))
OdpowiedzUsuńDeser przepiękny - cóż ja mam napisać, wygląda tak bosko! Mam blisko do Ciebie... ;)) Uważaj, bo wpadnę :))
Buźka :***
ja chcę do Bei i do Ciebie, na deser i na ploty :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia przebiły nawet szwajcarskie widoki... Sprawdzę zresztą naocznie, bo jutro tam lecę. Może gdzieś minę się z Beą?...
OdpowiedzUsuńMalgosiu-super ten deserek-rewelka po prostu,a do tego przecudne fotki :))) i ta trzymajaca w napieciu relacja z wizyty u Bei.......:)
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i myślę sobie: "Takiej to dobrze", a tu taka podpucha :) Małgosiu nie wolno tak bawić się cudzym kosztem :) Deserek wygląda bardzo kusząco, ....na obydwu blogach :)
OdpowiedzUsuńJuż miałam zazdrościc, a tu!...ale nas wpusciłas w maliny...no, prawie jak u Hitchock'a,
OdpowiedzUsuńale deser tak wspaniały że Ci wybaczamy, piękne i smakowite zdjęcia.
Hihi i ja się dałam nabrać i nawet sama tam prawie z Wami siedziałam...:)) A deser bardzo apetyczny:)
OdpowiedzUsuńheh, napięcie zbudowane :) a już Ci zazdrościłam tych górskich widoków. a tak i tak zazdroszczę - smaku i wyobraźni :)
OdpowiedzUsuńA mnie to zdanie nie przekonało: "Spakowałam walizkę. Tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy". Eee, nie wierzę, że jakakolwiek kobieta pakuję do walizki tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy ;))!
OdpowiedzUsuńTak czy owak, skoro nie mogę Ci zazdrościć wizyty u Bei, zazdroszczę Ci tego deseru! Mniam ;)!
Fajnie, że i ja miałam w tym wszystkim trochę udziału :)
OdpowiedzUsuńOiękne zdjęcia, jak zwykle.
o Małgosiu ,jakie to piękne i ja prawie nie widzę ,że tam jest żelatyna :P
OdpowiedzUsuńI ja też się nabrałem :)
OdpowiedzUsuńAle deserek to kuszący jest... chyba nawet bardziej niż ta wyprawa do Szwajcarii...
A ja bym chciała taką wyprawę do Bei!!! Już nawet chciałam Ci zadać sto pytań jak z Rębiechowa dostałaś się do Szwajcarii - czy najpierw do Warszawy, czy LOT-em, itp...
OdpowiedzUsuńDeser bardzo kuszący:) I widzę, że moja druga połowa też słówko skrobnęła:) No to teraz się nie wykręcę...muszę zrobić!
Hahaha, wybaczcie mi ten mały wkręt. :) Warto było dla samej Waszej reakcji. :)
OdpowiedzUsuńBea, zobacz ile osób chciałoby Cię odwiedzić. :) Szykuj realne desery w ilościach hurtowych. :D
Za wszystkie miłe słowa bardzo dziękuję. :)
W ilosciach hurtowych powiadasz? Dobrze, ze to taki szybki deser ;)
OdpowiedzUsuńHihi wiedzialam ze to sciema :PP
OdpowiedzUsuńAczkolwiek chetnie bym sie w taka podroz zabrala razem z Toba :) Gdziekolwiek...
Zdjecia... Cudo!
:*
Rozkosz.... pierwsze słowo jakie przyszło mi do głowy gdy popatrzylam na ten deser...
OdpowiedzUsuńMalgosiu piekny deser. Jak tak czytalam to pomyslalam, czemu ta Irlandia na koncu swiata ;-)
OdpowiedzUsuńbo ja tez chce wprosic sie na deser do Bei :)
Ja też się nabrałam, że miałaś przyjemność gościć u Bei :D I już zaczynałam zazdrościć ;)
OdpowiedzUsuńOh, a juz zaczelam zazdroscic Tej wizyty, Tego bialego obrusu, czerwonych serwetek, blyszczacych naczyc... Swoim bajecznym wpisem doprowadzilas do tego ze mam w ustach smak bogatego mascarpone, jedwabnej czekolady oraz kwaskowatych owocow... Oh... jak dobrze :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nie mozna tych smakołyków wyciagac z tych zdjęć i pałaszowac bez wyrzutów sumienia.
OdpowiedzUsuńDeser przecudnej urody :) Idealny :)
OdpowiedzUsuńFajny ten słodziak! Tylko ja jakoś boję się, że z żelatyną się nie zaprzyjaźnimy i nic nie wyjdzie z deseru ;)
OdpowiedzUsuńAleż smaczne zdjęcia! :)
Malgosia, juz chcialam napisac: "no prosze zrobilas to" i co npaisze zrobilas to - pelny szacunek i wobec Tej pieknej opowiesci i wobec deseru!
OdpowiedzUsuńNaprawdę żałuję, że tak szybko rozwiązałam sprawę. :D Fajnie jest czytać takie komentarze. :D Dziękuję za wszystkie. :)
OdpowiedzUsuń