Nie może być lata i sezonu jagodowego bez jagodzianek. To prawie tak jak Wielkanoc bez baby, czy Boże Narodzenie bez pierożków i barszczu (przynajmniej w moim przypadku).
Lato pachnie lasem i smakuje granatowo. :) Ma pofarbowane palce, które ciężko domyć i umorusaną buzię. :D
Kilka dni temu, byłam “w trasie” i całymi długimi kilometrami przejeżdżałam drogami przecinającymi mazurskie lasy. Ileż tam przydrożnych sprzedawców leśnych jagód stało ze swoimi zapełnionymi koszami! To dobitnie świadczy, że sezon na jagody już nadszedł. :)
Ja swój sezon rozpoczęłam już kilka dni temu pysznymi razowymi babeczkami wg przepisu Gordona Ramsaya. Teraz nadszedł czas na obowiązkowe jagodzianki. W naszych piekarniach i cukierniach też już się pojawiły, ale nie przepadam za tymi kupnymi. Irytuje mnie, że ciasto nie jest puszyste, jakiego oczekuję, a po kilku godzinach leżenia zwyczajnie wysychają. Jagodzianki muszą być domowe. Z przepisu idealnego.
Od czasu do czasu testuję różne receptury, ale wciąż moim absolutnym faworytem, do którego niezmiennie wracam z ogromną przyjemnością – jest przepis Liski na jagodzianki waniliowe. Z tego przepisu jagodzianki wychodzą dokładnie takie, jakie powinny. Drożdżowe ciasto jest delikatne, pysznie maślane, mięciutkie i nawet w trzeciej dobie wciąż tak samo świetnie smakuje (trzymałam pod folią, nic nie straciły na wilgotności). W normalanych warunkach nie byłoby szansy na to, by te jagodowe bułeczki uchowały się w moim domu tyle czasu. Tym razem stało się tak tylko dlatego, ponieważ synek jest na wakacjach, a my mamy dość ograniczone możliwości spożywania jednorazowego... :)
Proszę częstujcie się, a najlepiej sami spróbujcie upiec te pyszne, proste i zupełnie bezproblemowe w wykonaniu bułeczki. Warto! :)
Waniliowe jagodzianki
cytuję za Liską
* w tym przepisie używana była szklanka o pojemności 200 ml
zaczyn:
20 g drożdży
1/2 szklanki* mleka
1/2 szkl mąki
1/4 łyżeczki cukru
ciasto:
120 g masła o temp pokojowej
3/4 szkl cukru
3 żółtka
1/2 szkl mleka
cukier waniliowy z prawdziwą wanilią lub olejek waniliowy
1/4 łyżeczki soli
skórka z cytryny (2 łyżki)
3,5 szkl mąki
nadzienie:
jagody (ok. 30 dag)
cukier do smaku (ok. 3/4 szkl. - trzeba pamiętać, że jagody po upieczeniu są kwaśne, więc lepiej dać więcej cukru niż mniej)
cukier waniliowy
Drożdże rozpuścić w letnim mleku. Po 3 min. dodać mąkę i cukier i dokładnie wymieszać. Owinąć plastikową folią i zostawić na 30 minut.
W dużej misce ubić masło, dodać stopniowo cukier, następnie zaczyn.
Zmniejszyć obroty miksera i dodawać: żółtka, mleko, wanilię, skórkę, sól i mąkę.
Kiedy ciasto będzie gładkie, wyjąć, uformować kulę i owinąć w plastikową folię wysmarowaną masłem. Zostawić, żeby wyrosło, ok. 40-60 minut.
Następnie podzielić ciasto na 15 części, z każdej z nich zrobić placuszek, wypełnić jagodami wymieszanymi z cukrem i cukrem waniliowym. Uformować bułeczkę, posmarować jajkiem i posypać z wierzchu cukrem.
Piekarnik nagrzać do temp. 180 st. C. Wstawić jagodzianki i piec ok. 30 minut, lub do czasu zarumienienia.
Jagodzianki- kwintesencja lata. A do tego z wanilią! Rewelacja!
OdpowiedzUsuńMałgosiu - dziś taki pochmurny dzien. Smutno jakoś, a Ty bardzo poprawiłaś mi humor :) Bardzo się cieszę, że tak lubisz te jagodzianki. To również moje ulubione i choć wciąż testuję nowe przepisy, do tego zawsze wracam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło w ten pochmurny dzień (podobno są wakacje?!) ;-)
Małgosiu, piękne te jagodzianki, śliczne zdjęcia. Chętnie skosztuję, mogę dwie? :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jagodzianeczki, u mnie na blogu tez będą,ale z innego przepisu:)
Slicznie pozdrawiam!:)
Piękne te jagodzianki, chętnie bym zjadła chociaż jedną, teraz na sniadanie:)
OdpowiedzUsuńTa jagodzianka tak ślicznie uśmiecha się do mnie :) Przyznaję, że wieki już nie jadłam jagodzianek i chętnie zjadłabym Twoją, mniam :)
OdpowiedzUsuńCudnie puchate! Dobrze, ze nie widac zdjecia, bo z cala pewnoscia rzucilabym sie na monitor ;)
OdpowiedzUsuńMasz racje, drozdzowe ciasto nic nie tracace na swojej swiezosci przez 2-3 dni warte jest zapisania, co niniejszym czynie :)
Pozdrawiam!
Mnie się ten przepis również wydaje bardzo atrakcyjny, a duży dodatek masła sprawia, że bułeczki nie czerstwieją. Piękne Ci wyszły, Małgosiu :)
OdpowiedzUsuńjagodzianki to smak lata :) przynajmniej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńAgato, zdecydowanie rewelacja! :)
OdpowiedzUsuńLisko, trudno nie wracać do idealnego przepisu. :)
I niech przestanie już padać i niech słońce wyjdzie, bo rzeczywiście jakoś tak smętnie i trudno miejsce sobie znaleźć...
Majanko, czekam zatem na Twoje. :)
Eweno, no własnie ja jagodzianki w ramach śniadań jadłam :)
Addo, upiecz. :) Córeczce Twojej posmakują. :) Ja byłam bliska wstawienia zdjęcia swojej Mai z całą twarzą fioletową od jagódek (jadła tak intensywnie jagodziankę, że nawet czoło było fioletowe :D).
Bea, ręczę swoim podniebieniem, że przepis na ciasto warte zapamiętania. :)
Dziękuję An-no. :) Polecam z całego serca. :)
PS. Tak to jest, jak sie pisze przed wypiciem porannej kawy... Mialo bowiem byc : dobrze, ze nie widac WNETRZA! :))
OdpowiedzUsuńhmmm to moze raz jeszcze upieke jagodzianki? przedwczoraj zjadłam ostatnia zamrozoną na pol z siostra...
OdpowiedzUsuńwyglądają przepysznie i mimo ze jestem po drugim sniadaniu burczy mi w brzuchu na ich cudny widok ;))
Małgosiu i ty ?! I ty kusisz jagodziankami ,wszędzie je widzę wszędzie ,a jakieś lenistwo nie pozwala mi ich upiec :P muszę tego lenia przepędzić :)))
OdpowiedzUsuńMargot, ja nie rozumiem o czym Ty do mnie mówisz? :D Margot i lenistwo? Przecież to fizycznie niemożliwe? :D
OdpowiedzUsuńViridianko, pół jagodzianki to stanowczo za mało! :D Potrzeba kolejnej porcji! :)
OdpowiedzUsuńGosia ale szalejesz z robotą. Sprawdź proszę skrzynkę emailową
OdpowiedzUsuńMałgosiu i to najgorszej postaci to moje lenistwo :P Nawet nie chce się mi iść i kupić jagód A
OdpowiedzUsuńjagodzianki łażą za mną od tygodnia
A i pogoda jakby chciała ,żeby na zawsze u mnie zamieszkało to lenistwo- leje i zimno strasznie u mnie
Kobieto, nie masz litości!
OdpowiedzUsuńTE zdjęcia...
Te jagodzianki...
PIĘKNE.
Wracam do pracy.
Właśnie kupiłam jagody i nie jakieś tam uprawne, tylko takie prosto z lasu :) I nie wiem czy upiec jagodzianki czy zrobić pierogi... :D
OdpowiedzUsuńAnoushko najlepiej pol na pol :))))
OdpowiedzUsuńMalgosiu Ala mi tak pisze dzisiaj: ‘Patrz Poleczko Malgosia tez upiekla jagodzianki ! To co pieczemy?’ A ja Ali odmowic nie umiem :D
Cudne bulki. Sloneczne zdjecia. Domowe. Szkoda ze przez monitor sie nie da ukrasc chociaz jednej….
I dziekuje za mile slowa :*
mmm... jagody kuszą mnie z każdej strony. W pracy wszyscy objadają się kupnymi bułami z minimalną ilością dżemu jagodowego. Żeby to chociaż jagody w czystej postaci były...
OdpowiedzUsuńJak bym zjadła jagodziankę, po moich już ani widu ani słychu... :(
Mazłgosiu widzę ze i u Ciebie jagodzianki, i z pudrem...ja także walcze z lukrem ale niestety nie mam poparcia w domu :( jestem w zdecydowanej mniejszości... no i lukruję...
OdpowiedzUsuń:((( miało by Małgosiu...sorry!
OdpowiedzUsuńI ja właśnie wczoraj odkryłam swój idealny przepis na jagodzianki:)
OdpowiedzUsuńmm..
Anno, nieeee...nie szaleję... Jakoś tak samo się robi... :)
OdpowiedzUsuńTrzeba wykorzystać czas passy kulinarnej, zanim znów jakiś dół dopadnie. ;-)
Alu, u mnie z pogodą tak samo. Chyba to moje narzekanie na upał przyniosło zmianę pogody...
Aniu, ja nie mam litości? Ja? :) To może porozmawiamy o Tobie? :D
Anoushko, jedno i drugie oczywiście. :)
Poleczko. :) Ja widzę, że Ty i Ala to jakieś szersze konszachty macie? :D Czekam na Wasze jagodzianki. :) Ali chyba leń już przeszedł? :)
.agatko. cóż poradzić... :) chyba tylko piec nowe... :)
Kass, wiesz, u mnie z tym lukrem to tak, że głównie małżonek pilnuje, żeby nie lukrować... :D A mnie to nawet pasuje, bo mniej pracy i mniej słodkiego. ;-)
Olciaky, nie wątpię, że były pyszne. :) Ale jakbyś kiedyś szukała kolejnego przepisu - to polecam ten od Liski. :)
Tak zgadzam się z Tobą czas najwyższy na jagodzianki;)Kuszą niesamowicie i przepisem i ze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Zdecydowanie na blogach teraz kroluja jagodzianki. Piekne zdjecie Malgosiu i ja jak zwykle slinotoku dostaje.
OdpowiedzUsuńPrzepis bardzo kuszacy i zaluje, ze u mnie jagod brak.
Za chwile ruszam na polskie wakacje wiec tam na pocieszenie kupie sobie choc jedna jagodzianke :)
pozdrawiam
sezon jagodowy w pełni, wszędzie jagodzianki, muffiny z jagodami i różne inne jagodowe przysmaki.
OdpowiedzUsuńco prawda jestem bardzo zadowolona z jagodzianek, jakie serwują w 'mojej' piekarni - są wystarczająco puszyste, maślane i z jagodami nie z czymś, co je tylko zastępuje - to co jakiś pokuszę się o własnoręczne wykonanie tego letniego wypieku. tym razem wypróbuję tych tutaj - skoro tak zachwalasz...
Małgosiu, też niedawno piekłam jagodzianki! Masz rację, że lato, to jagody, brudna buzia i ręce. I w tym jest cały urok! Bardzo lubię takie właśnie jagodzianki - domowe, z cukrem pudrem zamiast lukru.
OdpowiedzUsuńMój synek jutro jedzie do drugiej Babci, to u nas również będzie mniejszy "przerób":)
Oj Małgosiu! Cóż za pyszności tu serwujesz... I znów nie będę mogła zasnąć ;)...
OdpowiedzUsuńBtw, cudne zdjęcia!
jak zwykle-sliczne fotki i swietny ten przepis,musialabym wyprobowac,jesli uda mi sie jeszcze zdobyc jagody :)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak bym zjadła taką jedną jagodziankę, tak na poprawę humoru, który mimo chęci poprawić się nie chce
OdpowiedzUsuńz "tysiaca" blogow zaatakowaly mnie jagodzianki... ;-) u Ciebie wygladaja na nieziemsko pyszne!! :-)
OdpowiedzUsuńUważam, ze ja mam całe pokłady litości, spojrzyj na bloga, zero jagód, kochana :)))
OdpowiedzUsuńJa też chcę takie!
OdpowiedzUsuńMalgosiu, Ty masz swieta racje, nie ma lata bez jagodzianek, bez poplamionych palcow, bez ufarbowanych ust, a Twoje lisko-jagdozianki rasowe!
OdpowiedzUsuńPS. Pytalas Malgosiu w ktoryms z komentarzy gdzie sie wybieram, przepraszam, nie zdazylam odpowiedziec, teraz juz wszystko jasne :-)
Małgosiu sadzisz, ze moge dodac mrozone jagody? Boje sie, ze wyjdzie z nich totalna papka i sie rozleca.
OdpowiedzUsuńMoniko, ja bym dała. Ale nie rozmrażaj ich. Najlepiej wyjmij je z zamrażalnika, dopiero gdy ciasto wyrośnie i będzie gotowe do nadziewania. Wtedy, takie zmrożone wymieszaj z cukrem i cynamonem (jeśli lubisz) i formuj bułeczki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko ładnie się uda. :)
Ja tez! Mam na nie tak ogromna ochote, tym bardziej, ze nauczona doswiadczeniem wiem, jak doskonale sa Twoje przepisy !! Znalazlam w innym przepisie pomysl, zeby dodac do mrozonych jagod troche maki ziemniaczanej, tylko boje sie, ze wyjdzie z tego takie hmm "ulepek".
OdpowiedzUsuńMoniko, ale w tym przepisie, który znalazłaś - mąka ziemniaczana jest dodawana tak wprost do surowych owoców? bez gotowania? Bo wiesz, z tą mąką to chodzi o to, by pod wpływem wysokiej temperatury związąć soki (zrobi się coś w rodzaju kisielu). Tylko jeśli wsypiesz mąkę ziemniaczaną wprost do zmrożonych owoców i tym nadziejesz - to nie jestem do końca pewna, czy to nadzienie zdąży się zwiążać i aby nie będzie potem czuć lekkiego smaku mąki... Chociaż może nie..., jeśli mąki będzie mało...
OdpowiedzUsuńZrobilam ! Mrozone jagody najpierw rozmrozilam. Po poslodzeniu puscily mnostwo soku wiec trzymalam je na sitku, zeby obciekaly. Dadalam ciut maki ziemniaczanej. Wlasnie koncze jesc trzecia na sniadanie :).
OdpowiedzUsuńCudowne!
Bardzo dobre przepisy, pysznie wygladaja i chetnie skorzystam ale szkoda ze skladniki podane sa w "szklankach" (;-((( , mieszkam we Francji i troche sie gubie w wymiarach; szklanka = ile to gramow? Eli
OdpowiedzUsuńPani Małgosiu,mam pytanie jak powinno wyglądać ciasto drożdżowe przed odstawieniem do wyrośnięcia i jakiej konzystencji powinno być przed lepieniem bułeczek?Pytam bo mi zazwyczaj ciasto drożdżowe wychodzi takie bardzo lepkie,po upieczeniu zazwyczaj jest pyszne puchate ale przed to istny koszmar ulepić z niego cokolwiek bo się strasznie klei do rąk(korzystałam z różnych przepisów i zazwyczaj to samo;/ klejące się ciasto wychodzi)jeśli tak jest można tak poprostu mąki dodać(boje się żeby to nie popsuło całego wypieku)bardzo proszę o rade. P.S. Pani blog jest niesamowity, świetne pomysły kulinarne, ciekawe opisy i piękne zdjęcia!Na pewno będe tu często zaglądać;) Pozdrawiam ,Gosia
OdpowiedzUsuńGosiu, miło mi gościć na Pieprzu. :)
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na pytanie: taki urok dobrego ciasta drożdżowego. Im bardziej maślane i miększe surowe ciasto, tym smaczniejsze i bardziej puchate po upieczeniu... Oczywiście, jeśli ciasto klei się tak bardzo, że zupełnie nie możesz uformować bułeczek - to można trochę podsypać mąką, ale ostrożnie, nie za dużo.
Z tego przepisu - ciasto jest dość miękkie, ale jeszcze w granicach "przyzwoitego" formowania. Niemniej polecam, by przy odrywaniu każdej porcji ciasta - osypywać dłonie mąką. To pomaga i łatwiej zapanować nad surowym ciastem.
Pozdrawiam i życzę udanych wypieków. :)
Ps. Należy pamiętać, że przepisy na ciasta drożdżowe zawierają orientacyjne proporcje płynu i mąki. Konsystencja drożdżowego ciasta może się różnić w zależności od wielu czynników, np. od wielkości użytych jaj, ale także takich mniej oczywistych, jak: wilgotność powietrza, czy rodzaj użytej mąki. Dlatego warto zdać się na intuicję, sprawdzić palcami lepkość ciasta i dodać 1-2 łyżki mąki mniej lub więcej.
Bardzo smaczne jagodzianki, puszyste i delikatne:) dziękuję za przepis:)
OdpowiedzUsuńCo prawda to nie lato, ale zamierzam zrobic jagodzianki. I mam pytanie, czy po wyrosnieciu ciasta nalezy je jeszcze raz wyrobic i dopiero wtedy formowac buleczki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Wspanialy blog, czesto tu zagladam.
Asia
Asiu, nie, nie ma potrzeby ponownego wyrabiania ciasta. Oczywiście wyrośnięte ciasto - po dotknięciu - od razu opadnie, więc możesz na nowo zebrać je naczyniu w kulę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i udanych wypieków życzę. :)