Mój udział w tej (#48) edycji Weekendowej Piekarni zawisł na włosku. Pech chciał, że gdy ja w najlepsze rozważałam czy rzucić się na obie propozycje Gospodyni Atiny – moje dzieci postanowiły się rozchorować. I to tak konkretnie, z porządnym kaszlem i gorączką. Żeby było mało – osobisty małżonek w tym samym czasie miał planowany weekendowy wyjazd. Tak więc zostałam w domu sama wraz z zarazą i przerażeniem w oczach. Dość uciążliwą zarazą – dodam – bo marudzącą na każdym kroku. ;-) W każdym razie jakoś się zawzięłam, spięłam i zorganizowałam, i przynajmniej francuski chleb wiejski upiekłam. :)
Tak zupełnie bez kłopotów się nie obyło, bo z przepisowych proporcji ciasto wyszło mi niepokojąco mocno zbite. Dolewałam więc wody i dolewałam (oczywiście w niewielkich porcjach). Potem jeszcze złośliwość rzeczy martwych sprawiła, że wyrośnięte ciasto chlebowe tak mi się paskudnie przykleiło do koszyczka, że musiałam z nim brutalnie walczyć. W końcu, gdy udało mi się bochenek przerzucić do piekarnika – miał opłakany, naleśnikowaty kształt. Wyszłam z kuchni zła jak osa: nie dość, że dzieci w złej formie, to jeszcze chleb mnie znielubił. ;-) I tutaj w tym miejscu swoją moc pokazał rozgrzany kamień. Gdy po kliku minutach ponownie zajrzałam przez szybkę - zobaczyłam przeogromny, wysoki bochen. Aż oczy przetarłam z niedowierzania. :D
Ostatecznie z piekarnika wyjęłam bardzo pokaźny bochenek chleba. Trochę szkoda, że wnętrze chleba wyszło dość ciężkie, powiedziałabym nawet, że nieco gliniaste. Jednak po nazwie „francuski” spodziewałam się nieco lżejszego miąższu. :) Nie będę jednak marudzić, chlebek jest dobry i zjemy do ostatniej kromeczki. :)
Niniejszym wpisem przechodzę do historii 48 odcinka i dziękuję Atinie i Alicji za wspólną zabawę. :)
Ps. Zdjęcia nie są niestety szczególnie atrakcyjne, ale gdy fotografowałam, było tak ponuro w domu i za oknem, że z rozpaczy można było ducha wyzionąć. :D
Francuski chleb wiejski
przepis ze strony Mirabelki:
Składniki na zaczyn 270g:
30g zakwasu
140g maki pszennej
10g maki żytniej
90g wody
Składniki na ciasto chlebowe 1700g:
800g mąki pszennej
50g maki żytniej
450g wody
1 łyżka soli
270g zaczynu jw.
Z tej ilości składników wychodzi ogromny, wiejski bochen. Aby otrzymać mniejszy można składniki podzielić na pół, pamiętając jednak, że do zakwaszenia zaczynu potrzebne jest zawsze nie mniej niż 2 łyżki zakwasu (20-25g).
Składniki zaczynu wymieszać, odstawić przykryte na 12-14 godzin w temperaturze pokojowej.
Następnego dnia wymieszać mąkę z wodą do całkowitego połączenia składników. Odstawić w przykrytej misce na ok. 1 godzinę.
Dodać sól, jeszcze raz krótko zagnieść i połączyć z zaczynem. Zagniatać przez kilka minut, ewentualnie skorygować jeszcze ilość mąki lub wody; ciasto powinno być średnio ścisłe. Ciasto powinno odpoczywać przykryte ok. 2 do 2,5 godzin. W trakcie odpoczynku, kilkakrotnie w odstępach czasowych co ok. 60 minut należy je odgazować, aby uzyskać gładką i równą powierzchnię. W tym celu rozpłaszczamy kulę ciasta lekko uderzając w jego powierzchnię, następnie z każdej strony zawijamy na szerokość ok. 1/3 płat ciasta do środka . W ten sposób napinamy dolną część, która potem będzie tworzyła wierzch bochenka.
Uformować jeden duży bochenek (bądź dwa małe), posługując się metodą zawijania jak wyżej, tak aby uzyskać gładką powierzchnię chleba, wkładamy go delikatnie (zlepieniem do góry) do koszyka do wyrastania. Czas wyrastania ok. 2 do 2,5 godzin w temperaturze pokojowej. W chłodzie (10°C) można ten czas przedłużyć do 8 godzin, w lodówce (ok. 6°C) do 18 godzin.
Przed włożeniem do pieca zalecana jest próba, czy chleb jest dobrze wyrośnięty. Kiedy po naciśnięciu palcem ciasto wraca natychmiast do pierwotnego kształtu jest jeszcze za wcześnie; gdy potrzebuje trochę czasu zanim wyrówna się jego powierzchnia jest gotowe do pieczenia.
Chleb wyjąć, delikatnie odwrócić, kilkakrotnie naciąć. Piec w lekko naparowanym piekarniku w temperaturze 240°C ok. 35-45 minut.
Małgosiu , dużo zdrowia życzę zwłaszcza mniejszym członka rodziny :))))
OdpowiedzUsuńa chleb , hm ja nie wiem co ty od niego chcesz , bo wygląda pięknie i zdjęcia też ładne
Jeśli naprawdę jest ciut zbity to może mu się twoje zdenerwowanie się udzieliło? Ale wiesz na zdjęciach nie widać ,a widać piękny bochen!
Małgoś ależ miałaś 'przebojowo' w tenweekend! Ale kamień Cię uratował:)ja od kiedy go mam twierdzę że nawet nieciekawy chleb musi po upieczeniu na nim byc wspaniały, u mnie tak jest...zdrowia pociechom i niech zaraza idzie precz!
OdpowiedzUsuńCiekawe z tym chlebem... Piekłam dwa razy, za każdym razem tak samo i raz glina, raz puch...
OdpowiedzUsuńZarazy są wstrętne! My już pierwsze mamy za sobą, ale zaczynały się też w weekend - ubiegły. No właśnie, dlaczego dzieci zawsze zaczynaja chorować w piątek?
Zdrówka Dzieciaczkom :-)
,,członkom rodziny " miało być :)
OdpowiedzUsuńMalgosiu, piekny chleb.
OdpowiedzUsuńJa to sobie obiecuje ze wezme udzial i zapominam :/
Mam nadzieje, ze dzieciaki juz doszly do siebie?
Zdecydowanie chlebek kuszący... Ale póki co muszę się zebrać w sobie i odważyć na przygotowanie własnego zakwasu... ;)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Was! mam nadzieję, że szybko pokonacie chorobę:) Cieszę się , że nie przeszkodziła Ci ona w przyłączeniu się do weekendowego pieczenia:) Małgosiu cudownie było razem piec:) A na zdjęciach widzę piękny bochenek chleba, tak więc proszę nie marudzić;)
OdpowiedzUsuńoj nie narzekaj na zdjęcia, bo w porównaniu do moich...
OdpowiedzUsuńżycze szybkiego dzieciowego powrotu do zdrowia :)
Oj tak, przyszła jesień a razem z nią choroby...U mnie niestety też zagościły..
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia 'marudom' ;))
A zdjęcia sprawiają, że robię się głodna;))
Pozdrawiam,
Goś;)
Wyglada naprawde cudnie! Nigdy bym nie przypuszczala, ze byl wczesniej chlebowym nalesnikiem ;) U mnie znow niestety dopiero w planach... :/
OdpowiedzUsuńLubi się serek Almette,co?:)
OdpowiedzUsuńa tak poza tym to śliczny chlebek ci wyszedł:)
Pozdrówka,Gosiu.
Malgosiu nie wiem doskonale jak to jest iec zaraze w domu. Moja mala tez niedawno byla chora, strasznie cos tej jesieni jest wrazliwa. Mam nadzieje, ze dzieci juz lepiej sie czuja?
OdpowiedzUsuńChlebek wyglada wspaniale, az chccialoby sie podkrasc ten kawaleczek:) o! i jeszcze posmarowany tym serkiem co w tle sie maluje. Mmm, pychota!\
pozdrawiam:*
Malgosiu nie wiem doskonale jak to jest iec zaraze w domu. Moja mala tez niedawno byla chora, strasznie cos tej jesieni jest wrazliwa. Mam nadzieje, ze dzieci juz lepiej sie czuja?
OdpowiedzUsuńChlebek wyglada wspaniale, az chccialoby sie podkrasc ten kawaleczek:) o! i jeszcze posmarowany tym serkiem co w tle sie maluje. Mmm, pychota!\
pozdrawiam:*
Sliczny chlebek. Nawet zle oswietlenie mu nie zaszkodzilo bo prezentuje sie znakomicie :) Chetnie podkradlabym Ci jedna kromeczke :)A dzieciom duzo zdrowka zycze :)
OdpowiedzUsuńKochani, dziękuję. :* Dzieciom już trochę lepiej. W każdym razie, lepiej o tyle, że gorączki nas już opuściły.
OdpowiedzUsuńAtinko, marudzenie przeszło z dzieciaków na mnie. :D Taki syndrom zmęczonej mamy. :D Dzisiaj juz lepiej, więc marudzenie odkładam na bok. :D
Małgosiu, chlebek wygląda pięknie! Profesjonalny śliczny bochen!
OdpowiedzUsuńCo do przyklejenia do koszyczka to miałam identyczną sytuację i tez się strasznie zmartwiłam.
Kochana, zyczę Wam zdrówka, mam nadzieje,ze już lepiej :) Nas na razie omijają przeziębienia, mam nadzieje,ze tak bedzie nadal.
Scikam cieplutko i zyczę jeszce raz zdróweczka !:)))
ciepły chleb dobry na każdą chorobę, jeszcze tylko od czasu do czasu ktoś mógłby go upiec za nas, zwłaszcza w stanach podgorączkowych!
OdpowiedzUsuńprzyjemnego
Małgoś, zdrówka dla dzieciaczków i dla Ciebie dużo sił :**
OdpowiedzUsuńWiesz u mnie tez on tai dosyć zbity był i myślałam, że jego taka uroda, ale jak widziałam u Kass czy Margot to on ślicznie puchaty potrafi być - chyba wezmę się za niego jeszcze raz, a Ty wpadaj wtedy do mnie na kromeczkę :)
Małgoś mam nadzieję, że już dzieciaki zdrowieją. Nie ma nic gorszego niż chore potomstwo (no może poza chorym mężem). A chlebek cudeńko
OdpowiedzUsuńMich, no właśnie! a tymczasem jestem skazana tylko na siebie i swoje ewentualne umiejętności. ;-) Nikt nie chce mnie w mojej kuchni zastąpić. ;-)
OdpowiedzUsuńNiesprawiedliwe, prawda? :D
Tili, no właśnie nie wiem dlaczego chlebek jednym wyszedł puszysty, a nam nie bardzo... Widać coś nie zagrało. Czasem tak bywa.
Kabamaiga, ano dziękuję, dzieci już stanowczo lepiej. :) Teraz zaraza przeszła na mnie. Ale to i tak lepiej, niż gdyby maluchy miały dalej chorować.
Małgosiu, przeczytałam, że dzieci już lepiej. I dobrze! Oby jak najmniej chorób i dużo zdrówka dla córeczki - bo mała, no i dla synka, trochę większy, ale też cierpi...no i to nadrabianie zaległości w szkole ... Ty też się trzymaj!
OdpowiedzUsuńChleb bardzo rasowy i zdjęcia też niczego sobie. Wcale nie widać, że szaro za oknem:)
Choróbska... (może teraz jesienią jakaś akcja o jedzonku podnoszącym odporność :)))?) chyba wszyscy to przerabiają. A fotki... jak na tak niesprzyjające warunki ok :))) Próbowałaś z "tą" żarówą, tylko trochę inaczej? Ona da więcej dziennego światła. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGosiu wygoń te chorubsko a precz :) - wiem najbardziej to dzieciaczków szkoda jak chorują.
OdpowiedzUsuńTobie przesyłam mały prezencik :) ogromną kulę optymizmu i pozytywnej energi - uważaj .....
Już poleciała :)
przesyłam moc uścisków
Noo śliczny!
OdpowiedzUsuń( a o urwisach doczytałam - zdrowe już, niemniej zdrowia na zapas życzę ;))
Małgosiu, ja też dodałam wody do chleba, bo zbity był bardzo.
OdpowiedzUsuńDobrze ze dzieci wracają do zdrowia A kłótnie miedzy dziećmi to u nas codzienność, przestałam już reagować
Pozdrawiam
to sa ponure zdjecia Malgosiu?? ja tu widze piekny bochen chleba, o ktory na wyspie trudno!! i jeszcze jest serek, ktory lubie tylko chrzanowy! :-)
OdpowiedzUsuńp.s. dobrze, ze dzieci wyzdrowialy juz!! :-))