O swojej miłości do zup dyniowych książkę bym mogła napisać. :) Co prawda, obawiam się, że byłaby to najnudniejsza książka świata, bo co trzecie słowo wplatałabym określenie „pyszna”, tudzież „najlepsza” i „aromatyczna”. :D Co byłoby zresztą zgodne z prawdą, acz nużące na dłuższy dystans. :D
Poprzestanę więc tylko na tym, że dyniowe zupy są extra i że sama osobiście gotuję je namiętnie, w najróżniejszych kombinacjach smakowych. Moim nieodzownym hitem jest zeszłoroczna dyniowa zupa karaibska z dodatkiem pora i mleczka kokosowego. W tym sezonie gotowałam ją już kilka razy i zupełnie się nie nudzi. Równie bardzo smakuje mi zupa dyniowa z Jamajki (no cóż... znów Karaiby :)) z przepisu Bey. Polecam serdecznie – spróbujcie oby dwie. :)
A dzisiaj, w ramach Dyniowego Festiwalu, mam inną propozycję, tym razem z przepisu podpatrzonego u Sir Gordona Ramsay'a. :) Ten krem jest treściwszy od innych dotąd przeze mnie jedzonych, bo okraszony jest fasolką. Zestaw „gorących” przypraw – robi swoje. :) Pachnie, smakuje i przyjemnie rozgrzewa.
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak nakryć do stołu. :)
Marokańska zupa z dyni z białą fasolą
wg Gordona Ramsaya „Zdrowa kuchnia” - z moimi niewielkimi zmianami
1 kg dyni (ok. 750g po obraniu)
4 łyżki oliwy z oliwek
1 szalotka, obrana i posiekana
2 ząbki czosnku drobniutko posiekane lub przeciśnięte przez praskę
1 łyżeczka mielonej papryki
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżeczka mielonego kuminu
½ łyżeczka mielonej kurkumy
sól, pieprz do smaku
ok. 500-600 ml bulionu z kurczaka (u mnie warzywnego)
400 g białej fasoli z puszki (1 puszka)
garść natki pietruszki – posiekanej
garść natki kolendry – posiekanej
Obrać dynię ze skóry, wydrążyć z pestek. Pokroić miąższ w dużą kostkę. W większym rondlu rozgrzać oliwę. Zeszklić lekko na niej posiekaną szalotkę. Wrzucić przyprawy: paprykę, imbir, kumin i kurkumę. Smażyć ok. ½ min. Dodać czosnek i dynię. Doprawić odrobiną soli i pieprzu. Chwilkę smażyć. Wlać do rondla gorący bulion. Gotować ok. 15 min. aż dynia całkowicie zmięknie. Zdjąć z ognia i odstawić na kilka minut by zupa nieco ostygła. Kilka łyżek dyni można odłożyć na bok do ozdoby. Zupę zmiksować na kremowe puree. Postawić ponownie na ogień i zagotować. Wrzucić przepłukaną i odsączoną fasolę. Podgrzewać 2-3 min. aż fasola będzie gorąca. W razie potrzeby doprawić do smaku solą lub pieprzem.
Smacznego!
No jasne, że się wymieniamy, Małgosiu! Naprawdę ugotowałyśmy podobne zupy, mimo że moja jest z ziemniakami, za to bez fasoli...
OdpowiedzUsuńMalgosiu moze zalozymy jakies fan club dyniowych zup? Ja od roku tez jestem wielka milosniczka tych wlasnie zup i namietnie gotuje je w roznych kombinacjach. W tym sezonie juz kilka zup mam na koncie. Dwa przepisy czekaja juz w kolejce do publikacji na moim bolgu :)
OdpowiedzUsuńA Twoja zupke to na 100% przetestuje co nawet nie podlega dyskusji.
pozdrawiam
Małgosiu , ja nie mam zupy na wymianę , ale mogę bułeczki dać ?
OdpowiedzUsuńZupa ma taki kolor ,że nie mogę oderwać od niej oczu
Oj narobilas mi smaka i chyba ja wyprobuje jeszcze w czasie festiwalu :)
OdpowiedzUsuńMalgos, dziekuje Ci za ten przepis - czuje, ze ten arabski klimat idealnie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia, szczegolnie puste miseczki mnie urzekly! Czuje ze zup bedzie w tym Festiwalu mnostwo, wlasnie szykuje dyniowa na jutro...
:*
Och, Małgosiu, przyjeżdżam do Ciebie na zupkę. Może zostało trochę do odgrzania? Czuję, że by mi posmakowała:)
OdpowiedzUsuńA co do serwetek i tego, że nie możesz trafić na żadne nowe kolory, to może kup materiał w sklepie i daj do krawcowej? Ja mam zamiar kupić jakiś fajny materiał na obrus wigilijny. W okolicach ul. Rajskiej są dwa świetne sklepy z materiałami, wybór niesamowity. "Bławatek" i "Tkaniny"
An-no, no to machniom. :D
OdpowiedzUsuńKarolko, ale Beę jeszcze do klubu bierzemy, co? :D Bo ona też maniakalnie zupy zajada. :D
Mam nadzieję, że takie zestawienie smaków posmakuje Ci również. :)
Alu, bez bułeczek też Cię przyjmę i nakarmię z otwartymi ramionami. :) Ale jak masz bułeczki na rozdanie - to biorę. :D
Ewo, będzie mi bardzo miło. :) Ramsay'owi chyba też? :D
Basiu, Basiu... ja tam nie wiem, czy taki Sir Ramsay może wiedzieć więcej na temat arabskich pyszności, niż Ty. :) Ale skoro mówisz, że idealnie i że dla Ciebie... ;-) Jutro nie omieszkam zajrzeć jaką zupę Ty Basieńko wyczarowałaś. :)
Kasiu, przyjeżdżaj! :)
A co do krawiectwa... dla mnie to zbyt dużo zachodu... ;-) Wiesz, w pewnych sferach - to ja dość leniwa jestem :D i na gotowce stawiam. :D
ja tez uwielbiam dyniowe zupki,ta wyglada rzeczywiscie na dosc tresciwa przez dodatek fasoli,ale na pewno przepyszna!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Małgosiu, zupa marzenie! Wygląda pięknie, ma cudowny kolor i tak ślicznie ją sfotografowałaś!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, ze i ja uwielbiam dyniowe zupki od zeszłego roku:)
Pozdrawiam ciepło :)
A ja muszę się do czegoś przyznać .. nigdy nie jadłam dyni :)
OdpowiedzUsuńAle ta zupa bardzo do mnie przemawia, może się skuszę
wiesz ja zup nie lubię, ale do dyniowej mnie ciągnie, jak chwilę znajdę to sobie jakąś dynkową zupkę zrobię, może nawet tą Gordonową, albo karaibską... hmmm
OdpowiedzUsuńPysznie się prezentuje:) bardzo smaczne zdjęcia Małgosiu:)
OdpowiedzUsuńWidze, ze dyniowe szalenstwo trwa! I widze, ze w podobnych jak u mnie konfiguracjach ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie ze wszystkim co napisalas o zupach z dyni! Ja tez kocham je nad zycie ;)
A co do przepisu, to z fasola jeszcze nigdy nie robilam. Czeka natomiast zakupiona do zupy ciecierzyca. Moze... moze wiec powinnam sprobowac zrobic podobnie jak Ty? Dam znac, jak smakowalo :)
Pozdrawiam!
PS. do Marghe : musisz to koniecznie nadrobic! :))
OdpowiedzUsuńGosiu, a u Ciebie będzie jakaś pyszna zupka? :)
OdpowiedzUsuńMajanko, to ja tylko rok dłużej. :) I nie rozumiem, dlaczego wcześniej od dyni stroniłam? ;-)
Marghe, koniecznie! Czy na tą, czy na inną - zupy dyniowe są po prostu boskie! :)
Viridianko, to nie jest taka zwykła zupa... ;-) Mój małżonek za zupami też nie tęskni, ale jak zrobię jakiś krem, a jeszcze do tego dyniowy - to zajada aż miło. :)
A dziękuję Atinko, dziękuję. :)
Bea, jakoś to mnie nie dziwi. :D Znaczy te konfiguracje. :D
Ciecierzyca w zupie - marzenie! Teraz to Ty mi dałaś temat do realizowana. :D
Wygląda przeapetycznie, szkoda że nie lubię dyni, nigdy się nie przekonam jaki smak ma taka zupa.
OdpowiedzUsuńMałgosiu zupa wyglada na smakowita, a wtych kolorowych miseczkach szczególnie słonecznie!
OdpowiedzUsuńZ fasolą i dynią...hmmm...no moze się odważę:)))
Melduje ze zupa juz zrobiona i skonsumowana :)) Pyyyszna! Zrobie tez kiedys z ta fasola by porownac, ale i z ciecierzyca swietnie smakowala :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za przepis Malgosiu! :*
Z takim aromatycznym wyglądem musi być pyszna. Ba! nawet pokuszę się o stwierdzenie, że może być nawet najlepsza ;))
OdpowiedzUsuńMiseczkę poproszę i łyżkę. Sama zaś szybko zabieram się do wiosłowania :))
Małgoś, zupę sobie zapisuję, bo nie wyobrażam sobie, bym miała jej nie zrobić!
OdpowiedzUsuńFajny jest dodatek fasoli, b. wzbogaca zupę. Jak tylko zaopatrzę się w zapas dyni (jadę do mamy;), to zrobię.
Buziaki!
Ja także uwielbiam dyniowe zupy - wszystkie wytrawne lub pikantne oprócz tej z mlekiem i cukrem na słodko ;) tak, zupa dyniowa jest zdecydowanie wyjątkowa! Twój przepis bardzo mi się podoba, taka jest "konkretna", w sam raz na jeden posiłek obiadowy :)
OdpowiedzUsuńNino, nigdy nie mów nigdy. :D Ja kiedyś też twardo twierdziłam, że dyni nigdy nie polubię. :D
OdpowiedzUsuńKass, jeśli się odważysz, to liczę na słówko, czy smakowało, czy nie... :)
Bea, wiesz, że cieszę, prawda? :**
Oczko, wiosłuj, wiosłuj. Tylko na zakrętach uważaj. :D
Aniu, to ja już awansem, życzę Ci smacznego. :)
Mirabelko, nie nie nie! Zupie mlecznej z dynią zdecydowanie mówię nie! :D
ja też bardzo lubię zupki dyniowe, bardzoooo, a wczoraj jadłam Twoje dyniowe risotto :)
OdpowiedzUsuńZupa zapowiada się smakowicie, kolor jest piękny.
OdpowiedzUsuńMałgosiu niesamowita zupa. Wygląda wspaniale, a i z pewnością smakuje nieziemsko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
I ja uwielbiam dyniowe zupki i Twoją zapisuję jako musową do wykonania - rewelacyjne zestawienie smaków :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia ... Małgoś, jak wiem że się powtarzam, ale boskie one są! Boskie!
Taka zupka w sam raz dla mnie :-) Dyniowa i do tego z fasolą. mniam mniam i pycha.
OdpowiedzUsuńSmakowita, oj... smakowita. Aż się doczekać nie mogę, kiedy sama uczynię taką pychotkę własnoręcznie! Tylko dyni potrzeba, dyni! ;))
OdpowiedzUsuńno,oczywiscie,ze bedzie,bez zupki dyniowej ani rusz :) :),mysle,ze pojutrze wrzuce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aga, widziałam, widziałam. :)
OdpowiedzUsuńSonieczko, kolor ładny, bo i dynia była niczego sobie. :)
Kasiu, smakowała. :) Bardzo! :)
Tili, powtarzaj mi to często, powtarzaj! :D Proszę!!! :D hahaha! :)
Dziękuję kochana. :**
Jo, a może Cię namówię na uwarzenie takiej zupki? :)
Zaytoon, dyni teraz pod dostatkiem! Tylko kupować, gotować i jeść! :)
Gosiu, nie omieszkam sprawdzić! :D
Kolejne danie z kuchni marokańskiej, które trafia w moje gusta...zupka z dyni i fasoli...muszę spróbować, widziałam takie ładne dynie u mnie w miasteczku... A zupka wygląda oczywiście fantastycznie :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzaluje, ze nie zrobilam Twojej zupki, bo moja byla dobra, ale chyba nie az tak? dyni juz chyba nie bede kupowac... choc moze jednak sie skusze?? a jak nie to za rok...
OdpowiedzUsuńMnie jakos takie beznamietne dania z dyni wychodza a lubie ostre smaki. Moze tym razem podpatrze i dokladnie zrobie tak jak napisalas, bo dyn wszedzie pod dostatkiem :)
OdpowiedzUsuńCezonio, spróbuj, spróbuj! Polecam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńCudawianki, eee tam nie wierzę! jestem pewna, że Twoja była pyszna! :)
Wildrose, beznamiętne? :) Czarujesz, czarujesz. :D A tak serio, to pamiętaj, że kluczem do smacznych potraw dyniowych - to dobrze przyprawić, bo jednak nie każda odmiana dyni sama w sobie jest wyrazista w smaku. :) Trzeba jej dopomóc. :)
a dziękuję, dziękuję :) Tylko kurczę, Basia się z kolejną dyniową zupą pojawiła i nie wiem, którą zrobić! Życie jest cięzkie ;)
OdpowiedzUsuńNo dobrze
OdpowiedzUsuńNie idzie mi regularne pisywanie komentarzy
Małgosiu za twoją sprawką na moim balkonie czeka 20 dyń hokkaido do przerobienia (mam nadzieję, że to one, były małe i w Carrefourze).
Ta dynia jest pyszna. Czy można ją dostać na hali w Gdańsku?
P. S. Podziwiałam twój ogródek ziołowy. Z wdzięczności za wszystkie wykorzystane przepisy i moje brakujące wpisy mogę się z tobą podzielić na wiosnę miętą bałkańską, jeśli miałabyś ochotę. Pozdrawiam serdecznie, stały codzienny wglądacz
KasiuRed, lejesz miód na moją duszę. :) Aż trudno wyrazić, jaka to radość, gdy innym moje kulinarne propozycje przypadają do smaku i gustu. :) Mam nadzieję, że znajdziesz tu jeszcze wiele inspiracji. :)
OdpowiedzUsuńCo do dyń hokkaido, no niestety na gdańskiej Hali, ani bazarku warzywnym obok - nie uświadczysz. Natomiast kilka dni temu widziałam je w Tesco na Chełmie.
A jeśli chodzi o miętę bałkańską... o rety! no pewnie, że bym chciała! Jeśli tylko masz ochotę się podzielić - to biorę z wielką radością! :) Tym bardziej, że mięta to moja wielka ziołowa miłość! :) Pozdrawiam w ten listopadowy dzień. :)
Małgosiu
OdpowiedzUsuńSpróbuję wziąść odnóżkę, bo jeszcze rośnie na oszklonym balkonie i dam znać, czy rozhodowana. Ja też ci życzę dobrego dnia i czekam z niecierpliwością na nowe dzieła kulinarne. Chyba pojadę dziś do Tesco, bo siedzę nad okropnie nudną książką w pracy i już nie mogę :)
KasiuRed, to ja dziękuję już na zaś. ;-) A może rozsądniej byłoby poczekać do wiosny?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, to może faktycznie poczekajmy. Jak się przyznałaś, żeś miętoentuzjasta, to dostaniesz jeszcze sadzonkę mięty jabłkowej, pysznej na herbatkę. Długo nie mogła ona znaleźć właściciela spełniającego odpowiednie kryteria, jest dobrze odchowana, marudzi tylko przy mączniaku.
OdpowiedzUsuńDyni hokkaido ni ma, sprzedali wszystko na Hallowin, łobuzy kanalie.
Ale namówiłam moją panią z ryneczku, żeby - jak znajdzie nasiona- posadziła w przyszłym roku. Będzie w Gdańsku hodowla.
Donoszę, że zrobiłam zupę karaibską, moje dzieci zmieniły sie po niej w piratów, trzeba było zastosować dodatkową porcję gilgotek. Była pyszna, na pewno zrobię znowu.
Z miętą się odezwę, i postaram się regularnie pisywać o wypróbowanych twoich pysznościach. Pozdrawiam bardzo serdecznie Kasia
Kasiu, biorę obie mięty! :D Z tymi nasionkami to zobaczę co da się zrobić.:) Szkoda, że od samego początku nie zbierałam nasion, bo teraz byłyby jak znalazł. No ale mam jeszcze kilka sztuk hokkaido, więc przy najbliższych konsumpcjach wybiorę nasionka(zresztą i tak planowałam, żeby mieć na przyszłoroczny siew). :) Podzielę się. :)
OdpowiedzUsuńMałgoś
OdpowiedzUsuńJa ze swoich też wyskrobię, co się da.
Cieszę się na okoliczność mięt i dyń. Tymczasem marsz do kuchni, dorwałam się do twojego przepisu na muffinki z dynią i orzechami. Po co ja tam zaglądałam. Nie mam wyjścia, trza piec.
Znalazłam w necie polskim nasionka na dynię maślaną i hokkaido ozdobną. Pędem nabędę.
Tymczasem pogoda zrobiła nas w bałwana, więc siedzę przy oknie i oglądam śnieg. Życzę dobrego wieczoru. Kasia
Zupa idealna. Kupiona pierwszy raz w życiu dynia i od razu takie pyszności. Nawet mama się zajadała mimo iż nie przepada za smakami orientu. :)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że ta zupa jest dobra - pokazałam ją tutaj dlatego, że ogromnie mi smakuje - ale jeśli smakuje i innym - to jej wartość zdecydowanie wzrasta. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam! :)
No i przesyłam podziękowania Ramsay'owi - to jego pomysł na zagospodarowanie dyni. :)