Oj, jak się cieszę, że w tym tygodniu udało mi się przyłączyć do WP. :) Tym bardziej, że zeszłotygodniowy odcinek przepadł mi przez świąteczno – rodzinne sprawy.
Ale nastał odcinek nowy i to jaki okrąglutki w numeracji, a jego Gospodynią została Paulina z bloga chlebek.tv. :) Spośród dwóch propozycji Pauliny – wybrałam przepis na chleb żytni z rodzynkami.
Tak się złożyło, że to mój pierwszy wypiek w 100% żytni, a nie jak dotąd z mąk mieszanych. Byłam baaardzo ciekawa czy podołam. :) Zwłaszcza, że miałam dość jednoznaczne wyobrażenie o całkowicie żytnich wypiekach jako trudne, kapryśne i ciężkie we współpracy... I chyba się nie pomyliłam, bo moje ciasto chlebowe rzeczywiście było mocno „zadziorne” i żyło własnym życiem. :) Przez dwie pierwsze godziny rośnięcia ani drgnęło, a ja już widziałam w wyobraźni totalną klapę. W końcu jednak doszliśmy do porozumienia i moje ciasto po 4 godzinach w końcu uzyskało podwojoną objętość. Acha! Ja wymieszałam dwie mąki w równych proporcjach: zwykłą żytnią i żytnią razową, ale nie sądzę, by to była główna przyczyna słabego rośnięcia.
Co prawda sam chleb nie wyszedł mi zbyt urodziwy (widzicie tą marsjańską powierzchnię na skórce? :D), noooo ale smak... Trochę słodki, miąższ ciężki, wilgotny i chrupiąca skórka. Cudowny! Oczywiście nie byłam w stanie odczekać tych zalecanych godzin stygnięcia i chleb poszedł pod nóż niemal jeszcze ciepły. ;-) To naprawdę świetny wypiek i żałuję, że z podwójnej porcji nie piekłam. Zapewne będzie jeszcze okazja, by to nadrobić. :)
Dziękuję za wspólną zabawę! :)
Chleb żytni z rodzynkami
cytuję za Pauliną z bloga Chlebek.tv
zaczyn:
• 50 g zakwasu żytniego
• 60 g mąki żytniej (typ 2000)
• 120 g wody
ciasto właściwe:
• zaczyn jw
• 190 g mąki żytniej chlebowej
• 80 g wody
• 15 g melasy
• 1 łyżka cukru muscavado
• 1 łyżeczka soli
• 1/2 szklanka rodzynek
Są to proporcje na niewielką keksówkę ok 20 x 10, na keksówke dużą wszystkie składniki należy przemnożyć przez dwa ;)
Zaczyn odstawić pod przykryciem na 12 godzin. Rodzynki zalać ciepłą wodą i zostawić do napęcznienia.
Rodzynki wysuszyć na ściereczce by nie miały za dużo wody wokół siebie. Wszystkie składniki ciasta wymieszać w misce dokładnie (również odsączone rodzynki). Ciasto będzie dosyć gęste, ale można je bez problemu mieszać łyżką (łatwo robi się to zewnętrzną stroną łyżki).
Przełożyć do keksówki i przykryć folią i/lub ściereczką a następnie odstawić na 2-5 h aby wyrosło. Ciasto powinno wyrosnąć do brzegów keksówki, przynajmniej 3/4 wysokości (po wypełnieniu będzie sięgać niewiele ponad połowę).
(PS: dla zaganianych druga metoda to wstawić na ok 18 h do lodówki i po wyjęciu trzymać w temp. pokojowej 1 h. Efekt bardzo podobny)
Po tym czasie wstawić keksówke do nagrzanego piekarnika do 230 C na 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 200 i piec jeszcze 50 minut. Jeśli wierzch rumieni się zbyt mocno to przykrywam folia aluminiową.
Kroić po ok 20 h.
Ja tam lubię takie ufoludki. Aby skórka była gładka, można ją po przełożeniu do foremki spróbować wyrównać spatulą moczoną w zimnej wodzie. Mam całkiem rozochocony zakwas, jutro robię, bo bardzo apetycznie wygląda.
OdpowiedzUsuńCo wchodzę na jakiegoś bloga, to widzę chleb, a ja narazie odważyłam się zrobić tylko bułeczki...;))
OdpowiedzUsuńTwój chlebek Małgosiu wygląda tak apetycznie (i jaki zdrowy!), że z chęcią zjadłabym kromeczkę (jeszcze ciepłą;))
Podziwiam, naprawdę, bo ja jestem zielona w tym temacie;)
Pozdrawim!
Malgosiu, co tam te marsjanskie wzory, chelebek wyglada wspaniale! ;) napewno tak tez skamuje. Szkoda, ze mi nie wyszlo w ten weekend i nie moglam sie do was przylaczyc...
OdpowiedzUsuńsciskam!
Małgosiu ja tam nie widzę, żadnych marjańskich wzorków pyszny chlebek. Super, że Ci się udał. Mój żytni chlebek nie urósł, chociaz dałam mu dużo czasu :(
OdpowiedzUsuńMałgosiu , bardzo urodziwy nie marsjański :))) i jak mu ładnie w tych kromkach , hm piękny chleb
OdpowiedzUsuńMałgosiu i gratuluję pierwszego 100% zakwasowca, ho ho , teraz jak będę szukać wspólnika do otworzenie piekarni z,,sercem" to chyba wiem gdzie pukać
Baaardzo apetycznie, tak swojsko wygląda, takie są najsmaczniejsze...mój wyszedł wyzszy bo go potroiłam-znaczy ilości składników, ale pyszny!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Malgosiu jestes za surowa dla siebie! chlebek wyglada absolutnie pieknie! ach, sie rozmarzylam...
OdpowiedzUsuńMmmm... Ależ bym zjadła takiego chlebusia! Wygląda bardzo apetycznie. I ładnie! Naprawdę nie wiem, co Ci w nim przeszkadza. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zay
Małgoś, Twój chlebek jest śliczny i chętnie bym się z nim bliżej zapoznała :))
OdpowiedzUsuńMałgosiu, marsjańska skórka dodaje chlebkowi uroku, a poza tym brzmi świetnie! Wyobrażam sobie kromeczkę tego chleba posmarowana miodem ... ach!
OdpowiedzUsuńChlebek wyglada oblednie pysznie :) A ta marsjanska powierzchnia jest przeurocza :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, ja Ciebie naprawdę podziwiam za to pieczenie chlebków :) Sama to tylko w maszynie, bo jakoś nie mogę się odważyć na zrobienie zakwasu.
OdpowiedzUsuńA chlebek wygląda przepysznie ! Zabraniam Ci się czepiać do jego wyglądu :)
Każdy twój chleb wygląda ślicznie, jak to robisz, Małgoś?
OdpowiedzUsuń:)
Ojej! ale ładny! jak ja mogłam przeoczyć :) cieszę się, że piekłaś!
OdpowiedzUsuńChlebek wygląda pięknie, niepotrzebnie mówisz, że coś mu dolega :)
a jeśli chodzi o pokarbowany wierch (którego wcale nie widać, hihi) to może zbyt obsechł? Ja przykrywam dlatego i folią i ściereczką :)
Wyszedł Ci piekny i cieszę się, że piekłaś - pozdrawiam
Zgadzam się z Anią Truskawkową - marsjański czy nie, i tak wygląda apetycznie! :)
OdpowiedzUsuń