Jak wszystko co miłe i fajne – szybko się kończy, tak i tegoroczny Festiwal Dyniowy dobiegł końca. Uwieńczeniem dzieła jest nie lada podsumowanie (300 pozycji!) wykonane przez Beatkę. Osobiście znalazłam szereg bardzo ciekawych propozycji, które zamierzam sukcesywnie wypróbowywać. :) A muszę Wam powiedzieć, że będzie to o tyle łatwe, że mam w domu jeszcze całkiem pokaźną gromadkę uśmiechniętych dyń (część widzicie na zdjęciu powyżej). :-) I to nie byle jakich! Bo w tym roku opływam w same cudowne odmiany: moją ukochaną hokkaido, makaronową, a także dopiero w tym roku poznane : butternut (c u d o w n a ! druga ulubiona), oraz nie mniej smaczne banana: i tetsukabuto. Wszystkie te odmiany można było obejrzeć i przeczytać parę słów o każdej z nich u naszej festiwalowej Gospodyni.
Nie skłamałam ani odrobinę pisząc, że „opływam w dynie”, bowiem po raz pierwszy miałam ich tyle, że w domu miejsca zbrakło, by wszystkie przechowywać. A wszystko zaczęło się wiosną tego roku, gdy nasza dyniowa Królowa Bea – przysłała mi pestki (nasiona) w/w odmian. Sprawa była poważna, bo przecież ja nie mam ogrodu! :D Na szczęście mam wokół siebie wiele przyjaznych dusz i jedna z nich nie dość, że „użyczyła” mi kawałek pola, to jeszcze sama posiała, doglądała, a na koniec przywiozła do samych moich drzwi kilkadziesiąt okazów (myślę, że 70 kg było na pewno, a może i więcej)! :) Część z tej zacnej kolekcji rozdałam (w myśl zasady: lepiej się podzielić, niż zmarnować), część sprawiłam i zamroziłam, a najwięcej zjadłam. :) I jem cały czas. I nie tylko ja pokochałam dynie, ale i moja rodzina zjada ze smakiem, co mnie ogromnie cieszy. :)
Dzisiaj chciałam zaproponować niewielką przekąskę, kilka prostych składników zamkniętych w zielonej „sałatce (to już kolejna moja propozycja na dyniową sałatę). Powstała „ad hoc” by zutylizować garść pozostałej z dnia wczorajszego rukoli i kilku kawałków pieczonej dyni (u mnie jak zwykle w posypce z kuminu i grubej soli morskiej). I tu być może efekt zaskoczenia (a może nie? ;-)), bo pożeniłam to wszystko z... gruszką. :) I mówię to z pełną odpowiedzialnością – było świetne! :) Jakiś czas temu robiłam bardzo podobną wersję, tylko zamiast orzechów pekan – dałam płatki migdałowe. Obie wersje równie dobre. Może i Wam, któraś przypadnie do gustu? :)
Sałatka z rukoli, pieczonej dyni i gruszki
proporcje są mniej ważne i za każdym razem mogą być zupełnie inne
garść świeżej rukoli (roszponka też będzie idealna)
kilka kawałków upieczonej w piekarniku dyni (u mnie odmiana hokkaido, oprószona kuminem i grubą solą morską i skropiona oliwą)
kilka plasterków słodkiej, ale niezbyt miękkiej gruszki
garść orzechów (pekany lub włoskie), lub migdałów (całe, bez skórki lub pokrojone)
kilka cieniutkich płatków parmezanu
do polania dressing: w równych proporcjach oliwa extra vergine i ocet z wina sherry (albo inny winny), sól i pieprz do smaku
Wszystkie składniki wyłożyć na talerz. Bezpośrednio przed podaniem polać dressingiem.
Smacznego!
Bardzo, ale to bardzo interesująca propozycja! Ale pomimo szczerych chęci moje przygody z dynią zakończyły się nienajlepiej - i nie jestem pewna, czy w najbliższym czasie powtórzę z nią spotkanie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zay :)
Wow, ale kolekcja dyń! Ja tutaj umrę z zazdrości, tym bardziej że i mały ogródek mam i nawet babcię z działeczką ohhhh, ale Ci dobrze ... to ja sobie na pocieszenie sałatkę zabiorę :)
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądają te dynie u Ciebie. Zazdroszczę przyjaznej duszy z polem:) Chciałabym poznać smak innych dyń niż tych dostępnych na targu. Szczególnie ta hokkaido mnie intryguje. Cudnie wygląda ta sałatka!
OdpowiedzUsuńalez kolekcja!!!zazdroszcze,bo uwielbiam,a zostaje mi tylko kupienie ich na targu,ew. w sklepie bio,no,ale nie mam zaprzyjaznionej duszyczku w tym duzym miescie posiadajacej kawalek ogrodka....
OdpowiedzUsuńSalatka bardzo pysznie wyglada!!!!!
Pozdrawiam :)
Super podsumowanie, a propozycja na lekki lunch fantastyczna. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPs. może masz jeszcze parę ziarenek;)?
O kurczę, prawdziwy rolnik z Ciebie :) Ja próbowałam hodować na balkonie pomidory, ale nędzny ze mnie ogrodnik.
OdpowiedzUsuńPięęęęękna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńA sałatka wygląda pysznie!
Malgosiu, bardzo faknie sie zapowiada ta salatka. Prosta, szybka i laczaca w sobie wszystkie moje ulubione smaki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo:*
O psia kostka! Myślałam, że to zdjęcie z gazety albo od Bei - a to Twoje rolniczko-chałupniczko! Fajnie tak w cudzych ogrodach dynie uprawiać... ja tak uprawiam cukinię i zioła ;)
OdpowiedzUsuńA sałatka w sam raz... dla mnie!
Gromadka?! Toż to dyniowe zgromadzenie!
OdpowiedzUsuńA to na talerzu mocno do mnie przemawia :)
buziaki
Jakbym mogła to sama bym przyjechała do Ciebie po dynię,:) zwłaszcza hokkaido. Nie miałam okazji jej zjeść :(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej ilości dyń. U mnie było kiepsko... Na targu tylko raz udało mi się kupić niewielką dynię. A też baaardzo ją lubię.
OdpowiedzUsuńSzukam wszedzie odmiany butternut i nigdzie nie moge znalezc :( Malgosiu a moze podzielisz sie ze mna swoimi dyniami? A jak nie dynia to moze chociaz na pocieszenie troche tej pysznej salatki dostane? :))
OdpowiedzUsuńPieczona dynia to jest to! Piękne zdjęcia i jak zwykle pysznie
OdpowiedzUsuńZaytoon, wielce szkoda. :( A napiszesz coś więcej o tych dyniowych porażkach? Nie wyszło? nie smakowało?
OdpowiedzUsuńTili, wypożycz mi ten ogródek! I najchętniej jeszcze ogrodnika! :D
Kasiuc, dynie hokkaido można kupić w Tesco i Carrefourze (w każdym razie przed hellowee'em były). A jeśli i w przyszłym roku znów uda mi się wejść w posiadanie takiej ilości okazów - to chętnie się podzielę Sąsiadko. :)
Gosiu, u Was to przynajmniej można kupić te lepsze odmiany; u mnie niestety o takiej np. "butternut" pomarzyć jedynie można. Te szlachetniejsze odmiany są kompletnie nieznane. :(I zupełnie nie rozumiem dlaczego tak się dzieje... Dlaczego rolnikom opłaca się chodować gatunki olbrzymie o mniejszych walorach smakowych, a nie opłaca - tych innych... Właściwie to domyślam się jak to jest, ale to już inna bajka...
Amatoreczko, odezwij się do mnie na maila.
Lisko, podejrzewam, że gdybym własnoręcznie miała doglądać dyni - to tez niewiele by z nich wyrosło. :D
Cremebrulee, dziękuję. :)
Olu, i tak właśnie było. Smacznie i szybko (zważywszy, że wszystko miałam już gotowe pod ręką :D).
An-no, rolniczka - chałupniczka bardzo mi się podoba. :D A w tym cudzym ogrodzie, to sama gospodarzysz, czy tak jak ja tylko owocami się cieszysz? :D
Oczko, na zgromadzeniach głowa pęka, a moje dynie są należycie traktowane. :D
Sonieczko, rozejrzyj się w hipermarketach. To chyba jedyne sklepy, gdzie można je dostać. No chyba, że ktoś mieszka w stolicy, bo tam takie fajne gospodarstwa są, które hodują te mniej znane odmiany.
Isadoro, no to rzeczywiście pechowo. :(
Majko, a częstuj się do woli. :) Na zdrowie. :)
Dzięki Mich. :)
Małgosiu normalnie mnie zaczarowałaś tymi dyniami - piekne są. Szczerze zazdroszczę - ale może mogłabym tak skromnie poprosić o nasionka z dyni :) z tych pięknych co widzę na obrazku .
OdpowiedzUsuńZiemię znajdę i bym miała swoją faremkę dyni - alez cudnie by było. Pomyśl kochana :)
serdecznie pozdrawaim
Małgosiu normalnie mnie zaczarowałaś tymi dyniami - piekne są. Szczerze zazdroszczę - ale może mogłabym tak skromnie poprosić o nasionka z dyni :) z tych pięknych co widzę na obrazku .
OdpowiedzUsuńZiemię znajdę i bym miała swoją faremkę dyni - alez cudnie by było. Pomyśl kochana :)
serdecznie pozdrawaim
I aż wstyd się przyznać, że ja w tym roku zużyłam jedną jedyną dynię(bo że zjadłam to za dużo powiedziane - połowę zamroziłam;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i częstuję się ochoczo sałatką!:)
Przepyszne fotografie! Sałatka, domyślam się, jeszcze smaczniejsza!
OdpowiedzUsuńNo i kolekcja niezwykła! :)
E.
Wow Małgoś! Jestem pod wrażeniem dyniowego ogródka :)
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała ustawiłabym sie w kolejce po jedną dyńkę hi hi ;))
Sałatka z rukolą bardzo mi się podoba, ja kocham tę sałatę, myśle,ze z dynią i gruszką stanowi fantastyczne połączenie dla podniebienia :))
Przepyszne i apetyczne zdjęcia !:)
Pozdrawiam ciepło:)
Imponująca kolekcja! Muszę się zastanowić, może i mnie się uda coś takiego zorganizować. Narazie pokładam nadzieję w wyprawie do "dyniowego zagłębia" i zapisuję sobie tę cudowną sałatkę do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńOj Malgosiu, toz to sklep moglabys otworzyc!!! Imponujace. I gratuluje znajomosci z tak Dobrta Dusza!
OdpowiedzUsuńSalatka wyglada bardzo orzezwiajaco.
Eweloso, myślę, że to się da załatwić. :)
OdpowiedzUsuńGoś, może jednak dasz się jeszcze namówić na coś dyniowego? Osobiście uważam, że naprawdę warto poszukać tego najlepszego dla siebie zestawienia...:)
Enchocolatte, ech... no pyszna była. :)
Majanko, jak się znów uda, to za rok zapraszam. :)
Felluniu, to ja trzymam kciuki za udane łowy. :)
Ewo, sklep nieeee... chociaż... no naprawdę... chyba powinnam się nad tym zastanowić. :D
Małgosiu zapierająca dech kolekcja :) Niesamowicie się prezentuje. A i Twoje dania z dynią zachwycają :) Jak zawsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Malgosiu, ciesze sie, ze dynie tak obrodzily! Milo jest je teraz zobaczyc :)
OdpowiedzUsuńI dziekuje Ci raz jeszcze za tak czynny udzial w Festiwalu! I mnie bylo milo :)
A salatka brzmi oczywiscie pysznie, jak wszystkie salatki z dynia, nieprawdaz? ;))
Pozdrawiam serdecznie! :*
ale okazy :)))
OdpowiedzUsuńSuper je wyhodowałaś
Moje w tym roku mimo wspaniałych nasion to mizeroty i wyrosło mi ich tyle co nic ,ale i tak co wyrosło zużyłam lub zużyje
Szok! Te wszystkie dynie są jadalne? :) Ja jestem dyniowym analfabetą. Dynia to dla mnie, do niedawna, mdła, mleczna papka, która wywołuje... :(
OdpowiedzUsuńA widzę, że nie koniecznie... Twoja sałatka zapowiada się pysznie. Tylko czy z takich ZWYKŁYCH dyń da się zrobić takie cudeńka...?
Niezla kolekcja. I nie gnija Ci w domu ? U nas latarnia z dyni wytrzymala tydzien po czym zaczela lapac ja plesn i trzeba bylo wyrzucic.
OdpowiedzUsuńJak smakuje butternut ? Orzechowo ?Chodzil juz za mna w tym roku, ale nie odzywalam sie kupic.
Pozd.
hany
Oj takie salatki to lubie, bo to szybkie danie, tylko tej dyni kokkaido nie widzialam tutaj, musze sie porozgladac. Natomiast z tym jej pieczeniem moge miec klopot nie wiem jak dlugo?
OdpowiedzUsuńPewnie az bedzie miekka...
Kasiu24, jeśli zachwycają - tym bardziej się cieszę. :)
OdpowiedzUsuńBeatko, dla Ciebie szczególne podziękowania, bo te dynie wspaniałe to dzięki Tobie. :** No i kolekcja mocno niepełna. Było ich przynajmniej ze 3 razy tyle. :D
Oj, Margot, to wielka szkoda. :( A u mnie odwrotnie, byłam przekonana, że może parę sztuk będę miała, a tymczasem był taaaki wysyp... :)
Robercie, jadalne w 100%. :D A wiesz, bo z dyniami to tak jest, że same w sobie mają dość nijaki smak (choć te szlachetniejsze odmiany mają lekki posmak orzechowy). Ale też bardzo łatwo przyjmują smaki inne, więc gdy się ją doprawi fajną przyprawą (dla mnie hit to kumin) - to dynia zaczyna smakować zupełnie inaczej. Przypomnij sobie zupę, którą jadłeś u przyjaciela... :)
Robercie, ze zwykłych dyń zrobisz wszystkie cudeńka. Tylko doprawiaj do smaku. :)
Hany, nie, nie gniją... A nie gniją bo są w całości i staram się trzymać w miarę najzimniejszym pomieszczeniu. Dynia, która jest naruszona (pęknięta, przekrojona, etc) - niestety będzie się psuć.
Wildrose, jeśli nie hokkaido, to użyj każdej dowolnej dyni. A butternut u Was jest dostępna? Bo ta też jest mega -pyszna.
A co do pieczenia, dokładnie jak napisałaś, aż będzie miękka. :) Nie martw się, dynia szybko się piecze. Jeśli pokroisz surową na kawałki, (skrop oliwą i oprósz przyprawami) - to wystarczy dosłownie 15 min. w 180-200st.C. Powodzenia! :)
Zbiorów zazdraszczam:) Pięknie się prezentują! No i miałaś okazje tyle gatunków spróbować :) Super:) A sałatka bardzo kusząca:)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie prezentuje się ta sałatka :) orzechy pekan, mmm, jadłam je daaawno temu i tylko raz, ale pamiętam, że ogromnie mi smakowały :)
OdpowiedzUsuńOjej...ale dynie! Piękne, i aż mi wstyd...mam ogród a dyni w nim ani jednej...ale sałatkę zrobię, baaardzo moje smaki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie.
Całkiem sporo jeszcze Ci ich zostało! :D Wróżę dyniową dietę do nowego roku ;)) Bananowa rzeczywiście była bardzo smaczna. A na deser zostawiłam sobie dwa hity, czyli hokkaido i makaronową :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne okazy Małgosiu! A sałatka przeuroczo kolorowa:)
OdpowiedzUsuńMalgos, ale kolekcja! do wyboru do koloru :-)) to ja sie tylko raczylam jedna w tym roku, ale pewnie dlatego, ze to byl moj pierwszy raz. za rok obiecuje poprawe :-))
OdpowiedzUsuńOjej, a ja jeszcze taka zielona w kwestii dyniak, jak ta dynia po lewej stronie! Ale przynajmniej w tym roku dynię spróbowałam dzięki festiwalowi:)
OdpowiedzUsuńFajne masz te dynie, muszę Ci powiedzieć ;). A sałatka niezgorsza!
OdpowiedzUsuńJa piekłam ciasto z dyni - fajne ;)!
a wiesz, że ja nigdy nie jadłam orzechów pekan?
OdpowiedzUsuńAtinko, tych nowych odmian to sama sobie zazdroszczę. :D
OdpowiedzUsuńMirabelko, a dla mnie orzechy pekan smakują niemal identycznie jak włoskie, więc jakoś szczególnie za tymi pierwszymi nie gonię. ;-)
Kass, to może w przyszłym roku jakaś mini hodowla na własne potrzeby? ;-)
Komarko, a gdzież tam sporo! Zaledwie kilka sztuk! :D
Eweno, dziękuję w imieniu okazów. :D
Cudawianki, za rok poprawa, a za dwa będziesz miała taką samą kolekcję. :D
Aniu, a co z tymi czterema co z domu rodzinnego przywiozłaś? :)
Olalala, sałatka pyszna, polecam! :)
Aga, zjedz włoskiego, prawie na to samo wyjdzie. :D
wiec jednak mozna :)
OdpowiedzUsuńodwiedzajac gdynski rynek w ostatnim tygodniu zastanawialam sie czy to wina polskiego klimatu, ze sprzedaja tam tylko nieksztaltne "gluty" pt. dynia. ciesze sie, ze nie i ze moze wkrotce polskie rynkowe stragany beda tak kolorowe jak Twoj parapet :)
piekna kolekcja, prawie jak moja ;)
pozdrawiam juz z Bretanii
Leloop, jak miło Cię znów "widzieć". :) U Ciebie taka cisza, a ja czekam cierpliwie. :)
OdpowiedzUsuńCo do dyni...jakoś czarnowidząco widzę te nasze dyniowe stragany... W PL w większości wypadków dynia wciąż jest postrzegana jako li tylko ozdoba. W tym roku zaobserwowałam takie przedziwne zjawisko: jeszcze 31 października na moim bazarku warzywnym koło Hali - było całe mnóstwo dyń (oczywiście tych "zwykłych"). Gdy 2 listopada poszłam tam na zakupy - nie było już ani jednej! na żadnym straganie! Wnioski nasuwają się same... ech... :( Więc komu by się chciało hodować te szlachetniejsze odmiany, skoro mają służyć tylko za helloween'owe gadżety...?
tak samo smakują?
OdpowiedzUsuńAga, boję się powiedzieć, że tak samo, bo to jednak różne orzechy... Ale dla mnie te smaki są tak bardzo zbliżone, że nie wiem czy bym rozpoznała gdyby przyszło mi je jeść z zamkniętymi oczami...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, podobnie jak Ty kocham dynie!
OdpowiedzUsuńPóki co je kupuję, ale zachęciłaś mnie do własnej hodowli, bo mam swój ,kawałek'.
Tylko gdzie kupić nasiona różnych rodzajów dyni? Na targu kupuję przeważnie te najbardziej popularne...
Amber, jezeli chcesz moge Ci podeslac zima mnostwo nasion roznych gatunkow. bylam niedawno w PL-u i widzialam mizerna oferte dyniowa na rynku, chetnie pomoge to zmienic :)
OdpowiedzUsuńmoj mail: leloop0@gmail.com jezeli chcesz wyslij mi swoje namiary.
O mamuśku!
OdpowiedzUsuńale dyniowo Ci!:))
rzuć mi jedną:))!!